Na początku września postawa kiedyś kupię przyjęta wobec tegorocznych deserów Riso Protein przeszła w już czas. Stało się tak, kiedy smętnie sunęłam przez osiedlowe sklepy w celu upolowania czegoś ciekawego na blog. Wszędzie napotykałam jedynie konwencjonalne słodycze typu nowy Kit Kat, których poznawać już nie chcę, bo wiem, że nie spełnią moich aktualnych oczekiwań.
Drugim argumentem stojącym za decyzją o zakupie Riso proteinowego była cena – 2,99 zł za sztukę. Wydawało mi się, że wcześniej widziałam je w Żabce po 3,99 zł. I rzeczywiście, przy kasie białkowy ryż na mleku Mullera nabił się wyższej cenie. Elegancko udałam się do lodówki po plakietkę, pokazałam ją pani zza pleksi, i tak oto musiano mi sprzedać w niższej. Warto znać prawa konsumenta!
Riso Protein o smaku czekoladowym bez dodatku cukru
Wieloletni risowi żercy mogą pamiętać deser Mullera w wersji proteinowej sprzed kilku lat. Pojawił się w Polsce prawdopodobnie w 2018 roku, na co wskazuje data recenzji na livingu. Wtedy też wyszły dwa smaki, acz czekoladowy był po prostu czekoladowy, natomiast dziś mamy do czynienia z propozycją o smaku czekoladowym. Drugą różnicą jest brak dodatku cukru, dzięki któremu tegoroczne nowości zawierają mniej węglowodanów (staruszek miał 11,5 g samego cukru, a nowiuszek 10,2 g węglowodanów ogółem) i kalorii (117 kcal vs. 93 kcal w 100 g). Nowości wpisują się w aktualny bez(dodatko)cukrowy trend.
Riso Protein o smaku czekoladowym bez dodatku cukru marki Muller dostarcza 93 kcal w 100 g.
Czekoladowe Riso proteinowe waży 180 g i zawiera 167,5 kcal.
Czekoladowe Riso Protein pachnie bardzo delikatnie, ale jednoznacznie. Oddaje łagodnie kakaową czekoladkę. Nie mleczną, a kakaową właśnie, jakąś tam bezpieczną deserówkę. Zupełnie zwykłą, przyjemną. W dalszej kolejności na myśl przychodzi ostudzony napój kakaowy z dużą ilością mleka, być może zalany nim w całości. Kakao jest typu dziecięcego, nesquikowego. Biała część deseru wydzielona z kubeczka i położona na wieczku pachnie tak samo, widocznie przeszła aromatem.
Byłabym skłamała, używając słowa: zaskakująco. Proteinowe Riso czekoladowe bowiem jest szokująco gęste. Przenigdy nie trafiłam na tak gęsty ryż na mleku – ani Mullera, ani innego producenta. Deser wygląda jak niemal zupełnie odparowany z wody. To gęsssty, zwięzły, zwarty, spójny klej. Kleista skondensowana papa. Co jednak interesujące, ta kleista na potęgę, zwarta i lepka budyniowa galareta rozpada się w ustach na zero. Nie na wodę, nie na mleko, nie na cokolwiek innego. Wkłada się łyżeczkę zwartego, kleistego puddingu do ust, kładzie na języku, mija sekunda, po czym wszystko znika. Bardzo dziwne wrażenie. Niestety oceniam je jako negatywne.
Ale to nie wszystko. Wsad czekoladowy, który w zwykłych deserach nieproteinowych jest rzadszym lub gęstszym sosem, tutaj powiela konsystencję części białej. Jest więc zwartym, zbitym, stałym kleistym ulepkiem przypominającym coś między za długo gotowanym budyniem a galaretką.
Smak białej zawiesiny, w klasycznych wariantach przyjemnie mleczny, w Riso Protein czekoladowym jest niemal żaden. Wsad wcale nie wypada lepiej. Oferuje mdłą, nijaką kakaoladę. W całokształcie deser osiąga może 10% intensywności smaku (dla porównania zwykły produkt ma 100%). Słodycz występuje w zaniku, co samo w sobie jest okej, ale być może właśnie w niskiej słodyczy tkwi Klątwa Braku Smaku. Bez sensu, zwłaszcza że w składzie widnieją aż dwa słodziki.
Ryż wydał mi się niczego sobie. Jest atrakcyjnie twardawy, ale nie mączny. Treściwy jak cały deser. No ale właśnie… cały deser. Nie mogę ocenić go pozytywnie. Przez dziwną i nieprzyjemną konsystencję odniosłam wrażenie, że moje Riso Protein czekoladowe po prostu wzięło i się bezczelnie zwarzyło. Przeczy temu smak pozbawiony kwasu, goryczy i innych obrzydliwości. Ba! pozbawiony nawet samego siebie, czyli jakiegokolwiek smaku. Rozpadanie zwartej kleistej papy na zero jest potworne, a ponadprzeciętna spoistość zapycha. Jedyna potencjalnie przyjemna cecha to niski poziom słodyczy, chyba że po jego stronie leży wina braku smaku. Tak czy owak, czekoladowe Riso Protein jest koszmarne.
Ocena: 2 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mleko pełne, maślanka, woda, ryż 6,7%, białka mleka, skrobia modyfikowana, kakao 0,5%, czekolada 0,1%, substancje zagęszczające: karagen, guma celulozowa; substancje słodzące: aspartam, acesulfam K; aromat. Może zawierać jaja. Zawiera źródło fenyloalaniny.
Kalorie w 100 g: 93 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 2,3 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,5 g), węglowodany 10,2 g (w tym cukry 3,7 g), białko 7,7 g, sól 0,32 g.
Gdzie kupić: Żabka, Kaufland, Leclerc, Carrefour
Cena: 2,99-3,99 zł
Waniliowe też jest koszmarne. Dawno nie jadłam czegoś tak pozbawionego smaku.
Zdziwię Cię!
Czytałam tą recenzję z niedowierzaniem, jak człowiek mógł wymyślić i napisać takie bzdury..
Brzmi, jak esej osoby chorej psychicznie
Gratuluję, odkryłaś prastarą regułę rządzącą światem. Mianowicie komu nie smakuje jakiś produkt spożywczy, ten jest osobą chorą psychicznie!
Jak dla mnie każdy sklepowy ryż na mleku wydaje się koszmarny. Koszmar z ulicy Lodówków. W sumie nawet to, co na łyżeczce jest, wygląda trochę jak twarz Kruegera.
Haha, dobre :D
Jadłam je ostatnio, ale było tak nijakie że już nie pamiętam smaku :p wersje z cukrem są zdecydowanie lepsze ^^
Idealne podsumowanie!
Czytałam recenzję z niedowierzaniem. Dwukrotnie cofałam do początku, czy aby na 100% chodzi o TEN deser. Ten sam, który kupiłam jakiś czas temu w auchan..no tak, to ten. Moje riso niemal wylało się po energicznym ściągnięciu wieczka. Ryż na mleku 0%, obleśna konsystencja. Data była ok. Spróbowałam, no i niestety..podjęłam heroiczną próbę naprawienia deseru: dodałam własnego ryżku, wkroiłam banana, chciałam to jakoś zagęścić, żeby było zjadliwe..nic z tego. Jeszcze gorsze. Co do smaku pełna zgoda: ohyda. Poszło w kosz. Nie mam pojęcia skąd AŻ taka różnica w konsystencji Twojego i mojego riso…dziwna sprawa. Na waniliowe nawet nie popatrzę. Po tej próbie mam riso-depresję i riso-traumę. A tak lubiłam te deserki.. chlip.
Zanim kupiłam Riso Protein – oba smaki – od kilku osób usłyszałam, że jest okrutnie rzadkie. Tymczasem moje desery były najgęstszymi Riso, z jakimi miałam do czynienia. Normalnie cement z ryżem i lekkim nawilżeniem.
Uwielbiam smak czekoladowy. Nie ważne do czego go dodadzą. Tego typu rzeczy są niesamowicie smaczne i ciekawe.
Ja zaś uwielbiam marketing szeptany. Nieważne, na jakim blogu dodaje się komentarz, byle link siadł.
Generalnie można powiedzieć, że produkty tej firmy są bardzo słabe jakościowo…czy to Riso, czy Mullermilch. Niezależnie od smaku z każdym jest coś nie tak…a przede wszystkim zawsze bardziej, niż mleko czuć chemię…
Generalnie jest to Twoja opinia ;)
A ja lubię tylko wersje Protein wręcz jestem fanką! :-) szczególnie czekoladową. Maja dla mnie coś super w sobie, takiego kremowo – dziecięco ;-) i są idealnie słodkawe. Natomiast zwyczajne Riso – omijam szerokim łukiem (dla mnie obrzydliwe, przesłodzone – pamietam tylko ten palący w gardle cukier :d).
Na zdrówko zatem :)
bez smaku i zapychające ale 14g białka całkiem spoko
Dla mnie w życiu – a nawet samym sposobie odżywiania – liczy się nie tylko białko.