Pod koniec pierwszej połowy roku w Lidlu pojawił się nowy Jogurt PROTEIN 0% tłuszczu z owocowej serii. Do tej pory mogliśmy zakupić wersje o smaku borówki i truskawki z porzeczką, teraz zaś doszła egzotyczna propozycja z mango. Dobór wariantów jest interesujący i oryginalny, powinszowanko.
Nie pamiętam, jak było w przeszłości z owocowymi wersjami, natomiast przy okazji recenzowania Jogurtu PROTEIN Mango zorientowałam się, że wytwarza je Mazowiecka Spółka Mleczarska, czyli zakład dawniej należący, a dziś współpracujący z Grupą Polmlek. Od nich pochodzi chociażby Twój Deser z Biedronki.
Jogurt PROTEIN 0% tłuszczu Mango z Lidla
Bardzo ucieszyłam się z faktu, iż seria jogurtów proteinowych bez tłuszczu z Lidla rozszerzyła się właśnie teraz i akurat o wariant mango. Po pierwsze interesują mnie produkty bogate w białko. Po drugie jogurty o tym smaku pojawiają się rzadko, a szkoda. Po trzecie do Lidla mam rzut beretem.
Jogurt PROTEIN 0% tłuszczu Mango marki Pilos dostarcza 74 kcal w 100 g.
Jogurt proteinowy bez tłuszczu mango z Lidla waży 150 g i zawiera 111 kcal.
Proteinowy jogurt bez tłuszczu marki Pilos produkuje dla Lidla Mazowiecka Spółka Mleczarska, czyli zakład Grupy Polmlek.
Proteinowy jogurt mango pachnie cudownie. Oddaje tytułowy owoc w wersji kwaśnawej, słodkiej, wyrazistej, esencjonalnej. To mango podniesione do sześcianu. Jest soczyste, orzeźwiające, zapraszające do wgryzienia się w złocisty miąższ.
Wygląd jogurtu także raduje. Adekwatny do tytułowego owocu kolor zachęca do degustacji. W gęstawawej treści występuje dużo dużych kawałków mango. Jak wynika ze składu: wyłącznie mango (super!).
Deser proteinowy z Lidla jest bardzo cierpki, minimalnie skleja zęby. Choć funduje spory kredowy efekt – czasem zdaje się wręcz mączny – nie zawiera proszku. Cechuje go kremowość, ale nie tradycyjna, wszak został wykonany na bazie wody. Oferuje mnóstwo kawałków mango: twardawych, jędrrrnych.
Smak… cóż, pod tym względem Jogurt PROTEIN Mango wypada znacznie gorzej. Wstępnie mango wydaje się dziwne, sztuczne. Odniosłam wrażenie, iż zostało sproszkowane i w takiej postaci dodane do jogurtu. Wrażenie owo potęguje złudna mączność. Ponadto deser proteinowy uważam za zdecydowanie nazbyt cukrowy. Może chodzi o ilość cukru, może o rodzaj słodyczy, może o oba aspekty naraz. Tak czy owak, czułam nieprzyjemne mdlenie w gardle.
Nie planuję kupić proteinowego jogurtu mango marki Pilos nigdy więcej. Żeby czerpać z niego radość, musiałabym rozrobić go z naturalnym jogurtem lub skyrem. To zaś mija się z celem. Jeśli muszę skomponować deser sama, póki co wolę wykorzystać masło orzechowe. Kiedy kupuję gotowy słodki jogurt, liczę, że będzie się go dało zjeść tak po prostu, szybko i bez kombinowania.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mleko odtłuszczone, 25% wsad owocowy [10% mango, cukier, 2,5% przecier z mango, skrobia modyfikowana kukurydziana, koncentrat soku z marchwi, naturalny aromat], bakterie fermentacji mlekowej.
Kalorie w 100 g: 74 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0 g), węglowodany 12 g (w tym cukry 11 g), białko 6,6 g, sól 0,07 g.
Gdzie kupić: Lidl
Cena: 1,69 zł
Kiedyś jadłam (choć to za dużo powiedziane) wersję naturalną – wybitnie mi nie smakował.
Według mnie jest ok, kiedy wymiesza się go z masłem orzechowym. Czystego nie jadłam nigdy, bo jogurtów naturalnych nie spożywam solo.
A ja Ci powiem, że podobnie jak kvarg z biedro jest dla mnie idealnym dodatkiem do placuszków na śniadanie. Właśnie ten wariant (mango) jest dla mnie najsmaczniejszy z jogurtów protein 0% od lidla
Odstępuję Ci zatem mój przydział.
Chyba jogurtów z tej serii nie jadłam i nie żałuję :’D chociaż mango mogłoby mnie skusić :D
Czemu nie żałujesz? A nuż by Ci siadły elegancko.
Mamy podobne oczekiwania od jogurtów. Mają nie mordować cukrem ale być do zjedzenia na raz i u mnie mają za zadanie schłodzić mnie ;) i moje organy wewnętrzne nieraz :(
Wiem jak podłe są inne smaki więc podziękuję
Schłodzić! Ciekawa sprawa. W jakim celu i skąd smutna buźka?
Zaawansowany refluls i zgaga mnie dopadły :(
Rozumiem. U mnie wówczas do żołądka wpadają wafle kukurydziane i inne zapychające sucholce.
Pilosowi już żadnej szansy nie dam. Na mączność tego aż się wzdrygnęłam, bo przypomniało mi się mleko Pilosa, które właśnie rozdzieliło się na „wodę” i proch.
Ciekawe i zabawne, bo na kolekcję wyrobów lidlowej marki Pilos składają się produkty różnych producentów… ale wszystkie tak samo dalekie od ideału :P
Obstawiam po prostu, że wszyscy ci producenci pilnują się nawzajem. Każdy zwraca uwagę na jakość innych, bo nikt nie chce robić lepiej, bardziej się męczyć przy produkcji za te same stawki pewnie.
A jednak to właśnie pilosowy twaróg ostatnio jest moim ulubionym… Do czasu, aż się spatrzą i zepsują albo zmienią producenta.