Podczas jednego z ubiegłorocznych polowań na plebejskie słodycze kilkakrotnie zadałam sobie pewne ważne pytanie. Brzmiało: Czy ja aby na pewno to chcę? Zatrzymanie się, odetchnięcie, ochłonięcie z instynktownego podniecenia nazwą, wariantem smakowym czy estetyką opakowania pozwoliły mi zrezygnować z paru produktów, których degustacja niewątpliwie dręczyłaby mnie i obciążała psychicznie.
Niestety nie należały do nich Śmiejżelki Shaki, czyli żelki żelkopianki marki nimm2 od Storck. Poddałam się chuci zakupowej i uznałam, że na absolutnie cudną estetycznie propozycję z popularnej serii Śmiejżelki będę miała ochotę. Tak się oczywiście nie stało, a paczka przeleżała w szafce niemal do końca terminu przydatności do spożycia. Sięgnęłam po nią tylko dlatego, że chciałam mieć problem z głowy.
Śmiejżelki Shaki
W trakcie tworzenia szkieletu recenzji nie omieszkałam zajrzeć do słownika, wszak wyraz shaki wygląda w moich oczach tragicznie. Co prawda zapis shake’i także gwałci narząd wzroku, niemniej wydaje się odrobinę atrakcyjniejszy. Ku mej rozpaczy okazało się, iż słowo shaki jest poprawne. Dawno nie spotkałam tak tragicznie przełożonego terminu z angielskiego na polski. Zdecydowanie wolałabym szejki.
Śmiejżelki Shaki od nimm2 (Storck) dostarczają 323 kcal w 100 g.
5 żelek owocowych Śmiejżelki Shaki waży ok. 20 g i zawiera 65 kcal.
Śmiejżelki Shaki od nimm2 ważą 90 g w paczce (23 żelki).
Śmiejżelki Shaki liczą dwadzieścia trzy żelkopianki podzielone na sześć kształtów. Już w dotyku czuć, iż nie są to klasyczne żelki, lecz twory genetycznie wymieszane z piankami właśnie. Dają się poznać jako mięciuteńkie, sprrrężyste, elastyczne. Uginają się pod palcami jak małe gumowe materace. W ustach oferują żujność. Kładą nacisk na piankowość kosztem żelkowości.
Urocze Śmiejżelki „Szejki” pachną ewidentnie śmietankowo, podobnie do twardych cukierków śmietankowo-owocowych. Są wyraziście słodkie, wąchane prosto z paczki owocowe w sposób nieokreślony. Czuć wiśnie, winogrona, może truskawki. Oddają owoce sezonowe z działki, chociaż nie w wersji świeżej. Myśli kierują się raczej w stronę herbaty z torebki o smaku owoców z działki.
Po wyglądzie trudno ustalić, które żelkopianki odzwierciedlają które propozycje smakowe. Podczas gdy na opakowaniu pojawiają się kolory wyraziste, w rzeczywistości trafia się na delikatne, wypłowiałe, pastelowe. Ładniejsze, acz nieadekwatne. (Grafika ewidentnie poniosła fantazja. Może liczył na bonus finansowy za wyjątkowy wkład w pracę). Skądinąd najładniejsze Shaki wykorzystujące intensywny fiolet są tylko dwa, smuteczek. Kształty także nie zgadzają się z legendą umieszczoną na opakowaniu.
Cytrynowe Śmiejżelki Shaki (3) mają w miarę rozpoznawalny kształt, więc łatwo oddzielić je wizualnie od reszty. Pachną śmietankowo-cytrynowawawawo. Smakują słodko i kwaśnie, niestety jak płyn do mycia naczyń. Serwują nieprzyjemną chemiczną cytrynę.
Prawdopodobnie jagodowe Śmiejżelki Shaki (2) oferują zapach śmietankowo-owocowy, przy czym owoce to kolejno: jagody, winogrona, maliny i coś. Smakują słodką piankową jagódką. Cukierkowo-jogurtową. Choć taki opis nie brzmi najatrakcyjniej, są przyjemne.
Jabłkowo-gruszkowe Śmiejżelki Shaki (2) dają się poznać jako aromatycznie nieokreślone. Śmietankowe i… po prostu jakieś. Mają smak kwaśnawy, słodki, winogronowy. Imitują białe winogrona z napoju rodem z lat 90. W dalszej kolejności podsuwają skojarzenie z produktem o smaku gruszek, nie zaś gruszkowym. Są miłe podniebieniu. Trochę przypominają szampan dla dzieci Piccolo.
Potencjalnie malinowe Śmiejżelki Shaki (5) serwują kształt niespójny z legendą umieszczoną na opakowaniu, najbliższy wariantowi brzoskwiniowo-marakujowemu, acz kolorem oddają zżółkłą i wypłowiałą malinę. Pachną śmietankowo-jakoś, być może truskawkowo (przy czym truskawkowość pochodzi z cukierków o smaku). Smakują słodko i albo malinowo, albo truskawkowo, albo jagodowo. Z czasem głównie jagodową Mambą.
Prawdopodobnie brzoskwiniowo-marakujowe Śmiejżelki Shaki (2) kształtem są malinowe, ale kolorem brzoskwiniowo-marakujowe. Pachną śmietankowo-jakoś. Przy dłuższym spotkaniu aromatycznym podsuwają obraz brzoskwiniowego serka homogenizowanego. Na szczęście smakują ewidentnie brzoskwiniowo. Oddają brzoskwiniowo-marakujowy serek z kawałkami owoców. Słodki i bajecznie homogenizowany. Są to jedyne żelkopianki w paczce, w których owoc dominuje nad śmietanką. Być może są też najsłodsze. Trudno stwierdzić, wszak do spotkania z nimi zdążyłam opędzlować pół paczki.
Potencjalnie truskawkowe Śmiejżelki Shaki (9) fundują złudzenie kolorystyczne, gdyż mają barwę brzoskwiniowawą, beżowo-pomarańczową. Kształtem – zgodnie z legendą – oddają wariant truskawkowy. Pachną cholerawieczym. Znów jest to przede wszystkim śmietanka, dalej brzoskwinia i truskawka kompotowa. Smakują ewidentnie truskawkowo, ponownie kompotowo i słodko. Kompot wykonano z truskawek z działki, co jest sympatyczne.
Śmiejżelki Shaki jako całość oceniam pozytywnie. Są ładne, mają przyjemną konsystencję – nawet blisko końca daty ważności – atrakcyjnie pachną i nieźle smakują (pomijając wariant cytrynowy, którego połową nakarmiłam śmietnik). Gdybym tylko była fanką żelek, pianek i żelkopianek, wystawiłabym im 5 chi.
Jeśli Śmiejżelki „Szejki” jako rodzaj słodyczy wpisują się w wasze gusta, łapcie za paczkę śmiało. Co do mnie, jeżeli podczas kolejnego polowania na słodycze wpadnę na cudowny pomysł kupienia żelek bądź tworu podobnego, zastanowię się trzy razy dłużej, czy aby na pewno tego potrzebuję. A przynajmniej mam nadzieję, że się zastanowię. Jeszcze bardziej zaś, że decyzja będzie rozsądna.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Skład: syrop glukozowy, cukier, substancja utrzymująca wilgoć: sorbitol, odtłuszczone mleko w proszku (5,5%), sok owocowy (5%) z zagęszczonego soku owocowego (winogrona, czarny bez), żelatyna, kwas (kwas cytrynowy, kwas mlekowy), substancja żelująca: pektyny, aromaty, hydrolizowane białko mleka, koncentraty barwiące (czarna marchew, spirulina), niacyna, witamina E, kwas pantotenowy, witamina B6, barwiący wyciąg z kurkumy, biotyna, witamina B12, substancje glazurujące (wosk carnauba, wosk pszczeli, biały i żółty).
Kalorie w 100 g: 323 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,2 g), węglowodany 75 g (w tym cukry 49,9 g), białko 5,8 g, sól 0,26 g.
Witaminy w 100 g: niacyna 15,6 mg, witamina E 10,3 mg, kwas pantotenowy 7,4 mg, witamina B6 1,5 mg, biotyna 50 µg, witamina B12 2,2 µg.
Gdzie kupić: Leclerc, Auchan, Carrefour
Cena: 3,25-3,89 zł
Ojej, też mnie zawsze wkurzała ta nazwa shaki :D niemniej to jedne z lepszych żelków moim zdaniem, bo są właśnie mało żelkowe, tylko takie piankowe i jogurtowe ^^ zarówno smakowo i pod względem konsystencji mi podchodzą, więc chętnie się nimi częstuję nie patrząc jna kłującą w oko nazwę shaki :D
Cytrynowe też jesz? A fuj :P
Musiałam sama otworzyć PWN, bo mimo Twoich zapewnień wydawało mi się niewiarygodne, że takie słowo istnieje w języku polskim.
Rozterki z początkowych akapitów znam aż za dobrze. Aktulanie mam w lodówce batoniki twarogowe na które wybitnie nie mam ochoty… Nie wiem co mnie podkusiło.
I co, dobrze napisałam? :P Fatalne słowo.
Umarłabym chyba… pisząc w recenzji słowo „shaki”, zamiast np. „shake’i”. Tak, tak, ten zapis nie jest poprawny, ale te moje twory (np. „mousse’y”) czasem w moim odczuciu lepiej oddają klimat („czułam brownie” to też inny klimat niż „czułam ciasto czekoladowe”).
Dobra, to wyżej to tylko taka baza, podtrzymująca moją psychikę. xD I wyciszenie, żeby komentarz był niedresiarski. O… motyla noga! Jakie to nie moje. Że komuś przyszło do głowy stworzyć coś takiego? To ja już wolę słowo „shaki” niż obiekt tej recenzji.
PS Odkąd od jakiś dwóch lat podczas zakupów czekolad zadaję sobie to pytanie „czy ja to na pewno chcę zjeść?”, moje życie jest piękniejsze (a ojca smutniejsze, ojej).
Potrafisz sobie odpowiedzieć natychmiast czy czasem wracasz do regału i coś odkładasz? U mnie póki co różnie.
Potrafię natychmiast.