Czym jest rurka bezowa, która domniemanie stanowi smak dzieciństwa konsumentów wziętych na celownik przez markę Eurowafel? Według mnie połączeniem batonów-sękaczy i ciepłych lodów rodem z lat 90. Te pierwsze przypomina wizualnie, drugie zaś konsystencjami warstw: piankowego wnętrza i nieprzesadnie świeżego wafla. Do ciepłolodowej pełni brakuje jedynie czekolady polewy udającej czekoladę.
Ale Rurka bezowa o smaku karmelowym to jedynie wariacja na temat ciepłych lodów, wszak oryginał był przede wszystkim śmietankowy (zdarzała się wersja truskawkowa). Chociaż nie spodziewałam się po niej paliwa do wehikułu przenoszącego do dzieciństwa, kupiłam aż cztery opakowania. Powody były trzy: 1) kocham karmel, 2) akurat miałam przemożną ochotę na ciepłe lody, 3) tego typu boleśnie plebejskie produkty rodem z lat 90 rozkładają mnie na łopatki i niekiedy wprost nie mogę się im oprzeć.
Rurka bezowa o smaku karmelowym – smaki dzieciństwa!
Ponieważ Rurka bezowa karmelowa zawiera niewiele jednostek biodrowych w 100 g, a opakowanie liczy dwie sztuki ważące łącznie 18 g, wszystkie cztery opakowania zjadłam podczas jednej degustacji. Gdybym kupiła pięć, dodatkową także uwzględniłabym w menu.
Rurka bezowa o smaku karmelowym marki Eurowafel dostarcza 302 kcal w 100 g.
Karmelowe ciepłe lody w wafelku-rurce ważą 18 g i zawierają 54,5 kcal.
1 rurka waflowa z pianką karmelową waży 9 g i dostarcza 27,5 kcal.
Karmelowa Rurka bezowa Eurowafla pachnie bezlitośnie słodko. Oddaje szatańskie karmelowe mleczko z tubki (99,9%) o poziomie słodyczy sięgającym 1000%. Tuż obok mleka skondensowanego pojawia się nuta karmelowego popcornu z kina (0,01%), przy czym bez dusznego charakteru owego popcornu, a także bez aromatycznego ciepła. Nie trzeba długo niuchać, by biednego człowieka zemdliło. Wafla nie czuć wcale.
Kolor wnętrza nie wskazuje na karmel złocisty i lejący się, lecz na ciężki, poważny, duszny, wręcz cappuccinowawy. Wsad jest beżowy, atrakcyjny dla oka. Bez przeczytania nazwy nie wiedziałabym jednak, jaki oddaje smak. Pewnie obstawiałabym orzechowy, ewentualnie cappuccinowy.
Wafel zdradza pełnię stetryczenia już przy pierwszym mocniejszym kontakcie, czyli podczas krojenia. Naciskany nożem ugina się, składa jak konstrukcja z tektury. Zębom daje się poznać jako zawilgocony lub zwietrzały, stary, zopłatkowiały do bólu. Idealnie oddaje wafelki z ciepłych lodów rodem z lat 90.
Pianka wypełniająca Rurkę bezową karmelową jest lekka pod względem wagi, wszelako nie w konsystencji. Wręcz przeciwnie, okazała się ciężka, zwarta, zwięzła, gęsssta od cukru i pseudotłusta (z uwagi na cukrową kleistość). Momentami zdaje się pylista, lecz w sposób nieoczywisty i niedosłowny. Tak się klei i lepi, że wystarczy byle dotyk, by czepiła się nowej powierzchni. Ewidentnie brała korepetycje u sędziwego kleszcza – Yody z prastarego gatunku Kleszczus Przyczepiatus. Na dodatek wcale nie tak łatwo ją usunąć. Jest upierdliwa niczym klej po nalepkach przyczepionych do szafy.
W smaku Rurki bezowej karmelowej dominuje pianka. Jest słodka na potęgę i doskonale oddaje zapach, czyli mleko skondensowane w tubce o smaku karmelowym. Z tytułową bezą nie ma absolutnie niczego wspólnego. Wafel występuje jako delikatna nutka i wywołuje na scenę wafelek lodowy starego typu.
Nie mam wątpliwości, że Rurka bezowa o smaku karmelowym marki Eurowafel to produkt ordynarnie plebejski i specyficzny, nie dla każdego. Stanowi lepki od porażającej ilości cukru smar w formie pianki okalany grubawym, tępym, zwietrzałym opłatkiem. Smakuje przede wszystkim karmelowym mleczkiem z tubki, na drugim miejscu zaś – bardzo delikatnie – wafelkiem do lodów starego typu.
Karmelowa Rurka bezowa nie odsyła do dzieciństwa jak wersja śmietankowa. Mimo tego jest absolutnie pyszna, nawet lepsza niż biała siostra. Nie sądzę, bym wróciła do którejkolwiek, jednakowoż dwa poświęcone im wieczory były okraszone prostą, niewyszukaną, niedrogą doskonałością.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: cukier, mąka pszenna, woda, białko jaja kurzego, olej rzepakowy, substancja żelująca: pektyny; sól, substancja spulchniająca: węglany sodu; regulator kwasowości: kwas cytrynowy; aromat karmelowy; barwnik: karmel.
Kalorie w 100 g: 302 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0,9 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,1 g), węglowodany 70 g (w tym cukry 47 g), błonnik 0,3 g, białko 5 g, sól 0,13 g.
Olgo, a jeden słodycz, który jest absolutnie „Twój” ?
Albo 2 – 3 ?? Masz takie (wiadomo, nie cieszyłoby jedzenie tego samego słodycza codziennie, lecz chodzi mi raczej o taki, z którym możesz się np hm utożsamiać?? )?
Na pewno z żadnym nie mogę się utożsamić ani żadnego podać jako mojego naj-naj. Nie mam wątpliwości, że kilka razy w tygodniu – o ile nie codziennie – mogłabym jeść raw bary Alesto (Bombusa), aktualnie najchętniej wariant daktyl-orzech. Jeśli mogę wskazać również desery lodówkowe, to koniecznie wybieram Grand Dessert z kaszą manną i kawowy deser wegański Go Vege z Biedronki (Ave Vege Bakomy).
Dziękuję, dziękuję
– tak myślałam, że może to być jakiś raw bar ☺- tego w sumie ja jeszcze nie miałam, ale teraz muszę spróbować ! Kocham raw bary i raw ciasta !
GD jest pyszniuteńki.
Aaach, napisałam z drugiego swojego adresu, stąd inna ikonka ☺
GD… Będzie mi pewnie głupio, ale na szybko nie potrafię rozwinąć tego skrótu :P Pomożesz?
PS Tak, ja też kocham raw bary. W sumie mogłabym dla nich olać inne słodycze.
A bo tak to napisałam bez sensu (leń ze mnie) pierwsze literki zamiast całej nazwy – chodziło mi o ten drugi słodycz, o którym wspomniałaś – Grand Dessert, przepraszam…
:)
No przecież, ughr. Przed dodaniem odpowiedzi na Twoją odpowiedź nie przeczytałam swojego pierwszego komentarza.
Kusi, kusi i to bardzo :D zwłaszcza podoba mi się wnętrze o smaku karmelowego mleczka z tubki *-*
Jakby co, smacznego :)
Polski internet to jest jakiś bolesny żart. Nie znalazłam NIGDZIE ceny tych rurek… Możesz napisać, i gdzie kupiłaś ile za nie zapłaciłaś? Misie bezowe są, jakieś inne rury nadziane, waflowe w czekoladzie, i takie puste lub z kremem..ale tych konkretnie nie znalazłam.
Kupiłam w Netto, przy czym były dostępne w koszu z chwilową ofertą, więc teraz pewnie ich nie znajdziesz. Pojedyncze opakowanie kosztuje mniej więcej złocisza, chyba lekkim hakiem. Na Twoim miejscu napisałabym do Eurowafla na Facebooku lub Instagramie.
Dzięki za odpowiedź. W moim mieście nie ma Netto, ale napiszę do producenta:)
Coś mi się poprzestawiało w komentarzu: Możesz napisać, gdzie kupiłaś i ile za nie zapłaciłaś?- tak miało być, aczkolwiek chyba i tak w miarę zrozumiale ( nie lubię takich edytorskich wtop, więc poprawiam ;) ).
Wybaczcie, że się wtrącę ze swoją dokładką. Chcąc-niechcąc spora część ,,polskiego internetu” migrowała na Instagrama ^^” Polecam Ci obserowanie konta @foodnewspolska (dziewczyny znają). To guru jeśli chodzi o nowości w Polsce. Wszystkie nowinki spożywcze mamy podane u niego na tacy (bez prowizji, opłat etc.).
https://www.instagram.com/p/CMFRNK6FHVe/?utm_medium=copy_link
Poza netto rurki pojawiły się w różnych delikatesach. Ja kupowałam w delikatesach Chorten i Lewiatanie po ok. złoty dwadzieścia z groszami.
Najlepiej jednak tak jak Olga podpowiedziała, bezpośrednio zagaić do producenta. Nie gryzie, sprawdzone info :D
Mój duszek stale czuwa ;*
Zazwyczaj zagajam do producenta, nie mam z tym problemu, niemniej pomyślałam, zeby najpierw uderzyc z pytaniem tu. Konta na instagramie nie mam, bo nie uznaję tego miejsca za coś wartościowego i godnego uwagi, ale to rozkina na dłużą wypowiedź, w dodatku za daleko od tematyki recenzji. Tak czy owak dziękuję za zainteresowanie.
Jasne, rozumiem i szanuję ;) Zatem powodzenia w polowaniu!
Karmelowe mleko w tubce?! 😍 Gdzie to zdobyć? Ja wszędzie tylko Sękacze widuję!! 😡
Nietłusta tłustość od cukru? 🤨 Zaintrygowałaś mnie tym. CHCĘĘĘ TO POCZUĆ. 🤔😝
Aktualnie nie mam pojęcia, gdzie upolujesz. Ja kupiłam w Netto parę miesięcy temu.
Podziwiam Cię :) tył paczuszek na jedno posiedzenie podczas gdy ja po gryzie powiedziałam pas :D
Każdy je tyle, ile mu pasuje :P
Ja tam Olgę rozumiem, też bym wrzuciła kilka xD ( o ile te chorrrery upoluję..). Jako dziecko epoki renesansu ( czytaj: wczesnych lat 90′) z chęcią przeniosłabym się „smakowo” do tamtych czasów, podobne „atrakcje” zapewniają bezowe misie, te akurat łatwo dostać.. ale te rury hm. Ogarnę u źródła :D
Bezowe misie są mi kompletnie nieznane. Zgooglowałam i widzę, że to zasadniczo to samo co Rurka bezowa, tylko wafel ma inny kształt. „Łatwo dostać”, czyli gdzie dokładnie mogłoby mi się powieść? ;>
Każdy sklep Społem :D Ostatnio widziałam w Lewiatanie i w L’eclercu, ale to w mieścince obok Szczecina gdzie mieszkam :D, nie wiem czy we Wrocławiu akurat też. MIałam na te misie fazę, jadłam je codziennie za gówniarza, nie zapomnę smaku do końca życia. I wafel w nich jest chyba mniej „stetryczały”, generalnie zapamiętałam go jako kruchego i chrupiącego. Nie wiem jak teraz. Będziesz testować?
Mam Leclerca, na dodatek blisko domu. Dzięx :)
Niestety przy obecnej ochocie na zwykłe słodycze – a raczej jej braku – nie potrafię odpowiedzieć na Twoje pytanie.
Mleko z tubki, popcorn z kina – ble. Btw, przypomniało mi się, jak w Suwałkach było pierwsze kino i kilka razy z ojcem jako dziecko poszłam, ale popcornu za nic nie chciał mi kupić. Może stąd ta moja niechęć do jego zapachu? Nie ma to jak wąchać i widzieć, że „wszyscy jedzą” jako dziecko, a samej nie (swoją drogą, popcorn to jedno z największych rozczarowań mojego dzieciństwa – bo gdy wreszcie poznałam, czym jest, zdziwiłam się… bardzo, haha). Przeraża mnie też reszta opisy, kleistość, jakość, słodycz… Cukrowy, piankowy smar… Nie no, to wszystko jest takie, że aż mnie dziwi, że ktoś coś takiego wymyślił i zrobił, ktoś inny wpada na pomysł, by to kupić i… że to można odebrać pozytywnie.
Jeśli „wafelek lodowy starego typu” to taki, o którym myślę, to mała ja zawsze wywalała takie do śmieci, gdy nikt nie patrzył.
Taka mała rurka, a tyle hejtu z mojej strony, haha.
Ciekawe, czy jeśli rodzice bez wyraźnego powodu odmawiają dziecku zupełnie zwykłych przyjemności, którym oddają się w tym czasie jego rówieśnicy, można to podciągnąć pod znęcanie.
Był powód: bo mi zależało, stąd odpowiedź w tym przypadku, według mnie brzmi: tak. Podobnie było np. gdy chciałam w upalne lato loda włoskiego i zabrakło mi dwóch groszy. Nie dołożył.
Skoro powodem było coś takiego, przypuszczenie zamieniam w twierdzenie. Przykro mi, że spot(y)kało Cię coś takiego ze strony jednej z dwóch osób, który powinny były chcieć dla Ciebie najlepiej.
Tak, jak widzisz, trudno potem lubić ludzi. :P Innym jego mottem wbijanym mi do łba było: ludzi trzeba lubić! Bo wiedział, że „z dzieciakiem jest coś nie tak, skoro nie lubi innych”.
Poczekaj. Dorośniesz, urodzisz dziecko, pokochasz je i przy okazji polubisz ludzi. Wiem, co piszę. Tak właśnie będzie. Po prostu daj sobie szansę na szczęście.