JSC Luksiu pienine, Markomilk Rjażenka (Ryazhenka) pieczone mleko 3,2% tłuszczu

Rjażenka – bliżej oryginału ryazhenka lub ryazhanka – to produkt nabiałowy (napój mleczny) określany jako pieczone mleko. Powstaje na drodze fermentacji tłustego mleka za sprawą bakterii kwasu mlekowego, a także dzięki kilkugodzinnej obróbce w piecu. W procesie wyrabiania nie używa się konserwantów, barwników ani innych dodatków, zwłaszcza nienaturalnych. Pieczone mleko przybyło do Polski ze wschodu: Białorusi, Rosji, Ukrainy. Wyróżnia je karmelowy kolor.

O istnieniu rjażenki nie miałam pojęcia aż do połowy tego roku, kiedy zobaczyłam przecenioną butelkę marki Markomilk – w Polsce dystrybuowanej przez Nickal – w Leclercu. Gdyby nie plakietka z promocyjną ceną, pewnie nawet nie zwróciłabym na nią uwagi, tak zwyczajnie wygląda. Ponieważ pieczone mleko wydało mi się czymś dziwnym i ciekawym, postanowiłam upolować sztukę.

JSC Luksiu pienine, Markomilk Rjażenka (Ryazhenka) pieczone mleko 3,2% tłuszczu, copyright Olga Kublik

Rjażenka (Ryazhenka) – pieczone mleko 3,2% tłuszczu

Pieczone mleko Markomilk kupiłam jednak nie tylko z uwagi na obiecującą pieczoność. Intrygowała mnie także wysoka zawartość tłuszczu, z którą dawno nie miałam do czynienia. W czasach spożywania konwencjonalnego mleka krowiego wybierałam opcję 2%, potem przerzuciłam się na mleko bez laktozy o zawartości tłuszczu 1,5%, natomiast obecnie sięgam jedynie po „mleko” roślinne.

Rjażenka (Ryazhenka) marki Markomilk dostarcza 58 kcal w 100 g.
Pieczone mleko 3,2% tłuszczu waży 250 g w butelce i zawiera 145 kcal.

Wschodnia rjażenka pachnie ciekawie i znajomo. Na pewno nie przypomina mleka. Przede wszystkim oddaje mix maślano-margarynowy do smarowania. Nie mam dużego doświadczenia w produktach, ale pomyślałam o Delmie w brązowym wariancie maślanym. Ponieważ lubię tę Delmę, pieczone mleko uznałam za pachnące przyjemnie. W dalszej kolejności do głowy przyszedł mi Pudding z karmelem Smakija, przy czym w nim również wyczuwam najpierw śmietankową maślaność, a dopiero potem karmel.

Kolor pieczonego mleka jest przepiękny: beżowy, karmelowy, ciasteczkowy, bawarkowy. Konsystencja w pierwszej chwili zdaje się jogurtowa, i to bliższa jogurtowi klasycznemu niż pitnemu. (Z tego powodu zrezygnowałam z podgrzewania porcji. Wyobraźcie sobie podgrzanie w mikrofalówce bądź ugotowanie Jogobelli; brr). Później jednak – kiedy rjażenka ociepla się do temperatury pokojowej – gęstość okazuje się pozorna. To po prostu rzadki napój – rozwodniony kefir.

JSC Luksiu pienine, Markomilk Rjażenka (Ryazhenka) pieczone mleko 3,2% tłuszczu, copyright Olga Kublik

O kefirze wspomniałam nie bez powodu. Otóż pieczone mleko smakuje jak maślanka lub kefir właśnie (chyba nie czuję między nimi różnicy). Jest w podobny sposób kwaśnawe. Czuć też subtelną słodycz, która stawia między rjażenką a kefirem/maślanką wyraźną kreskę. Wschodnia propozycja mleczna jest delikatniejsza, dodatkowo masełkowa i karmelowawa.

Czy 3,2% zawartości tłuszczu odciska się na pieczonym mleku w wyraźny sposób? Według mnie nie. W smaku występuje wątek masełka, ale to tyle. Napój zdecydowanie nie jest tłusty. Nie stanowi rozwodnionej margaryny czy masła. Nie osadza się na wargach ani podniebieniu. Wręcz przeciwnie – pozostawia jamę ustną idealnie czystą. Funduje za to złudną pylistość i cierpkość.

Pieczone mleko Markomilk pozostawiam bez oceny, bo żadna nie byłaby sprawiedliwa. Nie jest to produkt deserowy, tylko wytrawny. Sprawdzi się zamiast kefiru lub maślanki jako popitka do obiadu złożonego ze świeżych ziemniaków z koperkiem, mizerii i – w wersji dla mięsożerców – kotleta schabowego. Według mnie rjażenka jest smaczna i ma przyjemną konsystencję, toteż warto ją poznać.


Skład i wartości odżywcze:

Skład: mleko pasteryzowane, żywe kultury bakterii kwasu mlekowego.

Kalorie w 100 g: 58 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 3,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,9 g), węglowodany 4,1 g (w tym cukry 3,2 g), białko 3,2 g, sól 0,1 g.

Gdzie kupić: Leclerc

Cena: 2,49 zł (w promocji; standardowa cena to ok. 3 zł)

12 myśli na temat “JSC Luksiu pienine, Markomilk Rjażenka (Ryazhenka) pieczone mleko 3,2% tłuszczu

  1. Nigdy nie pilam pieczonego mleka ale mega mnie to ciekawi *-* uwielbiam kefiry i maślanki, więc napój w tym stylu z posmakiem masełka i lekką słodyczą na pewno by mi posmakowal *-*

  2. Miałam Ci kiedyś coś napisać, lecz nie pamiętam pod którą recenzją, nie umiem znaleźć, więc piszę to tu.
    Chodziło o to, że w pewnej czekoladzie na opakowaniu widnieje zapis, iż masa netto tej czekolady to minimum 85 gramów. Nie pamiętałam, która to czekolada, a Ciebie fakt niejednoznacznej wagi zaciekawił. Miałam sprawdzić.
    Sprawdziłam, to nie tylko jedna czekolada, ale aż 6. Tzn tyle różnych czekolad tej firmy mam. Produkowane przez CHOCOLATE BUSH. Niektóre mają napisane, że ważą minimum 85, a inne, że minimum 80 gramów. Po zważeniu okazało się, że każda z tych moich waży więcej dokładnie o 2 gramy. Spodziewałam się większej różnicy, 10, 15 gramów. Myślę, że to bardzo uczciwy zapis. Asekuracja, ale jednocześnie prawie, prawie trafiają w punkt.

  3. Sama nazwa „rjażenka” kilka razy rzuciła mi się w oczy, ale nabiał butelkowych (inny niż zwykłe mleko, które ciągle kupuję to samo) mnie nie interesuje. Klasyfikowałam jako jogurty pitne, a tu w dodatku tłustość – wiem, że dla mnie nie do wypicia (jako dziecko nienawidziłam tłustego mleka, a jak jakoś w ciągu ostatnich lat raz kupiłam tłuste krów Jersey – chciałam sprawdzić, czy naprawdę tej rasy różni się w smaku, a nie było nietłustego – nie mogłam go wypić).
    Nie wpadłabym na to, że to pieczone mleko. Samo takowe mogłabym poznać, teraz po przeczytaniu, ale jako 2%. Zapach tych masło-margaryn do smarowania w moim odczuciu jest „neutralnie raczej na nie”, jak i produkt całościowo. Masełkowy smak? Jako ciekawostka nie wydaje się zły, gdy dochodzi maślanka/kefir. Rzadkość nie przemawia. Ogólnie jednak nie kupiłabym.
    Swoją drogą – wolę kefir, bo jest charakterniejszy, taki głębszy i aż nieco jakby „podfermentowany”. Maślanka jest kwaskawo-łagodniejsza (właśnie maślanowawa?).

    Tak się jeszcze zastanawiam nad produkcją tego – ciekawe, czy pieką wolno, szybko czy jak. Zaintrygowało mnie trochę, bo wiem, że istnieje coś takiego jak sernik, robiony właśnie poprzez pieczenie mleka. Nazywa się melba (ciotka ze wschodnich terenów robiła popisowy, że aż „słynny” w okolicy; ja już na lata jej kulinarnej chwały się nie załapałam i nigdy melby nie jadłam).

    1. Znam nazwę melba, ale mnie się kojarzy z pucharkiem lodowym z brzoskwiniami z puszki. Dawno, dawno temu, kiedy chadzałyśmy z mamą do kawiarni na lody, zamawiałam sobie czasem taki.

  4. Ja kupiłam ten produkt oczarowana nazwą na początku roku. Nigdy więcej… dobrze że był na przecenie w Auchan, bo plułabym sobie w portfel :P nie jestem już w ogóle nabiałowa (poza serkiem wiejskim i mlekiem bez laktozy) z nabiału nie jem już niczego. To chyba już jedyne odzwierzęce produkty na mojej laktoowowegetariańskiej diecie. Choć jak jakiś deser mleczny czy nowy jogurt trafi na półki sklepowe, to niewykluczone, że kupię ;) Przesadzam nieco z solą w produktach i soją. Muszę się postawić do pionu teraz póki jestem na zwolnieniu i poeksperymentować sama z vege posiłkami do pracy, bo w tygodniu zdecydowanie za mało jest czasu by gotować a mój układ pokarmowy odgrzewanych dań z weekendu nie toleruje…

  5. Raz kupiłam podobny twór w Aldi. Zwiedziona obietnicą karmelowej słodyczy deklarowanej przez producenta. Słodyczy nie było, karmel wyrażał się delikatnie w zapachu, a zasadniczo smakowało koszmarem dzieciństwa (mleko z miodem i masłem – od babci na kaszel) tyle że nie osłodzonym. Zużyłam do gotowania owsianki, gdzie tłustość zniknęła. Nie zamierzam próbować już więcej. Bezlaktozowe 1,5% i migdałowe to dla mnie dwa najsmaczniejsze mleka i przy nich zostanę

    1. Ależ kochałam mleko z miodem! Piłam je nie tylko w chorobie. U mnie nie dodawało się masła, ale za to wytrwalsze osoby – np. mama – dorzucały zmiażdżone ząbki czosnku. Blee.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.