Ogłoszenia jednorożalne. Czy living może być społecznością? I te pe

Witajcie, drodzy moi. Dziś czeka na was wpis z ogłoszeniami z naszej parafii jednorożców. Dotyczy kwestii, nad którymi rozmyślam od końca ubiegłego roku. Na wstępie muszę zaznaczyć, iż wpis nie ma charakteru oznajmującego. Wręcz przeciwnie: jest jednym wielkim znakiem zapytania. Wypisałam pytania i propozycje, które chodzą mi po głowie. Jeżeli ograniczycie się do czytania, nic z tego nie wyjdzie. Potrzebuję waszych odpowiedzi. Nie muszą zostać udzielone od razu, wszak nie każdy czyta wpisy w dniu publikacji. Przydałoby się jednak, żeby jak najwięcej z was odniosło się do treści.

Z drugiej strony brak odpowiedzi to również odpowiedź. Tak czy owak, do niczego was nie zmuszam. Jeśli nie będziecie chcieli zmian, testowania nowości ani uspołeczniania się – w porządku. Wówczas wszystko zostanie po staremu, i tyle. Możliwe są również tylko częściowe zmiany.

Ogłoszenia na blogu Living On My Own - luty 2020 rok

Blog vs. społeczność

Pierwsze pytanie dotyczy komunikacji. Zarówno między wami a mną, jak i wami a wami. Niektóre wpisy, szczególnie niedzielne filozoficzne, zaowocowały dyskusjami nie tylko na linii autor-czytelnik, ale również pomiędzy czytelnikami. Być może dla was to nic wielkiego, wszelako ja pękałam ze szczęścia, wchodząc na blog po dniu nieobecności i widząc was wymieniających opinie i przekonania.

W mojej głowie narodziło się nieśmiałe marzenie, żebyśmy przemienili się w społeczność. Grupę ludzi, którzy dyskutują ze sobą tutaj i nie tylko. Może o słodyczach, może o innych rzeczach – co komu przyjdzie do głowy. Byłoby miło, gdybyście mieli większy wkład w istnienie livingu, np. we wpisach takich jak dzisiejszy, kiedy jak mało kiedy potrzebuję waszej aktywności, reakcji, odpowiedzi.

Nazwa społeczności

Druga kwestia dotyczy nazwy. Jeżeli spodoba wam się pomysł społeczności, wypadałoby nadać jej nazwę. Jeśli odrzucicie ów pomysł, spoko, niemniej nazwa nadal by się przydała. Czasem – jak dziś w pierwszym zdaniu – zwracam się do was jakimś słowem. Bywa, że sięgam po śmieszne określenia typu ­­misie-pysie. Może wolelibyście mieć stałą nazwę? Cziłałki? Jednorożce? Unicorny? Jednorożanie? Coś innego?

Ogłoszenia na blogu Living On My Own - luty 2020 rok

Więcej mnie

Publikacje takie jak ostatnia, w której wspomniałam o problemach ze zdrowiem fizyczno-psychicznym, a także końcoworoczna, w której podsumowałam wydarzenia z uprzednich dwunastu miesięcy, dają mi do myślenia. Sądziłam, że teksty opisujące, co się dzieje w moim życiu, są nudne i niepotrzebne. Teraz jednak wcale nie jestem pewna. Czy chcecie, żebym więcej pisała o sobie i codzienności? Jeżeli tak, jak by to miało wyglądać i co chcielibyście wiedzieć? O jakich sferach egzystencji chcielibyście czytać?

Więcej was

Dalej myślałam o tym, żeby przeplatać – raz na kilka tygodni czy miesięcy – swoje teksty waszymi. Pamiętacie recenzje czekoladek Wawelu, o których napisanie poprosiłam mamę? Zastanawiałam się niedawno, dlaczego tak rzadko to robię. Zadzwoniłam więc do mamy i zapytałam, czy chciałaby jeszcze raz coś przetestować. Zgodziła się. I to nie pod przymusem, bo słodycze zaoferowałam jej tak czy inaczej.

Skoro lubicie czytać recenzje słodyczy, a większość z was nie prowadzi blogów, być może chcielibyście napisać coś na living? Myślę przede wszystkim o produktach, za którymi sama nie przepadam i które – jeżeli nie wasza inwencja i interwencja – nigdy nie pojawią się na livingu. Mogą to być także zestawienia nowości sklepowych czy rankingi waszych ulubionych słodyczy. Albo teksty na inny temat, które będę mogła skomentować własnymi przemyśleniami. Wydaje mi się to ekscytujące.

Ogłoszenia na blogu Living On My Own - luty 2020 rok

Jednorożcowe webinary

Piąty pomysł to webinary. O nich wspomniałam już dwóm osobom, które chciałabym gościć w pierwszej kolejności: Kimiko i Cukrowej Drwalowej. Mogą potwierdzić, jak długo myślę o rozpoczęciu webinarów, konferencji, live chatów czy jakkolwiek je nazwiecie. Spotkania przed kamerkami nie miałyby zastąpić wpisów, tylko być dodatkami dla chętnych. Można by je organizować raz na kilka tygodni czy miesięcy – w zależnie od ochoty, zainteresowania, liczby tematów godnych omówienia.

Webinary mogę prowadzić sama, z innymi znanymi postaciami (wspomnianymi już dziewczynami), a nawet wybranymi gośćmi – tymi z was, którzy chcieliby podzielić się z resztą społeczności buźką i głosem. Poruszana tematyka? Od słodyczy po kosmos, innymi słowy: pełna dowolność. Ja rzuciłam pomysł, wy decydujecie. Poza tym webinar może też służyć odpowiadaniu na bieżące pytania.

Spotkania na żywo

Nie jest to realistyczny plan w dobie koronawirusa, a tym bardziej restrykcyjnej kwarantanny, niemniej warto zapamiętać go na przyszłość. Gdyby udało nam się stworzyć społeczność, moglibyśmy spotykać się raz w roku – na mniejsze dystanse częściej – i poznawać się pozacyfrowo.

Ogłoszenia na blogu Living On My Own - luty 2020 rok

Urozmaicanie tekstu

Przy okazji minionego dołu psychicznego ukryłam wszystkie filmy na kanale na YouTubie, a z bloga usunęłam informację, że w ogóle mam kanał. I tak nic się na nim nie działo. Jakby co, filmy nadal możecie oglądać, jednak wyłącznie z pozycji wpisów na blogu, bo nie zostały całkowicie wyłączone.

Raz na jakiś czas nachodzi mnie myśl, żeby coś nagrać, ale jak myślę o realizacji, natychmiast tracę zapał. Prawda jest taka, że kompletnie nie umiem w wideo. Z drugiej strony nagrania byłyby miłym urozmaiceniem tekstu. Nie jeden raz dostałam pytanie, jak wygląda proces degustacyjny, podczas którego powstają notatki. Mogłabym to nagrać. Albo nie? Znów jedynie rzucam pomysł. You choose.

Wsparcie na Patronite

Temat bardzo dla mnie ważny, wszelako wciąż stojący pod znakiem zapytania. Nie wiem, jak się za niego zabrać i z której strony go ugryźć. Boję się, że założę konto tylko po to, żeby odkryć, iż living i moja praca nie są niczego warte. Ponadto Patronite wymaga od autorów ustalenia progów i przypisania każdemu z nich nagrody. Jedną z nich mogłyby być publiczne podziękowania. Czy to byłoby w porządku? W jakim miejscu i jak często chcielibyście widzieć na blogu podziękowania? We wszystkich wpisach? Wybranych? Omawiam temat z przyjaciółką, ale jestem w kropce.

Ogłoszenia na blogu Living On My Own - luty 2020 rok

Ból istnienia… na Facebooku

Na koniec zostawiłam ból istnienia livingu w social media. O ile na Instagramie jakoś mi idzie, o tyle fanpage na Facebooku jest kpiną. Codziennie udostępniam nowy wpis blogowy, i tyle. Zero komunikacji z wami. Zero zabawy. Zero czegokolwiek. Profil ożywa tylko wtedy, kiedy ktoś wysyła mi wiadomość prywatną z pytaniem, prośbą o poradę czy czymś innym. Po krótkiej wymianie zdań na powrót zapada w letarg.

Kompletnie nie umiem w Facebooka. Nawet prywatne konto traktuję jako archiwum do przechowywania ulubionych utworów muzycznych (zero reakcji) i zdjęć (tu zdarza się dostać lajka). Może ktoś z was lubi niebieskie medium społecznościowe i living na tyle, żeby przejąć ode mnie to draństwo i pomóc mi współtworzyć społeczność? W niektórych tematach naprawdę trudno mi się zmobilizować. Póki nie dostanę pomocy i facebookowego kopa w dupsko, profil będzie w obecnym stanie cmentarzyska wpisów. Gdyby komuś udało się go rozruszać, rozruszałabym się i ja.

***

Koniec ogłoszeń, drogie/drodzy… <do ustalenia>. Przypominam apel ze wstępu: potrzebuję waszych odpowiedzi. Bez nich tworzenie społeczności nie ma sensu i pozostaniemy w modelu autor vs. czytelnicy bloga. Jeśli wolicie zostawić sprawy takimi, jakimi są, w porządku.

Podsumowując: Dajcie znać, co chcecie realizować, a czego nie chcecie.

16 myśli na temat “Ogłoszenia jednorożalne. Czy living może być społecznością? I te pe

  1. Jednorożanie… jak to dumnie brzmi i mówię całkowicie poważnie.
    Moim zdaniem stworzenie takiej społeczności mogłoby być ciekawe.
    Więcej Ciebie? To także nie jest złe. Oczywiście znajmy granice prywatności, ale moim zdaniem dzięki temu można się lepiej poznawać.
    Webinary, wszelakie spotkania też brzmią ciekawie, chociaż z takimi pomysłami (w moim odczuciu) różnie bywa. Z jednej strony są chętni, z drugiej, przychodzi co do czego i zdarza się coś odmiennego.
    Co do Patronite pozwolę sobie na brak wypowiedzi, bo głupio mi z tym, iż bardzo chciałabym kogoś chociaż malutką kwotą wesprzeć, a samej mi z finansami ciężko.
    Również wątek z recenzjami innych jest ciekawy. Możesz napisać swoją recenzję, a także dodac coś od innych, jeżeli byłoby takie zainteresowanie.
    Pozostaje mi trzymać kciuki i czekać co z tego ostatecznie wyniknie, bo sam w sobie koncept brzmi zachęcająco.

  2. Myślę że my już w pewnym sensie tworzymy społeczność. Choć ja jestem z natury bardzo cicha w internecie, zawsze czytam nie tylko recenzję ale i komentarze a nawet czasem coś od siebie zostawię. Myślę że pomysł hm… zformalizowania tej społeczności jest fajny, ale błagam nie 'cziłałki ’ xD Bardziej szłabym w kierunku nazwy jaką miała bardzo stara grupa ma fejsie, która kiedyś założyłaś.

    Recenzje i wpisy gościnne to wizja która mi się bardzo podoba i sama chętnie bym coś napisała, natomiast myślę że takie wpisy powinny zawierać też jakieś Twoje komentarze bo nie ukrywajmy wchodzimy tutaj żeby czytać Ciebie. Zastanów się też co zrobisz jak ktoś napisze na Living coś co Ci się wybitnie nie spodoba.

    Webinary to nie moja bajka, dla mnie to byłoby awkward. Za to spotkania na żywo chętnie.

    O Patronite gadalyśmy. Sama idea jest dobra ale z punktu widzenia kogoś kto mialby płacić problem wydaje mi się forma subskrypcji. Ja bym chętnie coś wplacila raz na jakiś czas, kiedy akurat dostanę premię albo mniej wydam w danym miesiącu ale wizja że mam to robić co miesiąc bardzo mnie zniechęca.

    W social media jestem kiepska ale z tego co obserwuję Facebook ustąpił miejsca Instagramowi. Poza prywatnymi grupami, społeczności różnej maści żyją głównie na Instagramie, więc nie przejmowalabym się martwicą na FB a więcej czasu inwestowala w Instagram. Walnij czasem jakieś instastory albo coś.

    Pewnie mi się jeszcze później przypomni coś co miałam napisać, ale na razie tyle :)

  3. Podoba mi się pomysł utworzenia społeczności. Wydaje mi się, że Twojego bloga czytają bardzo różniące się między sobą osoby, które jednocześnie potrafią uszanować odmienność innych, co jest niesamowicie cenne w dzisiejszych czasach. Odkąd kilka lat temu zaczęłam czytać Twojego bloga, odebrałam go jako bardzo ciepłe miejsce, więc ucieszyłabym się, gdyby rozwinęła się wokół niego pewna społeczność, do której chętnie dołączyłabym i poznała bliżej Ciebie i pozostałych czytelników, choć bez przesady. Moim zdaniem to, że każdy zachowuje pewną dozę anonimowości jest najbardziej intrygujące w takich internetowych kontaktach. Pomysł z urozmaicaniem tekstów i wpisami gościnnymi jest świetny, choć ja również uważam, że pod każdym takim wpisem powinnaś zostawiać coś po sobie, bo to przecież Twoja twórczość nas tu przyciągnęła. Seria niedzielnych dylematów filozoficznych wywołała bardzo wiele cennych dyskusji. Wydaje mi się, że skłoniła do wypowiedzi sporo osób, które nie są aktywne pod każdym postem (w tym mnie), więc myślę, że całkiem liczna grupa ucieszyłaby się z większej różnorodności. Co do webinarów mam mieszane uczucia, bo czuję już przesyt tego typu rzeczami. Jeśli chodzi o Facebooka, to na Twoim miejscu nie przejmowałabym się nim zbytnio, bo wydaje mi się, że jest to medium, które stopniowo zaczyna umierać i o wiele ważniejsze stają się teraz takie portale jak Instagram.

    1. FB umiera? serio? Jest po prostu bardziej wymagającym miejscem. Nie wystarczy dodać fotkę i ją ohasztagować- wypada się bardziej postarać, bardziej „wczuć” w promocję, mieć coś do napisania/powiedzenia/udostępnić jakieś swoje przemyślenia- wówczas zasięg jest dużo większy i przynosi dużo lepsze rezultaty niż focia na Insta. Uważam, że to ważne miejsce, a o umieraniu nie ma mowy. Insta spłyca przekaz ( co być może teraz jest bardziej chwytliwe, łatwiejsze do zrozumienia, nie trzeba się wysilać). Ale…jaka promocja- taki odbiorca. Wolałabym postarać się i rozwinąć profil na fb z nadzieją, że trafi do odbiorcy doceniającego wartość i ZAwartość, niż walnąć zdjęcie + hash, jakość powinna mieć pierwszorzędne znaczenie.

  4. Mam dość niepopularne zdanie na ten temat. O ile lubię wiele blogów i doceniam ich istnienie, to kompletnie nie podoba mi się profesjonalizacja treści w takiej formie, jaką mamy dziś. W Polsce nie jest to tak przegięte jak np. w USA, bo oni mają kraj wielkości kontynentu, ale moim zdaniem Patronite i inne formy spieniężania aktywności w mediach społecznościowych, na blogach itp. zepsuło nam społeczeństwo. Jest to w pewnym sensie niesprawiedliwe względem tych, którzy wykonują naprawdę ciężką i potrzebną pracę. Niektórzy odpowiadają na taką teorię kretyńskim „przecież każdy może być jutuberem czy tam blogerem”. Super. Tylko czy chcemy żyć w świecie, gdzie nasze dzieci wygłupiają się przed kamerą i to jest ich ścieżka kariery? Bo ja nie. I proszę, Olgo – nie zrozum mnie źle. Życzę Ci samych sukcesów, bogactwa, popularności i wszystkiego naj, ale niekoniecznie w takiej formie. Patronite daje ludziom fałszywe poczucie spełnienia i sukcesu, bo globalizacja w sposób nienaturalny zwiększyła zasięgi. Łatwe treści są łatwo dostępne i tylko skala ich rozpowszechniania generuje niekiedy wielkie przychody dla twórców. Jest w tym coś złego, krótkowzrocznego, smutnego, niesprawiedliwego względem tych, którzy poświęcili życie czemuś wielkiemu i trudnemu. Ja osobiście duszę się niesamowicie w naszych czasach, uważam że coś poszło bardzo nie tak.

  5. Więcej o Tobie, Olgo, jak najbardziej 🙂
    Recenzje Mamy – jak najbardziej 🙂😁
    Facebooka i Instagrama odobiscie nie lubię i nie zaglądam, nie korzystam 🙃
    Uwielbiam Twoje teksty, bo są autentycznie inteligentne, również inteligentnie dowcipne. Nie załamuj się, Dziewczyno! nie miej dola – czasem ludzie po prostu nie komentują, nie piszą, ale wierz mi – doceniają i są wdzięczni… 🤸‍♀️🤸‍♂️🤸 Pozdrowienia serdeczne!

  6. Przede wszystkim – choć przez ciemność doła, w którym obecnie tkwię, nie dostrzegam ostatnio w życiu prawie nic interesującego, dzisiejszy wpis wywołał we mnie małe podekscytowanie. :) Sam pomysł, który przyczyniłby się do przebywania więcej na Livingu i obcowania z Tobą oraz Twoimi czytelnikami, bardzo mi się podoba. Twoje wpisy są dla mnie codziennym małym promykiem słońca i aż głupio mi się przyznać, ale nieraz i nie dwa wracam do starych postów i praktycznie po zjedzeniu każdego nowego dla mnie słodycza sprawdzam, czy może go zrecenzowałaś. :>
    Czytając komentarze Twoich czytelników, poniekąd również ich w pewnej odsłonie poznałam, szczególnie tych komentujących często. Czasem patrzę nawet, czy ktoś konkretny napisał coś pod postem sprzed paru dni! Często miałam ochotę nawiązać z pewnymi osobami dyskusję, ale autentycznie wydawało mi się, że może to być nie w porządku, biorąc pod uwagę, że to Twój blog i ludzie chcą dyskutować z Tobą, a nie z innym czytelnikiem. Muszę Ci powiedzieć, że bardzo rzadko udzielam się w internecie, właściwie to tylko na Twoim blogu i kiedyś na paru forach fandomowych z powodu obawy przed negatywną odpowiedzią ze strony ludzi, których może po prostu nie obchodzić moje zdanie.
    Pomysł na webinary jest ciekawy jako urozmaicenie, aczkolwiek zawsze będziesz mi się jednak kojarzyć z pisaniem. :) Bardzo chętnie uczestniczyłabym jednak w Twoim Q&A na żywo. No i im więcej treści od Ciebie, tym lepiej dla mnie! :D
    Boję się brzmieć trochę creppy, ale jesteś niezwykle fascynującą osobą i wpisy, w których dzielisz się urywkami ze swojego życia oraz swoimi przemyśleniami są dla mnie najciekawsze; czasem przychodzą mi do głowy rzeczy, o które bardzo chciałabym Ciebie spytać, ale szczerze mi głupio napisać, bo martwię się naruszyć Twoją prywatność czy też wyjść na nachalną. Chciałabym kiedyś spotkać się z Tobą oraz Twoją społecznością na żywo. :D
    Sam pomysł jest Olgo bardzo fajny, realizacja jednak do łatwych nie należy.
    Co do Patronite – nigdy w tym nie uczestniczyłam i nie wiem zbytnio jak to działa. Nie mam pojęcia też, jakich kwot oczekujesz. Jesteś jednak jedyną blogerką, którą chętnie bym wsparła, nawet jeśli małym nakładem. :)
    Jak się dzisiaj czujesz? Co ciekawego porabiasz? Testujesz już mleka roślinne do płatków?
    Pozdrawiam Cię oraz Rubi najmocniej. :*

      1. Ej dobra to jest troche głupie, ale i fajne :D Taka nowa ,,instagramowa moda” albo QA albo ,,Wasze założenia na mój temat” które mogłabyś komentować :D Forma na yt byłaby mistrzowska bo chciałabym zobaczyć Twoje miny hahahahaa, ale wpis na blogu też byłby świetny.

  7. Co do webinarow jestem totalnie za ale to już wiesz :D
    Społeczność też brzmi zajebiście! Nazwa unicorny brzmi sympatycznie, choć i chiłałki też są bardzo oryginalne :D jestem też za tym abyś pisała więcej o sobie, jak się czujesz, czy coś ciekawego wydarzyło się u Ciebie i takie tam ^^ recenzje od czytelników to też super pomysł, a spotkanie na żywo jest wręcz koniecznością i mam nadzieję że to wypali :D
    Ogólnie wszystkie te pomysły są tak genialne że cały czas czułam podjarkę jak czytałam ten wpis :D

  8. Wybór formy w jakiej pragniesz się dzielić z nami przemyśleniami powinien należeć tylko i wyłącznie do Ciebie ;) popieram jak byś to ujęła „całym serduchem” :* uwielbiam zaczynać dzień od poznania Twojego nowego wpisu na blogu – sama wiesz, czynię to regularnie od lat ( z małą przerwą z powodu załamania psychicznego …). Im łatwiejszy kontakt z Tobą i innymi członkami naszej społeczności – myślę, że takie określenie wszystkich aktywnych na blogu osób jest adekwatne ;) , byłoby w mojej ocenie korzystne. Coś ala gadu gadu ? Taki chat umożliwiający dyskusję ciągłą w każdym momencie z każdym ;)
    Wybierz formę przekazu i komunikacji jaka najmniej Ciebie zniewoli / ograniczy tzn taką która Cię rozwinie a nie przytłoczy falą coraz szybciej narastających obowiązków ;) mediami społecznościowymi bym się tak nie przejmowała. Widać, że osobom którym na Tobie zależy bliższa jest forma przekazu jaką obecnie praktykujesz. Spotkanie na żywo jak najbardziej do mnie przemawia. Dawno już o tym myślałam ;) ale propozycja musiała wyjść od Ciebie, jako Gospodarza :D
    Patronite to dla mnie nieznany twór. Jestem zacofana w social mediach, na tyle, że wiem tylko co to webinar :P
    Jestem tu z Twojego powodu. Czytam Twoje wpisy. Wiem, że są szczere. Jesteś sobą. Doceniam, że problemów osobistych nie przenosisz na bloga, ale spontanicznie do nich nawiązując uświadamiasz nam czytelnikom, że życie to nie tylko fascynujący świat dzielenia się pasjami, ale także szara rzeczywistość. Wspieram Cię, martwię się nieraz. Zawsze mentalnie z Tobą. Stałaś się przez te lata bliską mi osobą. Jesteśmy podobne niczym siostry. Nigdy nikt tak dobrze mnie nie rozumiał, nie potrafił określić co mnie trafi. Pozbawiać kiedy trzeba złudzeń. Dziękuję Ci za wszystko. Za to, że jesteś. Jedyne czego żałuję to to, że dzielimy także niektóre troski :/ zawsze trapiąą mnie o wiele bardziej problemy i kłody rzucane innym pod nogi. Uśmiechnij się dziewczyno ;* życie to ułamek chwili tak naprawdę. Nie warto ponadto co konieczne przejmować się wszystkim wokół. Żyj dla siebie. Kreuj świat jaki pragniesz aby Cię otaczał ;)

  9. Recenzje słodyczy są najlepsze w świecie i znasz moje zdanie – jesteś w polskiej sferze WWW dla mnie numerem 1, ale ciekawym pomysłem jest wprowadzenie możliwości dodania recenzji – czytelników! Jak to mówią co osoba to gust, więc to mogłoby być ciekawe zobaczenie jak jeden produkt odbierają różne podniebienia. Podoba mi się pomysł grupy! Chętnie bym do takiej dołączyła i podyskutowała szerzej, zwykle takie grupy są na FB, to może tak? Webinary to jest już zupełnie pomysł przekot! Zwłaszcza w obecnych czasach przydałoby nam się też trochę więcej pooglądania żywego człowieka. Pracuje zdanie i mam spotkania z zespołem na teams i to super sprawa. Co do patronite – powinnaś założyć, bo jak pisałąm u góry stworzyłaś już swoją markę, to jest Twoja praca, więc poza samym faktem, że robisz to z sercem i pasją podobnie jak w pracy należy się, albo inaczej – zasługujesz na małą pomoc. Sama dołoże złocisza niejednego, bo jestem z Tobą odkąd pamiętam i całą sobą wspieram, Ty wiesz. A co do spotkania na żywo? Marzy mi się. Serio. Zebranie Was wszystkich i przytulenie, jestem jak najbardziej za! Teraz kiedy mam umowe o prace normalną na czas nieokreślony i sobie mogę wziąć wreszcie wolne czy urlop to jak najbardziej hahaha XD Jeszcze pomyśle o tym, bo dopiero wstałam, ale musiałam napisać, bo serce mi pęka z dumy, że tak tu rozkwitasz!

  10. Hmm… Podobnie jak jedna z osób komentujących powyżej, zazwyczaj wstydziłam się zabierać głos/mieszać do rozmowy, bo to nie o mnie tu chodzi, a o ciebie i Twoje wpisy. Mimo to, może fajnie byłoby wreszcie przełamać wewnętrzny wstyd i spróbować poznać ludzi, których widzę na tym blogu często, a nigdy nie wchodzę w interakcję. Obawiam się tylko, czy na początku społeczność nie wykaże się optymizmem, by ostatecznie nie pociągnąć zaangażowania na dłuższą metę. Taka nasza natura. Nie chciałabym, by wpłynęło to negatywnie na twoją kondycję psychiczną/samopoczucie. Nie jadam większości recenzowanych produktów (pod tym względem bardziej bliskie są mi ,,Chwile zasłodzenia” i niezastąpiona Kimiko) ale możliwość poznania od podszewki wszystkich tych produktów (zarówno z twojej jak i cudzej perspektywy) wydaje się kusząca. Webinary brzmią zachęcająco, zobaczenie twojej mimiki i mowy ciała przy degustacji niektórych „cudowności” może być bezcennym doświadczeniem.
    Zobaczymy co z tego wyniknie, chętnie dowiem się o tobie czegoś więcej, bo wydajesz się być interesującą osobą (ojej… mogę to chyba nazwać próżną, „socjologiczną” wścibskością, ale trudno” :P), mam nadzieję, że twoje samopoczucie się poprawi, a przynajmniej nie pogorszy. Niestety, nie mogę magicznie powiedzieć ani nic realnie zrobić, by tak się stało, przyjmij więc szczere, „duchowe” wsparcie. Pozdrowienia dla Rubi i być może, do zobaczenia w komentarzach ♡

    Ps. Ze wszystkich podanych nazw, najchętniej nosiłabym zaszczytne miano „jednorożanina”.

  11. Nie wiem czy powinnam się wypowiadać, bo nie czuję, bym należała do grupy Twoich najbliższych odbiorców, ale ponieważ regularnie tu bywam to napisze swoje dwa zdania.
    Po pierwsze – więcej Ciebie, znaczy lepiej dla bloga. Często nawet jeśli nie mam ochoty na czytanie recenzji z przyjemnością przyswajam tekst wstępny, odnoszący się do okoliczności zakupu, wspomnień na temat podobnych produktów etc. Zaś z całej Twojej działalności najbardziej cenię niedzielne wpisy i to głównie one przekonały mnie, że chętnie bym Ciebie (i nie tylko) poznała.
    W społeczności internetowe typu grupa na fejsie, forum czy inne tego typu się nie angażuje. Nie jestem też typem osoby zbyt otwartej i pragnącej kontaktu z ludźmi, raczej okazjonalne spotkanie na żywo czy ostatecznie webinarowe, gdzie słyszysz głos i widzisz emocje są wg mnie forma, w której najfajniej można kogoś poznać.
    Zapomniałam też dodać, że fajnie by było częściej oglądać Ciebie w roli modelki. W mojej ocenie dodawanie mniejszej ilości zdjęć, ale w krótszych okresach czasu jednocześnie zwiększy klikalność każdego wpisu jak i sumaryczną.

  12. Twoje osobiste przemyślenia, tematy, więcej Ciebie – tak, tak, tak. Webinary i Facebook to nie moja bajka po prostu. Pozdrawiam serdecznie:)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.