Czekoladowy deser powstały we współpracy Milki i Mullera – Pudding Alpine Milk Chocolate – nie jest nowością rynkową sensu stricto. Po raz pierwszy pojawił się w sprzedaży w lutym 2018 roku. Za towarzysza miał wariant wzbogacony o sos orzechowy z orzechów laskowych. Początkowo można go było upolować jedynie w Biedronce. Jakaż ekscytacja towarzyszyła wszystkim polowaniom w tamtym okresie, ach!
Bliżej nieokreślony czas później desery zniknęły z Polski. Kiedy wróciły, w kartonach występowały tylko kubki z wersją czysto czekoladową. Nie pamiętam, czy już wtedy miała inną, obecną szatę graficzną. Z uwagi na wieczne kolejki słodyczy do zrecenzowania nie kupiłam jej ponownie. Przynajmniej nie wówczas. Na upolowanie sztuki skusiłam się dopiero w tym roku, gdy dopadła mnie potrzeba spróbowania względnej nowości: puddingu darkmilk. Przy okazji odkryłam, iż Pudding Alpine Milk Chocolate zmienił skład i wartości odżywcze od czasu biedronkowej premiery, co uczyniło go godnym ponownego ukazania na blogu.
Milka Pudding Alpine Milk Chocolate
Dostępny obecnie czekoladowy pudding Milki i Mullera dostarcza mniej kalorii względem pierwszej odsłony. Przede wszystkim oferuje niższą zawartość węglowodanów (o ok. 1 g w 100 g) i cukrów (o ok. 2 g w 100 g). Surowce wymienione w składzie pozamieniały się miejscami. Chociaż tę zmianę oceniam pozytywnie, zdecydowanie mniej podoba mi się nowa szata graficzna. Poprzednia była pełna, bardziej urokliwa. Teraźniejsza wygląda na poskąpioną. Oczywiście nadal uważam ją za ładną, no ale.
Milka Pudding Alpine Milk Chocolate marki Muller dostarcza 128 kcal w 100 g.
Milka milk chocolate pudding waży 150 g i zawiera 192 kcal.
Aromat puddingu Milka mizernie realizuje tytułową zapowiedź smaku. Powiedzieć, że nie czuć czekolady mlecznej, to nie powiedzieć niczego. W rzeczywistości nie czuć czekolady wcale. Zamiast niej pojawia się sypkie (!) kakao – niezalane, skoncentrowane, w proszku. Nie chodzi o kakao naturalne, tylko napój dla dzieci podrasowany cukrem, mlekiem w proszku i innymi surowcowymi straszydłami. Deser na miarę XXI wieku, nie ma co. Jedyny niekwestionowany plus stanowi nieprzesadna słodycz.
Kolor Puddingu Milk Chocolate Milki i Mullera też nie zapowiada spotkania z mleczną czekoladą. Przywiódł mi na myśl zwykły jasny pudding czekoladowy z czekoladą nieokreślonego rodzaju. Deser jest bajecznie gęsssty, i to w sposób kremowy. Stanowi zwarty, spójny, smarowalny kremik. Cechy te wraz z obłędnym poziomem kleistości przekładają się na skojarzenie z (nieco rozrzedzonym) mleczkiem skondensowanym w tubce. Na finiszu pojawia się drobna pylistość pyłu kakaowego, nieznacznie rzężącego.
Milkowy deser Pudding Alpine Milk Chocolate oferuje intensywną czekoladowość smaku, przy czym nadal nie jest to czekoladowość typu mlecznego. Choć w wariancie darkmilk wyraziście czuję produkt Milki, tutaj pojawia się czekolada nieznanej marki. Początkowo do pasty z orzechów laskowych, która rzeczywiście została wymieniona w składzie, należy zaledwie margines smaku. Z czasem margines ulega powiększeniu, aż kompozycja staje się fascynująco czekoladowo-orzechowa, przywodząca na myśl krem. Poważny minus całokształtu stanowi piekielna cukrowość.
Pod względem smaku i konsystencji Pudding Alpine Milk Chocolate Milki i Mullera stanowi alternatywę kremu występującego w ciastkach Sensations Choco i im podobnych. Gdyby nie fakt, że jadłam deser z kubeczka, mogłabym wręcz ulec złudzeniu, iż ktoś dał mi spróbować nadzienia wyciągniętego ze wspomnianych ciastek. To bardzo przyjemna wizja. O ile ów ktoś nie wygrzebał kremu paluchem.
Chociaż pudding o smaku mlecznej czekolady Mullera i Milki oceniam pozytywnie, nie mam w planach powrotu. Jest stanowczo za słodki, a przy okazji zbyt zwykły na tę cenę. O wiele, wiele bardziej smakuje mi nowsza wersja darkmilk. To właśnie ona będzie gościć w mojej lodówce.
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: 53% mleko pełne, mleko odtłuszczone, cukier, 5% czekolada mleczna (cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku odtłuszczone, miazga kakaowa, słodka serwatka w proszku (z mleka), tłuszcz mleczny, emulgator: lecytyny (z soi), pasta z orzechów laskowych, aromat), skrobia modyfikowana, 1,8% kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, 1% czekolada (zawiera lecytyny (z soi)), mleko w proszku odtłuszczone, koncentrat mleka odtłuszczonego, stabilizator: fosforany sodu; substancja zagęszczająca: karagen; aromat (zawiera mleko). Może zawierać inne orzechy.
Kalorie w 100 g: 128 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 3,8 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 2,4 g), węglowodany 19,2 g (w tym cukry 15,6 g), białko 3,8 g, sól 0,28 g.
Gdzie kupić: Auchan, Kaufland, Leclerc, Żabka, Carrefour
Cena: 3,39-4,19 zł
Ochhh uwielbiam ten pudding *-* choć zgadzam się, że darkmilk jest lepszy, to ten też mi bardzo smakował :D szkoda tylko że orzechowego już nie ma :(
Dokładnie, też ubolewam. A może obecnie rozczarowałby mnie jak czysty mleczny? Cóż, i tak chciałabym móc to sprawdzić.
Zapamiętałam (chociaż to chyba za duże słowo, bo to tylko cień wspomnienia xd) i odebrałam ten pudding tak samo jak Ty. Jestem zaskoczona, że dostrzegasz wyraźną różnicę między wersją ciemną a klasyczna. Spróbuję tej pierwszej przy najbliższej okazji.
Skąd zaskoczenie? ;>
Ja podziękuję. To nie mój pomysł na deser ani dodatek po posiłkowy :( Nie jestem fanką takich gotowców nawet ma spróbowanie na raz. No ale tam samo.jak nie jem lodów :P
O ile milke kocham (Nie każdą, tylko moich faworytów) to tak po to nawet nie miałam ochoty sięgnąć. Pierwsze desery kupiła mi mama a i tak je zjadła ona niemal całe …
Więcej dla mnie, przy czym nie tego wariantu smakowego.
Czym jest czekolada darkmilk….? Pytam poważnie, bo nie umiem ogarnąć… Jadłam, czytałam w necie na ten temat…. I nic… Olgo, oświeć 🤔
Czekolada mleczna to czekolada wytwarzana z mleka i zawierająca ok. 30% kakao (zazwyczaj). Czekolada ciemna to czekolada wytwarzana bez mleka i z wysoką zawartością kakao (do 70% mamy deserową, ponad 70% przypisuje się gorzkiej). Czekolada darkmilk to czekolada mleczna ciemna, czyli wytwarzana z mleka i zawierająca więcej kakao niż tradycyjne mleczne. Przykładowo Milka darkmilk zawiera 40% kakao, ale są i tabliczki mające 70% kakao. Udało mi się rozjaśnić? :D
Taak, dziękuję, Olgo. Powinnaś zostać nauczycielką 👩💼📓
Ps Milka Darkmilk mi nie podeszła, miałam wrażenie, że jem jakąś masę albo polewę…
Niee, nie mogłabym pracować z ludźmi :P Co do Milki DarkMilk, jadłam tylko wersję ze słonym karmelem, którego nie cierpię, toteż nie za bardzo miałam szansę polubić się z czekoladą.
Nie ujęłam tego zbyt precyzyjnie. Zaskoczyla mnie sama różnica między wariantami, to że dwa desery o smaku mlecznej czekolady się od siebie różnią (i to na tyle, że do jednego mogłabyś wrócić, a drugi był całkiem zwyczajny, przecietny). Próbowałam tylko przedwczorajszego i założyłam, że cała seria jest mało interesująca. Może nieslusznie? (Aha! lista słodyczy do zakupienia znowu się powiększyła xd)
Zabijesz mnie przez tę listę czy dostanę fory? :D
Dla dziewczyny, u której że świecą dopatruję się jednej literówki na tysiąc wpisów, zawsze mam fory!
*doszukuję się jednej
By być konsekwentną xd.
;*
Milka ma w sobie coś niesamowitego. Jedna z moich ulubionych. Trudno jej nie lubić.
Mnie z kolei trudno nie usuwać linków z szeptanki.