Jak wyznałam we wpisie zdradzającym własne błędne założenia na mój temat, na początku 2021 roku udało mi się ostatecznie przestawić na „mleko” roślinne. To dla mnie ogromna sprawa, wszak mleko piję codziennie od wielu lat. Co prawda wydatki wzrosły, ale nie straciłam smacznej bazy śniadaniowej.
Na fali samozadowolenia uznałam, że choć póki co jestem daleka od porzucenia wszelkiego nabiału, przynajmniej część spróbuję zastąpić wegańskimi odpowiednikami. Ponieważ najwięcej kupuję jogurtów i deserów mlecznych, to dla nich postanowiłam znaleźć zamienniki. Wyznacznikami były: rozsądna cena (PlantOn i jemu podobne odpadają w przedbiegach), porządny smak (tu nie sprawdziłyby się chociażby testowane dawno temu desery sojowe marki Valsoia), znośne wartości odżywcze (do 100 kcal w 100 g) i łatwa dostępność. Tak oto, upolowałam – optymistycznie przewidując sukces – dwa czteropaki deseru Soya Dessert Natural marki Vemondo z Lidla. I cyk, i pyk, i 10 zł znika w mig.
Soya Dessert Natural – naturalny deser sojowy z Lidla
Desery sojowe z Lidla znalazłam wśród resztek po sezonowo pojawiającej się specjalnej ofercie wegańskiej (na co dzień dostępne są w dużym kubku liczącym 500 g). Mimo iż produkt został opisany jako natural, więc teoretycznie stanowi odpowiednik jogurtu naturalnego, zawiera cukier. Z tego powodu założyłam, że sprawdzi się jako zamiennik słodkich jogurtów deserowych.
PS Miesiąc później upolowałam podobny deser sojowy – i dwie wersje smakowe: waniliową i jagodową – w Biedronce. Recenzje pojawią się wkrótce.
Soya Dessert Natural marki Vemondo z Lidla dostarcza 51 kcal w 100 g.
Naturalny deser sojowy z Lidla waży 125 g i zawiera 65 kcal.
Sojowy deser naturalny Vemondo liczy 4 kubeczki po 125 g (łącznie 500 g).
Może i deser jest wegański, dzięki czemu sprzyja oszczędzeniu życia i zdrowia zwierzaczków, jednakowoż stanowi potężny kop w jajca ekologii. Każda sztuka w czteropaku bowiem wlana została do opakowania wykonanego z bardzo twardego i grubego plastiku. Szkoda.
Satysfakcję budzą za to rozmiar, wartości odżywcze, beżowa barwa (jak w „mleku” roślinnym) i gęstość. Deser jest znacznie gęstszy niż Danio, a do tego wygląda na twór rozkosznie kremowy. Pachnie słodko, kwaśnawo niczym jogurt naturalny i goryczkowo jak produkt sojowy. Całokształt odzwierciedla kwaśnawy jogurt naturalny ze zmieloną gorzkawą soją i odrobiną cukru. Im dłużej się wącha, tym jest gorzej.
Konsystencja nie tylko wygląda na bajeczną – rzeczywiście taka jest. Soya Dessert Natural z Lidla daje się poznać jako kremowy i gęstawy. Podczas jedzenia skleja zęby. Niestety szybko ujawnia się wysoka cierpkość, której nie lubię, zwłaszcza w takim stopniu.
Drobne i średnie wady jak plastikowe opakowanie, nieprzesadnie dziarski aromat czy cierpkość blakną w obliczu smaku. Deser sojowy Vemondo z Lidla jest tak obrzydliwy, że po zjedzeniu kilku łyżeczek zastanawiałam się, czy uda mi się go dokończyć bez pokolorowania pościeli. (Przypominam, iż jadam w łóżku). Czysta gorycz soi miesza się z kwasem jogurtu i cukrem.
Z konieczności zebrania materiału do recenzji musiałam zjeść aż dwa kubeczki tego (po)tworu. Moja wina, wszak przed pierwszą degustacją nie zrobiłam zdjęć, bo byłam pewna, że deser okaże się przyjemny. Dopuszczam możliwość, iż po prostu nie przepadam za soją. „Mleko” sojowe też nie należy do moich ulubionych. Nie zmienia to jednak faktu, że degustacje mnie skatowały. Soya Dessert Natural z Lidla to tragiczne paskudztwo powodujące u mnie odruch wymiotny. Wolę sczeznąć niż kupić go ponownie.
Ocena: 1 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: woda, 14% nasiona soi, cukier, skrobia, regulatory kwasowości: fosforany wapnia, kwas cytrynowy; sól morska, naturalny aromat, barwniki: karoteny; cyjanokobalamina (witamina B12), bakterie fermentacji kwasu mlekowego.
Kalorie w 100 g: 51 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 1,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,3 g), węglowodany 5 g (w tym cukry 3,1 g), białko 4,2 g, sól 0,1 g.
Opinia mamy
Nie przepadam za mlekiem sojowym, bo przypomina mi smak rozwodnionego mleka bez laktozy*, które z kolei uwielbiam. W mleku sojowym brakuje mi esencjonalności i wyrazistego smaku. Zupełnie inaczej jest z jogurtem sojowym marki Vemondo z Lidla. Tu jest wyrazisty mocny smak, tak jak w tłustym mleku krowim. Ten jogurt do tego jest gęsty, kremowy i puszysty niczym krem sułtański, przywołujący mi na myśl wspomnienia z dzieciństwa. Po wyciągnięciu z pojemniczka, z łatwością i bez zbytnich utrudnień, trzyma się na talerzu jak galaretka. Dla mnie pyszny i oceniam go na maksymalna ilość chi.
* To jeszcze raz ja, Olga. Skusiłam się na finalną anegdotkę, gdyż mama doskonale opisała powód, dla którego sama nie lubię „mleka” sojowego. Słodzone z braku laku zdzierżę – wszelako nie chcę kupować słodzonych napojów roślinnych – ale niesłodzone mnie odrzuca, bo smakuje jak szklanka mleka rozrobiona w litrze wody. Póki co moim ulubionym „mlekiem” roślinnym jest owsiane (z Lidla), a zaraz po nim migdałowe (z Biedronki). W napojach Alpro, Sante, Joya etc. nie mam rozeznania, bo drożyzna mnie nie interesuje. Na pewno zaskoczę was stwierdzeniem, iż preferuję mieć pieniądze niż nie mieć.
O waniliowej wersji słyszałam dużo dobrego. Miałam zamiar kiedyś wypróbować, ale teraz to już nie wiem czy chcę.
Ja za to doskonale wiem, czy chcę.
Mama z lekkim przerażeniem słucha o niektórych Twoich recenzjach tego typu. Obie wiemy, że za jakiś czas pewnie będzie musiała pożegnać się z mlekiem ze względów zdrowotnych, a bardzo nie podoba jej się wege oferta. Jak na razie ma zamiar, dzięki Tobie (oraz przeze mnie i mój deser czekoladowo-wiśniowy), spróbować Go Wege (?) – kawowy deser na Biedrę Bakomy. Mówi, że póki jeszcze może, będzie się cieszyć nabiałem. Ja jednak już informacyjne rozeznanie robię, bo nigdy nie wiem, kiedy usłyszę: „no, potrzebuję dobrego… x”. Ech. I tak właśnie łypałam m.in. na te desery sojowe. Albo podobne. Przy PlantOnie nawet się zastanowiłam, czy sojowe nie miałyby szansy i u mnie, jako ciekawostka. Czekoladowe nadzienia Zottera właśnie wegańskie, z soją, wolę od tych na maśle i śmietance, bo są wytrawniejsze, mniej tłuste, a suchsze, masywne. Idąc tym tropem, uznałam, że taki deser mógłby wyjść ok.
Tu patrzę – cukier. O, to dobrze w sumie, bo nigdy bym nie kupiła, jakbym nawet do rąk wzięła.
Zapach, mimo cukru, podoba mi się. Kwaśny jogurt, soja. Ale… jej czysta gorycz w smaku? No niee… Chociaż zaraz. Soja sama w sobie też nie wydaje mi się gorzka… Dziwny produkt. Kiedyś pijałam mleko sojowe, nie było gorzkie (było lekko posłodzone, ale nie mocno). Pasowało mi do corn flaksów, gdy jeszcze je jadałam i jakiś „zdrowych” płatków-słupków, ale potem mi to przeszło. Było wtedy wg mnie interesujące, ale wtedy nie miałam porównania z innymi alternatywami mleka, więc nie umiem się odnieść. Teraz na pewno by mi nie podeszło, bo właśnie i bez laktozy do mnie nie przemawia.
Wybaczcie, rozbawiło mnie danie Twojej mamy. :D W sensie wygląd panna cotty z płatkami. Jej słowa z kolei zdezorientowały. Smak „wyrazisty jak w tłustym krowim”? Według mnie tłuste krowie jest czysto tłuste, a nie „wyraziście mleczne” czy coś… i właśnie też nie gorzkie.
Tyle sprzeczności, dziwności, że wiem, że to desery ani dla mnie, ani dla Mamy. Wątpliwości co do tego przynajmniej rozwiałaś.
Hmm. Okej! :D ;*
Konsystencja zapowiadała się tak cudownie, ech :( też nie przepadam za mlekiem sojowym, więc i ja pewnie bym pluła tym deserkiem, choć po opinii mamy znowu mam wątpliwości czy może mój gust by mnie nie zrobił w konia i nie zasmakował w tym deserze :’D
Bierz poprawkę na wszelkie opinie mojej mamy. Ona lubi wszystko, co daje się złapać i zjeść :P
Mocna rozbieżność między opinią Twoją i mamy, niemniej ufam bardziej Twojej (wielokrotnie korzystałam z Twoich rekomendacji, bo wspólny smak na dane produkty wcześniej się potwierdził). W takim razie nawet na TO nie popatrzę przechodząc obok lodówek :D Z tej firmy jadłam ciastka, chyba maślane albo waniliowe? Nie pamiętam, ale pamiętam, że mi smakowały. W sumie niewiele jadam produktów wegańskich..w sumie to ani razu, lol. Ale kusi mnie szczególnie deser kokosowy- karmelowy z Biedronki. Opinia mnie zachęciła i przy najbliższej okazji zakupię. Od tego z dzisiejszej recenzji z daleka.. ciekawe czy jakby dodać coś do niego? Może miód? Tylko wtedy chyba nie byłby już wegański. Może jakieś owoce? Coś, co zakatowałoby ten posmak soi? Nie mam pojęcia w sumie, tak tylko „głośno piszę”;), w zasadzie znowu mi przykro, że miałaś nieudany deser..
Między opiniami moją i mamy występuje rozbieżność przy każdym produkcie, który oceniam nisko, ponieważ moja mama wysoko ocenia mniej więcej wszystko :P
Wydaje mi się, że jogurt ma szansę mi smakować – nawet w Twojej recenzji nic nie nastawia mnie do jogurtu negatywnie. Zdjęcia wersji mamy zaś narobiły mi straszną ochotę na płatki kukurydziane, którą zrealizowałam, jedząc je dziś z jogurtem naturalnym, tyle że krowim. :)
Wariant waniliowy czy jagodowy nie ciekawiłby mnie nawet jakby dostał u Ciebie unicorna, ale tego chciałabym spróbować. W odróżnieniu od Ciebie, bardzo lubię produkty sojowe, nie tylko kotlety.
Ja akurat kotlety lubię :P
Ja jadłam ostatnio jogurt polsoyi … no 4 liter nie urywa… w ogóle sojowych rzeczy nie lubię. Wolę mleka owsiane. Ryżowe też ujdzie.
Migdałowe są dla mnie paskudne.
Ja próbowałam ostatnio zmienić mleko krowie które spożywam w bardzo dużym nadmiarze na roślinne napoje, ale niestety one nie spełniają głównej funkcji. Nie pienią się nawet barista.. :(
Nie zrezygnuje więc z mleka. Jeśli momentami moja dieta przybiera postać wegańskiej albo chociażby wegetariańskiej to bynajmniej nie zastępuje to z powodu umiłowania zwierzątek. Mam sentyment zarówno do roślin jak i zwierząt. Rośliny też czują… jem pseudo wege kiedy mi mięso nie służy. No a bez twarogu to w ogóle żyć nie wyobrażam sobie :)
Nie ma dowodów na to, by rośliny miały układ nerwowy i czuły ból. Nie mają też mózgu, żeby odczuwać strach. Moim zdaniem porównanie jest nietrafione.
Czemu nie lubisz napoju migdałowego?
Na marcepan musi mnie najść i to mocno abym po niego sięgnęła. A taki napój migdałowy go przypomina. No i jestem zrazona tym z alpro bo pływały w nim kryształki cukru żywe. Trzepanie kartonem nic nie dało przed otwarciem. W rezultacie napój nie był słodki a grudy przeszkadzały
Rozumiem. Według mnie napój migdałowy nie smakuje migdałami, a tym bardziej marcepanem. Czuję w nim cudne kokosowe Raffaello.
Smak naturalny rzeczywiście jest słaby, ale truskawkowy i brzoskwiniowy są cudowne! Mega warto się przełamać i raz jeszcze spróbować
W żadnym wypadku. Próbowałam wersji smakowych z Biedronki. Najwyraźniej nie cierpię deserów sojowych. Z maleńkim wyjątkiem dla pysznego Alpro.