Gullon, No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies – markizy kakaowe bez dodatku cukrów

Na koniec przygody z ciastkami bez cukru marki Gullon zostawiłam wyjątkowe markizy z kremem czekoladowym (tak naprawdę nie zostawiłam, tylko zostały – nie było w tym żadnego planu ani intencji). Ich wyjątkowość tkwi w fakcie, iż w przeciwieństwie do reszty rodzinki nie są bez cukru, lecz bez dodatku cukru. Jeszcze rok temu nie miałam pojęcia, na czym polega różnica. Albo inaczej: ponieważ nigdy się nad ową kwestią nie zastanawiałam, traktowałam produkty bez cukru i bez dodatku cukru na równi. Ileż ekscytujących odkryć, niekiedy pozornie oczywistych, jeszcze przede mną!

Długością nazwy ciastka bez cukru No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies deklasują resztę rodzinki Gullona. Skądinąd na upartego nie muszę kończyć na nich recenzenckiej przygody z marką, gdyż w Carrefourze został jeszcze jeden wariant: ciastka owsiane. Ponieważ jednak nie przepadam za tym rodzajem wypieków, daruję sobie przewidywane męczarnie.

Gullon, No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies, markizy ciastka z kremem czekoladowym bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies

Pożegnanie z recenzjami ciastek bez cukru Gullona przyprawia mnie o smutek między innymi z tego powodu, iż nie będę już miała okazji do podziwiania gimnastyki językowej polskiego tłumacza. Ponapawajmy się więc ostatni raz, zachowując milczenie przez minutę na cześć profesjonalnego zapisu:

Markizy z nadzieniem czekoladowym z substancje słodzące i bez dodatków cukrów.

[*]

No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies marki Gullon dostarczają 422 kcal w 100 g.
5 markiz kakaowych bez dodatku cukrów waży 65 g i zawiera 274,5 kcal.
1 kakaowe ciastko bez dodatku cukrów waży 13 g i dostarcza 55 kcal.
No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies marki Gullon ważą 250 g.

Gullon, No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies, markizy ciastka z kremem czekoladowym bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Kto się spodziewa, że markizy z kremem czekoladowym będą pachnieć przede wszystkim czekoladowo bądź ciastkowo, ten trąba. Chocolate Cream Sandwich Cookies Gullona w 100% oddają chleb obtoczony w jajku i usmażony na patelni – naturalnie słodki, wyraziście smażonojajeczny. W słusznej odległości za nim stoją kolejno: obwarzanki, posypane cukrem klasyczne suchary pszenne, waniliowe paluszki dla dzieci Lajkonik. Dopiero po rozdzieleniu elementów i niuchnięciu wnętrza do głosu dochodzi przeintensywnie czekoladowy krem wyrwany wprost z serca ogromniastego tortu czekoladowego. Jest to krem wykonany na bazie margaryny, lecz nie wstrętnie margarynowy (chodzi jedynie o ujęcie smakozapachu charakterystycznego dla tworów o margarynowej konsystencji). Po głowie plączą się też małe torciki biszkoptowe z czekoladowym kremem, oblane masą czekoladopodobną rodem z Regionalnych czy Maltanek. Z czasem uwypukla się wątek wyrobu czekoladopodobnego, ewidentnie dodanego do czekolady.

Markizy czekoladowe bez dodatku cukru są mniejsze od Hitów, mimo tego cięższe. Skromniejsza rozmiarowo paczka liczy 250 g, podczas gdy ciastka marki Bahlsen – 220 g. Herbatniki mają kolor złocisty. Łączą jasną pszenność z rumianą wypieczonością. Zostały wykończone na wysoki połysk, zupełnie jak pieczywo czy ciasto posmarowane jajkiem przed włożeniem do piekarnika. W krążkach znajduje się sporo dużych, głębokich dziurek. Ciastka prezentują się bardzo ładnie.

Gullon, No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies, markizy ciastka z kremem czekoladowym bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Chociaż herbatniki bez cukru Gullona ważą więcej niż hitowe, są reprezentantami typu lekkiego. W notatkach określiłam je jako przedstawicieli typu lekkiego, którym się przytyło. Dają się poznać jako pyliste na podobieństwo mąki bądź talku. Obłędnie chrupią. Są też kruchuteńkie. Błyskawicznie przemieniają się w gęstawą, kleistą masę osiadającą w zębach. Smakują słodko na poziomie idealnym, cudnie pszennie i bajecznie maślano. Braku dodatku cukru nie czuć.

Ciastka rozkręca się bardzo łatwo i szybko, gdyż nadzienie jest leciutkim kremem typu piankowego. Można je ściągnąć w całości za pomocą samego języka, bez obawy o zwichnięcie tego jakże istotnego organu mowy, całowania i przedszkolnego obrażania oponentów. Okazuje się ziarniste na potęgę ziarnem dużym i trzeszczącym, przypominającym nieroztarty cukier. Poza tym jest mięciutkie i fantastycznie kremowe.

Krem smakuje nadzieniem ze wspomnianych torcików czekoladowych, jak również intensywnie czekoladowymi cukierkami-truflami. W ogóle można by go wziąć za masę powstałą na drodze zmielenia tychże cukierków. Jest w nim sporo czekoladopodobności. W tle pojawia się sztuczna gorycz, niemniej znikoma, nieważna. Kiedy patrzy się na całokształt, nadzienie wypada wielce cacy.

Gullon, No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies, markizy ciastka z kremem czekoladowym bez dodatku cukru, copyright Olga Kublik

Podczas jedzenia czekoladowych markiz bez dodatku cukru Gullona w lecie – a może bez względu na porę roku – twarde herbatniki ślizgają się po mięciutkim kremie niczym Gerwazy po podjeździe, na który zaprzyjaźniony sąsiad wylał w nocy olej. Z tego powodu preferuję jeść je po rozdzieleniu na warstwy (edit: nie zawsze!). Poza tym kiedy gryzie się oba elementy naraz, czekoladowość nadzienia znika pod pszenną maślanością herbatników. Ciekawe, że to właśnie zewnętrze wygrywa intensywnością smaku.

Ciastka Chocolate Cream Sandwich Cookies są godnymi reprezentantami serii ciastek bez cukru (tu: dodatku) Gullona. Nie mam wątpliwości, że kupię je ponownie. Ba! już to zrobiłam. Gdybym jednak mogła wprowadzić delikatne zmiany, herbatniki uczyniłabym lżejszymi, bardziej krakersowymi na podobieństwo Hitów, kremu zaś zastosowałabym grubszą warstwę. Ponadto przy podejściu robionym parę miesięcy później uznałam, że są to pierwsze ciastka bez(dodatko)cukrowe Gullona o nazbyt wysokiej słodyczy. Wydaje mi się, iż trafiłam na problematyczną partię, gdyż w kolejnej paczce problem nie wystąpił.

Ocena: 5 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna 43%, nadzienie czekoladowe 37% (substancje słodzące (maltitol), tłuszcze roślinne (olej palmowy), kakao w proszku 12%, skrobia pszenna, pochodne mleka w proszku (białko mleka, odtłuszczone mleko w proszku), odtłuszczone mleko w proszku, emulgator (lecytyna słonecznikowa), aromat), substancja słodząca (maltitol), olej roślinny (wysokooleinowy olej słonecznikowy) 5,5%, błonnik roślinny, pochodne mleka w proszku (białko mleka, odtłuszczone mleko w proszku), odtłuszczone mleko w proszku, substancje spulchniające (wodorowęglan sodowy, wodorowęglan amonu), sól, emulgator (lecytyna sojowa), aromaty, przeciwutleniacz (pirosiarczyn sodu).

Kalorie w 100 g: 422 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 17 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 6 g), węglowodany 67 g (w tym cukry 5 g), błonnik 5,3 g, białko 6,7 g, sól 0,6 g.

Gdzie kupić: Carrefour

Cena: 6,79 zł

11 myśli na temat “Gullon, No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies – markizy kakaowe bez dodatku cukrów

  1. Jestem co raz bliższa zamówienia z allegro paczki z najlepszymi wg Ciebie wariantami. W żadnym sklepie w moim upośledzonym mieście ich nie ma

    1. W ostatnio jedzonych paczkach nie czułam goryczki. Albo jej nie było, albo przywykłam, albo pozostaje niezauważalna, gdy spożywa się ciastka „jak człowiek”, czyli bez nadmiernego analizowania cech.

  2. Tego typu ciastka to nie moja bajka. Nawet na Milkowe markizy się nie skusiłam, więc te tymbardziej sobie odpuszczę.

      1. Markizy milki tyłka nie urywają. Jadłam 11 lat temu już na rynku mieli sprowadzone z Niemiec. Nic specjalnego, bo ciastko w nich twarde, nie tak jak tu :( i morderczo słodkie niestety …
        Co do poddanych recenzji to przyznać niestety muszę, że gullon to klasyczny przypadek ciastek o wytrawności zależnej od partii ;( smakowały mi. Jadłam je jednak jeszcze na aplikacji więc 6 lat temu ponad. Nie pamiętam czy zauważyłam z jakich względów są cięższe od hitów. Więcej kremu?cięższy? Nie mam pojęcia :)
        „Na koniec przygody z ciastkami bez cukru marki Gullon ” już nie ma żadnych do t3stowania? A te małe pieguski?
        Ja mam na dziś bez cukrowe Maria. Wynalazłam niecałe 2 tyg. Temu w szafie z ciastkowym zapasem z tyłu :/ muszę zjeść bo już są po terminie :/

        1. Markizy Milki muszę przetestować sama. Cudze słowa nie zaspokoją potrzeby poznania, niemniej doceniam chęć wyratowania mnie z potencjalnej dupki ;*

          Nigdy nie widziałam na żywo małych piegusków Gullona. Jeżeli zobaczę, wezmę na pewno.

          Ja też mam jeszcze jedną paczkę Marii w zbiorach :)

  3. Akurat dziś jadłam ciastka (nigdy w życiu tak dziwnych nie jadłam) i sama nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, że czytam. Stanowisko obrałam niezwykle chłodne, ale wyłapałam jedną rzecz. Napisałaś: „cudnie pszennie i bajecznie maślano” i pomyślałam o moich, w których była nuta niby masła, ale nie masła, bardziej jego aromatu i margaryny, ale wyszedł całkiem autentycznie. Patrzę na skład Twoich i też nie ma go w składzie. Jestem ciekawa, czy Twoja bajeczna maślaność to… moja litania określeń, bo mi coś nie grało. A te wszystkie rozważania stąd, że… dziwność moich polegała na skojarzeniu z flapjackami i innymi zlepkami. Od razu o Tobie pomyślałam więc, ale… jedna przyprawa, jak na złość, była kluczowa.

      1. Kilka miesięcy temu ojciec zaproponował, że kupi mi piękną tubę ciastek. Zgodziłam się, bo wiadomo – nie ja, to Mama. Potem pomyślałam, że pewnie oddam je Mamie, ale o nich trochę zapomniałam. I nie, nie wzięło mnie, ale pomyślałam, że albo wreszcie spróbuję, albo wreszcie oddam Mamie, bo po co mają miejsce zawalać. Jak zobaczyłam je wyjęte z tuby, skład – wydały mi się „dziwne może ciekawe”. Zgadałyśmy, że już nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio jadłam jakiekolwiek ciastka korzenne, o dobrych nie mówiąc. I w konsekwencji uznałam, że te mogą takie być, bo skład sugerował, że są bezpieczne. Żeby było śmieszniej, za całą dziwnością, wyszły tak, że… to naprawdę dobre ciastka, tylko nie takie korzenne, które przychodzą do głowy na słowa „ciastka korzenne”.
        Po trzech porzuciłam, bo mnie trochę zaczęły męczyć i nudzić (bo ochoty specjalnie na ciastka nie było, było na zjedzenie czegoś tam na serialu, a co do ciastek bardziej ciekawość; zabawne, bo „obiektywnie” nudne np. czyste czekolady, same czyste nerkowce nigdy mnie nie znudzą, a ciastka, jak widać, nawet ciekawe), ale też wiedziałam, że Mama na nie czeka. I… od wczoraj wysłuchuję, że to najlepsze ciastka, jakie ostatnimi czasy jadła. A słowo „dziwne” chyba właśnie stało się u nas słowem tygodnia; aż je trudno jakkolwiek opisać. Tak więc… nawet gdybym oddała je jej, nie próbując, na pewno by mnie do nich przymusiła. xD Reasumując: ciekawość. Ty zaś masz, kurczę, normalnie historię życia, haha. To chyba starość i dziadkowe opowieści (przypomniała mi się bajka Smocze opowieści).

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.