Aby zachować względnie logiczną kolejność degustacji i recenzji, jako drugie na ruszt – w przenośni i dosłownie – wzięłam ciastko proteinowe Quest Cookie Peanut Butter. Wszystko dlatego, że pierwsze – inspirowane kruchymi ciastkami cynamonowymi – nie wiąże się z pozostałymi, natomiast kolejna trójka – w tym jedno o smaku masła orzechowego – zawiera czekoladowe dropsy.
Nie trzeba być Albertem Einsteinem ani Sherlockiem Holmesem, żeby wiedzieć, na jakim tworze wzorowane jest Quest Cookie Peanut Butter. Ciastka z masłem orzechowym występują w wersjach z różnymi dodatkami, a prawdopodobnie najbardziej podstawowe są ciasteczka czyste i z kruszonymi orzechami. Bohater dzisiejszej recenzji oddaje te drugie.
ciastko Quest Cookie Peanut Butter
O ile w trakcie degustacji ciastka cynamonowego byłam przyjemnie zaskoczona widokiem, o tyle po wypakowaniu Quest Cookie Peanut Butter z przyjemności wizualnej niemal osunęłam się na ziemię. Nie spodziewałam się, że ciastko proteinowe o smaku masła orzechowego będzie wyglądało dokładnie tak jak źródło inspiracji. Nie sposób odróżnić go od kruchego ciastka PB. Kolor, wielkość, grubość, dodatki… ideał!
Quest Cookie Peanut Butter marki Quest Nutrition dostarcza 379 kcal w 100 g.
Ciastko proteinowe Quest Cookie Peanut Butter waży 58 g i zawiera 220 kcal.
Surowe białkowe ciastko z masłem orzechowym pachnie bardzo intensywnie – aromat osiąga bajeczne 150%. Oddaje tytułową pastę orzechową, acz kurzową, duszną. Słodzikowość jest niska, akceptowalna.
Ponieważ w wyniku poznania własnych preferencji nie jadam batonów proteinowych na surowo, Quest Cookie Peanut Butter wsadziłam do piekarnika i ustawiłam temperaturę 180-200°C. Pierwszą sztukę trzymałam 15 minut, jednak to za dużo, drugą ok. 10 minut, co jest czasem idealnym. Z zaskoczeniem przyjęłam fakt, iż słodycz – mimo zawartości orzechów – jest mniej tłusty niż wariant cynamonowy. Na kartce nie odciska się niemal wcale, a i palcom daje się poznać jako kulturalny.
Zgodnie z przewidywaniami po upieczeniu Quest Cookie Peanut Butter wali słodzikami na potęgę. I proteinami, czyli w sposób charakterystyczny dla Quest Barów. Aromatyczna słodzikowość jest nieprzyjemnie słodziuteńka i wszechogarniająca. Na szczęście nie zabija masła orzechowego.
Białkowe ciastko masłoorzechowe poddane spiekarnikowaniu staje się niebiańsko cieplutkie i twarde. Obłędnie chrrrupie, przede wszystkim na brzegach. Zarówno w warstwie zewnętrznej, jak i w środku występują posiekane orzechy ziemne. Mnóstwo! Są duże, świeżuteńkie, wzorowo chrupiące.
Pierwszym smakiem, jakim raczy degustatora proteinowe ciastko Quest Cookie Peanut Butter, jest… słodzikowość, a jakże. Tak słodziuteńka i intensywna (1000%), że aż człowiek zaczyna rozważać założenie hodowli pawi. Później pojawia się coś w rodzaju ciemnego chleba niepszennego (zawalonego słodzikami like there is no tomorrow). Charakterystyczna questowa proteinowość jest bardzo wyraźna, silna. Orzechów ani tytułowego masła orzechowego nie odnotowałam. W pewnym momencie pojawiła się za to nuta słodzonych słodzikiem lodów waniliowych.
Dwukrotna degustacja Quest Cookie Peanut Butter – jako że każde ciastko proteinowe kupiłam podwójnie – przyniosła mi wniosek, że jednak fistaszki mają udział w kompozycji smakowej. Po prostu są zakopane pod słodzikami i można się do nich dogrzebać dopiero po przyzwyczajeniu się do pierwszoplanowej słodzikowości. Do końca jednak pozostają delikatne i zdecydowanie nie nawiązują do masła orzechowego.
Proteinowe ciastko z masłem orzechowym realizuje nazwę nieprzesadnie udanie. Dodatkowo Quest Cookie Peanut Butter jest potwornie słodzikowe, toteż polecam je wyłącznie osobom z długim stażem questowym, zahartowanym w bojach i przyzwyczajonym do słodzikowości. Najlepiej prezentuje się podgrzane w piekarniku przez 10-12 minut, jak zresztą wszystkie warianty z ciasteczkowej serii Quest Nutrition.
Delikatna orzechowość i nuta kruchych ciastek z kruszonką czyni ciastko Quest Cookie Peanut Butter godnym poznania, oczywiście o ile spełnia się przedstawione wyżej warunki. Nie wiem, czy kiedyś do niego wrócę. Przy cenie równej Quest Barom – nie. Gdybym znalazła słodycz w promocji, może.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
Opis: Quest Protein Cookie Peanut Butter. Proteinowe ciastko bez dodatku cukru z masłem orzechowym i orzechami ziemnymi.
Skład: orzechy ziemne, rozpuszczalny błonnik kukurydziany, mieszanka białkowa (izolat białka mleka, izolat białka serwatki), woda, erytrytol, masło (śmietana, aromat naturalny), aromaty naturalne, kazeinian wapnia. Zawiera mniej niż 2% następujących składników: sól morska, lecytyna słonecznikowa, guma ksantanowa, soda oczyszczona, słodzik stewia. Przetwarzane w zakładzie, który przetwarza również jaja, soję, pszenicę i orzechy.
Kalorie w 100 g: 379 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 22,4 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 6 g), węglowodany 37,9 g (w tym cukry: 1,7 g, błonnik 20,7 g, erytrytol 8,6 g), białko 25,9 g, sód 379,3 mg.
Gdzie kupić: sklepy z suplementami, siłownie, internet
Cena: 10-12 zł
Kurcze, no nie wiem, ten smak słodzików strasznie odrzuca :D questy są tak strasznie specyficznie, ale przy tym tak niezwykle ciekawe, że aż z jednej strony chce je spróbować, a z drugiej mnie przerażają :D
Nie ma szans uniknąć słodzikowości w Questach, przykro mi :P
Czy Ty usunęłaś bloga? Tak się nie robi!
Magda, czy Ty usunelas bloga? Jak możesz!
Nie usunęła. Zmieniła adres.
Uff. Nie jestem na bieżąco. Jak mogę ją znaleźć?
Zamiast cukrowadrwalowa mam teraz firstaidsweet <3
Teraz pod nazwą First Aid Sweet<3
Olga, choć rzadko jem słodycze, to uwielbiam Twoje recenzje – wiele z nich jest bardziej zabawne niż najsłynniejsze komedie czy stand-upy! Dawno jednak nie pisałaś o sobie, pomimo tego, że Twoje problemy z kręgosłupem z opisu wydawały się być bardzo poważne, jak przy zaawansowanej osteoporozie. Czy jest już z Tobą lepiej?
Dziękuję za miłe słowa i zainteresowanie <3 Ze wszystkich hipotez wysnutych przez ortopedów (dwóch), neurologa (jednego) i fizjoterapeutów (dwóch) najbardziej trafia do mnie ta, iż ból kręgosłupa bierze się z wrzodów żołądka. Faktycznie kiedy mam mocne bóle wrzodowe, plecy momentalnie siadają. Zgodnie ze słowami fizjoterapeutów jest to ból kompensacyjny. Ciało po latach bólu przestaje sobie radzić i niejako przerzuca część na plecy. Mięśnie się ściskają i nie chcą puścić, w efekcie pojawia się ból momentami nie do zniesienia. Obecnie jest lepiej, bo po ponad roku czekania (!) przyszła moja kolej rehabilitacji z NFZ, poza tym mam prywatnego fizjoterapeutę, który w krytycznych stanach przyjeżdża, trochę się nade mną poznęca, ale potem jest lepiej. Koniec końców jednak muszę wyleczyć żołądek, żeby wyleczyć plecy. Miesiąc czy dwa temu byłam na trzeciej już gastroskopii, niemniej obraz bez zmian - kilkunastoletnie zapalenie nadżerkowe żołądka trwa. Aktualnie czekam na wyniki histopatologii wycinka z żołądka i z kompletem papierów wybiorę się do mojego gastrologa. Może zaproponuje coś innego niż nieskuteczne IPP.
Dziękuję za odpowiedź. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, trzymaj się!
Dzięki :)