Wafle Dare Milk Chocolate Cream to jeden z czterech wariantów z waflowej kolekcji Dare ETi dostępnych wyłącznie w dużych opakowaniach (142 g). Przynajmniej teraz, w 2021 roku. Pozostają trójkę tworzą wafle orzechowe, wiśniowe i limonkowe. (Owocowe można by zaliczyć do kategorii odrębnej, o średnim rozmiarze). Są wyjątkowe, jako że nie oddają po prostu czekolady – w przeciwieństwie do większości wafli czekoladowych – lecz czekoladę mleczną. Wprost nie mogłam ich nie upolować.
Dare Wafer with Milk Chocolate Cream – wafle czekoladowe
Czekoladowe wafelki Dare ETi wydają się zupełnie zwykłe, plebejskie. Składają się z dwóch warstw nieprzesadnie grubego kremu oddzielonych trzema płatami waflowymi. Co istotne: jasnymi, czysto pszennymi. Poza nimi tylko trzy warianty orzechowe mają jasne wafle. Reszta kolekcji Dare składa się z płatów kakaowych. (Warto jednak zauważyć, że propozycje a la hanutowe mają podejrzanie ciemne płaty waflowe, jakby jednak muśnięto je kakaowym proszkiem).
Dare Wafer with Milk Chocolate Cream marki ETi dostarczają 491 kcal w 100 g.
5 wafli czekoladowych Dare waży 35,5 g i zawiera 174,5 kcal.
1 wafelek czekoladowy Dare waży 7,1 g i dostarcza 35 kcal.
Dare wafle czekoladowe ważą 142 g w opakowaniu (20 wafelków).
Wafle z kremem o smaku mlecznej czekolady pachną bardzo słodko, i to w sposób cukrowy. Oddają czekoladowy krem do tortu z nieprzyzwoitą zawartością cukru. Tuż obok pojawia się nuta tanioczekoladowości rodem ze słodyczy z dolnych półek środkowej części regału. Pszenność wafli występuje daleko w tle. Zlepiła się ze słodyczą czekoladokremowości. Całokształt jest taki sobie, raczej zwykły, przeciętny, idący w stronę taniego. Skądinąd wafle dużo nie kosztują, więc wszystko się zgadza.
Podoba mi się prezencja czekoladowych wafelków Dare. Są długie i wąskie, eleganckie, niepozorne. Zawierają barrrdzo ciemny krem, cudnie wyróżniający się na tle jasnych niczym blady poślad pracownika biurowego płatów waflowych. Kolorystyka płatów mogłaby być atrakcyjniejsza. W opakowaniu znajduje się aż dwadzieścia wafelków, dzięki czemu można podzielić się z nimi z przyszłym sobą.
Dare Milk Chocolate Cream to kolejne wafle ETi, które sprawiają problemy wychowawcze na etapie prób oddzielania płatów od kremu. Płaty kruszą się, obsypują, niecnie buntują. Jeśli łaskawie dadzą się odłamać, na złość degustatorowi robią to fragmentami. Stanowią wcielenie kruchości. Są przedstawicielami typu bezwagowego – piórkowymi, chrrrupiącymi, ale przede wszystkim kruchutenieczkimi. Smakują względnie adekwatnie do zapachu, czyli pszennie, natomiast z wątkiem wypieczenia.
Nadzienie czekoladowe daje się poznać jako przelepkie, kleiste, mięciutkie. Czepia się obu płatów waflowych niczym baby koala narkotycznego eukaliptusa. Podczas prób odklejenia bezwstydnie mlaszcze i syczy. Jest tak tłuste, lekkie, śliskie i luźne, że można je zlizać kilkoma pociągnięciami języka (dla porównania inne warianty smakowe trzeba zgryzać). Z uwagi na tłustość oblepia palce i podniebienie. Do tego drugiego przyczepia się jak guma. Ostatecznie oddaje gęssste drożdże wymieszane z gumą właśnie. W smaku jest intensywnie, wyraziście i jednoznacznie czekoladowe. Czy mleczno? Może, acz nie wyraźnie.
Wafle Dare Milk Chocolate Cream to w rzeczywistości tabliczka mlecznej czekolady – głównie ze względu na konsystencję – jedzona w środku upalnego lata na plaży, dla wygody degustatora wzięta między delikatne, cienkie płaty waflowe. Krem stanowiący serce kompozycji jest przeciwieństwem suchości, zwartości czy zbitości. Podczas gdy nadzienie w hanutowym wafelku kakaowym z fistaszkami jest ciałem stałym (michałkiem), tutaj mamy do czynienia z tłustym kremem rzadszym od Nutelli.
Smak mlecznoczekoladowych wafli ETi oraz konsystencje obu warstw nie pozwalają mi wystawić innej oceny. Produkt jest potężną dawką czekoladowości w wymiarze plebejskim. Dzięki niemu zrozumiałam, że nie zrezygnuję z plebejskich słodyczy w pełni. Po prostu ograniczę się do kupowania tego, co rokuje dobrze. Czyli niewielu produktów. Słodycze ETi – z drobnymi wyjątkami – mogę brać w ciemno.
Ocena: unicorn smaku
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna (zawiera gluten), syrop glukozowy, olej kokosowy, cukier, mleko w proszku odtłuszczone, kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu, mleko w proszku pełne, tłuszcz kakaowy, skrobia ziemniaczana, miazga kakaowa, emulgatory (lecytyny ze słonecznika, polirycynooleinian poliglicerolu), substancje spulchniające (wodorowęglan sodu, difosforan disodowy, wodorowęglan amonu), sól, ekstrakt drożdżowy, aromat (wanilina), [czekolada mleczna; masa kakaowa minimum 32%, masa mleczna minimum 24%]. Może zawierać pistacje, orzechy laskowe, soję, sezam oraz orzeszki ziemne.
Kalorie w 100 g: 491 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 23 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 20 g), węglowodany 65 g (w tym cukry 19 g), błonnik 3,3 g, białko 5,3 g, sól 0,36 g.
Gdzie kupić: Leclerc
Cena: 4,49 zł
Czyli co, te też powinnam kupić mimo, że nie przepadam za czekoladowymi smakami w wafelkach?
„Dzięki niemu zrozumiałam, że nie zrezygnuję z plebejskich słodyczy w pełni.” <3
Ty się tak nie ciesz. Moje zmiany i decyzje różnymi chadzają ścieżkami :P
Tego wariantu akurat nie jadłam przez wielkość opakowania, ale skusiłaś mnie *-* muszę spróbować tego kremu *-*
Smacznego zatem ;*
Nawet gdy kilka dni w szafce z. A bierze wafelków kruchość… Dalej są obłędne
Tak sobie myślę… Może pomogłoby krótkie podgrzanie w mikrofalówce? Pani Chrup ratuje w ten sposób niektóre stetryczałe produkty, np. wafle ryżowe i podobne. Jeśli nie mikrofalówka, piekarnik też mógłby dać radę. Kilkadziesiąt sekund, żeby krem nie poleciał w długą.
No właśnie; ratuję suche produkty jak wafle, paluszki, chrupaki… Ale wafelki bałabym się, że zawilgną od kremu, albo wytrąci się z niego okrasa. Nie ręczę co się wydarzy. Wiem, że była swego czasu moda na pieczonego KitKata, ale ja nie brałam w tym udziału ^^” Co złego, to nie ja!
Ty chyba masz na livingu zamontowane radary xD
PS Pieczony Kit Kat był super!
Radary pogodowe- a jużci! Pilnuję swoją żonkę :D
Prawidłowo ;*
Obstawiam, że narzekałabym na kontrast suchych wafli i mlaskająco-śliskiego kremu. Jak dla mnie brzmi to tak wstrętnie, że… że nie wiem. Ciekawi mnie tylko, czy podobną mają strukturę jakieś gofrowe wafelki z musem Familijne, którymi Mama się zachwyca.
Będę płakać :'(
Niby tanie, niby plebejskie, a jakże wyborne!
Żebyś wiedział!