Roshen, Wafers Hazelnut – wafle orzechowe

W połowie tego roku w Biedronce pojawiła się nowa serii wafli Bonitki – maksymalnie plebejskich i odznaczających się betterniepatrzeciowym składem, jednakowoż atrakcyjnych smakowo i cenowo. Także kuszących zwykłością, daleką od kombinacji typu bez cukru, bez glutenu, bez laktozy, bez tłuszczu, bez składu. (Nie twierdzę, że owe bezy są złe. Wiem jednak, że sporo osób patrzy na nie z niechęcią).

Kiedy nadeszła pora uzupełnienia zbiorów słodyczowych, przez głowę prześlizgnęła mi się myśl, by złapać ordynarnie plebejskie Bonitki. Przypomniałam sobie jednak, że kurierem wędrują do mnie wafle nielubianej marki Roshen, które wybrałam do testów z żywej ciekawości, czy producent robi dobre słodycze bez czekolady. Najbardziej zainteresowały mnie wafle orzechowe o niedwuznacznej nazwie Wafers Hazelnut, toteż je wzięłam na warsztat jako pierwsze. (Zresztą myślałam, że w paczce przyjdą tylko one).

Roshen, Wafers Hazelnut wafle orzechowe, copyright Olga Kublik

Wafers Hazelnut – wafle orzechowe

Wśród jednosmakowych wariantów wafli Wafers marki Roshen znajdują się trzy warianty smakowe: orzechowy, mleczny i kakaowy. (Istnieje też duosmak Cocoa & Milk). Bardzo dziwi mnie fakt, iż orzechowemu przypisano czerwoną szatę graniczną, kakaowemu zaś zieloną. Zawsze jest na odwrót. Pomyłka? Walka ze stereotypami? Trolling konsumentów? Intrygujące.

Wafers Hazelnut marki Roshen dostarczają 521 kcal w 100 g.
1 wafelek orzechowy waży 18 g i zawiera 94 kcal.
Wafle orzechowe Roshen ważą 72 g w opakowaniu (4 wafle).

Roshen, Wafers Hazelnut wafle orzechowe, copyright Olga Kublik

Zapach Wafers Hazelnut uznałam za ambiwalentny. Z jednej strony jest obłędny, z drugiej… cóż, problematyczny. Łączy 200% przewspaniałej Nutelli z dość mocnym – ale też bez przesadyzmu – tłem w postaci margaryny. Od poziomu nutellowości i wyrazistego splotu słodkiej czekolady z orzechami laskowymi można oszaleć z zachwytu, natomiast jest to krem z bazą margarynową.

W paczce wafli orzechowych Roshena znajdują się cztery grube paluszki z aż czterema warstwami kremu. Zazwyczaj w takiej sytuacji – ba! nawet przy trzech warstwach – nadzienie jest cieniutkie, zabiedzone. Nie tą razą. Roshen nie pożałował orzechowego wypełnienia.

Roshen, Wafers Hazelnut wafle orzechowe, copyright Olga Kublik

Ponieważ nie lubię czekolady Roshena przez dramatyczną jakość, bałam się, że producent poświęca nieprzesadną uwagę również innym tworom zrodzonym w jego fabrykach. Nic z tych rzeczy. Płaty waflowe w Wafers Hazelnut dają się poznać jako delikatne i kruchutenieczkie już w dotyku. Są tak subtelne i zwiewne, że aż trudno odgryźć je od kremu. Lekkość zaświadcza o typie bezwagowym. Wafelki są niczym opłatki czy wręcz płatki śniegu. Nie skalano ich cechami takimi jak twardość, stetryczenie, zawilgocenie. Nie można nawet powiedzieć, że są chrupiące w dosłownym tego słowa znaczeniu. Oferują perfekcyjną kruchość.

Krem z wafelków orzechowych jest przyjemnie gruby, zwłaszcza w porównaniu z produktami konkurencji (wliczając popularne, m.in. Princessę). Daje się poznać jako mięciutki, natłuszczony – ale nie dziadowsko tłusty! – lekki. Dzięki niemal piankowej konsystencji daje się ściągnąć z płatów waflowych językiem. Nie zna określeń takich jak sypki, twardy, sprasowany. Nie ma też niczego wspólnego z margaryną. Jest potężnie ziarnisty drobniuteńkim cukrem, co stanowi jedyną wadę konsystencji.

Płaty waflowe smakują (za) bardzo słodko i subtelnie pszenniuteńko. Orzechowy krem z kolei odpowiada pierwszemu elementowi aromatu: Nutelli. Funduje spotkanie z orzechami laskowymi (200% wyrazistości) i czekoladą typu nutellowego (200% wyrazistości). Jednocześnie jest bardzo, ordynarnie, boleśnie wręcz słodki. I to w sposób cukrowy. W tle pojawia się orzechowa sztuczność, którą lubię.

Roshen, Wafers Hazelnut wafle orzechowe, copyright Olga Kublik

Oficjalnie przyznaję, że Roshen umie zrobić słodycze dobre, a nawet bardzo dobre. Oczywiście z kategorii plebejskich. Zaprezentowane dziś wafle orzechowe są obłędnie kruchutkie, mają grube warstwy niemal piankowego kremu i smakują wybornie. W kontekście konsystencji mogłabym co najwyżej wnieść o eliminację kryształków cukru z nadzienia, wszelako kiedy chrupie się wafle bez dzielenia – a w takiej formie są najlepsze – zupełnie tego nie czuć. Inny sposób na ogranie problemu to maczanie w gorzkim napoju.

Jedynym poważnym minusem Wafers Hazelnut Roshena jest słodycz: zarówno poziom, jak i rodzaj (cukrowy). Przy mojej obecnej obniżonej tolerancji słodyczy chętnie wymieniłabym cukier na erytrytol (ma ok. 70% słodyczy cukru). Ponieważ jednak szansa na metamorfozę składu jest nikła, zalecam zasiadanie do wafli z kubkiem gorzej kawy lub herbaty. Dla smaku warto dać się nieco skopać.

Ocena: 5 chi
(przy mniejszej słodyczy byłoby 6 chi)


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna, cukier, oleje roślinne (palmowy, z ziaren palmowych), starte prażone orzechy laskowe 7,5% (w nadzieniu), kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, sól, emulgator (lecytyny sojowe), olej słonecznikowy, substancja spulchniająca (wodorowęglan sodu), aromaty, barwniki (barwnik „karmel amoniakalno-siarczynowy”, ekstrakt z papryki). Może zawierać: mleko (łącznie z laktozą), jaja, orzeszki ziemne, sezam, orzechy inne.

Kalorie w 100 g: 521 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 27,4 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 15,6 g), węglowodany 61,8 g (w tym cukry 36,2 g), białko 5,3 g, sól 0,34 g.

Gdzie kupić: kuri.com.pl

Cena: 1,99 zł

13 myśli na temat “Roshen, Wafers Hazelnut – wafle orzechowe

  1. „Jedynym poważnym minusem Wafers Hazelnut Roshena jest słodycz” a czyli dla mnie powinny być idealne o czym już niedługo się przekonam :)

    1. Dlatego poleciłam Ci mleczne, moim zdaniem najlepsze. Mnie słodycz morduje, ale przeczuwałam, że dla Ciebie będzie zupełnie okej.

  2. Ja.do roshen nic nie mam, bardzo lubię od nich wafelka z krówką bo smakuje jak kinderki ^^ tych wafli nie jadłam ale też bym chętnie spróbowała :D jedną z rzeczy które mi nie pasują od tej firmy to krówki, chyba że mi się słaba partia trafiła :/

    1. Nie jadłam wafelka z krówką, ale po spróbowaniu trzech klasycznych wariantów chętnie wgryzłabym się również w niego. Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek napiszę, iż Roshen potrafi zrobić coś bardzo smacznego (pomijając piekielną słodycz).

  3. Mnie nie przeszkadza nadmierna słodycz w słodyczach. Jeśli jem coś na deser, to chcę, żeby było słodkie (nawet piekielnie).
    Nie lubię jednak przesadnej słodkości w innych porach dnia, toteż gdy skusiłam się na czekoladowe płatki z mlekiem na śniadanie, nie byłam zachwycona (ale na deser? super).

    1. Mam tak samo. Gdybym chciała zjeść słodkie płatki do mleka, zrobiłabym sobie z nich deser. Słodkie śniadanie? W życiu!

      1. Mimo wszystko nie pomyślałabym, że zobaczę u Ciebie Roshena. A przynajmniej nie tak szybko, nie teraz.
        A jednak w sumie aż tak bardzo się nie dziwię, że takie wafle nie odbiegają od im podobnych. Chyba nie było w moim życiu okresu, kiedy jakkolwiek mogłyby mnie zainteresować.

        1. „A jednak w sumie aż tak bardzo się nie dziwię, że takie wafle nie odbiegają od im podobnych.” – Nie rozumiem. Poproszę o podpowiedź :P

          Jeśli możesz wysłać mi na FB screen rozjechanych komentarzy, byłabym wdzięczna. U siebie widzę wszystko poprawnie.

  4. Zauważ że loacker też wersję orzechową ma w papierku czerwonym a kakaowe zapakowane w folię żółtą lub czarną :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.