Czy oferta wafli bez cukru jest duża? Oczywiście pytam o polski rynek. Ciastka i czekolady to standard. Batony też, zwłaszcza jeśli uwzględnimy bogaty segment raw barów. Co jednak z tymi nieszczęsnymi wafelkami? Z popularnych znam jedynie propozycję Wawelu, którą na blogu już zaprezentowałam, ale kupiłam do powtórnej degustacji. Czyżby na nich wyliczanka miała się zakończyć?
Sunąc przez działy ze słodyczami w Carrefourze, namierzyłam dwie dodatkowe propozycje wafli bez cukru. Zaprezentowane dziś wafelki czekoladowe Florbu znalazłam w dziale ze słodyczami plebejskimi (dziwna sprawa), natomiast wafle Super Fudgio na regale ze zdrową żywnością. Pierwsze upolowałam bez chwili zawahania, bo paczka licząca 160 g kosztuje tylko 5,59 zł. Przy drugim produkcie ręka mi zadrżała, pośladki zaś ścisnęły się z żalu. Kto to słyszał, żeby za 120 g potencjalnej przyjemności żądać 8,95 zł?! Na dodatek trzeba upolować dwa warianty, by nie musieć dokonywać wyboru.
Florbu – wafelki czekoladowe bez cukru
Wafle czekoladowe bez cukru Florbu wyglądają boleśnie plebejsko. Nie, wróć. Wyglądają boleśnie supermarketowo. Przywodzą na myśl produkt marki własnej, i to na tyle nędzny, że nie opłacało się pochylić nad jego szatą graficzną. Może właśnie ten fakt sprawia, iż podczas układania słodyczy na półkach pracownicy Carrefoura uparcie zanoszą wafle Florbu do działu dla plebsu?
Florbu marki La Flor Burgalesa dostarczają 473 kcal w 100 g.
6 czekoladowych wafelków bez cukru waży ok. 53,5 g i zawiera 253 kcal.
1 wafel czekoladowy bez cukru waży ok. 9 g i dostarcza 42,5 kcal.
Paczka wafli Florbu bez cukru waży 160 g i liczy 18 wafelków.
Pozornie byle jakie czekoladowe wafle bez cukru Florbu pachną niebiańsko. O dziwo najintensywniejszym elementem jest płat waflowy. Daje się poznać jako… waniliowy! Przywodzi na myśl waniliowy naleśnik bądź gofr. Przede wszystkim naleśnik: dopiero usmażony, leciutko przypieczony, puszysty. Krem dokłada do kompozycji nutę subtelnie kakaową, skrytą jednak za wanilią. Słodycz aromatu zdaje się zupełnie zwykła i uplasowana na idealnym poziomie, na pewno nie wstrętnie słodzikowa.
W paczce czekoladowych wafli bez cukru znajduje się osiemnaście maluszków. Każdy składa się z dwóch płatów waflowych i pojedynczej grubej warstwy kremu. Struktura przywodzi na myśl wafelki marki Loacker, co napawa nadzieją na wyborną degustację (podobnie jak brak cukru). Zarówno płaty, jak i krem są bardzo ciemne, potencjalnie intensywne w smaku.
Cienkie wafelki bez cukru Florbu rozklejają się bardzo łatwo. Lekko przy tym syczą. Dopiero po rozdzieleniu ujawnia się właściwy aromat kremu – niestety brzydkawy, sztuczny. Przywodzi na myśl kakaowy plastik, zjełczałe orzechy i modelinę. A to wcale nie koniec dziwności. Otóż konsystencja kremu okazuje się… ambiwalentna. Nadzienie stanowi mięciuteńką piankę, którą można zebrać z płatów waflowych zębami w całości, do ostatniego kawałeczka. Jest gęssste, spójne, kleiste. Przywodzi na myśl piankę z margaryny. Nie jest tłuste, nie memła się ani nie zbryla. Nie osiada na podniebieniu. Cechuje je lekkość. Zawiera mnóstwo pyłu/proszku typu pudrowego, niestety chrupiącego.
Czekoladowy krem bez cukru nie smakuje ani czekoladowo, ani niesłodko. Zdaje się subtelnie kakaowy, na szczęście tym razem nie w sposób sztuczny. Jest delikatny, cichy. Słodycz raczy degustatora fantastycznie niskim poziomem. W tle pobrzmiewa kokosowe echo.
Płat waflowy Florbu deklasuje odpowiedniki popularnych marek (m.in. Princessy, Prince Polo, Góralków). Jest bezbłędnie kruchy, chrrrupiący. Przypomina wafelek do lodów starego typu w idealnym stanie świeżości. Smakuje gorzkawo w sposób kawowy (w czym się zakochałam). Oddaje wafel wypieczony, ledwo co słodki. Wypieczoność wprowadza nutę przypieczonych paluszków bez soli.
Wafelki czekoladowe bez cukru Florbu to produkt dziwny i fascynujący jednocześnie. Stojący w rozkroku między plebejskością a prozdrowotnością. Mają niedopasowany aromat, ambiwalentną konsystencję kremu, zadziwiające smaki. Oba elementy kompozycji są słodkie w zachwycająco niskim stopniu.
Jedyne wady potencjalnie warte odnotowania to całościowa suchawość, idąca z nią w parze lekka zapychalczość i ewentualnie przewaga smaku wypieczonego wafla nad delikatną kakaowością kremu. Ponieważ jednak konsystencje i smaki oceniam jako nieidealnie idealne, do wafli bez cukru Florbu niewątpliwie wrócę. (Jeszcze przed napisaniem recenzji zakupiłam dwie nowe paczki).
W kolekcji słodyczy bez cukru Gullona nie występują wafle – nad czym ubolewam – toteż dzisiejsza propozycja będzie moją adoptowaną miłostką. Szkoda, że nie trafiłam w Carrefourze na wersję waniliową. Jak podpowiada internet, takowa istnieje. Chętnie przyjrzałabym się jej zębem.
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna, tłuszcz roślinny palmowy, substancja słodząca (maltitol), odtłuszczone kakao w proszku (3,3%), błonnik roślinny, mąka ryżowa, aromaty, substancja spulchniająca (wodorowęglan sodu, węglan wapnia, węglan magnezu), barwnik (karoteny). Produkt może zawierać mleko i orzechy.
Kalorie w 100 g: 473 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 26 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 13 g), węglowodany 60 g (w tym cukry 1 g i poliole 21 g), błonnik 4,6 g, białko 5,9 g, sól 0,12 g.
Gdzie kupić: Carrefour
Cena: 5,59 zł
Ten waniliowy wafelek mnie intryguje, ogólnie ta plebejskosc jest kusząca :D za taką cenę może się skusze :D
Sama się skusiłam na dodatkowe paczki :)
Tych nie jadłam bo serce oddałam dwa lata temu waflom bez laktozy, glutenu i bez cukru albo linia także jest sama bez cukru :) firmy LeaLife ta pierwsza linia i happy fit ta druga :) pisałam Ci o nich na 1000% są pyszne. Waniliowe w szczególności ale kakaowe także smakiem nie grzeszą :) spróbuj :) cena plebejska ale smak…. hm i chrupiące są mega, ale tylko świeże ;) pierwszy raz kupiłam je w Lidlu :) ale są dostępne też u mnie na rynku w sklepikach cudo wygoogluj
Druga polecajka to wafle z kremem na bazie ziaren słonecznika ;) także efekt jest nieziemski zwłaszcza jak człowiek je taki produkt na bazie słonecznika pierwszy raz :)
Serie zero grano znasz :)
A zapomniałam napisać ten wafelek ma napis Natura ale marki nie znam
Wiesz o tym, że wyrażenie „smakiem nie grzeszą” oznacza, iż są niedobre? :P
Brzmi przepysznie! Uwielbiam słodycze tego typu. Ostatnio natknęłam się na zdrowe masło orzechowe, które podbiło moje serce. Przestałam kupować niezdrowe produkty z nieciekawym składem. Polecam każdemu!
Fajna reklama. Link usunięty.
Przedwczoraj w Kauflandzie chyba widziałam waniliową wersję.
Kakaowo-kokosowy krem w sumie brzmi w porządku, ale produkt nie dla mnie rzecz jasna. Przypomniała mi się nowość, jaką są np. Kanapki Korsarza Skawy. Mama nawet chciała kupić, ale ją wyśmiałam, że dziadostwo pewnie.
Widziałam ostatnio w sklepie, niestety internetowym. W stacjonarnym bym kupiła.