Ruda Kita, Cocoa laskowy – pasta orzechowo-kakaowa

Jako entuzjastka czystej pasty orzechowej nie skusiłabym się na produkt będący mieszanką tejże z innymi składnikami, chyba że chodziłoby o odmienne gatunki orzechów. Nie interesują mnie nawet masła orzechowe z dodatkami tak pozornie bezinwazyjnymi jak cukier czy sól. Albo w słoiczku znajduje się 100% orzechów, albo nie uczestniczę w zabawie. Tak przynajmniej jest obecnie, bo w przyszłości – kto wie!

Od czasu do czasu dostaję jednak słodyczowe upominki. Większość oddaję bliskim osobom, niemniej te od Marcina póki co zawsze mnie cieszą. Ponieważ wie, że aktualnie nie przepadam za klasycznymi, plebejskimi słodyczami typu batony, czekolady czy ciastka, udaje się na polowanie do osiedlowego sklepu ze zdrową żywnością. Niedawno trafił tam na degustację kremu Cocoa laskowy marki o uroczej nazwie Ruda Kita. Uznał, że jest bardzo smaczny i pasuje do livingu, więc kupił mi słoiczek (;*).

Ruda Kita, Cocoa laskowy pasta orzechowo-kakaowa, copyright Olga Kublik

Cocoa laskowy – pasta kakaowo-orzechowa

Chociaż Cocoa laskowy nie jest czystą pastą orzechową, ma całkiem niezły skład. Z uwagi na obecność cukru kokosowego może stanowić zamiennik Nutelli i podobnych plebejskich kremów (pod kątem zastosowania, bo smakiem nie przywodzi na myśl kremu Ferrero). Sprawdzi się na naleśnikach, placuszkach, w kaszce i owsiance. Można też posmarować nim chleb lub język.

Uwaga! W ramach degustacji recenzenckiej standardowo dodałam pastę do skyru naturalnego, toteż wyłącznie takie użycie oceniłam. Ponadto opisałam wrażenia ze smaku deseru, nie zaś samego kremu.

Cocoa laskowy marki Ruda Kita (RuKi) dostarcza 561,4 kcal w 100 g.
Porcja pasty orzechowo-kakaowej Ruda Kita waży 21 g i zawiera 117,9 kcal.
Porcja pasty Cocoa laskowy do deseru waży 30 g i dostarcza 168,42 kcal.
Słoiczek kremu Cocoa laskowy Rudej Kity waży 200 g.

Ruda Kita, Cocoa laskowy pasta orzechowo-kakaowa, copyright Olga Kublik

Krem orzechowo-kakaowy Cocoa laskowy Rudej Kity pachnie prześlicznie. Oddaje sssłodki, intensywnie laskowy… likier! Albo słodką nalewkę z orzechów laskowych na bezalkoholowym spirytusie. Drugiego bohatera nazwy – kakao – nie odnotowałam. Co prawda w aromacie pojawia się coś, niemniej nie postawiłabym właśnie na kakao. Raczej na… nie wiem, nie wymyślę. Po prostu coś.

Kakaowo-orzechowy krem stanowi sztywny czop skalny zalany sporą porcją oleju. Próbowałam rozmieszać go w słoiczku, niemniej udało mi się osiągnąć jedynie to, co widzicie na zdjęciach (lepiej pominąć fakt, co wyodbyta porcja przypomina; ups, oczywiście miało być wydobyta). Marcin miał trochę więcej szczęścia – a raczej siły w ręce – bo resztę przerobił na rzeczywisty krem, choć nie obyło się bez wychlapania części tałatajstwa na podłogę. Wstępna konsystencja nadaje się zatem do poprawy.

Ponieważ po nieprzesadnie udanej próbie wymieszania Cocoa laskowego oblizałam łyżkę, wiedziałam, że deseru nie trzeba dosładzać. Krem Rudej Kity jest słodki sam w sobie, i to bardzo. Zastosowanie porcji liczącej 30 g czyni deser słodkim w stopniu plebejskim. Smak zupełnie nie przywodzi na myśl Nutelli. Przypomina za to twaróg czekoladowo-orzechowy do sernika na zimno bądź też batonik twarogowy czekoladowo-orzechowy. Laskowość orzechów jest ewidentna. Nie sposób byłoby pomylić jej z nutą pochodzącą z bakalii innego gatunku. Ciekawostkę stanowi fakt, że kiedy trafi się na grudkę nierozmieszanego kremu, rozchodzi się smak głównie czekoladowy.

Dzięki tłuściutkiemu kremowi orzechowo-kakaowemu Rudej Kity chudy skyr zyskał bajeczne natłuszczenie. Orzechy laskowe zostały zmielone na mikrokawałeczki, które subtelniutko chrzęszczą pod zębami (pozytywnie). Jogurt islandzki tradycyjnie nabiałowo skleja zęby.

Przygotowany przeze mnie deser to – smakowo i pod względem konsystencji – czekoladowo-orzechowy sernik na zimno w formie gęstego, tłuściutkiego, delikatnie chrzęszczącego serka. Co ważne: czekoladowo-orzechowy, nie zaś na odwrót. Kiedy bowiem deser trafia do ust, pierwszym i potężnym smakiem jest czekolada. Uderza w kubki smakowe szybko i z ogromną siłą. Dopiero kiedy zelży, wolniutko i bezkreśnie rozlewają się twarogowe orzechy laskowe.

Cocoa laskowy marki Ruda Kita w połączeniu ze skyrem naturalnym – i wodą dla rozrzedzenia – jest przepyszny. Nadaje się do zjedzenia jako gotowy deser bądź zastosowania w formie kremu do tortu. Oczami wyobraźni widzę go na pulchniutkich pankejkach, płatach piernika lub spodzie biszkoptowym. Jedyne zarzuty, jakie wobec niego mam, to: 1) skalista zbitość wymagająca silnej ręki do skremowienia, 2) przesadna słodycz obejmująca usta po zakończeniu degustacji przy porcji 30 g. (Uprzedzając ewentualne pytania, czemu nie zmniejszyłam porcji kremu: przy 30 g intensywność smaku jest najlepsza).

Ocena: 5 chi
(ocena dla deseru)


Skład i wartości odżywcze:

Opis: Cocoa laskowy.

Skład: 70% orzech laskowy prażony, cukier kokosowy, kakao. W zakładzie są przetwarzane orzechy ziemne i nerkowca. 100% naturalny. Bez dodatku soli. Bez oleju palmowego. Bez konserwantów.

Kalorie w 100 g: 561,4 kcal

Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 42 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 4,6 g), węglowodany 28 g (w tym cukry 23,3 g), błonnik 8,7 g, białko 12,6 g, sól 0,03 g.

Gdzie kupić: sklep ze zdrową żywnością

Cena: 26 zł

10 myśli na temat “Ruda Kita, Cocoa laskowy – pasta orzechowo-kakaowa

  1. Eh… tylko kieszeń zawsze mnie boli w przypadku takich kremów ;)
    Zgadzam się, że skyrowe kremy (z pastami tego typu) są dobre. Czasem robię takie torciki śniadaniowe „w sam raz, na raz” z ich udziałem i ach<3 Boskie są. Moim faworytem jest pseudo tiramisu z kremem na bazie skyru i pasty kokosowej, na biszkopcie owsianym.
    Czy w kwestii własnoręcznych, idiotoodpornych deserów, pojawiło się coś jeszcze, oprócz skyrów z kremami/masłami orzechowymi/konfituropodobnymi tworami?
    A może jakieś ciekawe dodatki i połączenia smakowe przystosowane do skyrów, które są godne polecenia?
    Szukam inspiracji :3

    1. Znam Twój ból. Gdyby nie fakt, że Cocoa laskowy obciążył kieszeń Marcinową, a nie moją, pewnie nigdy nie trafiłby do mojego skyru. Biszkopt owsiany robisz samodzielnie? Jeśli jest z przepisu idiotoodpornego, poproszę. Co do moich dodatków, póki co niczego innego wartego uwagi nie mam.* Parę miesięcy temu skończyłam kakao niealkalizowane KruKam i zamówiłam na Allegro kilogram surowego kakao innej firmy, więc ewentualnie to mogę polecić. Myślałam, że krukamowe jest smaczne, tymczasem to nowe… omg <3 Pachnie i smakuje tak dobrze, że kiedy robię deser skyrowy, trochę kakao wsypuję prosto do buzi.

      * Jeśli w grę wchodzą produkty inne niż zdrowe, spróbuj skyru z mleczkiem skondensowanym z tubki. Około roku temu przetestowałam tak wszystkie mleczka z Gostynia. Wtedy wydały mi się całkiem niezłe. Nie wiem, jak byłoby teraz.

  2. Dostałam kiedyś od taty jakiś ich pistacjowy krem z białą czekoladą. Też był skalisty w konsystencji, a do tego za mało słodki. Ten zapewne również by nie rozczarował.

    1. Trudno mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby uznać ten krem za niedostatecznie słodki. Z drugiej strony znam Twój system słodzenia, więc… :D

  3. Ja tam i smakowe kremy orzechowe lubię, ale muszą spełniać warunek taki, żeby nie było więcej niż max 15g „w tym cukry”, przy czym te 15 to już niebezpiecznie za słodko. Na ten bym się nie porwała sama z siebie, acz na markę swego czasu łypałam, czy by czegoś ich nie spróbować.

      1. Ja cenię sobie patrzenie, bo dzięki temu nie ładuję się w rozczarowania itd. Poza tym, kremów prawie nie kupuję stacjonarnie.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.