Początek roku – od stycznia do połowy marca – upłynął mi pod znakiem deserów złożonych z tradycyjnych słodyczy i kaszek bez cukru Kupca (16 marca zjadłam ostatnią skitraną pod łóżkiem; teraz mogę już tylko płakać z tęsknoty). Kaszkupce od czasu do czasu zastępowałam jogurtami i deserami mlecznymi. Nie kupowałam jednak propozycji znanych, lecz jedynie nowe na rynku bądź wcześniej nietestowane.
Moją skromną kolekcję deserów mlecznych zasilił proteinowy jogurt grecki z dodatkiem owoców (mango, banana), zbóż i ziaren. High Protein Super Spoon Banana, Mango & Cereals pojawił się w Lidlu w ramach jakiegoś tygodnia tematycznego. Za dwupak deserów ważących po 170 g zażądano 6 zł bez grosza. Cóż za desperat wolałaby tę drożyznę od świetnych jogurtów greckich Piątnicy czy skyrów z Biedronki?
High Protein Super Spoon Banana, Mango & Cereals
Aby złagodzić ból odchudzenia portfela o 6 zł, firma Kri Kri podarowała desperatom dwa desery w ergonomicznych opakowaniach ozdobionych całkiem przyzwoitą szatą graficzną. Kubeczki umożliwiają łatwe sięgnięcie łyżeczką do zakamarków, a także – już po zakończeniu degustacji – wysłanie w ślad za łyżeczką sondy językowej. Przyjazne są także wartości odżywcze i skład.
High Protein Super Spoon Banana, Mango & Cereals od Kri Kri dostarcza 76 kcal w 100 g.
Deser proteinowy grecki owocowo-zbożowy waży 170 g i zawiera 129,5 kcal.
Jogurty z ziarnami zbóż wzbudzają we mnie niechęć, przy czym głównie przez konsystencję: rzadką, wodnistą, nietreściwą. W High Protein Super Spoon~ ta wada nie występuje, jako iż mamy do czynienia z jogurtem typu greckiego. Co prawda nie jest tak gęsty jak skyr czy jogurt grecki z wsadem owocowym Piątnicy, wszelako odpowiada nawilżonemu, gęstawemu, porządnie wykonanemu serkowi homogenizowanemu. Syci bez zapychania. Zaspokaja bez zaduszania na śmierć.
Zapach deseru proteinowego Kri Kri jest obłędny do kwadratu. Składają się na niego słodki nektar bananowy z gęssstych, żółciutkich, przejrzałych bananów pokrytych czarnymi plamkami i owoce typu brzoskwiniowego (brzoskwinia, morela, mango, whatever). Słodycz jest wyrazista, lecz nie przesadna.
W jasnym, przyjemnie brzoskwiniowo-mangowym jogurcie widoczne są duża kostka owocowa, całe i piękne, pulchne, napęczniałe ziarna zbóż oraz ziarna siemienia lnianego. Przyjrzyjmy się im kolejno:
- siemię lniane jest ogromne i świeże. Stanowi zaprzeczenie zeschnięcia. Cechuje je miękkość brzuszka. Prezentuje najlepszą konsystencję, jaką może mieć siemię lniane,
- ziarna zbóż dają się poznać jako twardawe i napęczniałe, ale wcale nie jędrne. Nie strzelają pod zębami, co niewątpliwie by robiły, gdyby jędrne były, joł,
- kostka owocowa pyszni się wielkością i miękkością. Mimo iż w składzie znajdziemy zarówno banany (4%), jak i mango (3%), w jogurcie wyróżniają się wyłącznie te drugie,
- jogurt grecki zachwyca przeogromną kremowością, gęstawością, jednolitością, gładkością. Stanowi esencję serkohomogenizowania, mimo iż – tu was zaskoczę – serkiem homogenizowanym nie jest.
Podczas gdy słodycz deseru High Protein Super Spoon Banana, Mango & Cereals jest rewelacyjnie niska, owocowość przeciwnie – cudownie wysoka. Smak stanowi mieszankę łagodnego mango i nektaru bananowego. Na uwagę zasługuje także bajeczna mleczność. Soków z cytryny ani marchwi obecnych w składzie nie czuć. Skądinąd kwasek znajduje się daleko na marginesie.
W proteinowym jogurcie greckim Kri Kri dodatków występuje na tyle mało, że nie powodują przesytu, i na tyle dużo, iż nie dają o sobie zapomnieć. Konsystencja serka homogenizowanego czyni deser przystępnym. Całość nie stanowi przesady, mimo iż liczy 170 g. Ba! nie stanowiłaby nawet w większym wydaniu.
Kupując High Protein Super Spoon~, myślałam, że wystawię mu 4 chi. Uwielbiam takie niespodzianki!
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: 82% jogurt typu greckiego 0% tłuszczu (mleko odtłuszczone, bakterie fermentacji kwasu mlekowego), cukier, 4% banan, 3% mango, 2% zboża (zawierają gluten) (owies, płatki jęczmienne, skrobia kukurydziana, płatki żytnie, pszenica), 0,5% siemię lniane, aromaty naturalne, zagęszczony sok z cytryny, zagęszczony sok z marchwi.
Kalorie w 100 g: 76 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0 g), węglowodany 10 g (w tym cukry 8 g), białko 9 g, sól 0,12 g.
Smak brzmi cudownie, konsystencja też wygląda zacnie *-* fajnie, że nie czuć tak bardzo kwasku, a i słodycz jest wyważona. Tylko ta cena :(
Na dobrą sprawę istnieje ogrom droższych produktów. I jednocześnie gorszych. Ponieważ jednak są modne, kupujemy je bez żalu.
Uwielbiam grecki jogurt Kri Kri czysty, a kiedyś uwielbiałam też owczy (ale go zepsuli i zwiększyli gramaturę, że teraz nic mi po nim). Ale! Kieedyś Mama kupiła (właśnie wiedząc o moich ciepłych uczuciach do marki) dwa warianty proteinowych – jeden mieszane owoce „jagódkowate”, a drugi malina&granat. Zaczęłam od drugiego i… na nim skończyłam. Był kiepski, nieprzyjemnie (tak „narzucająco się”) odtłuszczony i pestkowy (a o częściach owoców, które pestkami nie są zapomnieli?), więc staram się wymazać to z pamięci, ale… trudno, gdy i owczy zepsuli. Stąd ten nie budzi pozytywnych emocji. Gdybyśmy z Mamą na tamte się nie nacięły, może… ale tak to nie. Chociaż nie wiem, bo i tak w nim wiele „cosiów”, których nie toleruję w jogurtach.
Musisz zjeść koniecznie. Kup kilka. Jeśli Ci nie posmakuje, po prostu zjesz kolejne kubeczki, a zmienisz zdanie.
Kubeczki, nie zawartość? Przemyślę to!
Kubeczek bardziej syci.
Tyle że mango nie jest dla mnie aż takim szatanem jak dla Ciebie maliny – po prostu gdyby był jakiś inny smak, na pewno bym go wzięła. Hmm, może ujmę to tak: owoce typu truskawki czy jagody są dla mnie jak przepyszny chrupiący chleb z masą ziaren, prosto z pieca, a mango to trzydniowa kromka zwykłego białego. Zjem jak nie ma innego w domu, bo lepszy taki niż żaden, a z dobrymi dodatkami ujdzie, no ale kochać go nie będę. Rozumiesz? Tym bardziej, że owoce w jogurcie nie zawsze są wyczuwalne, szczególnie gdy są w połączeniu, np. bananem. Nie mówiąc już o tym, że mango często wychodzi właśnie brzoskwiniowa to, brzoskwinie czy morele zaś uwielbiam. :)
Chyba nie ma smaku owocu, który byłby dla mnie szatanem.
Ojej, przepraszam, nie w tym miejscu.
Rozumiem. Rozbawiłaś mnie porównaniem do chleba. Biedny zestarzały pszenny, taki nieszczęsny los go spotkał :P
Co do owocowych szatanów, dla mnie większym niż maliny są arbuz i melon. Jogurt malinowy mogę kupić, byle nie miał pestek. Natomiast arbuzowego ani melonowego nie tknęłabym nawet kijem.
Nie wiedziałam, że aż tak nie lubisz arbuza i melona. Też za nimi niezbyt przepadam, niewiele lepsze od mango, powiedzmy, oba są dla mnie jak białas dwudniowy. :P Od rzeczy arbuzowych jednak mnie odpycha, nie kojarzę ani jednego produktu o smaku któregoś z tych owoców, który by mi smakował (podczas gdy z mango już mi łatwiej, bo jest Jogobella bez cukru). W sumie to chyba nawet nie widziałam nigdy arbuzowego czy melonowego jogurtu, nie potrafię sobie ponadto wyobrazić jak miałoby to dobrze wyjść.
Surowy arbuz jest mi obojętny, to słodzona woda. Melona na świeżo nie lubię. Natomiast produkty o ich smaku… brr.
Wyglada i brzmi super. Gdzie to niż ja dorwać?
Nie wiem :'(
Odnośnie wstępu do recenzji: tajemnicą jest dla mnie, czy mam szczęście czy też pecha, że nigdy nie zjadłam żadnej kaszkupki. Wiem jednak, że od suszków zawsze zdecydowanie wolałam desery mleczne i jogurty, szczególnie od kaszek, które zwykle są dość kaloryczne, a przy tym zupełnie nie sycące.
Moim zdaniem recenzowany deser nie jest jakiś super drogi, biorąc pod uwagę modę na produkty wysokoproteinowe, zwykle cieszące się ceną z kosmosu (Ehrmanny, Valio, patrzę na was!). Gdybym zobaczyła ten deser, na pewno bym go kupiła, pomimo tego że nie lubię mango ani rzeczy o jego smaku. Dużo białka, ciekawe dodatki i niska zawartość cukru powodują, że pieniądze same mi niestety z portfela wyskakują. :P Tyle że za rzadko w Lidlu bywam, by raczej go dorwać, a szkoda, bo wygląda naprawdę fajnie. No i do tego, świetna gramatura.
Piszesz, że kupiłabyś wariant smakowy, który opiera się na nielubianym owocu, tylko dlatego, że ma fajne dodatki, wartości odżywcze i gramaturę. Hmm, ja chyba nie. Albo inaczej: gdyby to był owoc obojętny – jasne, mnie też w takiej sytuacji pieniądze same wyskakują z portfela. Natomiast gdyby wariant opierał się na jakimś szatanie, za cholerę bym go nie wzięła, zwłaszcza nie znając marki i jakości oferowanych przez nią produktów.*
* Tak mi się wydaje.