Dan Cake, Pano Bułeczki śniadaniowe 31% mleka (Biedronka)

Bohaterki dzisiejszej publikacji – Bułeczki śniadaniowe z Biedronki – to główne winowajczynie problemów z materiałem do pisania recenzji. Odkąd upolowałam pierwszą paczkę, zakupom nie było końca. Jak tylko kończyła się jedna, szłam po następną. Nierzadko brałam kilka naraz, zwłaszcza gdy trafiłam na atrakcyjną promocję. Przez długi czas chciałam, by bułeczki mleczne Pano pozostały tylko dla mnie, niemniej w końcu przekonałam się do napisania recenzji. Po pierwsze dlatego, iż skoro zajadam się nimi jak szalona, może ktoś inny również odda im serce. Po drugie gdybym nie napisała o nich, na blogu pojawiłby się przestój. (Przy czym nie wykluczam, iż w końcu się pojawi).

Zanim jednak o Bułeczkach śniadaniowych z Biedronki, słów parę o analogicznych bułeczkach mlecznych z Lidla. W opakowaniu jest ich nieco więcej, bo dwanaście. Niestety wyglądają paskudnie, jako iż nigdy nie leżą w eleganckich rządkach, tylko miotają się w worku niczym zęby w ustach słabego zawodnika MMA. Jeśli dobrze pamiętam, bułeczki mleczne Tastino są minimalnie cięższe – jeśli nie, mają tę samą wagę – lecz zauważalnie mniejsze od biedronkowych Pano, bardziej zbite. Nie ma mowy o puszystości czy delikatności. Pachną i smakują… naftaliną. Nie bardzo, zwłaszcza gdy kubki smakowe przywykną do dziwaczności, ale jednak. Po zjedzeniu pierwszych dwóch myślałam, że resztę oddam lub wyrzucę. Cieszę się, że to nie ja je kupiłam, bo kosztują jeszcze więcej niż inflacyjna drożyzna z Biedronki. (A przynajmniej kosztowały, wszak teraz cena chyba jest atrakcyjniejsza w przeliczeniu na sztukę).

Dan Cake, Pano Bułeczki śniadaniowe mleczne Biedronka, copyright Olga Kublik

Bułeczki śniadaniowe mleczne z Biedronki

Bułeczki mleczne z Biedronki – które zawsze miałam za bułeczki maślane, ciekawe – wyglądają atrakcyjnie. Są duże, pulchne, puszyste, delikatne. Mają apetyczną barwę. Oczywiście od razu widać, że stanowią ciastka typu kapcie. Nie ma się co oszukiwać, że w stanowią wyrób świeżutki, upieczony tego samego dnia rano, zwłaszcza że odznaczają się kilkutygodniowym terminem ważności.

Bułeczki śniadaniowe mleczne marki Dan Cake dostarczają 350 kcal w 100 g.
Bułeczka mleczna Pano z Lidla waży 40 g i zawiera 140 kcal.
Bułeczki śniadaniowe 31% mleka z Biedronki ważą 400 g (10 x 40 g).

Dan Cake, Pano Bułeczki śniadaniowe mleczne Biedronka, copyright Olga Kublik

Śniadaniowe bułeczki marki Dan Cake pachną słodko, niemniej daleko im do granicy przesady. Choć nie zawierają masła, według mnie oddają słodkie bułeczki maślane, ewentualnie chałkę z kruszonką bądź klasyczną bułkę słodką pozbawioną dodatków, pokrytą lukrem. W tle utrzymuje się delikatna nuta bułki typu kapeć. Możliwe też, że subtelnie czuć wanilię z olejku, a dokładnie sztuczne słodkie ciasto waniliowe przygotowane do zrobienia bułek słodkich.

Kto lubi rozwiązania szybkie i wygodne, ten może wyjąć Bułeczki śniadaniowe z Biedronki z opakowania i zjeść ot tak, na zimno. Są bowiem gotowe do spożycia. Jeżeli jednak skusicie się na piekarnikowanie delikwentów przez 3-5 minut w temperaturze ok. 200°C, nigdy już nie spojrzycie na wersję surową pożądliwym okiem. (2-3 minuty to przepis na bułeczki mleczne puszyste i lekko chrupiące, 5+ minut zaś przekłada się na chrrrupiące grzanki ze sfajczonym czarnawym spodem, niemniej bez smaku przypalenia).

Dan Cake, Pano Bułeczki śniadaniowe mleczne Biedronka, copyright Olga Kublik

Na upieczone, jeszcze gorące Bułeczki śniadaniowe mleczne Pano warto nałożyć coś smacznego. Przetestowałam mnóstwo rzeczy i moim absolutnym numerem jeden jest masło 82%, dzięki któremu ciasto staje się jeszcze bardziej maślane, a do tego bajecznie natłuszczone. Uwaga! margaryna nie daje tego efektu, bo wpływa jedynie na konsystencję, smak pozostawiając niezmieniony. Na kolejnych miejscach stoją twarożek grani (koniecznie Piątnicy; gorące bułeczki z twarożkiem smakują jak bułka słodka z serem), masło orzechowe, przejrzały banan (można dodatkowo posmarować go masłem orzechowym), tuńczyk z wody, pasztet z wątróbki drobiowej, jajecznica, jajka na miękko. Nie polecam za to śledzia wiejskiego, wędzonej makreli, ryby w sosie pomidorowym, puddingu czekoladowego ani twarogu w kostce.

Przed odnalezieniem kompozycji idealnej wymienionym wyżej próbom smakowym oddawałam się maksymalnie kilka razy. Obecnie jadam wyłącznie bułeczki mleczne z masłem wyciągnięte z piekarnika po 4-5 minutach – w zależności od ochoty na wypieki o konkretnym poziomie chrupkości. Uwielbiam to, jak fantastycznie twarde i chrupiące są od dołu oraz jak bajeczną mięciutkość, rajską delikatność oferują na górze. Pamiętajcie tylko, by przeciąć pszenne obłoczki przed wstawieniem do piekarnika.

Dan Cake, Pano Bułeczki śniadaniowe mleczne Biedronka, copyright Olga Kublik

Biedronkowe Bułeczki mleczne śniadaniowe Pano są słodkie jednocześnie plebejsko i w punkt. Nie sądzę, bym czuła w nich tytułową mleczność. Wyczuwam za to uroczą pszenność i maślaność-widmo (oczywiście jeszcze przed dodaniem masła, bo po dodaniu – wiadomo). Nie odnotowuję bezczelnej chemii, choć delikatna kapciowatość współuczestniczy w kompozycji smakowej.

Bułeczki nie wydają się duże, ale są cudnie treściwe, pożywne. Czasem wystarczą mi dwie, czasem idę po kolejną lub nawet podwajam pierwotną porcję. Uważam je za znacznie lepsze niż klasyczne słodkie bułki, jako iż można na nich położyć, co tylko się chce. Kocham je! Niech za dowód mej miłości posłuży fakt, że w chwili pisania szafkę spożywczą zamieszkuje pięć paczek.

Ocena: unicorn smaku


Skład i wartości odżywcze:

Opis: Pieczywo pszenne drożdżowe z mlekiem odtłuszczonym. Zawartość mleka 31%.

Skład: mąka pszenna (50%), odtworzone mleko odtłuszczone (31%), cukier, masa jajowa (11%)(jaja z chowu ściółkowego), olej rzepakowy, drożdże, sól, słodka serwatka w proszku (z mleka), naturalny aromat, emulgatory: mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych, stearoilomleczan sodu; substancja zagęszczająca: karboksymetyloceluloza. Produkt może zawierać orzechy, nasiona sezamu i produktu pochodne.

Kalorie w 100 g: 350 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 12 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 1,7 g), węglowodany 50 g (w tym cukry 15 g), błonnik 1,8 g, białko 9,6 g, sól 0,7 g.

Gdzie kupić: Biedronka

Cena: 8,75 zł (przed inflacją 5,99 zł w stałej cenie i 3,99 zł w promocji)

14 myśli na temat “Dan Cake, Pano Bułeczki śniadaniowe 31% mleka (Biedronka)

  1. Aż się zaśmiałam na widok tej recenzji, bo od jakiegoś czasu „jakieś dobre mleczne bułeczki” chodzą mi po głowie, ale trzyma mnie jeszcze trochę trauma po lidlowych sprzed ponad roku. Nie miałam kupować, bo uznałam, że nie dość, że one paskudne, to jeszcze chyba produkt zupełnie wypadł z tych, co mi przyjemność sprawiają, a jednak… teraz to już myślę, że nawet mogłabym dać im szansę (jeśli Mama by kupiła). Wszak gusta mamy kompletnie różne, ale skoro co do lidlowych się zgadzamy… Kto wie? Do głowy mi jednak by nie przyszło wsadzić ich do piekarnika.

    1. Niestety nie potrafię napisać, że polecam je właśnie Tobie. Masz zbyt wyśrubowane wymagania :P Jeśli jednak się skusisz, daj znać, bo jestem hiperciekawa rezultatu.

      1. Właśnie sama wiem, że wiecznie mam za dużo „ale” itd. Na pewno tu wrócę, jak spróbuję, ale może (jak będzie mi się chciało) i całą recenzję spłodzę, żeby jeszcze raz poznęcać się na lidlowymi, do których bym się odnosiła i linkowała. Miałam wrażenie, że mi usta wypalą chemią. xD

        1. A tak lekko z innej beczki, jak u Ciebie z dostępnością tych z Lidla? W moim bułeczki z kawałkami czekolady są ciągle, ale czystych mlecznych nie ma niemal nigdy. Pojawiają się na jeden rzut spokojnie raz na kilka miesięcy.

          1. Oho, Mama zakup poczyniła i wyglądają tak samo, ale na końcu składu naturalny aromat, a producent to niemiecki Kuchenmeister. Trafiłaś na takie czy u Ciebie ciągle Dan Cake? Ja poniekąd się cieszę, bo z Mamą Dan Cake nie lubimy (głównie ona, bo ja mam małe doświadczenie).

            1. Ostatni raz kupiłam je w promocji tydzień lub dwa temu. Wszystkie zostały wyprodukowane przez Dan Cake. Albo producent zmienił się później, albo to zróżnicowanie lokalne.

          2. O, nie zauważyłam tego komentarza. Bardzo rzadko obecnie bywam w Lidlu i wybacz, ale nie mam pojęcia, bo dział z pieczywem tam to jeden z tych, gdzie w ogóle nie bywam. Widziałam za to w gazetce Lidla bułeczki z czekoladą w zupełnie innym opakowaniu niż te, co dodałaś ostatnio na bloga.

            Porwałam się na te z Biedry, ale innego producenta (Kuchenmeister), bo Dan Cake u nas po prostu nie ma. Nie smakowały mi. Nie plułam nimi ani nic z tych rzeczy, to, co tam sobie przygotowałam, to już zjadłam, ale męcząc. Czysta jeszcze jakoś poszła, ale jak nałożyłam na połówkę smaczny wierzch (twaróg z dżemem wiśniowym 100% owoców), podkreślił kiepskość i jedząc miałam ochotę zjeść sam wierzch, a bułkę wywalić. Podpieczone pół zjadłam, bo nie mogłam się nadziwić, jakie to dziwo i też nie chciałam wywalać. Chemia jednak drażniła. Miałam jeszcze jedną zjeść z kremem czekoladowym Zottera (bo trafił do mnie przypadkiem, a za słodkie to i niefunkcjonalne u mnie, więc też szukam sposobów, co z nim zrobić), ale o ile jednorazowo udało mi się z tamtymi uporać, idąc za ciosem, tak do drugiego podejścia, innego dnia jakoś nie umiem się zmotywować (i jedną zamroziłam).

              1. Jadła. Uważa, że okropne i nieporównywalne z jej różnymi gotowcami drożdżówkami i innymi ciastami (też paczkowane, np. Oskroby). Jej też przeszkadzał ten chemiczny posmak – wg mnie kwaśność, wg niej bardziej cierpkość. Jadła tylko same z mlekiem, bo tyle wyjęła na talerzyk, a więcej prób nie robi, bo „się nie zmusi” (zamrożone, pójdą dla ojca). Uznałyśmy, że ona za wiele od nich oczekiwała, a ja po prostu już się nastawiłam bardzo źle i nie mając doświadczenia w takich produktach, zwaliłam to, że mi nie smakują na to, że typ nie mój.
                I właśnie mi się odmraża ta jedna. Może z tym kremem się porwę… On też mi nie smakuje, to liczę, że zadziała, że oba produkty osobno do niczego, a może pykną jako duet.

                1. Nie wierzę, że różnią się od bułeczek Dan Cake na tyle, by jedne dawały rozkosz, a drugie terroryzowały. Chyba po prostu ja je lubię, a Wy nie. Z drugiej strony te lidlowe serio terroryzują. Hmm. Zagadka!

  2. Ty „nie odnotowujsz bezczelnej chemii”, a jak tak – no koniec świata :D Nie są złe, ale zdecydowanie nie podzielam zachwytu. Dla mnie typowe sztuczne kapcie z wora. A porównanie do chałki to już w ogóle skandal xD

    1. Mogłabym przyjąć, że mam więcej litości dla kapci, aaale po degustacji lidlowych nie jestem pewna. Chyba że są takim dnem, iż „nawet ja” nie chcę ich jeść :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.