Kiedy ja błogo odpoczywałam od segmentu chipsów, marka Lay’s nie próżnowała. Po pierwsze co chwilę zmieniała nazwy, szaty graficzne, składy i wartości odżywcze chipsów z serii o obniżonej zwartości tłuszczu (obecnie: Lay’s Oven Baked). Po drugie dokładała i zabierała warianty smakowe, testując gust grupy docelowej – osób chcących wesoło pochrupywać chipsy, a jednocześnie ceniących mieszczenie się w fotelu innym niż kupiony w amerykańskim salonie meblowym bądź wykonany na zamówienie.
Jednym z wariantów smakowych, których inauguracja na polskim rynku mnie ominęła, jest Lay’s Oven Baked Yoghurt with Herbs Flavoured. Jak na odchudzone chipsy przystało, propozycja nie tylko zawiera mniej tłuszczu niż klasyczne przekąski ziemniaczane, ale także oddaje dip fromage typu light, czyli wykonany na bazie jogurtu zamiast śmietany czy też serka. (Ciekawostka: w moim domu jadało się wyłącznie taki).
Lay’s Oven Baked Yoghurt with Herbs Flavoured – pieczone chipsy jogurtowo-ziołowe 50% mniej tłuszczu
Jogurtowo-ziołowe Lay’s Oven Baked „Fromage” wyglądają uroczo, choć okazy nie są sobie równe. Na jednych chipsach pojawia się bardzo dużo przyprawy, na innych niemalże nie występuje. Chrupki przywodzą na myśl wersję soloną udekorowaną ścinkami zieleninki. Charakterystyczny kształt przypomina, iż mamy do czynienia z serią dawniej z Pieca, a dziś Oven Baked.
Lay’s Oven Baked Yoghurt with Herbs Flavoured marki Frito Lay dostarczają 440 kcal w 100 g.
Porcja Lay’s Oven Baked o smaku jogurtu z ziołami waży 30 g i zawiera 132 kcal.
Lay’s Oven Baked jogurtowo-ziołowe ważą 125 g.
Pieczone chipsy Lay’s pachną słono, słodko i cebulkowo w konkretny sposób. Szybko skojarzyłam kompozycję – przed oczami stanęła mi klasyczna zupa Miso na bulionie umami z pewnej wrocławskiej knajpy sushi. Podawana jest m.in. z porem, szczypiorkiem i prażonym sezamem, a składniki owe pływają na wierzchu, odpowiadając za charakterystyczny cebulkowo-szczypiorkowy aromat. Jest słodko w specyficzny sposób, słono, kwaśnawo. Część cebulki lub sezam zdają się karmelizowane. Aromat prezentuje się jako ciepły, intensywny, otulający. Coś pięknego!
Lay’s Oven Baked Yoghurt with Herbs~ są tłuste w dotyku i osiadają na palcach, wszelako o wiele mniej niż klasyczne chipsy. Na skórze pozostaje nie tylko olej, lecz także przyprawy i kryształeczki soli. Połyskuje tafla chrupek, mienią się opuszki. Specyficzne oleiste zabarwienie współtworzy kolorystykę przekąski.
Ziołowe Lay’s Oven Baked „Fromage” to kolejny wariant z piecowej serii, który zmusza degustatora do przyjrzenia się w pierwszej kolejności smakowi. Kiedy chips trafia do ust, podniebienie doświadcza kolejno: słodyczy, słoności, 200% fromage. Ten ostatni smak składa się ze śmietanki lub jogurtu naturalnego i szczypiorku. Dalej pojawia się cebulka, acz raczej jako dodatkowa nuta niż element dipu fromage. Główne trio wątków smakowych współtworzą kwaśność, słodycz i sól. O członkostwo w klubie wnosi pikanteria, jednak jest zbyt lekka, by założyciele wzięli jej kandydaturę na poważnie. Słodycz bierze się zarówno z przyprawy, jak i – tradycyjnie dla tej serii – z bazy ziemniaczanej. Ta druga pojawia się dopiero po zniknięciu przyprawy. Wówczas koncert dają słodziutkie, łagodne frytki usmażone na oleju.
Jeżeli chodzi o konsystencję i świeżość, jak dotąd nie zawiodły mnie żadne Lay’s Oven Baked. Yoghurt with Herbs Flavoured nie stanowią pod tym względem wyjątku. Chipsy „fromage” są rewelacyjnie twarde, chrrrupiące na potęgę, treściwe, pożywne. Zdają się wygrywać świeżością z każdymi innymi chipsami (przypominam jednak, iż mam mizerne doświadczenie w tym segmencie spożywczym). Rozpuszczają się na papkę ziemniaczaną, acz wypełnioną licznymi i dużymi, chrupiącymi do samego końca kawałkami chipsów. Są tak inne niż obmierzłe Chipsletten czy Pringles, że aż szkoda tracić czas na porównywanie.
Pieczone chipsy Lay’s Oven Baked Yoghurt with Herbs~ nie nadają się do jedzenia nocą, chyba że chcecie obudzić rodzinę lub współlokatorów głośnym chrupaniem i narazić się na wyżarcie pysznej przekąski przez zaspane sępy. Byłaby to ogromna strata, gdyż ziołowe chipsy „fromage” cechuje fantastyczny i intensywny smak, którym nie warto… wręcz nie należy dzielić się z innymi.
Chipsy o smaku jogurtu z ziołami otrzymują taką samą ocenę jak solone, natomiast z uwagi na sentyment do tych drugich propozycję z solą stawiam nieco wyżej i to do niej wrócę chętniej. Chciałabym też schrupać wariant czysto cebulkowy, który niestety nie istnieje, a na który ochotę zrobił mi bohater dzisiejszej recenzji. Panie Fritonie Layu, proszę uzupełnić braki w serii!
Ocena: 6 chi
Skład i wartości odżywcze:
Opis: Pieczone formowane chipsy ziemniaczane o smaku jogurtu z ziołami ogrodowymi.
Skład: płatki ziemniaczane (58%), skrobia, olej roślinny rzepakowy, preparat aromatyzujący [serwatka z mleka, sól, czosnek, cukier, wzmacniacze smaku (glutaminian monosodowy, 5’-rybonukleotydy disodowe), cebula, chlorek potasu, zioła (pietruszka, koper, mięta), jogurt w proszku z mleka, aromaty, regulatory kwasowości (kwas jabłkowy, kwas cytrynowy)], cukier, mąka pszenna, emulgator (lecytyny sojowe), glukoza.
Kalorie w 100 g: 440 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 14 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,6 g), węglowodany 70 g (w tym cukry 10 g), błonnik 3,8 g, białko 5,3 g, sól 1,3 g.
Gdzie kupić: Carrefour, Żabka
Cena: 5,69-6,50 zł
„Połyskuje tafla chrupek, mienią się opuszki.” – brzmi jak wers jakiegoś wiersza :D
Ody do ziemniaka.
W sumie ciekawy smak, choć jogurt wydawał mi się właśnie odrzucający, a tu proszę :D myślę że kiedyś się na niego skusze ^^
Smacznego na przyszłość :)
Smak brzmi tak lekko i ciekawie, że gdybym była bardziej chrupaczowa, pewnie by mnie zainteresował. Uwierzę nawet, że może np. w latach liceum i tak bym się skusiła, właśnie licząc na bardziej ziołową, np. koperkową, pietruszkową i lżejszą wersję fromage (mniej kwaśną?). A tu… 200% fromage, no cóż. Szkoda, że taki efekt. Nie mam nic teoretycznie do samego wariantu fromage, tylko nie lubię powielania tego samego pod różnymi nazwami, podobnie jak wszystkie „kurczak z rożna”, „grillowany kurczak”, „kurczak z grilla”, „kurczak tańczący dziki taniec gotowy na rozżarzonym węglu do grilla”.
(A nie lubię, bo zawsze na zakupach wymiękam, co już było, co nie, co było ok – na hasło „kup mi jakieś ciekawe chipsy” już dosłownie umieram, haha).
Ciekawe, jaka byłaby popularność wariantu, który nazywałby się „kurczak tańczący dziki taniec godowy na rozżarzonym węglu do grilla” :D Myślę, że byłoby to fajne i ludzie by brali, zwłaszcza młodzi. Mało tego, strzelaliby sobie zdjęcia z chipsami i wrzucali do internetu, więc marketing robiłby się sam.
Żartobliwe nazwy + odpowiednie opakowanie są spoko, ale czasem te smaki brzmią tak… że po prostu wydają się trochę durnowate, a jakby miały być na serio (podobnie odbieram nazwy typu Pyszne, Smaczniusi).