Grana, Inka karmelowa – kawa zbożowa rozpuszczalna

Idealnym czasem na spożywanie ciepłych napojów instant typu cappuccino z proszku są zimne pory roku, czyli jesień – przede wszystkim końcówka – i zima. A jednak w 2022 roku pragnienie zalewania słodkich suszków naszło mnie znacznie wcześniej, bo późną wiosną. Ni stąd, ni zowąd postanowiłam wykończyć kupowane i chomikowane latami saszetki z napojami kawowymi i podobnymi. Okazały się idealne w porze deserowej i po kolacji. (I tak nie wykończyłam wszystkich. A to peszek, rzekł orzeszek).

Jednym z ówczesnych odkryć godnych polecenia okazała się Inka karmelowa, czyli popularna rozpuszczalna kawa zbożowa podrasowana paroma składnikami. Upolowałam ją w formie saszetek bodajże w Aldim, po czym zabunkrowałam w szafce. Kiedy jednak po długich miesiącach oczekiwania trafiła do mych ust, nie miałam wątpliwości, że ustrzelę całe duże opakowanie.

Grana, Inka karmelowa kawa zbozowa rozpuszczalna, copyright Olga Kublik

Inka karmelowa – rozpuszczalna kawa zbożowa

Zgodnie z zaleceniem producenta porcję Inki karmelowej liczącą 4 g (2 łyżeczki) powinno się zalać 200 ml gorącej, lecz nie wrzącej wody. Można też użyć mleka. Lub napoju roślinnego, o czym jednak nie ma mowy w opisie, jako iż firma nienawidzi wegan. Oczywiście żartuję. (Albo i nie, kto wie?) Oznacza to, że jeżeli chce się przygotować napój w przyzwoitym kubku, trzeba wsypać co najmniej 6 g proszku, w przeciwnym razie zamiast kawy karmelowej otrzymanie rzadki siur o smaku wody i tęsknoty za kawą karmelową.

Inka karmelowa marki Grana dostarcza 365 kcal w 100 g suchego produktu.
Kawa zbożowa karmelowa Inka waży 4 g w porcji suchego produktu i zawiera 15 kcal.
Kawa Inka karmelowa waży 200 g w opakowaniu (ok. 50 porcji).

Grana, Inka karmelowa kawa zbozowa rozpuszczalna, copyright Olga Kublik

Zbożowa kawa karmelowa pachnie waniliowo-karmelowym cappuccino. Oddaje intensywnie waniliowy karmel. Jest słodka i jesienno-zimowa. W sam raz na wiosnę i lato.

Czy zalewam 4 g Inki karmelowej 200 ml wody, czy też wykorzystuję proporcje kubkowe, pianka na kawie zbożowej zawsze jest niewielka. Aby uzyskać lepszą, trzeba by zwiększyć ilość proszku i/lub ograniczyć płyn. Mnie nie zależy, ale wy eksperymentujcie śmiało.

Uwaga! W składzie Inki karmelowej znajduje się cukier, aczkolwiek w smaku daje się poznać jako bohater marginalny. Z tego powodu – ponieważ oczekuję przyzwoitej kompozycji a la plebejskie cappuccino z proszku – zawsze dosładzam napój erytrytolem. Do filiżanki liczącej 200 ml wsypuję łyżeczkę. Do kubka wpadają dwie łyżeczki. Tego typu napoje są chyba jedynymi, od których wręcz oczekuję pokaźnej słodyczy targającej ryło. Bez dosłodzenia Inka karmelowa wydaje się przeciętna.

Rasowych kawoszy nie da się oszukać. (Zresztą każdy wie, że zbożówka powstała w celu oszukiwania jedynie naiwnych przedszkolaków). Inka karmelowa zdecydowanie nie smakuje jak prawdziwa kawa. Ma posmak typowy dla kawy zbożowej, kwaśnawy. Karmel ponownie pojawia się w wersji waniliowej. Jest sztuczny, wszelako w taki sam sposób, w jaki sztuczność oferuje cappuccino z proszku. Jeśli tylko lubicie tego typu napoje, nie powinniście narzekać. W całokształcie Inka karmelowa stanowi ujmująco cieplutkie zbożowe cappuccino o smaku waniliowego karmelu – rewelacyjne na każdą porę dnia, zwłaszcza gdy głowę nawiedzają smuteczki i ma się ochotę na bycie kocykowym burrito.

Grana, Inka karmelowa kawa zbozowa rozpuszczalna, copyright Olga Kublik

Mimo iż w ogromnej mierze ograniczyłam obsesję szacowania, a nawet liczenia kalorii – co skądinąd stanowi jedno z największych i najtrudniejszych osiągnięć ostatnich piętnastu lat – nadal nie przepadam za spożywaniem ich w formie płynnej, chyba że mowa o mleku krowim lub napoju roślinnym oddającym mleko. Z tego powodu Inka karmelowa zdobyła moje uznanie podwójnie. Nie tylko smakuje obłędnie, ale także dostarcza niewiele kalorii. Jedyny minus to fakt, że trzeba samodzielnie dosłodzić napój, by uzyskać walory pełnoprawnego cappuccino błyskawicznego.

Na koniec małe ostrzeżenie. Jeśli zdecydujecie się upolować Inkę karmelową, celujcie raczej w Leclerca lub inny sklep niebędący Carrefourem. Podczas gdy w tym pierwszym kawa zbożowa karmelowa kosztuje 6,48 zł, w Carrefourze zapłacicie aż 10,29 zł. (Ceny spisywałam przed jednym z licznych tegorocznych wzrostów, na początku czerwca. W lipcu to już 7,62 zł i 11,79 zł. Masakra).

Ocena: 5 chi ze wstążką
(minus za to, że muszę dosładzać)


Skład i wartości odżywcze:

Opis: Rozpuszczalna kawa zbożowa z karmelem.

Skład: rozpuszczalna kawa zbożowa 68% [zboża 93% (jęczmień, żyto), cykoria], cukier, karmel (cukier karmelizowany) 2%, aromat.

Kalorie w 100 g: 365 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 0,2 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,2 g), węglowodany 84 g (w tym cukry 34 g), błonnik 8,8 g, białko 2,7 g, sól 0,14 g.

Gdzie kupić: Leclerc, Carrefour

Cena: 6,48-10,29 zł (po podwyżce cen 7,62-11,79 zł)

14 myśli na temat “Grana, Inka karmelowa – kawa zbożowa rozpuszczalna

  1. Lubię kawy smakowe i to mój największy problem – lubię je przez co przez moje żyły przepływa głównie kofeina. Ta inka wygląda na fajną alternatywę, muszę spróbować. Mleko roślinne najlepsze.
    Też kalorii już nie liczę, ALE też płynne są problematyczne, bo są takie… bezsensu.
    Koktajle i zupy są nie dla mnie.

    1. Cały czas mam w planach kawy smakowe, ale plany te są luźne niczym guma w starych majtach, więc pewnie jeszcze trochę (lat) mi zejdzie.

  2. Dawno mnie tu nie było, pozwolę sobie na komentarz zbiorczy. Powidła śliwkowe oceniam całkiem inaczej niż Ty. Herbapol z kakao najlepszą, potem łowicz decomoreno, na końcu te pomarańczowe. Choć i tak piernikowe są jedynymi, które zastąpią domowe.
    Tego batona nie jadłam i w ogóle mnie nie kusi. Z ciekawych nowości polecam proteinowe nowości od dobry squad. Mam wrażenie, że ktoś już upiekł je w trakcie produkcji, więc mają niesamowitą konsystencję, ale są cholernie suche (bez kubła picia ani rusz). Od deserów proteinowych generalnie odchodzę. Tych nawet nie widziałam, a po Twojej recenzji nawet nie mam zamiaru szukać.
    Tym co sprawiło, że tu zajrzałam jest recenzja mojej inki. Ja stosuje wariant w pełni obrazoburczy. Mieszam w kubku 1 łyżeczkę owej, 1 łyżeczkę rozpuszczalnej (najlepiej Dallmayar), 3 tabletki słodzika, jakieś 300ml wody i resztę (pewnie ze 100ml) mleka 0,5%. Wiem, że łamię tym napojem wszelkie konwenanse kulinarne, ale to mój ulubiony deserowy napój w pracy.

    1. Nie ma Cię z uwagi na mało interesujące recenzje czy z innego powodu?

      Jesteśmy zgodne w chęci wracania do piernikowych, przynajmniej tyle. Proteinowych nowości Dobrego Squatu nie widziałam, zauważyłam za to zmianę opakowań moich dwóch ulubieńców. I dywersyfikację cen, bo Brownie stał się droższy od Orzechowego, ciekawa rzecz. Akurat w Rossmannie jest promocja i zrobiłam zapasik. Btw, czemu od deserów proteinowych odchodzisz? Co do Twojego przepisu na Inkę, wydaje mi się, że dla mnie 1 łyżeczka – z 1 łyżeczką rozpuszczałki do towarzystwa – na 400 ml to byłoby za mało, żeby uzyskać oczekiwany smak. Spróbuję jednak połączenia Inki z kawą, a nuż wyjdzie coś ciekawego. Zrobię to nawet dziś!

      1. Nie zaglądam, bo mnie obowiązki przytłaczają. Odchodzę od deserów proteinowych, bo smaki mi się zmieniły i zaczęłam w wielu rzeczach czuć słodzikowość jednocześnie nie zaspokajającą potrzeby słodyczy i generalnie łyżeczka dżemu plus skyr dają więcej satysfakcji. Zapomniałam że definicja łyżeczki jest zmienna. Ja mam do kawowego kubka w pracy dobraną łyżeczkę z dziecięcego zestawu obiadowego, więc pewnie normalnych łyżeczek to będzie 1,5+1,5 lub 2+2.
        Niestety post bulimiczny strach przed gromadzeniem słodyczy w domu sprawia, że mój portfel mocno kopie inflacja. I chyba za zmiana opakowania idzie zmiana konsystencji i tylko potraktowałam to jak nowość a to po prostu te same batony…

  3. Kocham Inkę, ale tylko zalaną w całości mlekiem. Raz zrobiłam na samej wodzie i myślałam, że rzygnę.
    Karmelowej nie znam, więc jak się kiedyś natknę na saszetkową wersję, na pewno wezmę.

    1. Świetna sprawa. Jak coś Ci będzie zalegało na żołądku i prowadziło do zatrucia, wypijesz kubek Inki na wodzie, i po sprawie. Skądinąd u mnie jest podobnie, ale tylko z bezsmakową. Nie jestem w stanie wypić dużego kubka Inki z magnezem zalanej wodą, bo bierze mnie obrzydzenie. Kilkakrotnie próbowałam i za każdym razem musiałam wylać. Posłodzenie nie pomogło.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.