Vroclinki to manufaktura czekolady i zarazem marka należąca do jednoosobowej działalności gospodarczej Partyka Biznes. Mimo iż powstała i wciąż znajduje się we Wrocławiu, nie miałam o niej pojęcia. Po raz pierwszy stanęła na mojej drodze dzięki bliskiej osobie, która wystąpiła na konferencji – oczywiście była najlepsza ;* – i w ramach udziału otrzymała upominki, w tym czekoladę gorzką z orzechami laskowymi i malinami. Ponieważ osoba ta wie, że prowadzę blog, przed otwarciem oddała mi wrocławską czekoladę do zdjęć i zachęciła do zrecenzowania. Dziękuję!
Czekolada z Wrocławia – czekolada gorzka z orzechami laskowymi i malinami
Jak wynika z nazwy, wrocławska czekolada jest gorzka. Tylko czy aby na pewno? W składzie znajduje się informacja o 60%. Problem w tym, że niekoniecznie chodzi o zawartość kakao. Wydaje się raczej, iż liczba określa ilość czekolady w tabliczce. W takiej sytuacji orzechom laskowym i malinom liofilizowanym przypadłoby 40%, co może się zgadzać, wszak dodatków jest sporo. Tyle że wówczas wracamy do początkowego pytania: czy rzeczywiście jest to czekolada gorzka? Ile procent kakao zawiera?
Czekolada z Wrocławia gorzka z orzechami i malinami marki Vroclinki dostarcza 558 kcal w 100 g.
Wrocławska czekolada gorzka z orzechami laskowymi i malinami waży 80 g i zawiera 446,5 kcal.
Potencjalnie gorzka czekolada marki Vroclinki pachnie bardzo ładnie. Oddaje ciemną czekoladę z gęstym alkoholowym, kwaśnawym kremem wiśniowym. Przywodzi na myśl przebogato nadzianą pralinkę rodem z porządnej manufaktury czekolady. Pod względem zawartości kremu taką jak Złoty Orzech Solidarności.
Patrząc na elegancką czekoladę bogatą w dodatki, nie mogę się nie zachwycić. Uważam, że tabliczka jest przepiękna. Jednocześnie idealnie mija się z moim ulubionym typem czekolady. Nie lubię tabliczek-obrazów (lub w wersji bez komplementu: tabliczek-wysypisk śmieci). Chętnie dałabym ją w prezencie bliskiej osobie, wszelako nigdy nie kupiłabym dla siebie.
Orzechy laskowe fragmentarycznie wtopione w ciemną czekoladę są twarde i chrupiące, ale suche. Przez ostatni fakt niezbyt mięsiste. Odznaczają się pełnią wyprażonego smaku. Do towarzystwa mają maliny liofilizowane, rozsiane po powierzchni niczym piegi (lub w wersji bez komplementu: pryszcze). Niestety każda malinowa drobinka to pojedyncza mordercza pesteczka obleczona niewielką ilością suszkowego owocu, papiejącego w kontakcie ze śliną. Za pierwsze uderzenie smaku odpowiada potężny kwasek, za drugie malinowość właściwa. Szkoda, że nienawidzę malin.
Ciemna czekolada jest gruba, niemniej łatwo schwycić ją zębiskami i odgryźć. Rozpuszcza się błyskawicznie, niestety tłustawo (ślisko) i wodniście na podobieństwo polewy. Próżno szukać w niej bagienka. Jest pylista i cierpka. Gryziona daje się poznać jako leciutko masowa (jak zastygnięta masa kakaowa). Kubki smakowe raczy słodyczą i kakaowością.
Wrocławska ciemna czekolada z orzechami laskowymi i malinami marki Vroclinki jest całkiem przyzwoita. Trzy elementy składają się na atrakcyjny smak, jako iż słodka, potencjalnie deserowa – a przynajmniej takie sprawia wrażenie – czekolada dobrze komponuje się z kwaśśśnymi malinami i wyprażonymi orzechami. Przypomina alternatywną wersję owocowych galaretek w ciemnej czekoladzie.
Konsystencje też nieźle się uzupełniają. Chrupiące twarde orzechy pasują do miękkiej i plastycznej czekolady. Szkoda tylko, że maliny to w rzeczywistości prawie wyłącznie mordercze pesteczki.
Mimo drobnej wady tabliczkę oceniam pozytywnie, zwłaszcza że stanowi nie mój typ. Jak już wspomniałam, byłabym skłonna wręczyć ją bliskiej osobie w prezencie. Jest efektowna i – w przeciwieństwie do czekolad podarunkowych z wymyślnymi opakowaniami – smaczna.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: ciemna czekolada 60% (miazga kakaowa, cukier, masło kakaowe, emulgator: lecytyna sojowa, naturalny aromat wanilii), orzechy laskowe, malina liofilizowana. Może zawierać: mleko, zboża.
Kalorie w 100 g: 558 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 38 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 19 g), węglowodany 41 g (w tym cukry 34 g), błonnik 8,9 g, białko 8,5 g, sól 0 g.
Pesteczki zniechęcają :( chętniej zjadłabym taką czekoladę z samymi orzechami ^^
Ja też.
Nie lubię czekolad z wielkimi orzechami, które psują mi rozkosz pochodzącą z rozpływającej się w ustach czekolady, bo nagle natrafiam na takie twarde coś, czym jest wcześniej wspomniany wielgaśny i twardy orzech.
Niemniej jednak kupiłabym tę czekoladę będąc we Wrocławiu, jestem bowiem ciekawa jej smaku (te maliny mnie zachęcają), poza tym uwielbiam słodycze, które mają w sobie coś wyjątkowego, a ta w mojej ocenie ma, bo nie jest taką zwykłą Milką na półce w Biedronce (oczywiście nie ujmując Milce, bo lubię te czekolady).
Ja wprost przeciwnie – bardzo lubię czekolady z całymi orzechami. Nie przepadam za to za orzechową drobnicą.
Ach, szybkość błyskawicy i śliskość rozpływania, pestki, mniam.
Zupełnie mi się nie podoba (już z wyglądu też), ale i tak wolałabym ją od tej, którą dzisiaj ja opublikowałam. Jak się zgrałyśmy!
Ogół jednak tak obiektywnie oki. Ciekawe tak btw., jakiej czekolady używają.
To samo napisałam rano u Ciebie – że się zgrałyśmy :D
Dawno mnie tu nie było. Podziwiam, że nadal publikujesz tak sumiennie. Będę nadrabiać. Srebry jednorożec! (Jesteś odważna, to były bardzo osobiste wyznania. W pewnym sensie bardzo Cię polubilam).
Nie znałam tej firmy, ale szczególnym zainteresowaniem darzę małych polskich producentów. W wolnej chwili dowiem się więcej o Vroclinkach.
Mam jedno pytanie. Dlaczego ,,Patryka Biznes”, a nie ,,Partyka Biznesu”? Wiem, jak powinno być odmienione to nazwisko, ale jestem ciekawa, czy może nie napisałaś tak celowo.
*a nie ,,Pawła Biznesa”.
Niegrzeczny słownik.
<3
Odmieniłam "jednoosobowej działalności gospodarczej", więc nazwa owej działalności - czyli Partyka Biznes - idzie już w mianowniku.
Haha, myślałam że to nazwisko. Warto było zapytać!
Podobno kto pyta, nie błądzi, więc pytaj śmiało :D