Urlop nad morzem. Pobierowo 2022 #2 Plaża

Jeżeli nie przepadacie za zdjęciami typu próżnego, czym prędzej opuśćcie niniejszy wpis i zajrzyjcie do kolejnego. Albo cierpliwie poczekajcie na nowy, jeśli jesteście z treściami na livingu na bieżąco i akurat ta – nieszczęsna dla was – publikacja stanowi najświeższą pozycję. Na dziś bowiem wybrałam fotografie plażowe, przede wszystkim selfie. Nie ma na nich niczego poza moim ciałem, upolowanym przed wyjazdem strojem, ukochanymi tatuażami i paletą radosnych barw na twarzy. Mam uśmiech, czasem mokre włosy, opaleniznę ukazaną w różnych stadiach. Niezależnie od myśli rozgrywających się w głowie jestem szczęśliwa. I o ów całokształt szczęścia chodzi, o nic więcej.

Spis nadmorskich publikacji:

Plaża Pobierowo 2022

Selfie na plaży w Pobierowie

Jak wspomniałam w otwierającym wpisie z nadmorskiej serii, podczas urlopu zwariowałam na punkcie zdjęć. Pierwszy atak fotografowania złapał mnie w trakcie plażingu. Miałam ku temu cudowne warunki, wszak w niedzielę udaliśmy się na plażę w komplecie. Pogoda była obłędna, przynajmniej dla mnie (towarzysz cierpiał, bo nie lubi morza ani upału, Rubi zaś chillowała w cieniu leżaka, toteż pewnie było jej to mniej więcej obojętne). Świeciło pełne słonko, temperatura postawiła zero za trójką, wiatr był leciuteńki. Nie musiałam pilnować ręcznika – technicznie rzecz biorąc, wówczas koca – więc biegałam z telefonem i robiłam zdjęcia sobie, towarzyszowi, Rubi, sobie z Rubi, sobie z towarzyszem, towarzyszowi z Rubi, naszej trójce. Ze względów prywatności publikuję głównie swoje i Rubinowe.

Niektóre zdjęcia, jak choćby powyższe, są podobne. Mogłabym wybrać lepsze i ograniczyć tym samym liczbę plików wrzucanych na blog, aaale nie chcę. Tak dawno nie robiłam zatrważającej ilości selfie oraz tak dawno nie czułam się równie radosna, że pragnę mieć pod ręką – w internecie – wszystkie obrazki. Nie na Facebooku, bo wyszłoby za dużo. Nie na Instagramie, bo stamtąd wyrzuciłam całość prywatnych zdjęć. Blog to idealne miejsce, w końcu własna platforma.

Rubi i towarzysz byli ze mną na plażingu dwukrotnie, a raczej półtorakrotnie, po czym plażowałam sama. Leżąc na brzuchu, czytałam książkę. Opalając przód, słuchałam podcastów kryminalnych. Czasem puszczałam muzykę. Raz czy dwa wsłuchiwałam się w otoczenie. Co ciekawe, w tej bajecznej atmosferze nie przeszkadzały mi głośne rozmowy ludzi ani wrzaski dzieci. Każdy dźwięk stanowił ważny element nadmorskiej muzyki. Był też szum morza, jedna z najpiękniejszych melodii na świecie. Nie mam wątpliwości, iż tak brzmi szczęście.

Plaża Pobierowo 2022

Opalanie się na plaży, pływanie w Bałtyku

Każdego dnia zaliczałam od jednej do trzech słonych kąpieli, przede wszystkim między obrotami z brzucha na plecy i na odwrót. Chyba tylko raz, w pierwszym dniu, trafiłam na fale. Później morze było niemal jednolite, łagodne, spokojne. Na tyle ciepłe, że chłód dna nie szpilował mięsa do kości (jak w pierwszym dniu, kiedy to niska temperatura zmroziła mi kości w łydkach). Wypuszczałam się na otwarte morze, po czym doświadczałam irracjonalnego strachu, że oto zaraz ugryzie mnie jakaś zmutowana ryba albo topielec leżący na dnie Bałtyku złapie mnie za nogę i wciągnie. Odwracałam się w stronę plaży i płynęłam, ile sił w mięśniach, byle tylko uciec od jakże realnego zagrożenia. Dodatkowo jednego dnia zbierałam muszelki dla rodzinki. Pokiereszowałam stopy od ostrych kamieni, ale czego się nie robi z pożądania muszli!

Na plażę chodziłam w spodenkach i t-shirtach, które skądinąd przydawały się do zakrywania twarzy przed słońcem. Żeby ograniczyć ciężary, brałam tylko niezbędny sprzęt: ręcznik, kremy z filtrem, jedzenie i picie, książkę, telefon ze słuchawkami. Mój biedaasortyment przegrywał wizualnie w starciu z nieśmiertelnymi polskimi parawanami, leżakami (komu chce się to dziadostwo dźwigać?!), parasolami i dmuchanymi zabawkami dla dzieci. Przy czym akurat te ostatnie są miłe memu sercu. Gdyby towarzysz urlopu zechciał chodzić ze mną na plażę codziennie, kupiłabym wielki materac z jednorożcem, brokatem bądź innym uroczym ornamentem i dryfowałabym po Bałtyku niczym przedszkolak. Nadrobię w przyszłości.

Plaża Pobierowo 2022

Byłam zawiedziona, że znad morza zniknęły dawne akcenty. W pierwszym wpisie wspomniałam o braku straganów z pierdołami w centrum miasta. Niestety nowoczesność dopadła także samą plażę. Nie widziałam żadnych bananów ciąganych po Bałtyku i zrzucających do zimnej, głębokiej wody ludzi, którzy zapłacili dokładnie za to, by zostać zrzuceni. Nie słyszałam śmiesznych tekstów panów sprzedających na plaży jedzenie. Owszem, panowie byli, wlekli ciężkie pudła i wózki po piachu przez długie kilometry, ale nie mieli za grosz entuzjazmu. Potrafili tylko sucho wykrzykiwać listę produktów, którymi handlowali. Skądinąd asortyment też się zmienił. Kiedy byłam mała, królowały jagodzianki. Każdy szanujący się sprzedawca plażowy nosił jagodzianki, wokół których obowiązkowo latały zastępy os. A dziś? Popcorn, gorąca kukurydza, gorąca czekolada, naleśniki z czekoladą, naleśniki z serem, lody, zimne piwo, kawy ciepła i mrożona, sałatka owocowa. Kto w ogóle jada takie rzeczy w takich warunkach? Czy naprawdę na środku piaszczystej plaży ktoś spożywa naleśniki? Czy rzeczywiście w trzydziestu stopniach Celsjusza ktoś ma ochotę na wypicie gorącej czekolady? Nie rozumię ludzi.

Z psem na plaży

Na plaży było niewielu ludzi z psami, jednakowoż byli. Na przykład my. Podczas pierwszego pobytu nad morzem mała Rubi musiała być przywiązana do budki-transportera, ponieważ nie mogła zapanować nad ogromem entuzjazmu wynikającego z liczby ludzi dookoła i biegała po ręcznikach. Zdarzyło jej się nawet przebiec po kimś, a dokładnie po brzuchu opalającej się osoby (co było okropne, ale również śmieszne). Na szczęście dojrzała, dziesięcioletnia Rubina grzecznie leżała na kocu. Bardziej interesował ją cień niż sąsiedzi. Kilka razy podeszła do pana czającego się za parawanem, ale tylko dlatego, że została zawołana. Niechętnie puszczałam ją na piasek, bo z bliżej nieokreślonego powodu zaczynała go lizać. Jedna scena była komiczna, gdyż Rubi stanęła daleko koca, żebym nie mogła jej dosięgnąć, opuściła głowę, spojrzała mi głęboko w oczy i zaczęła zlizywać ciepły, suchy piach z plaży.

Plaża Pobierowo 2022

Plaża Pobierowo 2022

Dopiero w połowie (?) pobytu w Pobierowie dowiedziałam się, że z psem nie można wchodzić na każdą plażę. Przykładowo na strzeżonej jest zakaz wprowadzania zwierząt. Pomijając wyrzucone na brzeg meduzy i ryby, wszelako one wprowadzają się same. Poza tym jeśli ktoś ma prawo ustalać reguły dotyczące plaży i morza, to przede wszystkim rdzenni mieszkańcy. Skądinąd w tym roku meduz było podejrzanie mało, co również stanowi zmianę względem pobytów nad morzem w dzieciństwie. Możliwe, że to kwestia miejsca, pogody bądź czegoś innego, cholera wie. Napotkałam tylko dwie meduzy. Jedną nawet przerzuciłam w stronę otwartego morza, bo znalazła się niebezpiecznie blisko brzegu i niechybnie straciłaby życie. Ach, były też sarkastycznie srające na plaży mewy (klasyczne i zmutowane giganty).

Wracając do psów na plaży, i tak chodziliśmy na niestrzeżoną. Nie ma niczego gorszego od kolorowych boi unoszących się na wodzie i wyznaczających obszar, w którym wolno pływać. Podejrzewam też, że byłabym znacznie mniej szczęśliwa na urlopie, gdybym plażowała otoczona rodzinami z mnóstwem dzieci. Za to w dzikiej sferze byli przede wszystkim dorośli. Te osoby, które przychodziły z psami, zajmowały się zwierzakami, toteż żaden pies nikomu nie przeszkadzał. Psia kultura.

Plaża Pobierowo 2022

Słońce świeci nad nami…

Jako że większość selfie wyprodukowałam w pierwszym dniu, nie ma na nich nadmorskiej opalenizny. Ta, mimo prozdrowotnego smarowania się kremem SPF 30, pojawiła się w kolejnych dniach. Dzięki niej odkryłam, że wizja wyboru stroju z dużymi majtkami brzmiała atrakcyjnie przed i w trakcie zakupu, natomiast wielkie galoty zdecydowanie nie sprzyjają ładnemu rozkładowi słonecznego koloru skóry. Jestem pięknie brązowa w większości partii, za to tyłek przypomina… nie wiem co, może surową nóżkę kurczaka zalegającą w chłodziarce w Biedrze? Choć miałam cichą nadzieję na wykorzystanie stroju nie tylko w tym sezonie, w przyszłym roku będę musiała upolować nowy.

Plaża Pobierowo 2022

W przeciwieństwie do stroju doskonale sprawdziły się tatuaże. Wreszcie miałam okazję odkryć, a przy okazji uwiecznić na zdjęciach wszystkie (choć jak zwykle Falkora na kostce widać najmniej i najrzadziej). Jest ich obecnie osiem. Pytanie, czy dojdą kolejne, zdaje się retoryczne. Mam już upatrzone miejsca, natomiast zastanawiam się nad wzorami. Jakiś czas temu zamarzyły mi się nogi całe w osobnych tatuażach. Jeszcze nie wiem, czy takie zrobię, acz nie wykluczam. I jak wyleczę plecy, coś na nie trafi.

Plaża Pobierowo 2022

Plaża Pobierowo 2022

Plaża Pobierowo 2022

Sesja zdjęciowa na plaży w Pobierowie

Kiedy patrzę na dodane wyżej zdjęcia, a tym bardziej te, które znajdują się poniżej, przypominam sobie, jak wiele można ukryć za uśmiechem. Wydaje się, iż zdjęcia w stroju kąpielowym – podobnie nagie, np. wykonywane przeze mnie akty – odkrywają wszystko. Ale to nieprawda, bo widać jedynie ciało. Cały mrok, smutki, strach, kompleksy siedzą w głowie i mają się doskonale. Wiele razy uśmiechałam się do zdjęć, choć bolało mnie ciało – żołądek, plecy, obecnie mam uszkodzoną kość ogonową – albo miałam fatalny dzień. Na urlopie nie czułam smutku, ale zjadały mnie kompleksy. Nie da się ukryć, że nie wyglądam już jak przez ostatnie kilkanaście lat. A to wcale nie koniec zmian, na których efekt w pewnym sensie nie mam wpływu, bo zależy mi przede wszystkim na zdrowiu. Co się musi dziać, niech się dzieje. Niestety łatwo nie jest.

Plaża Pobierowo 2022

Mam mnóstwo zdjęć, na których wyglądam pięknie. Wcale się jednak taka nie czułam. Ani nie czuję. Jest wiele rzeczy, których muszę się nauczyć i które czekają, aż poukładam je w głowie. Ja przeżywająca daną chwilę to zupełnie inna ja niż osoba, która pozostaje we wspomnieniach, kiedy chwila mija. Nie mogłam po prostu wyjść na plażę, położyć się na ręczniku i czerpać przyjemności ze słońca na skórze, szumu morza w uszach. Dręczyły i dręczą mnie negatywne myśli. Każdy ma jakiś sposób radzenia sobie z niepewnością i niską samooceną. Ja robię zdjęcia i oswajam się z rzeczywistością, na którą muszę wówczas popatrzeć z boku, niejako w roli osoby trzeciej.

Plaża Pobierowo 2022

Wróćmy do czegoś przyjemniejszego. Sesję na plaży zrobił mi towarzysz urlopu – jak wspomniałam w poprzednim wpisie, więcej o nim będzie później – w bodajże przedostatnim dniu plażingu. Zgodnie z umową przyszedł po mnie pod koniec opalania, czyli ok. 17:00 (codziennie plażowałam mniej więcej od 12:00 do 17:00). Na piasku pozostawały wówczas tylko zdesperowane niedobitki i osoby, które zasnęły na słońcu, wobec czego nawet nie wiedziały, że wybiła tak późna godzina. Mniej ludzi to mniejsze poczucie siary, zwłaszcza gdy próbuje się zrobić zdjęcie podczas skoku i trzeba powtarzać ujęcie kilka razy, aż niedługi przecież lot zgra się z przyciśnięciem przycisku.

Plaża Pobierowo 2022

Na koniec jeszcze parę selfie, gdyż dostaliście za mało, i czas kończyć z tym wpisem. Do zobaczenia w następnym, mniej skupionym na powierzchowności mojej szanownej osoby. Bywajcie!

14 myśli na temat “Urlop nad morzem. Pobierowo 2022 #2 Plaża

  1. Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia, kwitniesz, promieniejesz, bije od Ciebie taki blask, achhh, wiem, jak sztampowo to brzmi, ale nic nie poradzę, że naprawdę tak myślę. A może taki komentarz do powyższych zdjęć jest właśnie w sam raz? Bo moje słowa są szczere, prawdziwe i płynące z głębi serca. Życie jest raczej krótkie i raczej jedno, zatem fajnie jest po prostu… żyć. Ale nie na słabą tróję, tylko na pięć z plusem. Choć droga do tego szczęścia nie zawsze należy do tych krótkich i prostych, przeciwnie – czasem trzeba włożyć wiele wysiłku w to, by przepracować pewne kwestie i nauczyć się (!) być szczęśliwym. Ale gdy już poukłada się w głowie pewne sprawy, to każdej takiej eudajmonicznej chwili doświadcza się później ze zwielokrotnioną siłą i znacznie bardziej się ją docenia. Coś o tym wiem… ;)

    1. Dziękuję <3 Próbuję dociągnąć do piątki, ale przede mną ogrom sprawdzianów rodem z fizyki, chemii i innych okropieństw.

        1. Dziękuję. Szkoda, że sama tak nie myślę. Poza tym to figura przejściowa. Gdzie wyląduję ostatecznie, tylko ciało raczy wiedzieć ;)

  2. Dałaś radę pływać w Bałtyku? Podziwiam. Jak ostatnio (jakieś hm… 8 lat temu) próbowałam zanużyć coś więcej niż stopę myślałam, że umrę z zimna.

    1. Dopiero po wygrzaniu się na słońcu. Nie ma znaczenia, czy to morze, jezioro, basen odkryty. Z marszu do takiego zimnego paskudztwa nie wejdę. Za to jak już się rozpływam z gorąca i zaczynam fantazjować o zamieszkaniu w zamrażarce, zbiornik wodny – w tym Bałtyk – jest idealny.

  3. Cieszę się, że znalazłam chwilę na przeczytanie Twojej relacji. Jeszcze bardziej cieszę się tym, że wyjechałaś na urlop i pozwoliłaś sobie na bycie wolną.
    Jestem serio ciekawa, czy wszyscy mają tak z polskim morzem, że budzi w nich uczucie swobody, tolerancji kiczu i hałasu?. 'Moje’ Władysławowo też okazało się w tym roku inne niż pamiętam je z dzieciństwa czy sprzed 5 lat. Ale uczucie, pardon, wyjebania na wszystko, było tak samo łatwe do osiągnięcia jak zawsze.
    Super, że trafiłaś z pogodą oraz, że mimo zła w głowie dałaś radę cieszyć się słońcem. Niestety sama wiem jak trudno pogodzić się z tym, że ma się już kobiece ciało, a dalej chciałoby się nastolatkowego patyczka….
    Nie mogę się doczekać kolejnych części!

    1. Cieszę się, że też znasz i czujesz magię polskiego morza. Szkoda, że trafiłaś na nieurodzaj pogodowy. I szkoda, że również do Władysławowa dotarł XXI wiek. Trzeba jeździć nad morze częściej, bo któregoś roku się okaże, że nawet samo morze zniknęło na rzecz dużej galerii handlowej.

  4. Gdybym ja chociaż byłbym tym towarzyszem… :D

    Rzeczywiście połówka opisu podróży o tych parawanach, gorących kukurydzach i meduzach brzmi jak skrypt skeczu Monty Pythona o biurze podróży, ale jednak nie ma się co dziwić. Polskie morze to wiecznie niezagospodarowany pomyślnie teren, często niestety poddawany determinacji przez różne siły odpowiedzialne za podnoszenie się temperatury ziemi o kilka stopni, oraz za wylesianie tychże terenów. Warto się zastanowić nad tymi zmianami i coś zacząć z tym działać.

    Pozdrawiam.

    1. Mam jednakowoż nadzieję, że to wezwanie do wszystkich mieszkańców naszej planety, a nie do mnie personalnie. Nie dam rady naprawić świata sama. Chyba że pomożesz! :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.