Kiedy myślę o Aldim… jest mi go żal. Na moim osiedlu stanął względnie niedawno, wszak w grudniu 2017 roku, podczas gdy Lidla wybudowano, gdy kończyłam podstawówkę, Biedronka zaś istniała już w erze dinozaurów (musiano ją dwukrotnie odbudowywać po tym, jak nieopatrznie siadał na niej brachiozaur). Na dodatek znalazł się w miejscu niefortunnym, nieatrakcyjnym dla mieszkańców sporego osiedla. W efekcie kiedy go odwiedzam – co ma miejsce raz na rok, bo mnie też nie chce się chodzić taki kawał – w markecie zastaję kilka osób na krzyż. W tym samym czasie w stojącym ok. 400 m dalej Lidlu kolejki nie mają końca.
Aldi kojarzy mi się ze sklepem nieco PRL-owskim. Takim, w którym można znaleźć mnóstwo ciekawych, dziwnych i unikalnych produktów. (Podobnie zresztą myślę o Netto i Społem). Na początku października odkryłam w nim nowy wariant smakowy puddingu proteinowego High Protein Pudding marki Milsani. Nie wiem, kiedy się pojawił, ale chyba rzeczywiście stanowi świeżynkę. Nie mogłam – ani nie chciałam – oprzeć się degustacji i recenzji, toteż w koszyku wylądowały dwie sztuki karmelowego High Protein Puddingu.
High Protein Pudding Smak karmelowy (Aldi)
Inflacja dosięgła nie tylko ceny, ale także jakość oraz rozmiar produktów. Nie wiem, czy zauważyliście, ale obecnie rzeczy w tej samej cenie bądź nawet droższe niż kiedyś są gorsze i/lub mniejsze. Papier toaletowy, woreczki śniadaniowe, chusteczki nawilżane, niestety również żywność. Na szczęście High Protein Pudding karmelowy z Aldiego oparł się miniaturyzacji i zachował przyzwoite 200 g. Co zaś się tyczy ceny, przytyła o 50 gr. W świetlne innych wzrostów to całkiem przyzwoita wartość.
High Protein Pudding karmelowy marki Milsani (Aldi) dostarcza 80 kcal w 100 g.
Proteinowy pudding karmelowy z Aldiego waży 200 g i zawiera 161 kcal.
Może i High Protein Pudding jest karmelowy z nazwy, wszelako w świetle aromatu wcale się taki nie wydaje. A przynajmniej nie czysto karmelowy. Zapach stanowi esencję tego, co nazywam maślanym karmelem. Kompozycja składa się z duuużej ilości masła i kapki karmelu, którą rozpuszczono w maśle. Ponownie jednak nie samego karmelu. Znacznie więcej jest tutaj… krówek! Masło zajmuje 70%, krówki 25%. Karmel jawi się jako symboliczna, pięcioprocentowa kropeczka nad i.
Kolorowi High Protein Puddingu z Aldiego udało się mnie zszokować. Nie spodziewałam się – ani nigdy wcześniej nie widziałam – pomarańczowego deseru karmelowego. Nie jest to oczywiście wada, raczej ciekawostka i cecha przekładająca się na unikalność. Ponieważ zawartość kubeczka wolno przepływa na boki w trakcie poruszania opakowaniem, z góry wiadomo, iż nie jest to klasyczny pudding proteinowy: stały, sztywny, a tym bardziej żelkowy jak Valio. I rzeczywiście, w ogóle nie oferuje gęstości w sensie sztywności. Daje się poznać jako rzadkawy jak na proteinowca. Równocześnie bajecznie kremowy, jednolity, aksamitny. Cudownie kleisty, lepki. Nie zawiera nawet cienia proszku czy pyłu. Co ciekawe, mimo pozornej rzadkości dziury w treści zrobione łyżeczką wcale się nie zasklepiają.
Smak, jaki oferuje High Protein Pudding karmelowy Milsani, jest… hmm, dziwny. Przede wszystkim bardzo sztuczny. Plastikowy? Funduje trudną do zidentyfikowania syntetyczną gorycz. Poza tym zawiera sporo cukru (przy czym bez rzeczywistego cukru w składzie) i krówko-karmel. Byłabym urzeczona bez reszty, gdyby nie nieprzyjemna gorycz utrzymująca się podczas degustacji na środku i w tyle języka.
Nowy karmelowy High Protein Pudding z Aldiego to wstępnie usztywniony w kubku, lepki w ustach krem. Nie przywodzi na myśl klasycznych gęsto-sztywnych puddingów proteinowych, za to blisko mu do powstałych w ostatnim czasie proteinowców z Lidla: czekoladowego i waniliowego. Ponieważ po degustacjach owej dwójki przekonałam się do rzadszych, kremowych deserów białkowych, karmelowa propozycja Milsani przypadła mi do gustu. Co prawda wciąż wolę zwykłe sztywne puddingi proteinowe, ale jeśli luźniejsze stanowią wyjątki od reguły i pojawiają się sporadycznie – super.
Gdyby nie trudna syntetyczna gorycz zaklęta w smaku, High Protein Pudding karmelowy otrzymałby co najmniej 5 chi. Poza tym z uwagi na wyjątkową nutę odnotowaną w zapachu i smaku narobił mi ochoty na pudding białkowy o smaku krówkowym. Mam nadzieję, że desery proteinowe utrzymają lub zwiększą popularność, w związku z czym zaczną powstawać niestandardowe smaki. Może wtedy doczekam się krówkowej ambrozji. Dorzuciłabym jeszcze coś pistacjowego, migdałowego, piernikowego.
Ocena: 4 chi
Skład i wartości odżywcze:
Opis: Bezlaktozowy* budyń proteinowy o smaku karmelu, z substancjami słodzącymi. Produkt pasteryzowany. * <0,1 g laktozy w 100 g
Skład: mleko odtłuszczone, białko mleka (9%), skrobia modyfikowana, naturalny aromat, substancja zagęszczająca: karagen; stabilizator: fosforany sodu; barwniki: karmel amoniakalno-siarczynowy, karoteny; sól, substancje słodzące: sukraloza, acesulfam K; laktaza.
Kalorie w 100 g: 80 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 1,5 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,9 g), węglowodany 6,7 g (w tym cukry 4,9 g), białko 10 g, sól 0,1 g.
Gdzie kupić: Aldi
Cena: 4,49 zł
Ostatnimi czasy często natykam się w necie na te puddingi, a mnie tak bardzo nie po drodze do Aldi (Aldiego?)… Ale może kiedyś znajdę w końcu motywację. Z pewnością jej poziom zwiększyłby się w momencie pojawienia się na rynku pożądanych przez Ciebie wariantów smakowych, o których wspomniałaś na końcu recenzji. Choć z drugiej strony nie zdziwi mnie sytuacja, w której wybiorę się do sklepu specjalnie po te desery, a na miejscu się okaże, że ich nie zastanę, co w moim przypadku wcale nie jest rzadkim zjawiskiem i (póki co) studzi mój zapał w kontekście ewentualnej zakupowej eskapady.
Zanim wybudowano mojego Aldiego, miałam te same rozterki. W sumie dotyczy to wszystkich sklepów, które są daleko, a do których wybieram się po konkretny produkt.
Drodzy moi, którzy to czytacie! Nadciąga listopad, a wraz z nim pewne niezwykle ważne pytanie. Otóż gdzie nabędę przyzwoitego jakościowo rogala świętomarcińskiego bez konieczności jechania do Poznania? Widziałam oferty marketów, ale nie uśmiecha mi się jeść waty Lidl czy Biedra value. Podejrzewam, że będzie to pomiot podobny do sprzedawanych w marketach „pączków”. Chciałabym mieć bezbolesny i miły pierwszy raz, toteż będę wdzięczna za podpowiedzi. Z góry dziena!
Olga, a czy w cukierni Karpicko sprawdzałas? Wiem, że macie takową w Sky Towerze. A to twór prawie poznański.
Nie sprawdzałam nigdzie, bo mam zero wiedzy :P Sky Tower jest daleko, ale jeśli tylko tam znajdę przyzwoitą sztukę, pojadę. Dziękuję <3
W Biedronce i Lidlu są oryginalne rogale z unijnym certyfikatem. Dla mnie bardzo dobre, treściwe ciasto i nadzienie z wyraźnym aromatem w stronę migdałowego. O ile dobrze pamiętam tata przywiózł kiedyś z Poznania i nie były lepsze. Jest z nimi ogólnie problem bo zgodnie z certyfikatem nie mogą być np. na maśle. Jak chcesz coś w stylu świętomarcińskiego, to w lokalnej cukierni może być lepszy.
Nie ufam Lidlowi ani Biedrze w sprawie słodkich wypieków. Kilka razy nacięłam się na watopodobny twór bezczelnie opisany jako pączek, więc z rogalem nie zaryzykuję. Póki co skłaniam się ku wycieczce do Sky Tower. Ale dziękuję i tak ;*