Beza – produkt pozornie prosty, wykonany z zaledwie kilku surowców, oparty na cukrze i jajkach. Któż by się spodziewał, że między propozycjami dwóch marek występują spore różnice produkcyjne i olbrzymie wrażeniowe? Aż strach pomyśleć, jaki byłby wynik porównania większej liczby bez!
Podczas gdy Beza Biała marki Ambrozja odznacza się eleganckim krótkim składem, w produkcie Mamuta część cukru zastąpiono syropem glukozowym i zdecydowano się na dodanie aromatu. Bohaterka dzisiejszej recenzji zawiera wodę, a konkurentka nie – chyba że wliczono ją w syrop. Raz na 97,6 g węglowodanów przypada 37 g cukrów, innym razem 97 g węglowodanów to równe 97 g cukrów (?!). Nawet kolejność surowców w składzie podkreśla, iż beza bezie nierówna.
Ciasteczka Beza Biała – „smak tradycji”
Jako dumna piastunka polskich złotych zwróciłam uwagę na jeszcze jedną sporą różnicę między bezami. Ponieważ Mamut jest marką popularną, za paczkę liczącą 90 g pobiera daninę w wysokości 5,69 zł, co przekłada się na ok. 6,33 zł za 100 g. Ambrozja zaś to firma znana głównie z tego, że wystąpiła jako główna bohaterka recenzji na genialnym blogu Living On My Own (polecam zaglądać codziennie i komentować; sama praktykuję!). Pomimo owego zaszczytu – którego zresztą dopiero dostąpiła – niewiele osób ją kojarzy. Dlatego swoje bezy oferuje w cenie 7,49 zł za 200 g, co daje ok. 3,75 zł za 100 g.*
* Oczywista oczywistość, iż w zależności od sklepu ceny mogą być odmienne.
Beza Biała marki Ambrozja dostarcza 401 kcal w 100 g.
Bezy z naturalnych składników ważą ok. 25 g w 10 sztukach i zawierają 100,5 kcal.
1 biała beza waży ok. 2,5 g i dostarcza 10,5 kcal.
Bezy Ambrozji ważą 200 g w opakowaniu.
Ponieważ nie spodziewałam się diametralnych różnic pomiędzy bezami konkurencyjnych producentów, kiedy zbliżyłam nos do Bezy Białej, przeżyłam szok. Propozycja Ambrozji uderzyła mnie takim smrodem, że aż zaczęłam się zastanawiać, czy jest jadalna. Bezy mają zapach ostry, agresywny, drażniący. Przypominają mocny środek chemiczny z aromatem cytrynowym do mycia podłóg lub szaletów miejskich. Cytryny nie implikują kwaśności świeżych owoców, ponieważ są elementem ostrej chemii gospodarczej.
Wstępne plusy bez Ambrozji stanowią gramatura, cena i przepiękna szata graficzna. Same bezy niestety zostały wykonane nieestetycznie. Nie trafiłam na ani jedną ładną rozetkę. Każda była rozjechana, wyszczerbiona, ciepnięta byle jak. Aromat chemii gospodarczej zgrał się z perfekcyjnie śnieżną bielą, zupełnie jakby jednym z etapów produkcji było moczenie bez w kadzi z wybielaczem Ace.
Bezy Ambrozji i Mamuta mają zupełnie inne konsystencje. Może powodem jest fakt, iż w tych pierwszych w składzie góruje białko jaj, a na końcu widać wodę, w drugich zaś na czele stoją cukier i syrop glukozowy. Tak czy owak, bohaterki dzisiejszej recenzji są barrrdzo kruche. Podczas krojenia, łamania i gryzienia rozpadają się na milion kawałeczków. Dają się poznać jako skaliste. Rozpływają się na wodę i…
…kryształki cukru. Nie bez powodu firma zastosowała zapis w składzie: cukier kryształ. Bez względu na to, czy bezy się chrupie, czy też pozostawia w ustach do rozpuszczenia, napotyka się ogrom gigantycznego cukrowego kryształu. Ten niestety zdaje się nierozpuszczalny. Chrupie i rzęzi w zębach w sposób potworny. Być może to właśnie przez niego resztki bez zbijają się w twardą treść typu karmelkowego – chodzi o cukierki-karmelki – która bezczelnie włazi w zęby z nadzieją, że damy jej tam pozostać na zawsze.
Niestety smak nie ratuje sytuacji. Beza Biała Ambrozji funduje bezmiar czegoś, co jest mi doskonale znane, niestety nie potrafiłam ustalić czego. Za najtrafniejsze skojarzenie zastępcze uznałam chemiczne grzyby (AKA grzyby wyprodukowane w laboratorium bez udziału cząsteczek rzeczywistych grzybów). To z kolei każe mi przypuszczać, iż skojarzenie pierwotne także nawiązuje do produktu niejadalnego. Smaku tradycyjnej bezy nie wychwyciłam nawet na setnym planie.
Beza Biała Ambrozji to produkt piekielnie paskudny i niejadalny. Istnieje możliwość, że po wykorzystaniu w ramach dekoracji na torcie lub deserze nie czuć jej obmierzłego zapachu, tragicznego smaku i koszmarnej konsystencji, niemniej nie śmiałabym zaryzykować.
Bezy są brzydkie, a zatrzęsienie kryształków cukru występujące w pojedynczej małej sztuce uważam za oburzające. To produkt, który broni się jedynie atrakcyjną ceną na tle propozycji popularniejszych marek. Czy jednak w tym wypadku opłaca się trochę zaoszczędzić? Odpowiedzi udzieliłam oceną.
Ocena: 1 chi
(bo nie da się mniej)
Skład i wartości odżywcze:
Skład: białko – albumina, cukier kryształ, woda.
Kalorie w 100 g: 401 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0,04 g, węglowodany 97,6 g (w tym cukry 37 g), białko 2,6 g.
Gdzie kupić: sklep sieci Społem
Cena: 7,49 zł
Ugh, a myślałam że nie da się zepsuć bezy skoro to i tak praktycznie sam cukier :p producenci potrafią zaskakiwać :D
To coś nie powinno nazywać się bezą, tylko bezsensem.
Myslalam dokładnie tak samo jak Cukrowa :/ Masz ci los… byłam przekonana, że beza to beza…I widzę, że nie ma w składzie skrobii. Nie mam zatem pojęcia, ocb z tymi makroskładnikami. Tak czy inaczej daleko od Ambrozji… fuj.
Polecam nosić przy sobie składany kij, żeby w razie czego odsunąć od siebie paczkę.
Mnie tam nie dziwi obecnie nic – wszystko można zepsuć, nawet produkt z jednego składnika.
Chemiczne grzyby… to pewnie kwestia przechowywania! Albo przy linii produkcyjnej pracowali grzybiarze, którzy mają manię odkażania wszystkiego mocną chemią? To dla Twojego dobra!
Obstawiam opcję numer dwa.
A takie ładne opakowanie :(
Cóż.