Storck, nimm2 Śmiejżelki Jabłkominki

Mimo iż nie jestem żelkowa, od czasu do czasu nachodzi mnie myśl, żeby kupić paczkę. Co prawda po chwili mija, wobec czego motywacja do realizacji znika, niemniej po kilku bądź kilkunastu miesiącach wraca. Wszystko dlatego, że lubię żelki. Po prostu nie widzę dla nich realnego zastosowania w mojej diecie, podobnie jak dla innych lubianych produktów: marcepana, chałwy, słodkich kremów kanapkowych, krówek, trufli, śliwek w czekoladzie… wiele gagatków mogłabym tu wymienić.

Ostatniej ochocie na żelki miałam okazję ulec, ponieważ kiedy się zrodziła, byłam w Carrefourze i robiłam duże zakupy słodyczowe z myślą o blogu. Uznałam, że skoro tak rzadko recenzuję żelki, pianki, galaretki i podobne twory, a na pewno wśród was znajdują się miłośnicy, zrobię wyjątek. Wybrałam Śmiejżelki Jabłkominki, jako iż w czasach częstszego jadania żelek kwaśne jabłkowe należały do głównych ofiar.

Storck, nimm2 Śmiejżelki Jabłkominki, copyright Olga Kublik

Śmiejżelki Jabłkominki – kwaśne żelki jabłkowe

Paczka Śmiejżelek Jabłkominek waży 90 g i liczy dziewięć żelek. W mojej znalazło się sześć zielonych, dwie czerwone i jedna żółta. Okazały się szczodrze obsypane kwaśnymi kryształkami. Z innej beczki, ciekawe dlaczego dzieci – nie tylko, ale przede wszystkim – tak bardzo lubią intensywnie kwaśne smaki. W młodości chętnie kupowałam kwaśne spraye na język, od których wykręcało mi twarz. Lubiłam proszki-oranżadki i posypki na żelkach. Kwaśna śmietana w chipsach i chrupkach także brzmiała zachęcająco. Tylko dlaczego?

Śmiejżelki Jabłkominki marki nimm2 (Storck) dostarczają 336 kcal w 100 g.
Kwaśne żelki jabłkowe ważą 10 g w 1 sztuce i zawierają 34 kcal.

Storck, nimm2 Śmiejżelki Jabłkominki, copyright Olga Kublik

Jabłkowe Śmiejżelki nie pachną niemal wcale. Dłuższe skupienie się na aromacie pozwala odnotować wątek brudnej sierści psa, który wytarzał się w padlinie lub końcowym procesie trawienia wszystkożernego ssaka. Kwasek jest marginalny, bez znaczenia. Żelki przechodzą drogę od bycia nijakimi do wprawiającego w lekką konsternację śmierdolenia. Good job!

Żelki nimm2 są twarde-ale-miękkie, sprężyste. Otaczające je kryształki nie rozpuszczają się pod wpływem ciepła skóry, mimo tego zostają na palcach. W efekcie Jabłkominki odznaczają się matową kleistością.

Storck, nimm2 Śmiejżelki Jabłkominki, copyright Olga Kublik

Jabłkowe żelki przedstawiają się zębom jako twardawe, sprężyste. Stanowią dla nich zacne oparcie. Stopnie twardości i sprężystości spowalniają jedzenie, toteż żelki nie znikają szybko jak paluszki czy chipsy.

Cała kwaśność Śmiejżelek Jabłkominek kryje się w posypce. Po zlizaniu kryształków trafia się na żelkę słodką w sposób czysty, niekwestionowany. W połączeniu wyrazistsza okazuje się słodycz, to ona dominuje. Sprawia, że ślina szybko ulega zagęszczeniu. Poziom kwaśności prowadzi do lekkiego wykręcenia mordy, oczywiście wyczekiwanego, pożądanego i pozytywnego.

Owocowy smak jest wyrazisty, wszelako nie naturalny. Nie sposób nie poczuć jabłek. Są typowo cukierkowe, lizakowe, żelkowe itp. Kiedy przechodzi pierwsza fala kryształkowego kwasku, pozostają cudna jabłuszkowość i żelkowa czy lizakowa słodycz. Wydaje mi się, że bez względu na kolor wszystkie Jabłkominki smakują jabłuszkiem zielonym. Co najwyżej sztuki czerwone i żółte są mniej wyraziste.

Storck, nimm2 Śmiejżelki Jabłkominki, copyright Olga Kublik

Żelki to wciąż nie moja bajka, acz dobre żelki nie są złe, zwłaszcza gdy za podniebienie chwyci człeka ochota. W gimnazjum kwaśne zielone okręgi jabłkowe kupowałam w Lidlu. Były smaczne, za to twarde jak podeszwa i zeschnięte, przez co trudne w degustacji. Śmiejżelki Jabłkominki mają główne zalety lidlowych – wyrazisty jabłuszkowy smak, kwaśność w punkt – bez wad konsystencji. Cieszę się, że ich spróbowałam.

Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: syrop glukozowy, cukier, sok owocowy (5%) z zagęszczonego soku owocowego (jabłko, czarny bez), żelatyna, kwas (kwas cytrynowy, kwas jabłkowy, kwas mlekowy), regulator kwasowości: jabłczany sodu, aromaty, niacyna, witamina E, kwas pantotenowy, koncentrat barwiący ze spiruliny, witamina B6, barwiący wyciąg z kurkumy, biotyna, witamina B12. Może zawierać także mleko.

Kalorie w 100 g: 336 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz <0,1 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone <0,1 g), węglowodany 77,8 g (w tym cukry 60,2 g), białko 4,2 g, sól 0,26 g.

Witaminy w 100 g: niacyna 15,6 mg, witamin E 10,3 mg, kwas pantotenowy 7,4 mg, witamina B6 1,5 mg, biotyna 50 µg, witamina B12 2,2 µg.

Gdzie kupić: Leclerc, Carrefour

Cena: 3,25-3,59 zł

8 myśli na temat “Storck, nimm2 Śmiejżelki Jabłkominki

  1. W dzieciństwie jabłkowe żelki z kwaśną posypką nałogowo jadła moja przyjaciółka, więc kiedy przyjeżdżała do mnie na nocowanie to zawsze brała ze sobą paczkę (chyba to były żelki Trolli, ale nie jestem pewna co do firmy – na pewno były to po prostu kwaśne, zielone kółka z białą podstawą). Przez to że jadłam je z nią tak często i ja się do nich przekonałam, zwłaszcza że były bardziej miękkie i smaczniejsze niż typowe żelki miśki :D tych jabłkominek nie jadłam, ale w sumie chętnie przypomnialabym sobie smak tych jabłkowych żelków, zwłaszcza że i tu konsystencja będzie mi raczej odpowiadać *-*

    1. Nie przepadam za twardymi żelkami. Ostatnio naszło mnie na paczkę. Macałam propozycje popularnych marek – w tym Haribo – a tam same kamulce. W końcu znalazłam mięciutkie obłoczki dla siebie.

  2. Żelki to zupełnie nie moja bajka, ale nie krytykuję ich jako produktu. Odpychają mnie, a jednocześnie nie wydaje mi się dziwne, że można je lubić. Z ciekawości w ciągu ostatnich kilkunastu lat nawet jakieś 2 warianty próbowałam (Mamę epizodycznie na jakieś nachodzi, to w domu bywały – właśnie też różne z Lidla, np. zielone Spaghetti, ale przestały jednak przez twardość, która obecnie jej przeszkadza), utwierdzając się przy swoim. Jedne to były właśnie Nimm2 Sokki Leśny Sad – mięciutkie i z soczystym żelem w środku, bez cukru na wierzchu i spośród żelek takie chyba wydają mi się najmniej obrzydliwe. Teraz jednak za nic bym się do nich nie zbliżyła – nie przy obecnej wrażliwości na cukier, acz gdyby nie wariant malinowy, na kolejną ochotę na żelki, która może najdzie Cię przed spokojną starością, poleciłabym Ci je. Te Sokki (widziałam też drugi wariant, ale nie znam go) wydają się ok tak w żelkowym świecie.
    Z kolei te wszelkie z białymi częściami przprawiają mnie od dziecka o rzyg. Jak można lubić białe części to już nie rozumiem zupełnie. Sypiący się cukier też od dziecka mnie odrzucał.

    1. Ja z kolei preferuję żelki bez nadzienia. Tych wypełnionych cieczą nie chciałabym degustować. Białe części są bardzo spoko, choć w dzieciństwie także ja ich nie lubiłam.

  3. Po tym opisie narobiłaś mi ochoty na nie! (choć już czuję ból zębów po tej kwas ej posypce) 🤩

    1. Jakby co, możesz na chwilę wyjąć zęby i ciumkać żelki. Ja tak czasem robię przy bardzo słodkich produktach, acz niekiedy zęby wypadają same.

  4. Nie jesteś żelkowa? To spróbuj te nowe biedronkowe żelki Candi z maltitolami i glikozydami stewiolowymi, ponoć są dobre. 😄

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.