Mamut, Bezy

Na końcu relacji z marcowego (!) polowania na słodycze umieściłam informację, iż oprócz produktów zaprezentowanych na zdjęciach kupiłam parę innych. Nie załapały się na sesję, ponieważ ustrzeliłam je pojedynczo i już po polowaniu właściwym. Aby zapewnić wam trochę niespodzianek, zadecydowałam się nie zdradzać, co dokładnie było obiektami dopolowania.

Teraz już napisać mogę. Jako pierwsze schwyciłam w szpony ciepłe lody z Lidla, za które zabrałam się niedługo później. Następnie zastawiłam sidła na Rurki bezowe Eurowafla: śmietankowe, karmelowe i truskawkowe. Finalnie zapadłam na bezową wściekliznę, w ramach której obleciałam kilka sklepów i marketów, stwierdzając, że nigdzie nie można dostać plebejskich bez (ewentualnie jestem ślepa). Ostatecznie w byłym Społem dorwałam Bezy marki Mamut i konkurencyjne bezy Ambrozji.

Mamut, Bezy, copyright Olga Kublik

Bezy (Mamut)

Upolowanie tradycyjnych bez, mimo iż wymagało biegania po wielu sklepach, okazało się łatwiejszą częścią planu degustacyjnego. O wiele trudniej było mi otworzyć paczki ze słodyczami, które stanowią niemal czysty cukier. Jaki szatan podpowiedział mi, żebym je kupiła?! Z kompletnym brakiem ochoty walczyłam aż do sierpnia, kiedy to wreszcie postanowiłam poświęcić wieczór i mieć problem z głowy.

Bezy marki Mamut dostarczają 396 kcal w 100 g.
Białe bezy deserowe ważą ok. 29 g w 10 sztukach i zawierają 115 kcal.
1 mała biała beza do deserów waży ok. 3 g i dostarcza 12 kcal.
Bezy Mamuta ważą 90 g w opakowaniu.

Mamut, Bezy, copyright Olga Kublik

Bezy Mamuta pachną względnie ładnie. Przywodzą na myśl waniliowy Marshmallow Fluff, czyli milion białek jajek zasypanych należącą do olbrzymów cysterną cukru i doprawionych olejkiem waniliowym. Im dłużej się je wącha, tym mdlej robi się od mocnej nuty surowych białek jaj (pod koniec aromaterapii było mi troszkę niedobrze). Na odległym planie pojawia się sympatyczna biszkoptowość.

Ponieważ bezy Mamuta i Ambrozji testowałam jedne po drugich, miałam okazję poznać dwie znacząco różne konsystencje. Bohaterowie dzisiejszej recenzji są twardsi, masywniejsi, treściwsi. Zostali też przygotowani z większą starannością – rozetki są zadbane, estetyczne. Bezy mają barwę beżową.

Mamut, Bezy, copyright Olga Kublik

I rzeczywiście, bezy Mamuta są twardsze od konkurentek. Do tego zwarte, zbite. Podczas krojenia – na tle bez Ambrozji – zdają się umiarkowanie kruche, natomiast w ustach oferują pełnię delikatności i kruchości. Treściwość odnotowana podczas gryzienia znika, kiedy bezy się rozpuszczają. Robią to szybciutko i przemieniają się w wodę. Resztki nieznacznie osiadają w zębach.

Mamucie bezy smakują łagodnie, przyjemnie. Przede wszystkim cukrowo, dalej biszkoptowawawawo. Nieźle oddają klasyczną bezę, nie wystawiając degustatora na żadne nowoczesne udziwnienia.

Mamut, Bezy, copyright Olga Kublik

Nie ulega wątpliwości, iż Bezy marki Mamut nie są zamiennikiem ciastek ani tego rodzaju przekąsek (choć jako takie je kupiłam; bez komentarza). Jedzenie brył cukru, nawet w ładnej postaci, sprawia nieprzesadną przyjemność. Natomiast z uwagi na świetną konsystencję i zacny smak odpowiadający klasycznym bezom zdecydowanie polecam je jako elementy dekoracji tortów i deserów.

Na koniec pytanie do osób bardziej obeznanych z produkcją żywności niż ja. Jak to możliwe, że Bezy Mamuta w 100 g produktu zawierają 97 g węglowodanów, w tym 97 g cukrów, natomiast rywalki Ambrozji 97,6 g węglowodanów, w tym 37 g cukrów? Różnica jest ogromna!

Ocena: 6 chi
(w skali bez)


Skład i wartości odżywcze:

Skład: cukier, syrop glukozowy, albumina (z jaja) suszona (substancja pianotwórcza – E 1505), aromat. Może zawierać gluten.

Kalorie w 100 g: 396 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0 g), węglowodany 97 g (w tym cukry 97 g), białko 2 g, sól 0,11 g.

Gdzie kupić: sklep sieci Społem, Carrefour

Cena: 5,19-5,69 zł

14 myśli na temat “Mamut, Bezy

  1. Ja nigdy nie lubiłam bez, nie dość że nie przepadam za ich konsystencją to jeszcze właśnie walą mi czystym cukrem :( te wyglądają bardzo ładnie, ale tylko to mi się w nich podoba :D mogłabym je zjeść jako dodatek do deseru, ale solo by mnie nie rajcowały.

  2. Ciepłe lody, rurki i bezy, czyli trio, od którego odkąd pamiętam, trzymam się z dala.
    Bezy mnie przerażają i obrzydzają. Wystarczy, że ktoś jadł je kiedyś przy mnie i robiło mi się coś, co niektórym na dźwięk drapania paznokciami po tablicy.
    Parszystwo. I jakoś zupełnie mi takie produkty nie pasują do zmian, jakie w Twoim guście się dokonują, ale co poradzić? Świat nie może być zbyt prosty.

    1. Zmiany sprawiają, że nie lubię rzeczy, których kiepskość jest mi znana (np. milkowych, wedlowskich). Bez nie jadłam od laaat. Naszła mnie na nie nadziejoochota. Zdechła po schrupaniu kilku sztuk. Jaśniej? :P

      1. Wiem, o co chodzi w sensie, wiem, co do mnie piszesz, ale jest mi to obce, bo u mnie raczej nie występuje realna chęć spróbowania czegoś, co lubiłam przed laty. Realna chęć połączona z nadzieją. Nie napisałam, że nie rozumiem, tylko że to mi nie pasuje. To różnica. Ostatnio usłyszałam, że nie pasuję komuś do muzyki metalowej – ot, no nie pasuję może. Ale uwielbiam.

  3. Hej, sprawdz, czy w składzie bez Ambrozji nie występuje skrobia ziemniaczana.Jeśli tak, to jest to przyczyna różnicy w zawartości cukru. W tych mamucich (mamutowych?)skrobi brak, więc przypuszczam, że te z Ambrozji mają ją w skłądzie. PS Bezy lubię, najbardziej takie zbite bryły kruchutkie, tych piórkopodobnych nie bardzo. Niemniej zdaje mi się, że każda beza kończy swój żywot tak samo: zmienia się w słodką nicość, a najfajniejsze w ich jedzeniu jest właśnie to wgryzienie się w fajną konsystencję. Cukier to cukier, ew aromaty mają jakiś wpływ na smak. Tych z recenzji chętnie spróbuję, o ile gdzieś napotkam :)

    1. Skrobi brak, ale o tym już wiesz, spóźniłam się z komciem. „Zdaje mi się, że każda beza kończy swój żywot tak samo” – dobrze by było. Niestety istnieje Ambrozja… :P

  4. Ja podzielam zdanie Drwalowej i Kimiko. Ten dźwięk przy gryzieniu i dreszcz przeszywający całe ciało są okropne :/ nie da się tego opisać niestety. Dla mnie to bariera nie do pokonania.
    Moja mama zaś ubóstwia wszelkie bezy małe jak te które zrecenzowałaś. Torty bezowe, bsbeczki itd. Z dzieciństwa pamiętam domowe bezy przekładane kremem śmietanowym. Co weekend właścicielka sklepiku w miejscowości w której ciocia ma do dziś działkę nad jeziorem zostawiała nam cały karton ma 4 osoby 12 sztuk. Jedna muszla miała wielkość wnętrza dłoni a jeden przysmak stanowiły takie dwie połączone kremem. Pięknie uformowane z wilgotnym środkiem lekko niedosuszonym :) efekt dźwiękowy i fizyczny tak dokuczliwy nie był ale ja tylko krem podjadałam z mamy przydziału służbowego :D Pani piekła bezy z białek jakie zostały po pieczeniu drożdżówek ;) sklepik był ogólnospożywczoprzemysłowy. Początkowo jedyny, potem otworzyli 2 kolejne. Następnie lewiatan. Na dziś w tej miejscowości tego sklepiku nie ma… żadnego zresztą poza 2x dino,na wjeździe i wyjeździe, biedronki w połowie mniej więcej zlokalizowanej, lewiatana i delikatesow centrum….

    1. Z dzieciństwa niestety pamiętam torciki bezowe kupowane specjalnie dla mnie przez babcię. Miały absolutnie wstrętny krem cappuccino wykonany chyba w 99% z margaryny. Próbowałam wygryźć bezy, nie tykając go. Był okres, w którym dostawałam te torciki co tydzień :'(

  5. Och…
    bezy…
    bezy z kremem…
    dla mnie to wszechkoszmar dzieciństwa… 😵
    Natomiast ponieważ uwielbiam słodkie (gdzie powinnam postawić przecinek? po „Natomiast” i po „słodkie” ?? czy nie ma być tu przecinka?) uwielbiam też takie ciasta typu biszkopt-krem-ewentualnie owoc-Beza. Albo mogłabym sobie takie beziki dodawać do ciast z kremem… mniam.

    1. Najpierw nie ma przecinka. Gdybyś zrobiła z tego element dłuższego zdania, postawiłabyś przed „natomiast”, bo następuje cofnięcie przecinka. Podobny przykład: „Nie lubię cię, dlatego że zabrałaś mi ciastko”. Nie ma przecinka przed „że”, mimo iż z reguły się go stosuje. W dalszej części stawiasz po „słodkie”.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.