Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą

Krakersy Beskidzkie z solą to jedna z przekąskowych propozycji marki Aksam. Polując na słodycze i słonicze w Carrefourze, ustrzeliłam je wraz z wersją dla dzieci: Beskidzkimi Misiakami. Podczas rozpisywania szkieletu recenzji zaskoczył mnie fakt, iż słodsza opcja dla małych miłośników chrupaczy daje się biodrom we znaki mniej niż odpowiedniczka dla dorosłych. Cóż, po ukończeniu osiemnastego roku życia trzeba płacić za błędy żywieniowe wyższą cenę (także przez czynniki naturalne, np. zwalniający metabolizm).

Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą, copyright Olga Kublik

Krakersy z solą *Beskidzkie*

Mimo iż krakersy z solą dla dorosłych nie mają tak kozackich kształtów jak dziecięce, i tutaj zaserwowano odbiorcom miłą niespodziankę. W paczce Beskidzkich występuje osiem propozycji, spośród których każdy chrupożerca może wybrać coś dla siebie. Moimi ulubieńcami są rybka i księżyc, wszak reszta wydaje się zbyt zwykła, mało finezyjna. Ze względu na odmienne rozmiary kształtów trudno podać stałą wartość dziesięciu sztuk, acz porcja taka waży średnio 10-11 g.

Krakersy z solą marki Beskidzkie (Aksam) dostarczają 479 kcal w 100 g.
10 krakersów solonych waży ok. 11 g i zawiera 53 kcal.
Krakersy Beskidzkie z solą ważą 90 g w paczce.

Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą, copyright Olga Kublik

Mimo iż nie jestem krakersowa i na imprezach nigdy nie interesowałam się zawartością krakersowych półmisków, Beskidzkie z solą oczarowały mnie zapachem od pierwszego niuchnięcia. Okazały się krakersowe w sposób perfekcyjny, jednoznaczny i bardzo atrakcyjny. Stanowią wręcz wzór aromatu krakersów. Choć są blade i wyglądają na niedopieczone, zapach zdradza zgoła odmienny stan – funduje dojrzałą wypieczoność i stąpającą u jej boku nieprzesadną słoność. Tym razem biała pszenność bazy jest atrakcyjna, zupełnie inna od wątku odnotowanego w Beskidzkich Misiakach dla dzieci.

Niejako w kontrze do cudownego zapachu stoi wygląd krakersów Beskidzkich. Jak już wspomniałam, mają umiarkowanie ciekawe kształty, na dodatek są blade i lśnią od drobineczek soli. Z uwagi na marginalne natłuszczenie osadzają się na palcach jedynie w 0,0001%.

Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą, copyright Olga Kublik

Skład krakersów z solą dla dorosłych nie wydaje się skrajnie inny od składu wersji dla dzieci. Mimo tego różnica w konsystencji jest ogromna. Dzisiejsi bohaterowie położeni na języku po pierwsze rozpadają się szybko, po drugie zaś tworzą obłędnie gęstą, zwartą, zachwycająco ciastową masę. Ta ostatnia jest cierpka i raczej pseudopylista niż rzeczywiście zawierająca pyłek.

W dotyku i budowie krakersy Beskidzkie są lekkie, ale nie piórkowe. Cechuje je ambiwalentność. Zdają się po części puste w środku, po części treściwe. Kryształeczeczki soli występują jedynie na powierzchni. Skądinąd to najlepsza forma soli, wszak bryłeczki mają po 0,1 mm średnicy. Łamane krakersy zdradzają więcej chrupkości niż kruchości, ale tę drugą też. Gryzione intensywnie chrupią, następnie zaś ciastowieją na gęstą masę, zupełnie jak w toku rozpuszczania. Resztki wilgotnego ciasta troszkę wchodzą w zęby.

Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą, copyright Olga Kublik

Z uwagi na obecność kryształeczeczków soli na powierzchni jako pierwszą czuć słoność właśnie. Potem pojawia się ciastopszenność, lecz nie ciasta słodkiego jak sernik, jabłecznik czy drożdżówka. Jest to ciastopszenność ciasta na pizzę lub inny słony/neutralny wypiek. W tle występuje jakaś tam słodycz, wszelako bez wskazania na surowiec (cukier).

Im dłużej chrupałam Beskidzkie Krakersy z solą, tym bardziej czułam, że coś mi przypominają. W końcu dotarłam do dwóch źródeł: grzanek ze zwykłego jasnopszennego pieczywa tostowego z masełkiem i ciutką soli, która rozpuściła się na ciepłym chlebie, oraz klasycznych jasnych sucharów pszennych, także muśniętych solą. Oba skojarzenia bardzo mi się spodobały.

Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą, copyright Olga Kublik

Za nic w świecie nie zgadłabym, że krakersy z solą dla dorosłych posmakują mi bardziej niż słodkie, potencjalnie herbatnikowe krakersy dla dzieci z cukrem, miodem i solą. Natomiast zaprezentowane dziś Beskidzkie są niemal bezbłędne. Pięknie pachną, odznaczają się bajeczną konsystencją i dobrze smakują. Przypominają moje ukochane sucharki pszenne, więc nie mogło być inaczej.

Uważam, że w krakersach marki Aksam warto byłoby poprawić stronę wizualną. Wygląd powinien oddawać cudowność reszty sfer degustacyjnych, nie zaś odstraszać surowością i przeciętnością – jak obecnie. Kiedy najdzie mnie na krakersy, chętnie do nich wrócę.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mąka pszenna, olej roślinny rzepakowy, serwatka w proszku (z mleka), jęczmienny ekstrakt słodowy, sól (1,9%), cukier, substancje spulchniające: węglany amonu, węglany sodu; jaja w proszku, emulgator: lecytyny (z soi). Produkt może zawierać sezam i orzechy.

Kalorie w 100 g: 479 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 18 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,3 g), węglowodany 67 g (w tym cukry 5,5 g), błonnik 2,4 g, białko 11 g, sól 1,9 g.

Gdzie kupić: Carrefour

Cena: 1,79 zł

8 myśli na temat “Aksam, Beskidzkie Krakersy z solą

  1. Ojjj ja uwielbiam te krakersy *-* nie są właśnie za słone i są takie delikatne, że mogę wszamac cała paczkę jeśli się nie opamiętam, dlatego rzadko je kupuję bo źle by się to dla mnie skończyło :D ale są przeeeepyszne ^^

    1. Dorze, że paczka jest względnie przystępna wagowo. W razie czego wielkiego dramatu nie ma. Przykładowo ja zaplanowałam i zjadłam całość na raz.

  2. Mało finezyjna? Weź przestań. Po księżycu: odcisk kciuka na miejscu zbrodni; poduszka, która w ciemniejszych miejscach miała frędzle, ale odpadły, zostawiając tylko cień; czterolistna koniczynka; etykietka na słoik z trucizną; zaokrąglona dziurka od klucza; ryba, która równie dobrze może być czapką krasnala, jak przechylisz głowę; kotopies z lotu ptaka albo długi biszkopt albo podpaska.

  3. Skład faktycznie podobny do wersji dla dzieci, ale użyto więcej oleju pewnie, niby na tym samym mijescu w składzie obu produktów..a tu jest go ponad 2x więcej , zapewne stąd też różnica w konsystencji: więcej tłuszczu= więcej chrupkości, lekkości ( pozornej, a szkoda..), wyrazistości, smakowitości ( tłuszcz to nośnik smaku) no i kalorii – tez więcej, i też szkoda :D Ale jak się człowiek mieści w założonym bilansie, to taka paczuszka na raz jak marzenie

  4. Nie jadłem krakersów dla dorosłych od lat. Ale masz rację, duch dziecka w każdym z nas jest, a ja jako dziecko pamiętam przychylne odnosiłam się do konsumpcji rybek.
    ;)
    Niemniej dziś nie jest lepiej, bo otwierając paczkę małego zoo mapm stały rytuał ;) najpierw zjadam połamane sztuki, dalej najmniej mi się podobające :) a najładniejsze na koniec w nagrodę. Niestety nie raz ta nagroda przypada tym ciachom jedynie,bo żyją najdłużej ;) a jak nawilgną tak, że już ja ich nie zjem to robi to mama :P

    1. Krakersy-rybki jadłam może raz w życiu. W moim domu nie jadało się krakersów, więc wyrosłam na niekrakersową. W gronie rówieśniczym też nie miałam krakersowych żerców. Kompletnie nie znam tego segmentu chrupaczy.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.