W okresie podstawówki moimi ulubionymi ciastkami były wszystkie. W latach gimnazjalnych i na początku licealnych wielbiłam Jeżyki. Z kolei w połowie liceum poznałam chłopaka, z którym jak dotąd byłam najdłużej – ponad trzy lata – a wraz z nim ciastka marki Tago. Jego mama kupowała słodycze w hurtowni i przysyłała razem z innymi produktami spożywczymi do Wrocławia, żeby miał co jeść. Po tym, jak pierwszy raz zjadłam Kardynałki zabajone, ciastka nigdy więcej nie trafiły do żołądka prawowitego właściciela.
Do testu po latach, w którym pokładałam ogromne nadzieje, chciałam kupić oryginalne Kardynałki zabajone (i orzechowo-kakaowe, za którymi nie przepadałam). Niestety nie mogłam ich znaleźć. Trafiłam za to na Herbatniki w czekoladzie mlecznej (z kremem o smaku…) produkowane dla Carrefoura właśnie przez Tago, ergo moje ukochane Kardynałki w opakowaniu dla plebsu.
*Tago* Kardynałki zabajone – herbatniki w czekoladzie mlecznej (Carrefour)
Jak podpowiadają internety – choć dane mogą nie być aktualne – Herbatniki w czekoladzie mlecznej Cookie Place z Carrefoura wykazują drobne różnice względem oryginału. Kardynałki zabajone mają 532 lub 533 kcal w 100 g, a opakowanie liczy 180 g. Skład raczej się pokrywa, niemniej nie chce mi się śledzić każdego surowca, bo i tak nikomu do niczego się to nie przyda.
Kardynałki zabajone marki Cookie Place z Carrefoura (prod. Tago) dostarczają 525 kcal w 100 g.
1 herbatnik z kremem zabajone w czekoladzie mlecznej waży 15 g i zawiera 79 kcal.
Herbatniki w czekoladzie Kardynałki zabajone Tago/Cookie Place z Carrefoura ważą 150 g (10 ciastek).
Kardynałki z Carrefoura pachną ciastkami/torcikami z kremem z cukierni. I w ogóle cukiernią, charakterystyczną zbieraniną słodkich aromatów występującą wyłącznie tam. (Kiedy ostatnio byliście?) Pomyślałam o torciku z kremem śmietanowym i czekoladą. Słodycz jest wysoka. Zabajone zostało zatajone (hłe, hłe). Jeżeli pojawia się alkohol, występuje na setnym planie.
Krem zabajone zajmuje całą powierzchnię herbatników, nie tylko środek jak w Hitach czy innych popularnych markizach. Nie znaczy to jednak, że jest go dużo. Wręcz przeciwnie, nieco się rozczarowałam widokiem. Myślałam, że nadzienia jest znacznie więcej. Tak zresztą podpowiadała mi pamięć. Kolorystyka ciastek jawi się jako atrakcyjna – 3bitowa z wypieczonym herbatnikiem.
Degustacja potwierdza wstępną obserwację: kremu zabajone jest mało. Ma niemalże biały kolor. Jest mazisty, potężnie (!) tłusty i ziarnisty cukrem pudrem. Rozpaczliwie rzęzi w zębach. Smak opisałam jako alkoholowy bez alkoholu. W tle występuje orzechowa nuta. Przede wszystkim jednak funduje obezwładniającą cukrowość. W pierwszej chwili uderza zgrozą cukrowości, potem wprowadza w świat popłuczyn napoju a la adwokat. Może i jest to tytułowe zabajone, ale mdłe i nijakie.
Mleczna czekolada daje się poznać jako zdecydowanie gęstsza i twardsza niż krem, niemniej również miękka i kremowa. Rozpuszcza się przegęsto, bajecznie bagienkowo. Oferuje doskonały smak. Jest wyraziście mlecznoczekoladowa i oddaje wcale nie czystą mleczną czekoladę, lecz herbatniki w czekoladzie (takie jak Maltanki, wszelko z prawdziwą czekoladą). W domyśle zawiera nutę korzenną. Jest wyraziście cukrowa, na szczęście mniej niż krem. Stanowi najlepszy element tych ciastek Tago.
Kardynałki zabajone mają podstawę w postaci kruchuteńkiego, chrupiącego, bezwagowego herbatnika. W trakcie gryzienia daje się poznać jako niemal beztreściowy. Położony na języku ciastowieje. Ma bardzo słaby smak. Oferuje czarną herbatę i podłużne herbatniki karbowane. Podczas gdy smak dochodzi może do 50%, słodycz osiąga 10%. To czyni herbatnik niemal niesłodkim. Kiedy spożywa się Kardynałki w całości, na tle bardzo słodkich warstw towarzyszących wydaje się zawierać 1% słodyczy.
Dawniej wielbione Kardynałki zabajone Tago dziś odbieram jako o wiele mniej przyjemne. Mają atrakcyjne połączenie konsystencji – choć delikatny, kruchy i niemal bezwagowy herbatnik wypada nieco dziwnie na tle tłustych, ciężkich, gęstych i treściwych warstw górnych – oraz świetnie dobrane, uzupełniające się smaki. Najlepszy element stanowi czekolada, najgorszy zaś herbatnik.
Głównym problemem Herbatników w czekoladzie mlecznej Cookie Place z Carrefoura jest cukrowość. Jawi się jako tak wysoka, iż można paść na ryjec. Krem zabajone powinien mieć wyrazistszy smak, niemniej to już drobiazg. Ocenę naciągnęłam ze względu na uroczą kompozycję konsystencji i rodzajów smaków.
Ocena: 5 chi
(naciągane)
Skład i wartości odżywcze:
Opis: Herbatniki w czekoladzie mlecznej z kremem 32% o smaku zabajone.
Skład: czekolada mleczna 35% [cukier, tłuszcz kakaowy, mleko w proszku pełne, miazga kakaowa, serwatka w proszku (z mleka), tłuszcz mleczny, emulgatory: lecytyny (z soi), E 476; aromat], mąka pszenna, tłuszcz palmowy, cukier, mleko w proszku odtłuszczone, masa jajowa pasteryzowana słodzona (jaja, cukier), syrop glukozowo-fruktozowy, mleko w proszku pełne, słodka serwatka w proszku (z mleka), mąka sojowa, skrobia ziemniaczana, laktoza (z mleka), aromaty, śmietanka w proszku, emulgator: lecytyny (z soi), barwnik: karmel amoniakalny, substancje spulchniające: węglany sodu, węglany amonu, sól. Może zawierać nasiona sezamu, orzeszki arachidowe, orzechy.
Kalorie w 100 g: 525 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 29 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 18 g), węglowodany 58 g (w tym cukry 34 g), błonnik 2,2 g, białko 6,9 g, sól 0,2 g.
Gdzie kupić: Carrefour
Cena: 3,69 zł
Kiedyś jadłam właśnie takie ciastka Tago i też je lubiłam, choć wydaje mi się że nie ten konkretny smak, możliwe więc że to były orzechowe :D ale pamiętam to jak przez mgłę, będę musiała wrócić do tego typu ciastek żeby je ocenić :D
Ludzie robią przez mgłę gorsze rzeczy, np. rozjeżdżają na drodze dżdżownice, więc brak pamięci jeszcze nie jest taki zły.
Dla mnie to typowe ciastka 'dla starych ludzi’, nigdy mnie do nich nie ciągnęło.
No młoda już nie jestem, ale żeby zaraz tak mnie obrażać przy ludziach?
Jak to mówią, nie ważne ile masz lat, ważne na ile się czujesz ; )
Myślisz, że określenie 'stary’ jest obraźliwe?
Nie, żartowałam :)