Zobaczenie nowej recenzji pierników Kopernika na livingu jest jak złapanie jednorożca za róg. Oczywiście mowa o jednorożcu dzikim, biegającym wolno po herbatnikowych polach. Jak to możliwe, że doszło do zdarzenia nieprawdopodobnego, rzadszego od zakwitnięcia kwiatu paproci?
Tradycyjne pierniki Katarzynki firmy Kopernik znalazły się w mojej paczce podchoinkowej przygotowanej przez mikomamę. Wielce sekretny darczyńca nie pamiętał o moim nieprzesadnie pozytywnym stosunku do wyrobów polskiej marki z Torunia albo po prostu w sklepie zabrakło rózg, więc wybrał to. Oczywiście ciastka mogłam przekazać dalej, ale uznałam, że skoro nie mam komu ich wręczyć – Marcin nie cierpi pierników ogółem, a osobie obdarowującej głupio oddać prezent – dam radę się przemęczyć.
pierniki Katarzynki *Kopernik*
Do zaprezentowanej wyżej motywacji degustacyjnej – czyli braku osoby, której mogłabym oddać Katarzynki Kopernika – szybko dołączyły kolejne. Pierwsza to fakt, iż mimo że na blogu dostępnych jest kilka recenzji pierników Kopernika, tekstu poświęconego popularnym Katarzynkom jeszcze nie było. Drugą stanowiła myśl o przyszłorocznym zestawieniu najgorszych słodyczy. W końcu jeśli będę wybierała same delicje, zabraknie mi pozycji do wyszydzenia.
Pierniki Katarzynki bez czekolady marki Kopernik dostarczają 349 kcal w 100 g.
1 piernik Katarzynka Kopernika waży ok. 16 g i zawiera 55 kcal.
Paczka pierników bez czekolady Katarzynki Kopernika waży 94 g (6 pierników).
Pierniczki Katarzynki Kopernika pachną bardzo ładnie: słodko, korzennie do kwadratu i delikatniutko słodką, wygazowaną, ciepłą colą. Korzenny bukiet stanowi całokształt, brak w nim konkretnych przypraw. Gdybym jednak musiała wskazać użyte korzonki, obstawiłabym kardamon, może goździki. Cynamonu zdecydowanie nie odnotowałam. Imbiru raczej też nie, a już na pewno nie wyraziście. Kardamon i ciepła cola – za te nuty mogę poręczyć.
W mojej paczce pierników Kopernika znalazło się sześć Katarzynek. Nie musiałam wkładać ich do ust, by wiedzieć, że są bezbrzeżnie suche. Co istotne, nie jest to suchość połączona z twardością. Pierniki nie przypominają skały. Raczej spróchniałe drewno. Są jak czerstwa, lecz jeszcze nie zeschnięta bułka pszenna, która przeleżała tydzień w worku foliowym. Zapycha to-to i zniechęca do jedzenia.
Spróchniałe drewno czy też suche buły Kopernika wyglądają atrakcyjnie – strona wizualna pierników Katarzynki zasługuje na uznanie. Niestety konsystencja to, jak w każdym wariancie, dramat. Pierniki szybko się rozpuszczają i maksymalnie zalepiają zęby. Przemieniają się w lepką, kleistą papkę. Nie tworzą przy tym spójnej masy ciastowej, nie ciastowieją nawet w najmniejszym stopniu. Ich osobliwość polega na tym, iż rozpuszczają się na dwa elementy: kleistą papkę osiadającą na zębach i nicość.
Katarzynki Kopernika smakują słodko i korzennawo. Czuć w nich – jak zwykle w piernikach tego producenta – tępe suche drewno. Podejrzewam, że podobne uciechy smakowe przeżywają bobry, gdy piłują drzewo. Jedyna zaleta to brak przesłodzenia. No i nie trzeba wyciągać spomiędzy zębów sierści bobrów.
Recenzję napisałam na podstawie jednego piernika, którego zjedzenie było męczarnią – połowa zdecydowanie wystarczyłaby do zaspokojenia zgubnej ciekawości. Niestety Katarzynki Kopernika nie są na tyle niedobre, bym mogła uwzględnić je w przyszłorocznym zestawieniu najgorszych słodyczy, więc mój plan spalił na panewce, a ja doświadczyłam miniudręki bez żadnej korzyści. Cóż, zdarza się.
Tradycyjne pierniki Katarzynki Kopernika nie są ani obleśne, ani dobre. Uważam je za zupełnie żadne. Choć nie miałam okazji jeść spróchniałego drewna, sądzę, iż niewiele się od niego różnią. Być może czyni je to idealnym materiałem do palenia zimą w kominku. Dadzą ciepło, a przy okazji wypełnią dom miłym korzennym aromatem. W każdym razie w celu spożywczym nie polecam zakupu.
Ocena: 3 chi
Skład i wartości odżywcze:
Opis: Katarzynki pierniki.
Skład: mąka pszenna, cukier, mąka żytnia, barwnik (karmel), substancja spulchniająca (węglany amonu), przyprawy 0,7%, skrobia ziemniaczana, sól, regulator kwasowości (kwas cytrynowy). Może zawierać mleko, jaja, soję, orzeszki arachidowe, orzechy, nasiona sezamu.
Kalorie w 100 g: 349 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 1 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 0,3 g), węglowodany 76 g (w tym cukry 32 g), białko 6,2 g, sól 0,13 g.
Gdzie kupić: Leclerc, Carrefour
Cena: 2,69-2,99 zł
Witamy lata ’90. Jezu też nienawidzę, aczkolwiek mogło być gorzej.
Pierniki contrella wygoogluj, takimi karmiona bym była w piekle.
Ja to ogólnie lubię tylko pierniczki domowe, z braku laku może zjadłabym jeszcze te z dżemorem, bo dżem byłby słodkim ulepkiem, ale może by uratował tą suchą tragedię.
W przypadku dzisiejszych pewnie też w porywach poszedłby jeden, a prawdopodobniej jego połowa.
Domowe też są suche, na dodatek twarde. A może po prostu nigdy nie jadłam dobrych.
W mojej opinii jedyne nie-złe, ale też nie-dobre pierniki ten firmy to wegańska wersja w małych paczkach dostępna kiedyś w lidlu przy kasach. Nawet lokalny patriotyzm nie skłoni mnie jednak do kupowania ich z własnej woli.
Chyba nawet nie kojarzę. Nie czuję się stratna.
2 lata temu byłam w Toruniu. Zakupiłam jakieś ręczne pierniki w 2 bardzo sławnych i polecanych piernikarniach (?). Cena ohoho wysoka, a w smaku było to podobne do tych recenzowanych Katarzynek. 🤨
Co najmniej raz zaufałam atrakcyjności wizualnej zdobionych pierników sprzedawanych na jarmarku bożonarodzeniowym. Oesoo.
Nigdy nie kosztowałam spruchniałego drewna, Katarzynek chyba też nie. I zaskoczę Cię, nie zamierzam tego zmieniać ; )
Ups ;x Na urodziny kupiłam Ci wielką walizkę tych pierników. Ofc walizka do zwrotu.
A ja lubię takie moczone w kawie zbożowej .🤣
Pierniki Kopernika i kawa zbożowa – combo dwóch parszywców :P