Kino czy Netflix?

Dubbing, lektor, napisy czy oryginalny język? Nad ową kwestią zaczęłam się zastanawiać w wyniku wzięcia udziału w parunastu seansach filmowych z bliskimi osobami w niedługim czasie. Zauważyłam, że każda preferuje inny typ translacji – bądź jej brak – na dodatek czyni to z odmiennego powodu. Postanowiłam podzielić się przemyśleniami na blogu, żeby poznać wasze zdania i preferencje.

Na powyższym zagadnieniu jednak moje rozważania się nie zakończyły. Na drugi ogień wzięłam dylemat: kino vs. Netflix (szerzej: kino czy filmy w domu). W celu omówienia wad i zalet każdego z przedmiotów przyjęłam formę analogiczną do ostatniej. W osobnych punktach znajdziecie przykłady sytuacji, w których lepsze wydaje mi się rozwiązanie kinowe lub netflixowe, a także listy plusów i minusów.

Kino vs. Netflix, oglądanie filmów w kinie vs. oglądanie filmów w domu

Filmy w kinie – wady i zalety

Przede wszystkim uważam, że pójście na film nie jest synonimem pójścia do kina, lecz stanowi jedynie element większej całości. Wyprawa do kina – zwłaszcza w większym gronie – to Wydarzenie ze specyficzną aurą i wymagające celebracji. Do kina nie chodzi się ot tak, a przynajmniej mnie się nie zdarza.

Ponieważ filmy puszczane są w określonych dniach i godzinach, repertuar zaś jest skromniejszy względem wszechzasobów internetu, Wydarzenie zaczyna się od mniej lub bardziej demokratycznego wyboru gatunku, tytułu, dnia, godziny, typu translacji (napisy/dubbing). Później uczestnicy się szykują, ubierają, umawiają i idą razem. Ktoś po kogoś przyjeżdża, ktoś komuś doradza, które kolczyki pasują do bluzki. Na miejscu ekipa rozmawia, śmieje się, kupuje poczęstunek, czasem idzie wcześniej lub później na obiad.

Ostatecznie oglądanie filmów w kinie jest mniej wygodne, a już na pewno mniej elastyczne niż odtwarzanie ich na komputerze, za to o wiele bardziej odświętne.

Oglądanie filmów w kinie – plusy:

  • wyjście do kina to nie tylko oglądanie filmu; to Wydarzenie,
  • aura sali kinowej jest nie do odtworzenia w domu,
  • większa motywacja, by się odstrzelić na wyjście,
  • świetny pomysł na randkę, zwłaszcza jeśli chce się złapać kogoś za rękę lub ukradkiem pocałować,
  • możliwość wybrania seansu 3D lub 4DX (w niektórych kinach),
  • możliwość udania się na seans połączony z rozmową po (raczej w kinach niezależnych),
  • uczestniczenie w maratonach filmowych w kinie – zwłaszcza nocnych – to doświadczenie niemożliwe do odtworzenia w domu,
  • większe skupienie na filmie względem oglądania w domu,
  • obejrzenie filmu na długo przed tym, zanim pojawi się w internetach,
  • wspieranie branży filmowej bardziej niż w przypadku korzystania z Netflixa (zwłaszcza przy wyborze polskich kin studyjnych),
  • dostęp do filmów festiwalowych i niszowych w małych kinach studyjnych,
  • tylne rzędy sprzyjają poszerzaniu doświadczenia na polu erotycznym, zapewniając przy okazji dreszczyk emocji,
  • w domu nie da się zjeść tak dobrych nachos z sosem salsa (zresztą wyprawa do kina to niezła wymówka dla odstępstwa od czystej michy trzymanej na co dzień),
  • idealne wyjście dla osób, których towarzysz podczas filmów oglądanych w domu cały czas kłapie jadaczką, delikatne aluzje zaś, ażeby zamknął papę, nie przynoszą pożądanego skutku.

Kino vs. Netflix, oglądanie filmów w kinie vs. oglądanie filmów w domu

Oglądanie filmów w kinie – minusy:

  • spory wydatek, zwłaszcza gdy idzie się z rodziną, a każdy chce się nachapać,
  • janusze szeleszczą popcornami, gadają i śmieją się w nieodpowiednich momentach,
  • żeby doczekać do finału długiego filmu, trzeba zaakceptować mocz spływający po nogawce z uwagi na wypicie wielkiego napoju gazowanego,
  • popcorn, nachos i żelki idą w biodra,
  • seanse są w sztywnych godzinach,
  • trzeba wyjść z domu (spotkać ludzi, iść przez zimny dwór i siedzieć w komunikacji miejskiej obok śmierdzącego Zbyszka będącego pod wpływem),
  • ograniczona baza filmów – tylko nowości,
  • figa z makiem, jeśli mieszka się w małej miejscowości lub wiosce bez kina,
  • chorym wstęp wzbroniony,
  • w czasie lockdownu, świąt, nocą itp. nie pooglądacie,
  • dziesięć godzin reklam przed filmem,
  • wybór miejsc po bokach sali powoduje dodatkowe koszty w postaci leczenia utraty słuchu,
  • przy długim filmie odwłok i plecy marzą o tym, by odłączyć się od ciała i wrócić do domu,
  • jeśli film okaże się nudny albo przed wami siądzie dwumetrowy jegomość, macie przefifarafa,
  • ograniczona możliwość konsultowania teorii z towarzyszem filmowym,
  • better nie wyciągać komórki, żeby coś zanotować, bo ludzie siedzący dookoła gotowi są wydobyć zza pasa widły. Za niewyciszenie telefonu zaś grozi dekompletacja uzębienia.

***

Kino vs. Netflix, oglądanie filmów w kinie vs. oglądanie filmów w domu

Filmy na Netflixie – wady i zalety

Ponieważ preferuję wygodę, zacisze własnego domu i albo samotność, albo małe grupy człowiecze – przede wszystkim dwuosobowe, których stanowię połowę – moim wyborem są filmy na Netflixie. Do kina chodzę wyłącznie na produkcje ukochane i wyjątkowe (np. Piratów z Karaibów, Jurassic World) lub rokujące pozytywnie, a wyświetlane w 4DX (obecnie czyham na horror w 4DX, bo ostatni niestety przegapiłam).

Konto na Netflixie jest jak wygodne buty – dopasowane do osoby, która je posiada. Dostaję podpowiedzi filmów, które mogą mi się spodobać. Jeśli mam ochotę na inne, klikam właściwy gatunek. Oglądam wtedy, kiedy czuję potrzebę. Pauzuję, gdy chcę. Mogę obejrzeć jeden film lub kilka z rzędu. Jeżeli tego dnia preferuję seriale, Netflix przełącza odcinki i pomija standardowe fragmenty za mnie. Ja tymczasem kisnę pod ciepłym kocykiem na łóżku, jedząc słodycze i – w razie nudnej treści filmowej – scrollując Instagram.

Oglądanie filmów na Netflixie – plusy:

  • ogromna oszczędność pieniędzy, zwłaszcza gdy pasożytuje się na bliskiej osobie (pozdrowienia dla Mariusza ;*),
  • ogromna baza filmów – nowości, klasyki i produkcje nie tylko kinowe,
  • ogląda się wtedy, kiedy się chce,
  • doskonały pomysł na randkę, gdy planuje się do kogoś dobrać po seansie (a nawet w trakcie),
  • można mieszkać na zapyziałej wsi, byle był internet,
  • nikt nie zabrania oglądania w piżamie, samych gaciach ani nago (nie radzę próbować w kinie, zwłaszcza opcji numer trzy),
  • pauza jest dozwolona w każdej chwili, więc nie trzeba sikać do kubka po coli,
  • możliwość przewijania, powiększania ekranu, zmienienia parametrów obrazu,
  • możliwość przełączenia na inny film, jeśli traficie na gniota,
  • całodniowe seanse jak najbardziej możliwe,
  • nikt nie wyprasza z pokoju za picie alkoholu, głośne komentarze, pierdzenie i bekanie,
  • doskonała okazja do omawiania teorii w trakcie filmu – z pauzowaniem lub bez,
  • podpowiedzi filmów i seriali w guście właściciela konta,
  • Netflix zapamiętuje czasy, w których zakończyło się seans,
  • brak reklam, a nawet czołówek serialowych i napisów końcowych,
  • dobra propozycja na imprezy i nieoficjalne spotkania rodzinne,
  • oryginał, napisy, lektor i dubbing do wyboru – można zmienić zdanie w trakcie seansu (uwaga: nie zawsze są dostępne wszystkie cztery opcje),
  • idealny sposób na przetrwanie choroby i okresów nudy.

Kino vs. Netflix, oglądanie filmów w kinie vs. oglądanie filmów w domu

Oglądanie filmów na Netflixie – minusy:

  • nawet po wzięciu dziesięciu chwilówek nie kupi się ekranu rozmiaru kinowego,
  • gorsze nagłośnienie względem kinowego,
  • brak dostępu do 3D i 4DX,
  • w zależności od posiadanego ekranu brak dostępu do rozdzielczości 4K,
  • o wiele gorsze warunki do skupienia się w przypadku mieszkania z rodziną bądź współlokatorami,
  • niemożność uzyskania ciemności kinowej,
  • nie ma internetu lub prądu – nie ma rozrywki,
  • seriale potrafią wciągnąć, rozleniwić i zmarnować człowiekowi dzień,
  • po otrzymaniu zaproszenia na oglądanie filmów na Netflixie nie wiadomo, czy chodzi o filmy, czy o seksy; na dodatek głupio zapytać, kiedy z propozycją wyszła zaprzyjaźniona osoba,
  • brak motywacji do wyszykowania się (ubrania, uczesania, pomalowania),
  • oglądanie filmów na Netflixie nie stanowi Wydarzenia.

***

Wolicie oglądać filmy w kinie czy na Netflixie bądź innej platformie streamingowej? Jakie widzicie zalety, a jakie wady obu propozycji? I czy dla was również wyjście do kina to Wydarzenie?

11 myśli na temat “Kino czy Netflix?

  1. Zdecydowanie wolę Netflix, a do kina praktycznie nie chodzę, bo dla mnie tam jest za daleko/za głośno/za dużo ludzi/niewygodnie i zimno :P Wolę relaksować się w domu przez własnym tv, w wygodnym legowisku pod kocem i ze swoimi przysmakami (nachosy mnie raczej nie interesują :P)

      1. Z lapim na kolanach jem śniadanie :P Choć ostatnio i z tym bywa nędznie, bo jestem w trakcie przeprowadzki i w jednym mieszkaniu nie mam jeszcze internetu i podłączonego tv, więc z tego rodzaju rozrywką u mnie słabo, pozostaje telefon :D

  2. Ja wolę netflixa, po częstych wizytach w kinie jednak może zaboleć portfel, zwłaszcza jeśli chce się coś tam jeszcze zjeść :( randka netflixowa ma taki fajny klimat, nie ma żadnych ludzi wokół (raj dla introwertykow! <3), jest większa swoboda co do wyboru filmu czy pauzowania i można przede wszystkim wyjść do łazienki bez stresu ze coś się ominie :D tym bardziej tez jak film okaze sie chłamem, nie ma frustracji ze zmarnowania pieniędzy tylko po prostu zmieniamy film na coś lepszego. Ale mimo wszystko lubię też wypady do kina, mają właśnie urok takiego większego Wydarzenia *-*

  3. Wolę kino. Najbardziej magiczne chwile rodzą się moim zdaniem wtedy, gdy nie mamy pełnej kontroli. W kinie nie zatrzymamy filmu, dlatego musimy poświęcić mu pełną uwagę, co zresztą jest nietrudne przy tak stymulująco wielkim ekranie i potężnym dźwięku. To jest dla mnie bardzo ciekawy aktualnie temat – jak możliwość wyboru w czasie rzeczywistym wpływa na wartość doświadczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że zaliczyłem sporo udanych seansów na iPadzie. Gaszę światło i ustawiam ekran tak, żeby czuć się jak w kinie. Da się, ale pauza kusi.

    1. „Jak możliwość wyboru w czasie rzeczywistym wpływa na wartość doświadczenia” to bardzo, bardzo ciekawe zagadnienie. Skąd Ci się wzięło? ;>

  4. Wolę filmy w domu, za kinem nie przepadam. Jeśli mam się gdzieś wybrać, zawsze staram się przekonać wszystkich, że teatr lub opera byłby lepszy. Oprócz tego, co jest nadrzędnym powodem mojego braku zainteresowania (czyli minusem, który wymieniłeś jako 3.), w kinie sie po prostu nudze. Moze zdarzaja sie wyjatki od tej reguly, ale nie moge wytrzymac godziny (lub, co gorsza, kilku) patrzac sie w ekran. Czytanie książek, spektakl, nawet koncert – to co innego. Tam doceniam miło spędzony czas uważności.

    PS ,,nawet po wzięciu dziesięciu chwilówek nie kupi się ekranu rozmiaru kinowego”
    Ja tam nie wiem, właściwie to się kupi xd

    1. O ile mi wiadomo, nigdy nie byłam w operze. To jedna z rzeczy, których bezwzględnie muszę doświadczyć. W czasach licealnych i studenckich, z uwagi na obraną drogę edukacyjną, w teatrze bywałam kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt razy w roku. Obecnie chodzę może z pięć razy w roku (co i tak jest lepszym wynikiem względem wypraw do kina). Mam ulubiony teatr i tylko w nim wypatruję nowości.

      1. Też częściej chodziłam do teatru w czasach szkolnych (u mnie w gimnazjalnych) I też mam swój ulubiony teatr. Tak się składa, że to Teatr Wielki, a tym samym – Opera Narodowa. Nie napiszę, że częściej bywam w operze, bo repertuar jest wyższy, koszt wyższy, Ale jestem na bieżąco z tym, co jest wystawiane (:.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.