Prawdopodobnie znacie żart, w którym jedna osoba pyta drugą, czy ma ochotę na mandarynkę, ona zaś odpowiada, że nie. Kiedy jednak pierwsza dopytuje: a jeśli ci obiorę?, druga zmienia zdanie. Dowcip ów skrywa odwieczną prawdę, iż alternatywne podanie tego samego produktu potrafi zmienić pierwotną decyzję. Ba! odmienia nawet stopień sympatii wobec produktu.
Weźmy na przykład takie jabłko. Samo w sobie jest okej, natomiast pokrojone przez babcię w ćwiartki i podane na ulubionym talerzyku to najlepszy deser świata. Herbata przyniesiona do łóżka w chorobie smakuje o wiele lepiej niż ta, która wymaga spełznięcia z materaca i powleczenia się do kuchni. Są też Talarki Lajkonika – niby paluszki z solą, a jednak o wiele, wiele efektowniejsze i smaczniejsze.
Lajkonik Talarki
Chociaż Talarki Lajkonika znam i bardzo lubię, jadłam je zaledwie kilka razy w życiu. (Nigdy nie schrupałam całej paczki ani nigdy – aż do degustacji blogowej – nie kupiłam ich sobie sama). Pierwszy raz miał miejsce w liceum na plenerowej osiemnastce kolegi z klasy. Ponieważ nie przepadam za paluszkami, a z chipsami było mi wówczas nie po drodze, na stole z chrupaczami musiałam znaleźć coś innego.
Tak oto trafiłam na Talarki, przypuszczalnie ówczesną nowość rynkową. Po spróbowaniu zaledwie kilku oddałam im serce. Na szczęście impreza była już porządnie zaawansowana, więc uczestnicy nie kontaktowali. Rozejrzawszy się na boki, zwinęłam dużą miskę pełną dobrodziejstwa i skitrałam się na kocyku, żeby nikt nie zanurzył łapska w moich skarbach. Niewykluczone, iż wyglądałam jak Gollum.
Lajkonik Talarki marki Lajkonik Snacks dostarczają 432 kcal w 100 g.
Talarki paluszkowe Lajkonik w porcji 50 g zawierają 216 kcal.
10 Talarków Lajkonika waży ok. 13 g i dostarcza 56,5 kcal.
Imprezowa paczka Talarków Lajkonik waży 155 g.
Talarki Lajkonika to paluszki z solą podane w innej formie, toteż pachną podobnie. Oddają typ paluszków przepszennych, przewypieczonych i przesłonych. W tle utrzymuje się nuta wędzenia paluszkowego (wędzonych bezmięsnych parówek paluszkowych?!).
Krążki są przepiękne. Podobają mi się cienkość, idealna krągłość i dbałość o wytłoczenia: logo Lajkonika. Złocisty kolor podpowiada wypieczenie, choć zdecydowanie mniejsze, niż sugeruje aromat. Przy postaci Lajkonika pojawiają się kryształki soli, na szczęście sporadyczne i znacznie mniejsze niż w paluszkach.
Lajkonikowe Talarki są obłędnie chrupiące. Stanowią wręcz wzór chrupkości. Oprócz tego dają się poznać jako kruchutenieczkie. Po rozgryzieniu okazały się nieco mączne, ale też ciastowe, treściwe, gęste, masowe – po wymieszaniu ze śliną. Dzięki budowie i konsystencji porcja licząca 75 g to idealna przekąska na raz (moje desery są większe, więc dodatkowo zjadłam skyr z masłem orzechowym i kakaowy raw bar).
W przeciwieństwie do paluszków Talarki ułożone na języku nie rozpływają się na ciasto. Rozgryzione na mniejsze części też nie (efekt ciastowienia następuje dopiero po doszczętnym zmiażdżeniu). Wszystko przez to, że w paluszkach występuje ciastowa treść, natomiast krążki z uwagi na cienkość składają się niemal z samej utwardzonej, wyheblowanej, glazurowanej skórki.
Złociste Lajkonikrążki nie zaskakują smakiem. No, może troszkę. Przede wszystkim odpowiadają klasycznej formie paluszkowej. Oddają paluszki słone i wypieczone. Parę kroków za nimi podążają słodkie herbatniki.
Początkowo myślałam, że na Talarkach Lajkonika występuje na tyle mało soli, że nie trzeba jej odskrobywać. W połowie porcji zmieniałam zdanie i skusiłam się na skrobing. Co jednak istotne, konieczność włożenia minimalnego wysiłku w uzdatnienie przekąski nie sprawia, że moja sympatia maleje. Złociste krążki lubię tak samo i będę je kupowała na zmianę z Paluszkami Junior, kiedy najdzie mnie ochota na paluszki.
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna, olej rzepakowy, sól morska, sól, regulator kwasowości: wodorotlenek sodu, jęczmienny ekstrakt słodowy, drożdże. Może zawierać sezam, mleko, jaja.
Kalorie w 100 g: 432 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 13 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,2 g), węglowodany 66 g (w tym cukry 3 g), błonnik 3,5 g, białko 11 g, sól 3,6 g.
Gdzie kupić: Carrefour
Cena: 3,69 zł
Talarki poznałam kiedyś na wycieczce szkolnej i również oddałam im serce <3 niby smakują jak paluszki ale jednak lepiej :D
Dokładnie :D
To moja pozycja nr 1, zaraz za juniorkami…no to właściwie druga :D Uwielbiam talarki i także oddałam im serducho. Niedawno jednak odkryłam coś nowego: byłam w Auchan i wszystkie paczki z juniorkami lajkonikowymi zawierały pokruszone paluszki, wkurzyłam się i kupiłam wersję auchanowską junior sticks..obłęd- tyle napiszę. Ekstra chrupiące, zero soli <3!! Teksturo-glazura(?) jak w talarkach, a forma i chrupkość juniorków od Lajkonika, polecam spróbować :)
Znalazłam w sklepie internetowym. Wyglądają boleśnie tanio, ale wierzę, że mają urok. Jak kiedyś odwiedzę Auchan i będę przychylna paluszkom, wezmę na pewno. O ile solone mnie nie interesują, o tyle juniorki chętnie poznam. Dziękuję :)
PS Jak widzę zapowiedź „mniej cukru”, świecą mi się oczęta.
Wczoraj zjadłam pół 250gramowej paczki podczas oglądania filmu..nie da rady się zatrzymać jedząc taki produkt kurde. Wahałam chwilę, bo opakowanie nie jest przezroczyste,więc wewnątrz mogła być śruta :D Ale…miałam 4 złamane na pól sztuki. Reszta w stanie nienaruszonym, nie do wiary :D chyba zdeklasują Lajkonika w mojej paluszkowej piramidzie.
Kusisz, szatanie.
Raj perfekcjonisty :D Równiutko w opakowaniu jak od linijki przycięte, serio. Rzadko spotykany widok w paluszkowym świecie :> Szatan od paluszków: paluszatan! he…hee..
Paluszatan – dobre to <3
Aha, i duuużo korzystniejszy skład, w juniorkach aż oczy bolą od czytania nazw i trzeba sylabizować czytając na raty, żeby te słowa w całość ogarnąć, masakra. Te z Auchan są pyszne i skład jest ok, przede wszystkim dużo mniej cukru na 100g.
Także wolę talarki niż klasyczne paluszki :P wynika to z tego że lubię msksimum chrupkości a tylko taki kształt ją zapewnia w 100% ;)
Każda forma produktu jest inna przy tożsamym składzie nie tyle co z uwagi na kształt a rozmiar, grubość warstw, ilość wypełnienia. No weźmy na przykład oreo thin, zwykłe lub extra ;) albo makaron muszelki, nitki a świderki. Ja bardziej lubię grube spaghetti i kokardki. Reszta może nie istnieć :P
Nie cierpię dużego i grubego makaronu. Muszle wielkości pierogów czy cannelloni – najgorzej. Lasagne (makaron) przejdzie w lasagne (daniu) :P
Talarki mają więcej tłuszczu niż paluszki 13% i 3,6%. To też daje większą chrupkość. Może nawet bardziej niż kształt.