Ehrmann, High Protein Grieß Pudding Natur

Uwielbiam lodówkowe desery proteinowe jako grupę produktów spożywczych, niemniej nie wszystkie twory darzę sympatią. Za puddingami proteinowymi Valio nie przepadam, a serków tej marki szczerze nie cierpię. W ostatnim czasie do zbioru beznadziejnych obrzydliwców dorzuciłam trzy warianty kaszki białkowej z Lidla: naturalny, cynamonowy i kakaowy. A raczej pseudokaszki, wszak trudno uczciwie nazwać w ten sposób coś, co zawiera kilka ziarenek manny na krzyż.

Mimo pogardy żywionej względem (po)tworów z Lidla wobec kaszki High Protein Grieß Pudding Natur byłam nastawiona optymistycznie. Kocham mannę, także lodówkową, a w umiejętności Ehrmanna wierzę. Jasne, zdarzają mu się gorsze produkty, niemniej w ogólnym rozrachunku ma doskonały asortyment. Przeczucie mówiło mi, że kaszka proteinowa ustawi się po pozytywnej stronie mocy.

Ehrmann, High Protein Grieß Pudding Natur, copyright Olga Kublik

High Protein Grieß Pudding Natur – naturalna kaszka proteinowa *Ehrmann*

Proteinowa kaszka High Protein Grieß Pudding Natur mieści się w kubeczku zgodnym z budową opakowań z białkowej serii, przede wszystkim puddingów. Ma przepiękną szatę graficzną. Niestety chociaż waży tradycyjnie 200 g, nie wypełnia kubeczka do wysokości, której sięgają puddingi i pianki. Wygląda przez to nieco ubogo. Atrakcyjny mleczny, acz podwaniliowiony kolor zapowiada przyjemną degustację.

High Protein Grieß Pudding Natur marki Ehrmann dostarcza 83 kcal w 100 g.
Naturalna kaszka proteinowa High Protein Grieß Pudding waży 200 g i zawiera 166 kcal.

Ehrmann, High Protein Grieß Pudding Natur, copyright Olga Kublik

Naturalna manna proteinowa Ehrmanna ma zapach charakterystyczny dla przeciętnego puddingu proteinowego. Czuć produkty nabiałowe jak w mlecznym odpowiedniku z Lidla, na szczęście bez choćby cienia lodówki starych ludzi. Odnotowałam budyń śmietankowy lub waniliowy z domieszką łagodnego sera żółtego typu gouda. Poziom słodyczy jest idealny. Mimo iż cukier zastąpiono substancjami słodzącymi, nie występuje przygnębiająca słodzikowość. Całokształt wypada ładnie, acz nie zjawiskowo.

Ehrmannowy High Protein Grieß Pudding Natur znacząco różni się od kaszki z Lidla. Jest zwarty, gęsty, spójny, zwięzły, treściwy. Jednocześnie wilgotny i galaretowaty. Oddaje kleisty beton – w pozytywnym sensie. Kleistości towarzyszy obłędna kremowość. Nie ma wodnistości. Proszkowatości ani pylistości też nie. To perfekcyjna kleista budyniowo-kremowa masa.

Ziarenek manny jest sporo, zupełnie inaczej niż w biedakaszce z Lidla. Są zaskakująco duże i twardawe, co tym bardziej podkreśla ich obecność. Twardość nie bierze się z surowości, lecz ze zboża, z którego powstała kaszka. Klasyczną pszenicę zastąpiono ryżem, dzięki czemu deser mogą jeść osoby uczulone na gluten. Dla mnie to drobna wada, ponieważ kocham miękkość manny pszennej.

Uwaga! Kaszka High Protein Grieß Pudding daje się poznać jako zupełnie inna w zależności od tego, czy je się ją świeżo po wyciągnięciu z lodówki, czy też spożywa po odczekaniu co najmniej kwadransa. Chłodna jest bardziej zbita i stężała, dodatkowo nieco wycofana smakowo. Ciepła – obłędnie kremowa, budyniowa i delikatna, pełnosmakowa. Ćwiczenie cierpliwości od pół godziny do godziny gwarantuje błogi rezultat.

Ehrmann, High Protein Grieß Pudding Natur, copyright Olga Kublik

To nie koniec zachwytów. Okazało się bowiem, iż proteinowa kaszka manna Ehrmanna ma niemal ten sam smak co Grand Dessert Grieß, czyli mój wieloletni ulubiony deser rekreacyjny. Funduje bezmiar mleczności, waniliowości i miodowości. Na dodatek poziom słodyczy jest nieprzesadny, doskonały, czego nie mogę powiedzieć o poziomie słodyczy Grand Dessertu. Słodzików nie czuć.

High Protein Grieß Pudding Natur stanowi tłustą, gęstą i kleistą masę budyniową rodem z karpatki. Ma adekwatną konsystencję i dopasowany smak. Jedzeniu kaszki towarzyszy bajeczne wrażenie wybierania z kubeczka masy karpatkowej urozmaiconej niedogotowaną manną. Tylko jeden aspekt smuci i rozczarowuje – napis limited edition umieszczony na wieczku. Co to ma niby znaczyć?!

Zupełnie się tego nie spodziewałam, ale ryżowa kaszka proteinowa High Protein Grieß Pudding Natur przebiła High Protein Chocolate Mousse i została moim wyborem numer jeden spośród deserów białkowych Ehrmanna. Ba! deserów białkowych ogółem. Nie wiem, czy ma lepszy smak niż czekoladowa pianka, lecz zdecydowanie jest bardziej moja jako całość. Obym zdążyła się nią nasycić, zanim zostanie po chamsku wycofana ze sprzedaży. A może jednak Ehrmann okaże litość…?

Ocena: unicorn smaku


Skład i wartości odżywcze:

Opis: Pudding białkowy z kaszą manną ze słodzikiem.

Skład: mleko odtłuszczone, białko mleka 8,7%, kasza manna ryżowa 4,9%, śmietanka, substancje zagęszczające (karagen, ksantan), laktaza, substancje słodzące (acesulfam K, sukraloza), aromat. Zawiera naturalnie występujący cukier. Może zawierać śladowe ilości soi.

Kalorie w 100 g: 83 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 1,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,8 g), węglowodany 8 g (w tym cukry 4,5 g), białko 10 g, sól 0,1 g.

Gdzie kupić: Auchan

Cena: 5,89 zł

12 myśli na temat “Ehrmann, High Protein Grieß Pudding Natur

  1. Nie miałam zamiaru do niej wracać, choć była smaczna, ale jak jest „limited” (czego wcześniej nie zauważyłam) to znając siebie pewnie to zrobię :D

  2. Kiedy przeczytałam wzmiankę i grand desserze grieß od razu wiedziałam jaka będzie ocena :D całość brzmi mega smakowicie, zwłaszcza to konsystencja po odczekaniu pół godzinki ^^ skoro biedakaszka z Lidla aż tak mi smakowała to tym puddingiem byłabym pewnie zachwycona :D

  3. Ciekawi mnie oryginalny skład, bo nie wydaje mi się, by manna mogła być ryżowa. Myślałam, że manna jest zawsze tylko pszenna jak bulgur czy kuskus. Chyba że to coś jak „manna kokosowa” z kremów Basia Basia, a więc jakby wymysł i coś skombinowanego przez danego producenta?
    Tak czy inaczej: interesujące dziwo, acz wiadomo, że nie kupię.

    1. Wydaje mi się, że manna może być ryżowa na tej samej zasadzie, na której kotlet może być roślinny, a sernik zrobiony z tofu. Zgodnie ze słownikiem manna to „bardzo drobna kasza pszenna”, ale z czasem nacisk definicyjny przeniósł się na formę – bardzo drobną kaszę. Kotlet też jest formą, na co skądinąd nadal narzekają zatwardziali mięsożercy. Mnie manna ryżowa pasuje. Kotlet roślinny zresztą też. Zamiast sernika wolę tofurnik, bo bardzo podoba mi się druga nazwa.

      1. I wszystko jasne. Nie chciałam, by wyszło, że się czepiam. Po prostu myślałam, że żyłam w błędzie.
        Tu się zgodzę, że „kotlet roślinny” nie brzmi wg mnie głupio, acz wolę, jak dokładnie precyzują (bo roślina roślinie nierówna). Przeszkadzają mi natomiast produkty nazywane np. „nieKURCZAK”, gdy chodzi o jakieś plastry na kanapki czy coś, co naprawdę do złudzenia z wyglądu przypomina mięso. Takie uważam po prostu za bardzo mylące i utrudniające zakupy.
        Tofurniki, jagielniki i nerniki bardzo mi się podobają. Jak wiesz, lubię słowotwórstwo, zwłaszcza uzasadnione.

        1. Nernik! Nigdy nie słyszałam tego określenia. Kojarzy mi się z pasożytem żyjącym w nerkach albo gatunkiem zwierzątka podobnego do nornika. Ciasto nazwałabym nerkowcownikiem, co brzmi sto razy gorzej, ale nernik to wciąż pasożyt/zwierzę :P

  4. O matko to ja zupełnie odwrotnie, zrobiłam do niej dwa podejścia i jak dla mnie nie ma podjazdu do tych z Lidla. To jedyny produkt Ehrmanna, który mnie rozczarował i do którego z pewnością nie wrócę. Dla mnie mało (wcale nie) mleczna i czuje posmak jakiegoś lekarstwa, podobnie jak w tym puddingu waniliowym od Zotta.
    Ma to swoje plusy, ja wykupie cały Lidl, a Ty Auchan. :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.