Jako miniaturowy przedstawiciel homo sapiens bardzo lubiłam drażetki. Moim ulubionym wariantem smakowym był oczywiście kokosowy, natomiast umiłowanym produktem Korsarz marki Skawa. Dokładnie odwrotne uczucia żywiłam względem bakalii w czekoladzie. Nie cierpiałam rodzynek w polewie, a orzeszki traktowałam jako twór jeszcze gorszy. Skądinąd największą zgrozą przejmowały mnie kompozycje typu kamyki i kamyczki, czyli fistaszki oblane cukrową masą w różnych kolorach. Nie rozumiałam, jak można to jeść z własnej woli, nie zaś w wyniku długotrwałych tortur.
Zaprezentowana dziś Kanapka Clowna stanowi nowość w portfolio Skawy. Wafle powstały z inspiracji jednym z moich koszmarów z lat młodości – orzeszkami arachidowymi w czekoladzie. Na szczęście kupienie ich nie przysporzyło mi cierpienia, ponieważ po pierwsze od wielu lat wszelkie słodyczowe przekąski orzechowe traktuję neutralnie, po drugie wafle z kremem orzechowym aktywnie lubię i kupuję. Dzięki temu serię Kanapka Załogi mogłam skompletować bez bólu.
Kanapka Clowna z kremem orzechowym (wafle)
Zanim udało mi się upolować wafelki z załogowej serii Skawy – co nastąpiło dopiero sto lat po tym, jak spróbowali ich wszyscy inni ludzie na świecie – przez krótką chwilę sądziłam, iż Kanapka Clowna skrywa wafelki cytrynowe. Wszystko przez złudny kolor opakowania. Któż to słyszał, żeby fistaszki oznaczać na żółto?! Tym orzechom podporządkowany jest kolor pomarańczowy, ewentualnie jasnobrązowy. Skawo, proszę nie zwodzić biednych konsumentów na manowce.
Kanapka Clowna z kremem orzechowym marki Skawa dostarczają 522 kcal w 100 g.
Opakowanie wafli orzechowych *Skawa* (2 szt.) waży 26 g i zawiera 136 kcal
1 wafelek orzechowy Kanapka Clowna waży 13 g i dostarcza 68 kcal.
Wafelki orzechowe Skawy pachną bardzo ładnie. Przede wszystkim oddają duszne solone fistaszki bez skorupek, a nawet bez koszulek. Pomyślałam o orzeszkach, które zostały wyłuskane przez producenta dla wygody przyszłego żercy i umieszczone w plastikowej torebce lub wiaderku. Obok głównego wątku pojawia się skórka pieczonego kurczaka.
Kanapka Clowna prezentuje się atrakcyjnie wizualnie, zwłaszcza pod względem barwy nadzienia. Gdybym nie wiedziała, że mam do czynienia z masą orzechową, fantazjowałabym o kremie chałwowym, tylko delikatnie fistaszkowym, odpowiadającym chałwie z fistaszkami. Z kolei wafel oferuje odcień wypieczenia, podobnie do wariantu korsarzowego. No, przynajmniej na tle Kanapek Załogi.
Płaty waflowe da się odkleić od kremu bardzo łatwo, wszak już przy pierwszym pociągnięciu. Są kruche i chrupiące, niemniej tym razem echa stetryczenia nie da się zlekceważyć. Na szczęście nie jest to rasowe stetryczenie. Powód pojawienia się nieatrakcyjnej cechy poznacie w dalszej części recenzji. Wafelki smakują subtelnie pszennie, czym przywodzą na myśl wafle do lodów gałkowych i z automatu starego typu.
Łatwość odklejenia wafli od nadzienia stanowi zwiastun obłędnej konsystencji tego drugiego. I rzeczywiście, daje się poznać jako mięciutkie, tłuściutkie, esencjonalnie kremowe. Jest ogromnie pyliste, na co jednak można przymknąć oko. Bajeczna ilość zachwyca bardziej niż jakakolwiek bajka. Smak oferuje słoność, duszność i przewyraziście michałkową fistaszkowość, przy czym bez wątku kakaowego. Pomyślałam o cukierkach typu Fitaszkowe Wawelu, acz przerobionych na fistaszkową chałwę rodem z najśmielszych plebejskich fantazji. Czysty obłęd! Uwaga jednak, tym razem Skawa nie pożałowała cukru.
Kanapka Clowna Skawy to chrupiące płaty waflowe przełożone grubą kremową chałwą fistaszkową, której fistaszkowość wyrabia 200% normy. Kompozycja jest sssłodziutka i maksymalnie plebejska, niemniej w owej plebejskości bezbłędna, obłędna i dajmitegojeszczejąca. W pewnym momencie degustacji od poziomu cukrowości aż robi się przykro, lecz finalnie i tak Kanapkę Clowna uważam za najlepsze wafle arachidowe, jakie jadłam w ciągu ostatnich lat (!). Producent miło mnie zaskoczył.
O co zaś chodzi z różnicą świeżości Kanapki Clowna i pozostałych sióstr z serii Kanapki Załogi Skawy? Rozbieżność owa wynika z faktu, iż wafle arachidowe pojawiły się w sklepie jako pierwsze. Resztę sprowadzono po około dwóch miesiącach. Ponieważ do tego czasu kartonu z wersją orzechową nie opróżniono nawet do połowy, kierownictwu nie opłacało się zamówić nowego. W efekcie data ważności Kanapki Clowna była o kilka miesięcy krótsza od pozostałych. To wystarczyło, by w perfekcyjną świeżość wkradł się zalążek stetryczałości. Jakość wykonania pozostawia zatem sporo do życzenia.
Wniosek: ze zjedzeniem wafelków Skawy niestety nie można czekać nawet miesiąca. Jeśli traficie na sztuki leżące w sklepie od jakiegoś czasu, jesteście skazani na dozę zwietrzałości, bez względu na odległość ostatecznego końca terminu przydatności do spożycia. Life is brutal and full of zasadzkas.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka pszenna, cukier, tłuszcz palmowy, orzeszki arachidowe prażone 15,7%, serwatka w proszku, skrobia, mleko w proszku odtłuszczone, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, emulgator: lecytyny (z soi); olej rzepakowy, substancje spulchniające (węglany sodu, węglany amonu), sól. Może zawierać inne orzechy.
Kalorie w 100 g: 522 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 28 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 12 g), węglowodany 57 g (w tym cukry 32 g), białko 9,4 g, sól 0,26 g.
Gdzie kupić: Społem
Cena: 0,99 zł
To już wiem czemu moje wafelki były mniej świeże, musiały długo leżeć w sklepie :p za to zdecydowanie się zgadzam, że smakowo ta kanapka jest przecudowna, obledna,.doskonała itp itd *-*
Za dobrze to o tworze nie świadczy, no ale cóż?
Clownowych to nawet draży nigdy nie jadłam. W Suwałkach w moich drażowych latach w zasadzie chyba nawet nie bywały. To, jak wyszły, brzmi całkiem w porządku zarówno do wafli, jak i do draży. Potrafię sobie wyobrazić, że ten wariant kiedyś stałby na poziomie innych.
Na pewno kupisz, aby się przekonać, czy i Tobie posmakuje. Nawet nie zaprzeczaj.