Kiedy spotkałam się z ciastkami Luppo Cake bite cherry po raz pierwszy, byłam przekonana, że mam do czynienia z Choc & Choc Milki. Zwłaszcza że tych drugich nie jadłam od lat. Niemal identyczny wygląd od zewnątrz sprawił, iż przeżyłam delikatny szok, gdy ugryzłam słodycz i zamiast grubiutkiego biszkoptu przełożonego kremem kakaowym spotkałam głównie mięciutką piankę.
Niespodziankowa degustacja ciastek marki Solen sprawiła, że zechciałam opisać je na blogu. Przy okazji zaopatrzyłam się we wspomniany wizualny odpowiednik fioletowej krowy – jednak wykazujący różnice, chociażby w kolorze polewy czekoladowej – aby opublikować recenzje jedna po drugiej.
Luppo Cake bite cherry – ciastka kakaowe z pianką i wiśniami
Nowe, rzadko spotykane, trudno dostępne i zagraniczne słodycze mają pewną wadę, której nie odnotowują osoby nieposiadające bloga z recenzjami. Otóż aby stworzyć szkielet tekstu ze wszystkimi danymi, trzeba każde słowo przepisać samodzielnie. Inaczej jest w przypadku produktów popularnych, których dane dostępne są w internecie, np. sklepach online. Wystarczy sprawdzić je z tymi na opakowaniu – bardzo często są inne, gdyż sklepy nie aktualizują informacji – i gotowe. Niestety przy Luppo Cake bite cherry nie mogłam poczęstować się gotowcem. Mało tego, długość składu sprawiła, że połamałam palce.
Ciastka Luppo Cake bite cherry marki Solen dostarczają 436 kcal w 100 g.
1 ciastko z pianką w czekoladzie waży 26 g i zawiera 114 kcal.
Ciastka kakaowe z pianką i marmoladą marki Solen ważą 182 g (7 ciastek).
Biszkoptowo-piankowe ciastka tureckiej marki Solen pachną wyraziście i jednoznacznie kakaowo. Nie jakimś tam kakao, tylko przeapetyczną czekoladą z dużą zawartością kakao lub nadziewaną takimże kremem. Aromat jest słodki i perfekcyjnie plebejski. Kocham go.
Producent zadbał, by delikatne ciastka – złożone z mlecznej czekolady, pianki marshmallow, mięciutkiego kakaowego biszkoptu i żelu wiśniowego – nie uległy zniszczeniu. Choć siedem czekoladowych purchawek waży niecałe 200 g, opakowanie jest duuuże. Wszystko przez rozbudowaną plastikową wkładkę osłaniającą produkt z każdej strony. Esteci żywnościowi przeżywają orgazm, ekolodzy rwą włosy z klaty.
Ciastka Luppo Cake bite cherry pokrywa cieniutka warstwa czekolady. Zgodnie ze składem oraz smakiem jest to czekolada mleczna, acz nie wygląda – ma podejrzanie ciemną barwę. Oferuje słodycz i rasową mlecznoczekoladowość produktu bajecznie plebejskiego. Zawiera nutę kokosa. Jest świetna.
Tuż pod polewą czekoladową – na górze i dole ciastek – znajduje się biszkopt. Jest suchawy, ale delikatny. Trochę twardawy, kruchy. Ma smak zbieżny ze smakiem czekolady. Funduje słodką kakaowość splecioną ze słodką kokosowością, przy czym w polewie kokosowość czuć zdecydowanie bardziej. Stanowi najmniej słodki element solenowej kompozycji.
Najciekawszy, unikalny element ciastek Luppo Cake bite cherry stanowi pianka marshmallow. Jest zwięzła, zwarta, treściwa. Zdecydowanie nie przywodzi na myśl wnętrza ciepłego loda. Odnosi się raczej do pianek typu Jojo – spójnych, twardawych, żujnych. Daje się poznać jako trochę delikatniejsza od nich, niemniej w tym samym klimacie. Smakuje podobnie do kremu Marshmallow Fluff Original, a więc wiadrem cukru, białkiem jaj i wanilią. Przywodzi na myśl kogel-mogel z samych białek.
Serce ciastek marki Solen, skądinąd producenta batonów Papita i różnego rodzaju torcików biszkoptowych, m.in. Luppo Trio Caramel, stanowi sos wiśniowy. (Wedle producenta marmolada, ale… ekhm, bądźmy ze sobą szczerzy i szanujmy się nawzajem). To twór kleisty, lepki, zagęszczony cukrem. Ma smak wiśniowych landrynek. Uważam go za najmniej ciekawy element Luppo Cake bite cherry.
Tureckie ciastka Luppo Cake bite cherry są esencją plebejskiej oferty słodyczy. Wyglądają atrakcyjnie – w przekroju obłędnie – i bazują na oryginalnym połączeniu produktów. Gdyby nie pianka marshmallow, byłyby jak dowolne inne biszkopty z nadzieniem i polewą czekoladową.
Prawdopodobnie do ciastek marki Solen już nie wrócę, bo po krótkim noworocznym zrywie znowu odpływam od plebejskiego asortymentu, niemniej uważam je za perfekcyjne w tym segmencie łakoci. Czekolada i biszkopt fundują 200% czekoladowości najlepszego rodzaju, a konsystencje warstw zwalają z nóg. Luppo Cake bite cherry wygrywają z Choc & Choc każdym milimetrem sześciennym.
Ocena: unicorn smaku
Skład i wartości odżywcze:
Opis: Podwójne ciastko kakaowe (48%) z pianką marshmallow (21%) w polewie czekoladowej (21%) z wiśniową marmoladą (10%).
Skład: ciasto kakaowe (48%) [mąka pszenna (zawiera gluten), olej roślinny (palmowy), cukier, substancja utrzymująca wilgoć (sorbitol, glicerol), syrop glukozowy, jaja, kakao w proszku (2,5%), skrobia pszenna, spulchniacze (wodorowęglan amonu, kwaśny pirofosforan sodu, wodorowęglan sodu), emulgatory (estry poliglicerolu z kwasami tłuszczowymi, mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, lecytyna słonecznikowa), sól, regulatory kwasowości (kwas cytrynowy), substancja nadająca aromat, konserwant (sorbinian potasu)], czekolada mleczna (21%) [cukier, miazga kakaowa, masło kakaowe, pełnotłuste mleko w proszku, serwatka w proszku (produkt mleczny), emulgator (lecytyna słonecznikowa), substancja nadająca aromat], marshmallow (21%) [syrop glikozowy, cukier, syrop fruktoz owy, substancja zagęszczająca (jadalna żelatyna wołowa), substancja nadająca aromat], marmolada wiśniowa (10%) [syrop glukozowy, cukier, substancja utrzymująca wilgotność (sorbitol, glicerol), koncentrat wiśniowy, pure wiśniowe (2,5%), regulatory kwasowości (kwas cytrynowy), substancja zagęszczająca (pektyna), substancja barwiąca (antocyjan), konserwant (sorbinian potasu), substancja nadająca aromat). Czekolada mleczna zawiera min. 30% suchej masy kakao i min. 14% suchej masy mleka.
Kalorie w 100 g: 436 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 17 g (w tym kwasy tłuszczowe: nasycone 9,1 g, nienasycone: 0 g), węglowodany 66 g (w tym cukry 41,1 g), błonnik 1,3 g, białko 4,2 g, sól 0,4 g.
Gdzie kupić: Lidl (oferta czasowa)
Cena: 5,99 zł
O matko, ale się zgrałyśmy dzisiaj :D
Ja odebrałam je zupeeelnie inaczej :p marshmallow i wiśnie mogłyby tu nie istnieć, a sam biszkopt w czekoladzie byłby tysiąc razy smaczniejszy, choć wciąż tani i niewarty uwagi :D więcej dla Ciebie ^^
Niestety nie więcej dla mnie, bo to jednak plebs, na który nie mam ochoty :P
Wiśniowe nadzienie, biszkopt i jeszcze pianka marshmallow – że też ktoś wpadł na pomysł, żeby połączyć w jednym słodyczu trzy rzeczy, których wybitnie nie lubię. Jeszcze tylko wątróbki tam brakuje :D Spodzieałam się, że odbierzesz je raczej pozytywnie, ale unicorn? No, no…
Kurde, zapomniałam napisać o wątróbce. Oczywiście jest.
Co najmniej dwa razy czytając zaśmiałam się pod nosem, to chyba najlepsza recenzja Twojej recenzji :D
Ja kocham plebejskie zatem przypuszczam, że oceniłabym bardzo wysoko, ale unicorn? Tego się nie spodziewałam.
Zauważyłam „podpisy” na zdjęciach, jest to wynik czegoś czy zapobiegawczo?
Dopytuje, bo rzeczywiście uwielbiam Twoje zdjęcia, są zrobione tak, że masz ochotę polizać ekran, a potem lecieć do sklepu.
I wynik, i zapobiegawczo. Mnóstwo sklepów internetowych oraz wielce instagramerków notorycznie kradnie moje zdjęcia. Szkoda strzępić ryja :)
Użyłaś słowa „plebejski” co najmniej 3 razy w jednym krótkim tekście, może warto poszukać zamienników tego przymiotnika?
Cztery razy, wystarczyło skorzystać z opcji wyszukiwania. Ponadto może warto było dodać nowy komentarz, a nie klikać gdzie popadnie, w tym przypadku w przycisk odpowiedzi innej komentatorce? Termin plebejski nie ma odpowiednio dobrego zamiennika w moim słowniku. Czytałbyś blog, wiedziałbyś.
Jej tego się nie spodziewałam. Składu także :P współczuję angażu :P szczerze mówiąc to nie wiem czy je kupować, bo będę chyba po zjedzeniu świecić intensywniej niż moja choinka bożonarodzeniowa :P
Tak jak u Drwalowej pisałam, jestem w okresie jedzenia wszystkiego, co ma nutę wiśni, więc jeśli trafię na nie przed końcem fazy to chyba zaryzykuję efekt neonu ;) ale wątpię, bo moje Lidle to są ubogie w takie cudeńka …
Co do opakowania, to myślę, że faktycznie przesada, skoro jak tak pomyślę to milki się nie gniotą, ani delicje, więc wystarczyłoby porostuje zapakować w tożsamy sposób ;)
Muszę powiadomić Mietka spod Biedry, żeby jutro po porannej kąpieli w rzece użył balsamu wiśniowego.
Gdy je widziałam, bałam się suchego biszkopta, margarynocukru w nadzieniu i chemicznego sosu niewiadomojakiego. Teraz żałuję, że nie zaryzykowałam 😔🙄
P. S. Focia z wypływającą kropla sosu jest majstersztykiem
Szkoda, że nie skusiłam się na zakup wcześniej. W moim Lidlu zalegały przez długie miesiące. Dłuuuuugie miesiące. Szybsza publikacja sprawiłaby, że miałabyś szansę kupić. A może jeszcze w jakimś Lidlu są?
Dziękuję ;*