O słowach społecznie pustych znaczeniowo #DylematyFilozoficzne

Kocham wesołe miasteczka. Nienawidzę, gdy ktoś narzuca mi swoje zdanie. Zawsze cieszę się na widok morza. Nigdy nie zjadłabym psa. Mleczna czekolada przemieniająca się w bagienko jest doskonała. Rammstein to najlepszy niemiecki zespół muzyczny. Najgorszą rzeczą na świecie jest wczesne wstawanie.

Czy kiedy trafię na stare, zapyziałe i w połowie nieczynne wesołe miasteczko, powiem, że je kocham? Czy jeśli w dyskusji uznam, iż zdanie rozmówcy jest lepsze od mojego, rzeczywiście będę nienawidzić faktu, że próbuje wprowadzić we mnie zmianę? Czy kiedy będę chora, a moje samopoczucie osiągnie poziom gronostaja rozjechanego przez traktor, ucieszę się na widok morza? I tak dalej.

#DylematyFilozoficzne – statut

  1. Myśli przedstawione we wpisach z serii #DylematyFilozoficzne nie są moimi poglądami. Mogą się nimi stać, kiedy przemyślę daną sprawę i wyciągnę wnioski. Do tego czasu jednak traktuję je wyłącznie jako zarzewie dyskusji, w wyniku której będę mogła spojrzeć na ich przedmiot z innej perspektywy.
  2. Prezentując myśli, niemal zawsze – mniej lub bardziej – skłaniam się ku jednej z wymienionych opcji. Nie znaczy to, że stoję za nią murem. Przy nieśmiałych tezach stawiam znaki zapytania, a wiele myśli formułuję jako pytania, niekiedy dlatego, że ich nie rozumiem.
  3. Myśli ze wpisów z serii #DylematyFilozoficzne są nowe bądź stare-ale-porzucone, przez co nie zostały rozwinięte. Publikuję je, by miały szansę rozwinąć się w dyskusji z wami.
  4. Nie wszystkie wpisy z serii #DylematyFilozoficzne rzeczywiście są dylematami filozoficznymi. Kwestie filozoficzne traktuję jako synonim tematów skłaniających do refleksji.

Słowa puste znaczeniowo. Kiedy i dlaczego je stosujemy?

Słowa puste znaczeniowo, ale tylko społecznie

Słowa typu kocham, nienawidzę, zawsze, nigdy, doskonałość, najlepiej, najgorzej, najszybciej, najwolniej są puste znaczeniowo jedynie w ogólnych sytuacjach społecznych. Kiedy idzie o pojęcia naukowe, fakty bądź opisy rzeczywistości mierzalnej – nie umiem znaleźć właściwych określeń, wybaczcie – nabierają znaczenia.

Przykładowo prawdą jest, że:

  • Każdy kwadrat ma równe boki.
  • Po lecie zawsze następuje jesień.
  • Nigdy nie byłam w Anglii.

Dlaczego więc w codziennych społecznych sytuacjach chętnie i nieustannie posługujemy się słowami o kategorycznym znaczeniu, w efekcie odbierając im owo znaczenie?

Słowa do opisywania emocji i uczuć

Kategorycznych słów używamy właśnie dlatego, że są kategoryczne, a więc mocniejsze względem słów leżących bliżej środka osi mocy. Inaczej brzmi: kocham podróże, inaczej: lubię podróże. Drugie stwierdzenie mogłoby zasugerować odbiorcy, że jest mi obojętne, czy podróżuję, czy nie. Z kolei pierwsze sprawi, że kiedy rozmówca będzie chciał mi zrobić miłą niespodziankę, zaproponuje wspólną podróż.

Emocje i uczucia bywają potężne. Miłość, nienawiść, pogarda, wstręt – nie pomylimy ich z niczym innym. A do mocnych odczuć potrzebne są mocne słowa, nawet jeśli ich znaczenie nie do końca pokrywa się z rzeczywistością. Przykładowo często powtarzam, że nienawidzę awokado albo kocham mleczną czekoladę. Czy aby na pewno żywię względem nich aż tak mocne uczucia? Bardzo wątpliwe.

Słowa puste znaczeniowo. Kiedy i dlaczego je stosujemy?

Wszystko kochamy i niczego nie nienawidzimy. Zawsze robimy i nigdy nie widzieliśmy

Niektóre słowa kategoryczne w sytuacjach społecznych mają sens, jednak tylko po doprecyzowaniu sytuacji, w której zostaną użyte. Są prawdziwe względnie, a nie bezwzględnie. Oto przykłady:

  • Antek to najszybsze dziecko. – Na pewno nie.
  • Antek to najszybsze dziecko, jakie znam. – Bliżej prawdy, acz wątpię, by osoba wypowiadająca to zdanie wiedziała, jak szybko biegają wszystkie dzieci, które poznała.
  • Antek to najszybsze dziecko w tym wyścigu. – Bingo.

Nie wątpię, iż wszystko, o czym dziś piszę, jest kwestią znaną. Podświadomie wie o tym każdy, po prostu na co dzień nie poświęca się temu uwagi. Niestety brak refleksji prowadzi do powstawania plag. W efekcie dzisiaj – zwłaszcza w mediach społecznościowych – kocha się wszystko i wszystkich. Subskrybenci na YouTubie liczący przeszło milion osób? Youtuber kocha każdego. Znajomy z internetu, z którym poznało się trzy miesiące temu i trochę poklikało na Instagramie albo Facebooku? Oczywiście, że się go kocha, w końcu to Prawdziwy Przyjaciel! Wzrasta też liczba rzeczy, których absolutnie nigdy by się nie zrobiło. (A jeśli się zrobi, to co? Przecież każdy może zmienić zdanie, no nie?!).

Nie byłoby w tym nic złego – co najwyżej irytującego – gdyby nie fakt, że jeśli jedna osoba twierdzi, iż nigdy nie zrobiłaby rzeczy ocenianej przez nią w danym momencie życia jako moralnie złej, stawia się w opozycji do złego innego, który owej rzeczy się dopuścił. Przykład: Gosia zdradziła Adama. Ewa czuje się lepsza od Gosi i potępia ją, bo nigdy nie zdradziłaby Pawła. Problem w tym, że nie może tego wiedzieć, a jej poczucie wyższości jest niesłuszne i krzywdzące wobec Gosi, zwłaszcza jeśli daje mu wyraz w życiu codziennym, np. za pomocą słów, tonu głosu, gestów albo sposobu traktowania.

Słowa puste znaczeniowo. Kiedy i dlaczego je stosujemy?

I tak z każdym rokiem osłabiamy znaczenie słów kocham, nienawidzę, pragnę, nie chcę, zawsze, nigdy… Niektórzy przestają brać je na poważnie. Skoro kocham męża i paluszki rybne, czy będzie mi obojętne, które z nich zniknie z mojego życia? Skoro ciągle mówię, że czegoś nie chcę i nigdy nie zrobię, potem jednak to robię – na dodatek z entuzjazmem i nijak nie odnosząc się do wcześniejszego stanowiska – czy nie osłabiam przekazu i nie kuszę losu, by inni traktowali moją niezgodę raczej jako sugestię niż decyzję?

***

Jeśli czytacie recenzje na livingu, na pewno zauważyliście, że niektóre z przytoczonych dziś słów… kocham. Lubię wzmacniać zachwyt i pogardę wobec słodyczy, które jadam. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Za to w życiu społecznym nie jestem tak wylewna. Przykładowo mówienie kocham cię bliskim przychodzi mi bardzo trudno, więc rodzina może liczyć na wyznanie raz na pół roku, jeśli nie rzadziej. (Pracuję nad tym. Ostatnio moja osiemnastoletnia siostra prawdopodobnie po raz pierwszy usłyszała ode mnie, że ją kocham).

Jaki jest wasz stosunek do słów kategorycznych? Lubicie? Używacie? Jeśli tak – kiedy? Jeśli nie – dlaczego? I jak sytuacja wygląda wśród waszych bliskich?

16 myśli na temat “O słowach społecznie pustych znaczeniowo #DylematyFilozoficzne

  1. Podoba mi się to określenie na te słowa: kategoryczne. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak często i bezpodstawnie się ich używa, a będąc szczera sama robiłam to pewnie zbyt wylewnie (mówienie rzeczy typu: kocham horrory, nienawidzę grejpfrutów, nigdy nie kupiłabym już Fig Bara czy Mars to najlpeszy baton; jest u mnie całkowicie normalne). Ja raczej nie uważam by używanie ich było czymś złym i osłabiało ich przekaz (wiadomo, mówienie „kocham” o jedzeniu to już zupełnie inna sprawa niż mówienie tego o człowieku, więc zależy od kontekstu), ale ogólnie masz rację że używa się tych słów często trochę zbyt szybko, bezmyślnie… ale w sumie nie widzę w tym nic złego, niech tam każdy mówi co chce.
    Za to jeśli chodzi o mówienie komuś kocham Cię… Kurczę, też mam z tym problem. Jak tak o tym pomyślę to usłyszeli to ode mnie chyba tylko moi rodzice. Mówienie tego do jakiejś osoby jednak wymaga ode mnie 1000% przywiązania i zaufania, a o to nie jest tak łatwo.

  2. Unikam wartościujących określeń względem wszystkiego ”nieczłowieczego”, tzw natury nieożywionej. Mogę kochać ewentualnie sytuację, w której np mama lub ktoś z rodziny (bliska osoba) poświęca coś dla mnie: swój czas, zaangażowanie w jakąś czynność, rezygnuje z czegoś dla mnie. To jednak wynika z faktu, że te osoby mnie kochają ( i ja je), a to co robią, jest wyrazem tej miłości. Chciałam zwrócić uwagę na inną kwestię: czy nie jesteśmy zbyt ograniczeni jeśli chodzi o „stopniowanie” wartościującego nazewnictwa? Unikam- nie przepadam- nie lubię- nie znoszę- nie cierpię- brzydzę się- nienawidzę. Wybór i w miarę gładki gradient między tymi nacechowanymi negatywnie . A pozytywne? Akceptuję- lubię- bardzo lubię- uwielbiam- …? „Kocham” aż się prosi o miejsce. Między „uwielbiam” a „kocham” jest ogromna przepaść i z bólem stwierdzam, że- mimo miłości do języka polskiego i szacunku do jego różnorodności- nie potrafię znalezć odpowiedniego wyrażenia na „załatanie” tej znaczeniowej dziury. Myślę nad właściwym słowem od dobrej chwili i nic nie przychodzi mi do głowy. Może kwestia osłabienia „kocham” nie wynika z faktu nadużywania , ale właśnie ze zbyt ograniczonych możliwości wybrania takiego słowa, które byłoby mocniejsze od „uwielbiam” ale jednocześnie nie stawiałoby męża i czekolady na 1 poziomie..?

    Pamiętam, że wątek nienawiści i miłości jakoś „ugryzłyśmy” w komentarzach pod którąś recenzją: napisałam wówczas, że jedyny „twór” którego nienawidzę, to galareta..dziś zastanowiłam się głębiej : nie nienawidzę galarety. Nienawidzę tego, jak się czuję po jej zjedzeniu ( po zjedzeniu masła też). Nazywam więc stan fizyczny (obrzydzenie, wstręt, chęc puszczenia pawia), psychiczny(” Chryste, co ja zeżarłam! Jakbym jadla jakiegoś obślizgłego płaza, który w dodatku się TRZĘSIE o_o FUJ!!!”).

    Mamie nigdy nie powiedziałam, że ją kocham. Zawsze omijałam to stwierdzenie mówiąc „kochana mama”, w 3 osobie:/ Bez sensu. Ale od niej też nigdy tego nie usłyszałam. Wiem, że mnie kocha, bo to co dla mnie robi i zrobiła do tej pory- nie mieści się w głowie. Jest Aniołem. Słowa chyba nie są mi potrzebne, żeby wiedzieć, co do mnie czuje. Z 2 strony skutkuje to faktem, że ja sama mam problem z wyrażeniem tego uczucia słownie: zawsze daję do zrozumienia czynem, jednak równowaga jest ważna, ludzie są słuchowcami- lubią, gdy te słowa po prostu wybrzmiewają. O dziwo, bratu mówię całkiem często, że go kocham :)
    Kwestia internetu: denerwowało mnie nadużywanie serduszek. Są osoby, które bezrefleksyjnie wysyłają lub zamieszczają w komentarzach wręcz wysyp podobnych emotikon, co jest wyrazem zachwytu, oczarowania. Symbolika ma dla mnie ogromne znaczenie, a symbol serca to miłość. Dziś zdałam sobie sprawę, że być może jest to kwestia ograniczonego wyboru w znakach, które mogą odpowiednio wyrazić to, co odczuwa się w danej chwili. Nie zmienia to faktu, że następstwem jest osłabienie silnie wartościujących określeń..

    1. Myślę, że znajdzie się znacznie więcej gradientów słów wartościujących, bo język polski ma jeden z najbogatszych zasobów słów wśród języków. Inna kwestia, że rzeczywiście na co dzień nie interesują nas gradienty i wykorzystujemy wyrazy mocne, skrajne, kategoryczne.

      „Między „uwielbiam” a „kocham” jest ogromna przepaść i z bólem stwierdzam, że- mimo miłości do języka polskiego i szacunku do jego różnorodności- nie potrafię znalezć odpowiedniego wyrażenia na „załatanie” tej znaczeniowej dziury.” – Cieszę się, że o tym napisałaś, ale pozwolę sobie chwilowo pominąć wątek. Wpis dokładnie o tych dwóch słowach czeka w kolejce do publikacji.

      „Może kwestia osłabienia „kocham” nie wynika z faktu nadużywania , ale właśnie ze zbyt ograniczonych możliwości wybrania takiego słowa, które byłoby mocniejsze od „uwielbiam” ale jednocześnie nie stawiałoby męża i czekolady na 1 poziomie..?” – Nie rozumiem. „Kocham cię” jest słabsze, bo nie mamy alternatyw? To pośredni powód. Zawsze możemy nie powiedzieć niczego albo obejść wypowiedź. Osłabienie „kocham cię” wynika bezpośrednio z nadużywania go, a czemu tak się dzieje? Między innymi – nie tylko! – z powodu, który podałaś. Według mnie bardziej przez to, że „kocham” jest modne.

      „Słowa chyba nie są mi potrzebne, żeby wiedzieć, co do mnie czuje. Z 2 strony skutkuje to faktem, że ja sama mam problem z wyrażeniem tego uczucia słownie.” – Słowa są ważne nie tylko dlatego, że ludzie są słuchowcami. Słowa to swojego rodzaju przysięgi. Mają moc ustanawiania rzeczywistości. Dlatego najważniejszym elementem ślubu jest wypowiedzenie „tak”, a nie fakt, że para gapi się na siebie maślanymi oczami. Dlatego mamy imiona, nazwiska. Dlatego nazywamy rzeczy, miejsca i stany. Musimy je okiełznać i urzeczywistnić. Btw, nigdy nie usłyszałam od taty, że mnie kocha. Mam prawie 30 lat i do dziś czuję pustkę z tego powodu.

      1. „Może kwestia osłabienia „kocham” nie wynika z faktu nadużywania , ale właśnie ze zbyt ograniczonych możliwości wybrania takiego słowa, które byłoby mocniejsze od „uwielbiam” ale jednocześnie nie stawiałoby męża i czekolady na 1 poziomie..?”- chodziło mi o słowo pośrednie między „kocham” a ”uwielbiam”. Wówczas można by uniknąć nadużywania tego pierwszego. Kocham męża, mamę, brata. Uwielbiam czekoladę? Tak, ale czuję podskórnie, że to za słabe określenie, z kolei kochać czekoladę? I kochać męża? Jedno potężne słowo nazywające uczucie do osoby i jedzenia… Dlatego napisałam, że słowa z mocnym emocjonalnym ładunkiem zostawiam do nazywania tego, co czuję wobec ludzi ( ewentualnie sytuacji z ich udziałem).

        ”Myślę, że znajdzie się znacznie więcej gradientów słów wartościujących…”- nadal się zastanawiam nad nimi i nadal nie mam pomysłu. Może masz jakiś?

        Z całym ostatnim akapitem Twojej odpowiedzi w pełni się zgadzam. I względem ojca mam identycznie, z tym, że mam prawie 40-stkę i zero szans żeby to usłyszeć (ani mu tego powiedzieć), niestety.

        1. Może nie miłość, a umiłowanie, zamiłowanie, sympatia? Nie każdego słowa użyjesz w zgrabnym czasowniku, bo np. sympatyzować z czekoladą brzmi głupio, lepiej już czuć sympatię czy entuzjazm względem czegoś.

          1. Zamiłowanie mi się podoba, nawet bardzo pasuje do czekolady, zgadzam się. Natomiast „miłuję czekoladę” też nie brzmi dobrze.. Gdyby istniał właśnie taki czasownik, prosty, lekko brzmiący ale potężnie nacechowany, może ludzie nie nadużywaliby stwierdzenia „kocham”. Off-top: znasz „Myślnik Stankiewicza”?

            1. Zamiłowuję bądź zamiłowywuję czekoladę :’D No nie, czasowników zdecydowanie nam brakuje. Polski język jest bogaty w przymiotniki, zwłaszcza pieszczotliwe.

              Nie znam, ale wygoogluję, kto bądź co to jest. Powinnam znać?

              1. Nie wiem, czy powinnaś ale na pewno warte polecenia..facet genialnie opisuje nienazywalne sytuacje lub odczucia,tj takie, ktorym brak określeń w jezyku polskim. Jest po prostu kapitalny

  3. „Czy kiedy trafię na stare, zapyziałe i w połowie nieczynne wesołe miasteczko, powiem, że je kocham?” Łe tam, ja na pewno akurat na takie: „TAK”. Już widzę taką postapokaliptyczną, mroczną scenerię i puste, opuszczone miejsce, do którego zakradam się i… :>

    Tego typu słów nie nazywałam nigdy „pustymi”, bo pusta może być według mnie obietnica, czyli np. pozorne zadeklarowanie, obiecanie czegoś, jakaś intencja, a bez czynu, wdrożenia tego w życie.
    Ja takie słowa nazywam sobie „wytartymi”. Wytarte jak stary fotel. Są, bo są, ale gdyby nie było to chyba też dobrze, ale pewnie w ich miejsce wlazłyby inne. Może nawet niepoprawne gramatycznie, bo mam dziwne wrażenie, że niektórzy potrzebują po prostu przeciągać swoje wypowiedzi, często nawet dokładając niepotrzebne słowa. „Wszyscy ludzie lubią czekoladę” – ja bym powiedziała „ludzie lubią…” (wtedy będzie to prawdziwe, bo mówi się ogółem, nawet można przyjąć, że o większości; bo wszyscy-wszyscy – no przecież nie sprawdzimy), albo „wszyscy…”, gdy chciałabym się szczególnie od świata oddzielić, ale to słowo wytarte jak w złości / rozpaczy: „no ja się zabiję!”. I tak samo jak niektórzy mówią, np. „jakiś deszczowy dzisiaj dzień” – po co te „jakiś”? No: „deszczowy”, człowieku, przecież powiedziałeś, po co coś dodawać?
    W pewnym sensie więc nie widzę powodu, dla którego miałabym rozkminiać tu cokolwiek. Tak już jest i tyle. To chyba raczej kwestia językowa.
    Ale! Też nie lubię nadużywania pewnych słów, przez co tracą znaczenie.
    Oprócz kochania, nienawiści, ja zawsze dodaję do tego „łamanie prawa” itp. Nie jestem za tym, by za szybko używać za mocnych słów, bo potem – gdy już np. można by je użyć – większość ma wrażenie „a pan X mówi to od Y czasu, a nic się nie dzieje”. Tylko że w danym momencie właśnie się coś stało, a odpowiednich słów już nie ma.
    Tak samo nie podoba mi się nie używania mocnych słów, gdy są adekwatne. To jednak może wynikać z uprzedniego wyświechtania i wytarcia słów. Staram się używać słów adekwatnie, z gorszym lub lepszym skutkiem. Jednak staram się.
    Kolejne smutne społeczne zjawisko, na które pewnie nic się nie zrobi. A gdy jeszcze dodać podejście niektórych, że emotikonka wszystko zastąpi… ekhem.

    1. „Łe tam, ja na pewno akurat na takie: „TAK”.” – Nie mam na myśli fajnego postapokaliptycznego, tylko ubogie w atrakcje, stare i nudne. Na mroczne i straszne biegłabym, ile sił w nogach ;)

      „Pusta może być […] jakaś intencja, a bez czynu, wdrożenia tego w życie.” – Słowo nie może być intencją bez wdrożenia w życie? Łatwo mówić ludziom, że się ich kocha, ale niczego dla nich nie robić i mieć ich głęboko w d. // Określenie „wytarte” bardzo, bardzo mi się podoba.

      „„Wszyscy ludzie lubią czekoladę” – ja bym powiedziała „ludzie lubią…” (wtedy będzie to prawdziwe, bo mówi się ogółem, nawet można przyjąć, że o większości; bo wszyscy-wszyscy – no przecież nie sprawdzimy), albo „wszyscy…”, gdy chciałabym się szczególnie od świata oddzielić, ale to słowo wytarte jak w złości / rozpaczy: „no ja się zabiję!”.” – W punkt.

      „Oprócz kochania, nienawiści, ja zawsze dodaję do tego „łamanie prawa” itp. Nie jestem za tym, by za szybko używać za mocnych słów, bo potem – gdy już np. można by je użyć – większość ma wrażenie „a pan X mówi to od Y czasu, a nic się nie dzieje”. Tylko że w danym momencie właśnie się coś stało, a odpowiednich słów już nie ma.” – W odpowiedzi do Magdy wstawiłam link. Znajdziesz pod nim filozoficzną bajkę obrazującą dokładnie to, o czym napisałaś. Krótka, polecam :)

      „Tak samo nie podoba mi się nie używania mocnych słów, gdy są adekwatne.” – Rzeczywiście smutne. Jeśli masz na myśli m.in. mówienie „kocham cię” tym, których kochasz, jestem w podobnym położeniu.

      1. Wiem, jakie miałaś na myśli. Musiałam jednak napisać coś z przymrużeniem oka, bo nie byłabym sobą.

        Co do pustości słów – mamy inne nazewnictwo, o tym napisałam. Rozumienie zjawiska to samo, ale inaczej nazywamy.

        Bajka spoko, nie wiem, czy oglądałaś tę „baśniową” misję z Wiedźmina, co kiedyś przesłałam Ci filmik. Tam był też motyw z bajki o chłopcu, który krzyczał, że do wioski biegną wilki. Zawsze to krzyczał, co zawsze było kłamstwem… Aż w końcu nikt nikt nie posłuchał. I wtedy przydał się wiedźmiński miecz.

        Taak, do tego ostatniego i „kocham cię” można zaliczyć. Ty może i masz problem z samym mówieniem tego, a ja ostatnio się głęboko zastanawiałam. Chyba problemu nie miałabym z powiedzeniem, o prawdziwym i szczerym uczuciu, które mnie wypełnia. Jednak… na ile u mnie wypełnia mnie i jest mocne, a na ile ledwo się tli i prawie nie istnieje? Nie jest mi z tym źle, więc nie zagłębiam się, bo wniosku, gdybym przeanalizowała to dokładnie mogłyby być straszne.

        1. Nad ostatnią kwestią zastanawiałam się przez LATA. Kocham czy sądzę, że kocham, bo przecież rodziców „trzeba” kochać? Wbrew pozorom pytanie nie jest głupie. A tym bardziej łatwe.

  4. Obok słów i których napisałaś, postawiłbym wszelkie ,, dramaty”, ,,tragedie” czy ,,masakry”. Wydaje mi się, że nadużywanie pewnych określeń wystarczyłoby zastąpić użyciem przysłówka ,,bardzo”.
    Na co dzień nie mam kłopotu (nie: problemu!) z wyrażaniem swoich uczuć do innych, a jednocześnie staram się nie przesadzać, gdy mówię o rzeczach czy sytuacjach społecznych. Myślę, że najlepiej byłoby to jakoś wypośrodkować, zachować umiar.
    W komentarzach doczytałam, że planujesz wpis dotyczący ,, kocham” i ,,uwielbiam”. Mnie się zdaje, że to zupełnie różne słowa, niekoniecznie będące ogniwem w ,,łańcuchu okazywania sympatii”. Ale to przy następnym wpisie (;

    1. W takim razie dorzucę jeszcze „patologie”, „choroby”, „zboczenia”. Coś, co wykracza poza pojęcie pojedynczej osoby, traktowane jest jako najgorsza zgroza świata. Przede wszystkim w kwestiach światopoglądowych. Gej jest zboczeńcem, seks grupowy to patologia, a ścisłe przestrzeganie zasad KK w XXI wieku oznacza patologię.

      Tak, ja też uważam, że kocham i uwielbiam to inne słowa. Mają wspólne elementy, ale… będzie o tym! ;)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.