Dziś zapraszam was na recenzję gościnną przysłaną przez Kasię (dziękuję!). Początkowo myślałam, że nie skuszę się na nowe Riso Vegan, tymczasem uległam Biedronce i zapolowałam na wegański ryż na mleku. Oczywiście w obu wariatach smakowych. Podejrzewam, że to samo będzie z wersją proteinową Riso.
Z uwagi na przetestowanie ryżu także przeze mnie na końcu recenzji Kasi znajdziecie moje zdanie o wegańskim deserze Mullera. Miłej lektury!
Riso Vegan O smaku waniliowym – recenzja gościnna (Kasia @dziwna_ona)
Wegańska wersja deserów Mullera występuje w dwóch smakach. Pierwszą postanowiłam zdegustować wersję waniliową. Pierwszą widoczną różnicą jest wielkość opakowania. Bezmleczne ryże są w nieznacznie mniejszym rozmiarze niż klasyczne, ważą 160g, mają podobną ilość kalorii – około 110kcal/100g , jeśli ktoś zwraca uwagę na makroskładniki – roślinne desery zawierają znacząco mniej białka od oryginałów.
Riso Vegan O smaku waniliowym marki Muller dostarcza 110 kcal w 100 g.
Wegańskie Riso waniliowe na ekstrakcie kokosowym waży 160 g i zawiera 176 kcal.
Po otwarciu opakowania ukazuje nam się szaro-beżowa masa wypełniająca większość kubeczka. w jednym miejscu na wierzch wypłynął waniliowy sos. Postanowiłam zabawić się w Olgę i zamiast brutalnie wymieszać deser, jak czynię to zazwyczaj, spróbowałam każdej części deseru osobno.
Masa bez-mleczna smakiem przypomina mleko z ugotowanej owsianki. Jest słodka, kleista, niczym nie przypomina kokosa z którego podobno powstała.
Sos jest słodki , wodnisty, wyraźnie waniliowy, rzadszy niż zasadnicza część produktu, nie ma dziwnych posmaków, ale bardzo szybko znika z języka.
Najsłabszą częścią przekąski jest ryż. W mojej ocenie jest go mniej niż mlecznych Riso, ale co najgorsze jest kompletnie rozgotowany. Nie jest to propozycja dla fanów gryzienia jędrnych ziarenek, zasadniczo by spożyć ten produkt nie potrzebne jest użycie zębów. W smaku rozczarowuje wyraźny smak …. ryżu gotowanego na wodzie.
Po wmieszaniu sosu deser traci szarawy odcień, nabiera przyjemnej ciepło beżowej barwy. Całość jest mniej słodka od klasyku, ale nie jest to zaletą, gdyż produkt sprawia wrażenie „wypranego” ze smaku. Dodatkowo mniejsza ilość ryżu i okrojona porcja deseru sprawiają, że niestety nie da się nim zasycić nawet pierwszego głodu.
Moja ocena mocne 5/10 , ew 3 chi ze wstążką. Osobiście nie planuję powtórki.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: woda, 17% ekstrakt z kokosa, 8% ryż, cukier, syrop ryżowy, mąka ryżowa, skrobia, roślinny koncentrat barwiący (z marchwi), substancje zagęszczające: guma guar; mączka chleba świętojańskiego, karagen, stabilizator: chlorek wapnia; 0,3% naturalny aromat waniliowy, sól, błonnik cytrusowy, wyekstrahowane nasiona wanilii, aromat. Może zawierać jaja i mleko.
Kalorie w 100 g: 110 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 4,1 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 3,8 g), węglowodany 16,7 g (w tym cukry 8,4 g), białko 1,1 g, sól 0,17 g.
Waniliowe Riso wegańskie – moja opinia
Zdecydowanie nie podzielam rozczarowania Kasi. Według mnie waniliowe Riso Vegan czaruje od pierwszej do ostatniej sekundy degustacji. A nawet przed, jako że odznacza się bajeczną szatą graficzną. Ma mocno waniliowy zapach ze słodkobiszkoptowym, słodkomlecznym tłem. Do pewnego stopnia przywodzi na myśl słodki biszkoptowo–waniliowy ajerkoniak bez alkoholu. Im dłużej wącha się wegański ryż na mleku, tym bardziej czuje się biszkoptowość – biszkoptów mięciutkich, okrągłych.
W moim Riso Vegan waniliowym napotkałam ryż twardawy, al dente, uplasowany na granicy mączności. Ba! był wręcz na tyle twardy, że niewiele zabrakło, bym uznała go za przesadnie twardy. Na dodatek wypełniał deser ogromem ziaren. W centrum kubka zalegała ryżowo-mleczna bryła, którą dałoby się wyjąć na łyżce w całości. Nawet po wymieszaniu z rzadkim sosem a la kisielowym Riso Vegan pozostało gęste – znacznie gęstsze od przeciętnego Riso. Ze względu na ten fakt trafiło mi do serduszka.
Sos ma nieatrakcyjny kolor: żółty o szarym zabarwieniu. Jest w nim mnóstwo kropek nibywanilii. Skąd przedrostek niby? Ponieważ kiedy się je nagryza, chrupią jak ziarnka piasku. Jest rzadki, kisielowy. Smakuje bardzo łagodnie waniliowo. Raczej biszkoptowo i mlecznie, zupełnie jak warstwa mleczna.
Uważam, że waniliowe Riso Vegan jest niezgodne z nazwą, bo bardziej biszkoptowo-mleczne niż waniliowe (ew. ma smak waniliowych biszkoptów). Nie zmniejsza to jednak zadowolenia z degustacji, ponieważ całościowo deser roślinny okazał się lepszy od zwykłych Riso niewegańskich. Bajecznie gęsty, treściwy i pożywny, mimo iż waży jedynie 160 g. Gdybym mogła dokonać poprawek, uczyniłabym ryż miększym, a także podkręciła wyrazistość smaku. Tak czy owak, Riso Vegan waniliowe zasłużyło na…
Ocena: 5 chi
Ogólnie nie był tragiczny, nawet też czułam biszkopty (plus tajemniczy ajerkoniak), ale według mnie lepsza jest wersja na mleku – tutaj za bardzo czułam roślinność :D moja ocena pokryła się z oceną Kasi, więc zbijam piąteczke i zostawiam więcej dla Ciebie :D
Bierę zatem Wasze przydziały, byle w promocji.
Wielki szacunek dla Kasi i naprawdę dobra robota, ale… Szczerze to wolałabym Olgową recenzję na danie główne, a na deser (pod spodem w poście lub w komentarzu) recenzję gościnną. Taka jest moja opinia :)
Dzięki za opinię, to dla mnie ważne :)
Nie dla mnie, bardzo nie dla mnie. Aczkolwiek tak obiektywnie fajnie chyba wyszedłby jako deser biszkoptowy. Tylko że… Już nie fajnie, jeśli miałby być wyprany ze smaku. Na szczęście nie będzie moim problemem, na co mogłabym trafić, nigdy.
Oj tam. Kup ;*
Jestem pewna, że opinia Kasi byłaby bliższa mojej, ale nie zamierzam się o tym przekonywać. Wystarczyła mi wersja protein żeby wiedzieć, że jak Riso to tylko klasyczne.
Uważam, że porównywanie Riso proteinowego do wegańskiego jest niesprawiedliwie. To nie wina żadnego z nich, że wyszły w tym samym czasie. Różnica między nimi jest taka sama jak między którymkolwiek z nich a klasykiem.
Również uważam, że recenzja gościnna powinna być raczej jako dodatek, chętniej zapoznałabym się z Twoją opinią szczegółową. Nie umniejszając Kasi: zachowałaś- jak sądzę- pisownię oryginalną…? Błędy troszkę rażą. Ale w zasadzie nie wpływają na merytoryczny wydźwięk. Ten deser z recenzji siostra kupiła, bo ma wkręt na wszystko co wegańskie. Smakował jej i nie narzekała na rozgotowany ryż czy słaby smak, wręcz przeciwnie. Ja jednak zostaje przy klasykach i ulubionym czekoladowym i pistacjowym <3.
Tak, pisownia jest oryginalna. Recenzje gościnne z założenia nie mogą przysparzać mi więcej pracy niż własne. Te i tak były wyjątkowe, bo dopisałam swoją opinię, musiałam troszkę zmienić zdjęcia i ogarnąć drobne pierdołki przedpublikacyjne.
Przez to, że wspomniałaś o czekoladowym i pistacjowym Riso, pomyślałam o wymieszaniu ich sosów. Mogłoby wyjść coś fajnego.
Ah i jeszcze mi się coś przypomniało w związku z Riso. Pamiętam, że dawno, pod którąś z recenzji tychże ryżów na mleku zastanawiałaś się, o co chodzi z tym niedźwiedziem na opakowaniu… wpisałam w google „riso kokosanki”, żeby sprawdzić czy są jeszcze dostepne ( o naiwności.. oczywiście nie są). Kliknęłam w zakładkę „zakupy”, znalazłam poszukiwany (niedostępny już) produkt, i jego opis zaczynający się od: „Miś Ryżard przedstawia najnowszy smak Riso!(…)”. Miś Ryżard. Tego się nie odsłyszy ani nie odzobaczy.
O nie, tylko nie to. Co za cringe. Btw, wydaje mi się, że najpierw był niedźwiedź, a potem wytłumaczenie (z dvpy).
Mam takie samo odczucie jak poprzednicy. Zdecydowanie lepiej w mojej ocenie byłoby gdybyś recenzję gościnną dawała po swojej. Riso podziękuję po traumatycznych doświadczeniach z riso protein
Dzięki za głos :)
Moim zdaniem zrażanie się do serii A, bo seria B nie wyszła, nie ma podstaw. To tak, jakby nie chcieć spróbować klasycznej Jobobelli, bo Jogobella Light jest parszywa.