Nie przepadam za proteinowymi batonami, nawet surowymi, bo zazwyczaj są proszkowate. Gdybym znalazła sam Protein od Raw Bite w promocyjnej cenie, pewnie podekscytowałabym się tylko troszkę. Może zatańczyłyby mi palce u nóg, może jelito zagrałoby marsza. Ponieważ jednak trafiłam w Rossmannie na obniżkę cen całej szóstki wegańskich batonów Raw Bite, wpadłam w dziką ekscytację.
O tym, że stoję na środku drogerii i – niczym mój mistrz Arron Crascall – głośno, z zaangażowaniem śpiewam We Are The Champions, dowiedziałam się dopiero po chwili. Zorientowałam się bowiem, że coś jest nie tak. Klienci jak jeden mąż odłożyli koszyki i zaczęli tańczyć, jakby brali udział w musicalu kręconym ukrytą kamerą. W wyniku żenującej pomyłki musiałam wszystkim zapłacić za statystowanie, przez co ostatecznie wcale nie zaoszczędziłam na zakupie batonów Raw Bite.
Raw Bite Protein
Kupując proteinowy baton w różowym opakowaniu, zupełnie nie spodziewałam się kakaowego wnętrza. O miłej niespodziance dowiedziałam się dopiero podczas tworzenia szkieletu recenzji. Po niezbyt obfitej w pozytywne emocje degustacji wariantu Cacao zrodziła się we mnie nadzieja, że Protein uratuje kakaowy honor marki Raw Bite. Szansę na to miał, jako iż nie zawiera masy kakaowej, tylko proszek i ziarna.
Raw bar Protein od Raw Bite dostarcza 429 kcal w 100 g.
Wegański baton ekologiczny proteinowy waży 50 g i zawiera 215 kcal.
Proteinowy baton wegański pachnie wcale obiecująco. No dobrze, nie szczędźmy komplementów: obłędnie. Funduje ogrom kwaśnych surowych ziaren kakao (nibsów) i towarzyszącą im nutę karobu. Jednocześnie zawiera słodycz syropu z suszonych owoców bądź melasy. Mimo wysokiej kakaowości nie zaprasza do stołu czerwonego wina. Całokształt ma zdecydowanie inny wydźwięk niż w batonie Cacao.
Na tle braci białkowe cudo stanowi istny karnawał surowców. Ale! Mimo iż zawiera dwa rodzaje owoców, orzechy, migdały, nasiona i inne dodatki, wizualnie jest najuboższy, zwłaszcza analizowany z zewnątrz. Kroi się go trudno, łamie również. W przekroju przypomina wyschniętą, wręcz zeschniętą truflę.
Orzechy, migdały i nasiona dyni wypełniające surowy baton Protein od Raw Bite są duże, chrupiące, mięsiste. Pod względem smaku nie sposób rozpoznać ani pierwszych, ani drugich. Miłe zaskoczenie stanowi za to dynia, którą czuć wyraziście i sympatycznie. Wyróżnia się również w konsystencji, jako że chrupie najbardziej z tej trójki. Któż by pomyślał? (Podpowiedź: nie ja).
Nibsy kakaowe, nierzadko skaliste i ostro zakończone, tym razem bynajmniej kamienne nie są. Nie rzucają się na język ani podniebienie w szale agresji. Owszem, cechuje je twardość, wszelako skalistość łączy się z kruchością, co czyni je delikatnymi. Trudno ocenić, czy chrupią bardziej niż pestki dyni, tak samo, czy może mniej. Jedno jest pewne: chrupania jest w tym batonie co niemiara!
Charakterystycznych dla batonów proteinowych proszkowatości ani pylistości nie czuć. Ta druga pojawia się niejako w domyśle, lecz w rzeczywistości nie sposób jej uchwycić. Masa owocowa daje się poznać jako gęsta-ale-sucha. To truflogumka z elementami miękkości, być może pochodzącej od rodzynek.
Dlaczego akurat rodzynek? Ponieważ to one zdają się przewodzić batonowi, przede wszystkim w smaku. Dają znak, by na scenę weszły kolejno: kakao, karob, dynia. Karob siedzi na ogonie kakao, ono zaś jest tak silnie splecione z rodzynkami, że nie da się poczuć jednego bez drugiego. Ciekawym smakiem odznaczają się także nibsy, jako iż łączą kakao, rodzynki i żurawinę. Tłem scenografii jest ciężki, wilgotny, ciemny chleb razowy z ziarnami i rodzynkami. Całokształt wychodzi kwaśnawo i słodko, ale nie nazbyt.
Wyjątkowo cenię w raw barach to, że w toku degustacji przemieniają się w gęstą masę i cudownie wypełniają usta, niemalże je zalepiając. Niestety nie wszystkie surowe batony mają tę cechę. Zdecydowanie nie ma jej wariant Protein od Raw Bite. Zamiast tego jest twardy, nieelastyczny. W domyśle pylisty, lecz ani razu nie uświadczyłam na języku rzeczywistego ziarenka. Tym, czym może się pochwalić – i robi to bez żenady – jest ogrom dodatków chrupiących głośno niczym kości skoczka narciarskiego, który czknął w czasie lotu i przywitał ziemię w pozycji rozgwiazdy.
Wegański baton Protein od Raw Bite jest kwaśno-słodki, kwaśnotruflowy, rodzynkowy, kakaowo-karobowy. Zaprawdę niebrzydki smakowo, lecz w tej cenie nie do powtórki.
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: suszone owoce 47% (daktyle, rodzynki), orzechy 21% (migdały, nerkowce), białko ryżowe w proszku 10%, nasiona dyni, kakao w proszku, kruszone ziarno kakaowca. Ekologiczny, nieprzetworzony, pochodzący z rolnictwa ekologicznego. Może zawierać fragmenty pestek owoców i łupin orzechów.
Kalorie w 100 g: 429 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 21 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 5 g), węglowodany 34 g (w tym cukry 34 g), błonnik 10 g, białko 21 g, sól 0,03 g.
Gdzie kupić: zniknął z Rossmanna, toteż pozostają internety i sklepy ze zdrową żywnością
Cena: 8 zł wzwyż
Szczerze mówiąc smak wydaje mi się niezbyt kuszący, ale poziom chrupania już bardzo ^^ plus uwielbiam pestki dyni, a są one w słodyczach zasmucająco rzadko :(
I słonecznik, i dynia mogłyby się pojawiać w słodyczach częściej. No i oczywiście mak.
Nazwą to błysnęli.
Nibsy wywaliłabym z każdej czekolady, do raw barów natomiast tak obiektywnie pasują (tylko wiadomo, że nie kamiennie o twardych brzegach).
Przygarnę Twoje nibsy z czekolad.
Denerwuje mnie, gdy baton proteinowy nie jest proteinowym. Dodatek białka nie czyni go jeszcze takowym (34 g weglowodanów = 34 g cukru..trochę masakra). W tej cenie mam batona proteinowego z najwyższej półki, co tu dużo pisać: w życiu go nie kupię, nawet w promo. Jakby ten cukier producent obniżył, zastępując go czymś innym słodzącym, to moooże, ale i tak takie makro jest wg mnie warte max 4 zl. Nie jaram się ani trochę. Nie wiem dlaczego wywalili taką cenę za te batony.. PS wyobraziłam sobie historię ze wstęp <3 Twoja wyobraźnia ma jakieś granice?xD
Ey, ale w składzie nie ma dodatku cukru. Czy to nie jest czasem cukier naturalnie występujący w surowcach, zwłaszcza w suszonych owocach?
Granicą mej wyobraźni jest zgon.
Fakt, mój błąd, sorki. Jak na baton „naturalny” w takim razie można go uznać za-posługując się Twoim sposobem na słowotwórstwo- ”proteinowawy” ;) Zgon… :O czyli w sumie ogranicza Cię jedynie nieunikniony fajnal kauntdałn, ale podoba mi się: zakreśla mega szeroki zakres, kreatywność lvl heaven :P
Podoba mi się „kreatywność lvl heaven” <3
Z raw barów najbardziej lubię proteinowe i bardzo podoba mi się zwykle występująca w nich proszkowatość :) Patrząc na skład, ten by mnie nie zawiódł.
Lubisz właśnie przez proszkowatość? Czy zawartość białka lub coś innego? U mnie proteinowce mają jedno z ostatnich miejsc. Gorsze są chyba tylko raw bary i a la raw bary w polewie.