Niektóre słodycze i chrupacze chodzą za mną od dawna. Jedyną – acz poważną – przeszkodą w upolowaniu ich jest waga. Dawniej były to chociażby duże czekolady Milki, które jednak zniknęły z listy ze względu na spadek ochoty na czekoladę, zwłaszcza tabliczkową. W spisie zostały za to różnorodne chipsy i chrupki, kapciuchowate babeczki pszenne, Alpejskie Mleczko Milki, pierniki w czekoladzie.
Te ostatnie interesują mnie przede wszystkim w wersji bez nadzienia, po prostu pokrytej czekoladą. Na pewno kojarzycie duże pierniki w czekoladzie deserowej i mlecznej w atrakcyjnych kształtach: precli, serc, gwiazdko-kwiatków. Znajdują się w ofercie prawie każdego marketu. Niestety zawsze upychane są w irytujące opakowania familijne. Czy naprawdę muszę kupić kilogram pierników – zakładając, że chcę zrecenzować obie wersje czekoladowe – i męczyć się z nimi przez pół miesiąca?!
Pierniki w czekoladzie z nadzieniem owocowym
Chwilowym rozwiązaniem Problemu Piernikowego miały stać się upolowane w Carrefourze Pierniki w czekoladzie z nadzieniem owocowym, produkowane dla tego sklepu przez firmę Lambertz. Tutaj także rozmiar opakowania odbiega od ideału, ale lepsze 200 g niż 500 g.
(Możecie zapytać, dlaczego nie kupię dużego opakowania, skoro po degustacji resztę pierników mogę oddać bliskim. Otóż jeśli pierniki – bądź jakikolwiek inny produkt – okażą się smaczne, nie będę chciała się ich pozbywać. Wówczas utknę w jednym produkcie na długi czas, nie mogąc testować niczego nowego).
Pierniki w czekoladzie z nadzieniem owocowym marki Carrefour (Lambertz) dostarczają 353 kcal w 100 g.
Porcja czekoladowych pierników z owocami (2 sztuki) waży 29 g i zawiera 102 kcal.
Pierniki z dżemem w czekoladzie *Cookie Place* z Carrefoura ważą 200 g (14 pierników).
Typowo plebejskie czekoladowe pierniczki z dżemem pachną absolutnie przepięknie. Zapraszają na spotkanie ze słodką ciemną czekoladą: intensywnie kakaową, duszną, chłodną. Dalej plasuje się obłędna korzenna pierniczkowość. Za nią stoi słodycz ogólna, nieprzypisana konkretnemu elementowi. Następnie na scenę wkracza owocowa marmolada, również słodka. Na szybko nie rozpoznałam gatunków owoców, a nie chciało mi się poświęcać na wąchanie dziesięciu godzin.
Pierniki Lambertz z Carrefoura są bardzo ładne. To kształtne gwiazdki, treściwe grubaski. Jedyną wadą wizualną jest szary nalot na czekoladzie, silnie kojarzący mi się ze słodyczami typu zdziadziałego (AKA rodem z braku dziadków, w którym łakocie leżą latami). Polewa nie otłuszcza palców. Przy mocnym tarciu przejawia cukrową matowość, nieznacznie osadzając się na skórze.
Czekolada na piernikach nadziewanych jest cieniuteńka. Trudno ją zgryźć bez chwycenia zębami ciasta. Wręcz jest to niemożliwe. Albo w niej, albo tuż pod nią znajduje się cukier w drobinkach lub skrystalizowana substancja słodząca. W efekcie czekolada chrupie. Położona na języku nigdy nie zaczyna topnieć. Leży niczym kawał plastiku. To typowy twór polewowy. Smakiem odpowiada byle jakiej kakaoladzie – kakaowej, słodkiej, i tyle. Powstała jako twór dla bezrefleksyjnego konsumenta plebejskich łakoci.
Piernik daje się poznać jako suchy, lecz nie przesuszony. Nie zawiera odnotowanych w czekoladzie drobinek cukru. Innych małych elementów – np. fragmentów nie do końca zmielonych przypraw korzennych – też nie. Bardziej niż piernik-ciastko przypomina piernik-ciasto. W trakcie jedzenia bowiem okazał się miękki, wilgotny (wilgotnawo-suchawy), gęsty. Przed oczami stanął mi chlebek piernikowy.
Może i są to tanie pierniki marki własnej Carrefoura, ale owocowego wsadu firma Lambertz im nie pożałowała. Znalazło się tam trochę skrystalizowanych drobinek substancji słodzącej, niemniej taką ilość uważam za akceptowalną. Gęstość jest przyzwoita, powidłowa.
Przyjemne odkrycie stanowi fakt, iż w piernikach z nadzieniem czuć każdy ukazany na opakowaniu i wymieniony w składzie owoc. Może poza aronią, tyle że znam ją tak słabo, iż nie potrafię stwierdzić ani obecności, ani braku. W pierwszej kolejności czuć wiśnię, potem chyba jabłko. Tuż za nimi na równi stoją śliwka i czarna porzeczka. W tle występuje ogólna nuta owoców leśnych. Poza tym jest sporo cukru. Spoooro. Gardziel piecze bez litości, przypominając o bezrefleksyjno-plebejskiej grupie docelowej.
Pierniki w czekoladzie z nadzieniem owocowym z Carrefoura urzekły mnie przede wszystkim rodzajem ciasta. Są bajecznie ciastowe – w połączeniu ze śliną gęstnieją, ciastowieją. Stają się gęssstą, zwięzłą treścią, lepką ciastową papką. Podoba mi się też wyrazistość smaku nadzienia, a co za tym idzie łatwa rozpoznawalność gatunków owoców. Natomiast główne wady pierników Lambertz to przebrzydła słodycz typu cukrowego oraz jakość polewy (skrystalizowanie, plastikowość, brak zdolności do rozpuszczenia).
Ciasteczka są bardzo przyzwoitym wyrobem marki własnej marketu z dolnych półek środkowej części regału (lub górnych półek dolnej części). Przywodzą na myśl niskobudżetowe Delicje w formie pierniczków. Jeżeli gustujecie w słodyczach typu zdziadziałego, zupełnie zwykłych i kierujących rozmarzony wzrok ku latom 90, możecie dodać 1 chi do obecnej oceny i wybrać się na polowanie.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna, nadzienie owocowe 22% (przeciery owocowe: z jabłek 39%, czarnej porzeczki 2,4%, aronii 2,4%, śliwki 2,4%, wiśni 2,4%; syrop glukozowo-fruktozowy, cukier, modyfikowana skrobia ziemniaczana, regulator kwasowości: kwas cytrynowy; aromat, substancja konserwująca: sorbinian potasu), syrop glukozowo-fruktozowy, czekolada 14% (cukier, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, emulgatory: lecytyny (z soi), E 476), cukier, przyprawy korzenne, olej słonecznikowy, substancje spulchniające: węglany amonu, węglany sodu, barwnik: karmel amoniakalny, sól. Czekolada: masa kakaowa minimum 46%. Może zawierać orzeszki ziemne, orzechy, jaja, mleko i nasiona sezamu.
Kalorie w 100 g: 353 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 5,8 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 3,4 g), węglowodany 71 g (w tym cukry 39 g), błonnik 3,6 g, białko 6,1 g, sól 0,43 g.
Gdzie kupić: Carrefour
Cena: 2,29 zł
Samo ciasto pierniczkowe i nadzienie bym chętnie spróbowała, szkoda tylko że polewa kiepska :/ mimo wszystko uwielbiam ten rodzaj pierniczków i jestem pewna że by mi smakowały ^^ chociaż ja właśnie wolę te co opisałas we wstepie, duże w czekoladzie w kształcie gwiazdek, serduszek i precli *-* może i ważą pół kilo, ale i tak na święta kupuję je bez mrugnięcia okiem^^
Pół kilo ciastek to co najmniej tydzień jedzenia tego samego deseru dzień w dzień. Marzy mi się opakowanie z każdym kształtem po sztuce. Byłoby idealnie.
Były w zabkach do kupienia pakowane pojedynczo te pierniki , o których piszecie :)
Niech zgadnę, Kopernika?
O nie, przypomniały mi się moje piernikowe przejścia, po których tego typu tworów mam już zupełnie dość. Wow, u Ciebie było czuć owoce – w moich truskawkowych Lambertz w cukrze nadzienia owoców to trzeba było ze świecą szukać.
Objętościowo czy smakowo? Czy i tak, i tak?
Nie rozumiem „objętościowo”. Nie, nie władowałam się w kilka paczek pierników. Smakowo. Nie wiem, czego by trzeba było, bym miała jakieś pierniki kupić.
Objętościowo w sensie, iż nadzienia było tak mało, że musiałaś go szukać ze świecą i dlatego trudno było dogrzebać się do smaku. Zakładam, że jednak nie – że chodzi o to, iż po prostu było wyblakłe smakowo. Napisałaś „nadzienia owoców to trzeba było ze świecą szukać”, a nie „smaku owoców to trzeba było ze świecą szukać”, stąd pytanko.
Takie same są pod marką własną Auchan dostępne w sprzedaży :) jadłam. Smaczne, ale z uwagi na wady, to produkt na raz . No ale przy moim obecnym trybie życia, każda słodycz oprócz milkowych łakoci stanowi jednodegustacyjną przygodę, nawet gdy mi smakuje, bo i tak nie wrócę do niego aż zestarzeje się on całkiem … Nie mam więc tego problemu, o jakim wspominałaś, że nie oddam mamie i będę przeżywała tygodniowe katusze :P ale problem rozumiem, bo jeszcze do niedawna takie samo podejście zawłaszczające do słodyczy jakie mi zasmakowały miałam i stąd też problem zapasów…. niestety w dalszym ciągu dotyczy on produktów spożywczych :/
Też marki Lambertz?
Niesmaczne bądź umiarkowanie godne podniebienia słodycze mogę oddać, spoko. Oddawanie smacznych jest okropne, zwłaszcza gdy się wie, że więcej się ich nie kupi.