Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy

Po lipcowym polowaniu głównym okazało się, że nie wykończyłam budżetu przeznaczonego na blogowe zakupy (zawsze sobie takowy zakładam, acz za każdym razem jest inny). W rezultacie w przeciągu kilku dni pofatygowałam się do Carrefoura jeszcze raz, by zdobyć ciekawe dodatki.

Pierwsze kroki skierowałam ku działowi z chrupaczami, gdzie miałam nadzieję znaleźć solone chipsy Lay’s (z powodzeniem). Przy okazji rzuciłam okiem za siebie – na regał z krakersami, paluszkami i podobnymi przekąskami. Szukałam czegoś markowego i taniego jednocześnie. W taki oto sposób ustrzeliłam krakersy Misiaki Beskidzkie dla dzieci oraz wersję z solą dla dorosłych.

Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy, copyright Olga Kublik

Misiaki Krakersy *Beskidzkie*

Podczas rozpisywania składów i wartości odżywczych zauważyłam dość spory rozdźwięk pomiędzy krakersami Misiakami Beskidzkimi (417 kcal w 100 g) i wersją klasyczną (479 kcal w 100 g). Gdyby ktoś mi powiedział, że jedne mają więcej kalorii, obstawiłabym dziecięce. Poza tym to właśnie one wyglądają raczej jak herbatniki niż krakersy, a ciastka na ogół zawierają więcej jednostek biodrowych niż paluszki i słone chrupacze. Tutaj jednak jest inaczej – dorosłym pójdzie w biodro bardziej.

Misiaki Krakersy marki Beskidzkie (Aksam) dostarczają 417 kcal w 100 g.
10 krakersów dla dzieci waży ok. 12 g i zawiera 50 kcal.
Krakersy Beskidzkie dla dzieci ważą 90 g w paczce.

Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy, copyright Olga Kublik

Krakersy Misiaki Beskidzkie przywodzą na myśl herbatniki nie tylko wyglądem, ale również zapachem. Dają się poznać jako słodkie, waniliowe, maślane. Wąchając z zamkniętymi oczami, uznałabym je za kolejne petit beurre. Takie odczucia tłumaczyć może skład – połączenie mąki pszennej, oleju, cukru i miodu.

Dziecięce krakerbatniki są blade niczym człowiecze siedzenie nietknięte słońca promieniem. Dziesięć sztuk waży średnio 12 g, ale nie warto nadto przywiązywać się do tej liczby. Podczas gdy pięć dużych (np. żabek) wykazuje 7 g, tyle samo małych (np. lisków) nie osiąga nawet 5 g. Jeżeli zaś chodzi o uroczość kształtów, do mojego top 3 należą kolejno: lisek, łapka, jeżyk. (Mam trzydzieści lat i jaram się formami krakersów dla dzieci niczym nogawka dziada, który wdepnął w ognisko. Czeka mnie świetlana przyszłość).

Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy, copyright Olga Kublik

Beskidzkie Misiaki są leciutkie i kruche w palcach. Nie otłuszczają skóry, chyba że namiętnie pociera się powierzchnię. Nawet wówczas jednak robią to minimalnie. Położone na języku początkowo po prostu leżą. Nasiąkają śliną barrrdzo wolno, zgoła inaczej niż herbatniki. Czuć, jak wilgotnieją milimetr po milimetrze. Dziwny i zabawny jest fakt, iż to środek mięknie szybciej niż brzegi. Kiedy centrum stanowi już twór w miarę papkowaty, brzegi nadal są twarde. Co istotne, krakersy nigdy nie rozpuszczają się do zera. W pewnym momencie trzeba je pogryźć, bo można skonać z nudów w oczekiwaniu na ciasteczkowy efekt.

Dziecięce krakersy Misiaki Beskidzkie dają się poznać jako twarde i chrupiące, kiedy się je gryzie. Równocześnie są tępe i nibyzwietrzałe, zupełnie jakby paczka leżała otwarta od paru dni. Rozgryzane fundują masowość, kleistą gęstawość, zwięzłość.

Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy, copyright Olga Kublik

Krakersy dla dzieci zaskoczyły mnie smakiem, bo jednak – wbrew wyglądowi i aromatowi – rzeczywiście są krakersami. Kiedy zapoznałam je z kubkami smakowymi, najpierw poczułam słoność. Po niej wystąpiła jasna mączna pszenność niedopieczonej bułki i dopiero potem słodycz słodyczka. Smak mąki pszennej wprowadza nijaką mdłość i góruje nad słodyczą cukru. W efekcie Beskidzkie Misiaki przywodzą na myśl garmażeryjne pampuchy wyciągnięte z opakowania i zjedzone bez podgrzania na parze.

W całokształcie słoność jest niższa niż słodycz cukru. Czuć ją pierwszoplanowo tylko dlatego, że kryształki występują na powierzchni, podczas gdy substancje słodzące wtopiono w ciasto. Ponadto słodycz zdaje się dziwna, nieokreślona. Jednocześnie jest i jej nie ma.

Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy, copyright Olga Kublik

Z każdym kolejnym schrupanym krakersem dla dzieci coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że w przekąsce wszystkie smaki występują osobno. Najpierw język opływa sekundowa fala słoności, potem sekundowa fala słodyczy (niskiej), następnie zaś czuć już tylko nudnobułową, nijakobułową bazę. Beskidzkie Misiaki nie są zatem ani krakersami, ani herbatnikami, lecz neutralnymi, mdłymi, niemal bezsmakowymi niedopieczonymi bułami pszennymi bądź półsurowymi pampuchami z nutką słodyczy i kryształkami soli.

Jedyna zaleta Misiaków Beskidzkich to uroczy kształt chrupaczy. Smakowy potwór Frankensteina, w którym smaki zostały pozszywane, ale żaden do żadnego nie pasuje, zupełnie nie zachęca do powrotu. Na domiar złego po degustacji w ustach zostaje posmak niedopieczonego pszennego produktu z solą. Nie polecam.

Ocena: 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna, olej roślinny rzepakowy, cukier, jęczmienny ekstrakt słodowy, miód (1,7%), sól, substancja spulchniająca: węglany amonu; aromat. Produkt może zawierać jaja, soję, mleko i produkty pochodne (łącznie z laktozą).

Kalorie w 100 g: 417 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 8,8 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,7 g), węglowodany 71 g (w tym cukry 8,1 g), błonnik 3 g, białko 12 g, sól 0,59 g.

Gdzie kupić: Carrefour

Cena: 1,99 zł

14 myśli na temat “Aksam, Beskidzkie Misiaki Krakersy

  1. Kształty zwierzaków pasują mi do herbatnikowych ciastek. Cukrowe krakersy z solą? Aż mam problem z wyobrażeniem sobie, ale jakoś nie żałuję.

  2. Olgo, zdjęcia na bloga wykonujesz sama, prawda? Trzy ostatnie są piękne i skradły mi serce (nie ma to jak doznawać estetycznych podniet przy fakturze, rozmieszczeniu i kształcie uwiecznionych na zdjęciach krakersików…) Jak widać, to po prostu kolekcjonerskie figurki ozdobne, a nie chrupacze :>
    Z tego co się orientuję, takie figurki są dosyć drogie, więc to baardzo dobra cena, jak za cały komplet ;)

    1. Tak, zdjęcia wykonuję i obrabiam sama. Dziękuję za docenienie <3
      O ja głupia, zamiast wystawić na Allegro czy innym eBayu, wszystkie zjadłam ;x

  3. Podzielam recenzje w 100 % :P mój faworyt to także lisek a dalej łapka :D żałuję zawsze w takich chwilach, że w naturze żywe liski takie urokliwe nie są :/
    No i podpisuję się pod tym „Mam trzydzieści lat i jaram się formami krakersów dla dzieci niczym nogawka dziada, który wdepnął w ognisko. Czeka mnie świetlana przyszłość” choć mam 29 lat ale to szczegół ;)

    Do produktu nie wrócę …
    Muszę Ci się pochwalić, że wykluczyłam z diety w 100% jogurty odzwierzęce, choć przeszłam na lactoowowegetariamizm już dawno dawno, to uświadomiłam sobie, że jogurty już dawno z mojej diety zniknęły ;) mięso to już hoho tak dawno, niemniej na bardziej restrykcyjną dietę wegetarianską przechodzić nie zamierzam ;) kocham serki wiejskie ;) z tego nie zrezygnuje nigdy :P a obecna dieta to efekt kompromisu i przyzwolenia organizmu, które ograniczone dawki białka i nabiału uznaje… jogurty tylko sojowe i ich wariacje :)

    1. Barrrdzo gratuluję i podziwiam. Chciałabym pewnego dnia poczuć się gotowa na porzucenie jogurtów odzwierzęcych.
      Który kształt jest Twoim numerem trzy? ;>

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.