Bakalland, Daktyle całe owoce

Drugi rozdział autoprzewodnika pt. W poszukiwaniu Daktyli Idealnych poświęciłam dzielnym przedstawicielom powszechnie szanowanego rodu Bakalland. Są to daktyle suszone, całe, bez pestek, gatunku bliżej nieokreślonego. Występują w przyjaznej paczuszce liczącej 100 g, co przekłada się na kilkanaście sztuk owoców, a przy okazji kosztują znośną liczbę polskich złotych. Gdyby okazały się smaczne i przyjemne pod względem konsystencji, stanowiłyby perfekcyjną porcję na raz.

Bakalland, Daktyle suszone bez pestek, copyright Olga Kublik

Daktyle całe owoce *Bakalland*

Za porcję suszonych daktyli Bakalland uznaje 35 g owoców (w internecie widnieje wartość 30 g, być może nie zaktualizowano danych ze starego opakowania). Ile to sztuk? Poprawna odpowiedź brzmi: to zależy. Podstawowym czynnikiem jest oczywiście rozmiar przekładający się na wagę, dalej zaś stopień ususzenia. Czasem pięć daktyli waży 32 g, innym razem 27 g. Nie mając do dyspozycji wagi elektronicznej ani tradycyjnej, wartość można oszacować na podstawie sztuk. W moim opakowaniu znalazło się szesnaście (co istotne, łącznie ważyły równo 100 g). To daje średnio 6,25 g na daktyla, czyli 19,5 kcal.

Daktyle całe owoce marki Bakalland dostarczają 307 kcal w 100 g.
Porcja daktyli bez pestek waży 35 g i zawiera 108 kcal.
1 daktyl suszony waży ok. 6,25 g i dostarcza 19,5 kcal.
Całe daktyle bez pestek Bakallandu ważą 100 g w paczce.

Bakalland, Daktyle suszone bez pestek, copyright Olga Kublik

Zapach suszonych daktyli Bakallandu jest… niezwykły. Jak tylko przyłożyłam do nich nos, znalazłam się w dziadkowej szafce ze skarbami. Wdychałam zaduch, stęchliznę i zbutwiałe drewno. Oglądałam w dłoniach znoszony skórzany pasek starego zegarka na rękę. Zaglądałam do starych szkatułek z pamiątkami, których drewniana obudowa wchłonęła wilgoć pokoju. Nieśmiało rzucałam okiem na pożółkłe koperty z listami, po raz pierwszy czytanymi przez dziadka, kiedy ten był jeszcze młodym chłopakiem. Przejeżdżałam też palcami po delikatnym papierze gazet, których daty wydania dzieliło od moich narodzin zaledwie parę lat. Słodkie daktyle stały się jedynie tłem dla tej drewniano-skórzano-słodkiej kompozycji.

Po wysypaniu zawartości opakowania szybko wychodzi na jaw, iż propozycja Bakallandu to typowe suszone daktyle: z suchą skórą, daktylowymi łuskami, przesuszone od zewnątrz. Jednocześnie są treściwe w środku, co odróżnia je od produktów niskiej jakości, w których cały daktyl składa się z suchej łuski. Dają się poznać jako lepkie i kleiste, zwłaszcza gdy się je pociera. Sprawiają wrażenie pokrytych olejem, zupełnie jak suszone śliwki wielu – większości? – marek. Olej ów miesza się z naturalnym sokiem daktylowym.

Bakalland, Daktyle suszone bez pestek, copyright Olga Kublik

Owocowe zewnętrze rzeczywiście jest twarde. Pokrywają je suchawawawe daktylowe łuski, dzięki czemu degustację zaczyna się od przyjemnego pochrupywania. Środek przedstawia się jako miękki, gęsty i treściwy, wszelako nie mięsisty. Nie stanowi gęstej daktylowej masy, papki. Rozgryzane sztuki po prostu się rozpadają (każdy kawałek jest gęsty sam w sobie, acz nie łączy się na powrót z innymi).

Suszone daktyle Bakallandu są intensywnie daktylowe i bardzo, bardzo słodkie. Słodycz implikuje miodowość, a z uwagi na intensywność słodyczy pojawia się wrażenie jedzenia miodu łyżkami prosto ze słoika. Szybko ujawnia się nieprzyjemna, stała nuta mdłego oleju, jakby rzeczywiście daktyle zostały opryskane przed umieszczeniem w opakowaniu. Ponadto przy rozwiniętej daktylowości występuje zalążek suszonego mięsa (dokładnie rzecz biorąc, chodzi o smak zapachu suszonego mięsa).

Bakalland, Daktyle suszone bez pestek, copyright Olga Kublik

W suszonych daktylach Bakallandu bardzo podoba mi się przejście między konsystencjami – twardym i suchym, chrupiącym zewnętrzem oraz mięciutkim, treściwym wnętrzem. Zresztą przyjemne jest nie tylko przejście, bo i konsystencja jako całokształt. Jedynie smak i poziom słodyczy pozostawiają wiele do życzenia. W pierwszym naganny jest stały posmak mdłego oleju, drugi zaś wali kosą w łydkę i powala na ziemię. Ze słodyczą zapewne niewiele można zrobić, za to olejosmak uważam za niedopuszczalny.

Pod koniec degustacji miodowość smaku i chrupkość zewnętrza – przywodząca na myśl skrystalizowany miód – coraz bardziej pchały moje myśli ku wielkiemu słojowi z miodem. Daktyle uważam za lepsze od propozycji Helio z linii Natura, niemniej nie zasługują na miano ideału. Szukam dalej.

Ocena: 3 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Skład: daktyle suszone daktyle. Daktyle są drylowane maszynowo i […] mogą sporadycznie zawierać pestki bądź ich fragmenty. Produkt może zawierać zboża zawierające gluten, orzeszki ziemne, orzechy, mleko, soję oraz nasiona sezamu.

Kalorie w 100 g: 307 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0 g), węglowodany 70 g (w tym cukry 69 g), błonnik 10 g, białko 2,3 g, sól 0,03 g.

Gdzie kupić: Carrefour

Cena: 2,99 zł

11 myśli na temat “Bakalland, Daktyle całe owoce

  1. Kurcze, ciekawe skąd ten posmak oleju skoro teoretycznie w składzie tylko i wyłącznie daktyle :/ i… Smak zapachu suszonego mięsa w daktylach? Brzmi odrażająco :D

      1. Daktyle z tej firmy dodaję często do ciast, bo tak do jedzenia samodzielnego używam wyłącznie świeżych, a i tak dawno nie jadłam. Uwielbiam takie nadziane masłem orzechowym lub tahini, a w wersji bardziej na bogato polane czekoladą ;)

  2. Mama lubi mocno suszone, aż twardawe i z tymi ostrymi skórami, a wiesz jakie muszą być dla mnie daktyle, więc nie rozumiem jej. Te też mi się nie podobają. Samych bym nie jadła, ewentualnie do masy makowej mogłabym wrzucić.

    PS Co powiesz o świeżych?

    1. Mama dopuszcza mięsistość wewnątrz czy zupełnie nie? Jeśli nie, prosta sprawa – wystarczy kupować te najtańsze, dziadowskie :D

      PS Wciąż nie jadłam.

      1. Mięsistość? W jej słowniku nie ma takiego określenia o rzeczach innych niż mięso. Nie dopuszcza żadnej wilgoci w suszonych daktylach (ale świeże jej smakowały bardzo).
        Tak, kupuje najtańsze, a i to czasem narzeka (z kolei, że za twarde).

  3. Ja jestem wierna tym z Rossmanna? Próbowałaś już? Takie w białym opakowaniu? Są mięciutkie, ale jak sygnalizowałam 2 x wtopę zaliczyła…

    1. Nope, nawet nie kupiłam i póki co nie planuję. Mam jeszcze dwa opakowania daktyli po 200 g, a ochoty na degustację brak.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.