W zeszłym tygodniu – oj tam, oj tam, nie czepiajcie się dat – miała miejsce Eurowizja, czyli mój ulubiony konkurs piosenki. W zasadzie jedyny, który oglądam, co jednak nie wyklucza faktu ulubienia. Rozegrała się w Turynie, ponieważ ostatnią Eurowizję wygrali Włosi (kapela Måneskin), na których skądinąd głosowałam. Nie za pomocą telefonu, bo wysyłanie takich SMS-ów uważam za stratę kasy. Nawet nie w czasie rzeczywistym, gdyż preferuję oglądanie nagrań półfinałów i finału online, dzięki czemu mogę przewijać paplaninę pomiędzy wystąpieniami. Głosowałam w głowie i serduszku, a to też się liczy!
Ubiegłoroczną Eurowizję obejrzałam sama, co było dość przykre. Owszem, kocham to zajęcie, lecz podziwianie jakże jakościowych wykonów w towarzystwie żywej osoby jest niepomiernie lepsze. Szczęśliwie się złożyło, że niedawno w moim życiu ponownie pojawił się człowiek, z którym w wyniku pewnych okoliczności, głupich z perspektywy czasu, straciłam kontakt. Mało tego, jest to osoba, z którą oglądałam jeszcze wcześniejszą Eurowizję (w 2019 roku, bo w 2020 roku nie było z uwagi na wybuch pandemii). I wówczas, i teraz bawiliśmy się doskonale. Na dowód na końcu załączam nasze, głównie moje, dzikie pląsy. A towarzyszowi dziękuję za wyśmienitą współzabawę ;*
Utwory podzieliłam na trzy autorskie kategorie: Zacne dźwięki, Niezapamiętacze i Gwałty uszne. Jakość utworów znajdujących się wewnątrz każdego ze zbiorów możecie wywnioskować z nazw. Pod piosenkami znajdziecie komentarze zarówno przepisane z notatek, które tworzę w trakcie oglądania Eurowizji, jak i dodane po czasie. No i chyba tyle. Enjoy!
A nie, jeszcze sekunda. Animacje wykorzystane do zaprezentowania wizytówek uczestników Eurowizji 2022… o jakie to jest zło. Odnoszę wrażenie, że zatrudnili najmniej zdolnego grafika, bo był kuzynem sąsiada matki szwagra syna przewodniczącego konkursu piosenki. Tak bolesnego kiczu nie widziałam dawno. Zabrakło tylko motylków, puszystych koteczków z kokardą i wodospadów. A nie, wodospady były. Jak by się dokładnie przypatrzeć, motylki pewnie też. Zgroza.
Kolejność utworów wewnątrz kategorii jest przypadkowa.
Eurowizja 2022 – Turyn – Zacne dźwięki
Kategoria najlepszych wykonań z Eurowizji 2022 zawiera zarówno utwory, które są dobre jakościowo, jak i piosenki typu guilty pleasure. O tym, dlaczego spodobało mi się konkretne wykonanie, znajdziecie parę słów pod każdym wideo. Czyli jak co roku, co wiecie, jeśli śledzicie eurowizyjne wpisy. Jestem szczególnie ciekawa, które ulubione i znienawidzone utwory podzielamy. Dajcie znać.
Ukraina: Kalush Orchestra – Stefania
Wszyscy wiemy, że gdyby nie wojna na Ukrainie, Kalush Orchestra nie wygrałaby Eurowizji. Wiemy także, że gdyby utwór i wykonanie zaprezentowane przez Ukrainę były tragiczne, i tak by zwyciężyła. Ot, trzeba było pokazać wsparcie Europy. Ale, ale! Moim zdaniem piosenka i wykonanie są naprawdę bardzo dobre. Ukraina wystąpiła w pierwszym półfinale z numerem 6 i była pierwszym krajem, który zwrócił moją uwagę w pozytywny sposób. Absolutnie kocham połączenie folku z nowoczesnością. Z biegiem czasu i poznawaniem kolejnych utworów trzymałam kciuki – i mój towarzysz również – żeby Ukraina wygrała Eurowizję 2022. Skądinąd to trzecia Eurowizja z rzędu, w której mój typ zwyciężył :)
***
Estonia: Stefan – Hope
Połączenie country z irlandzką pieśnią żeglarską. W trakcie seansu Eurowizji 2022 myślałam, że gdyby w konkursie nie wzięła udziału Ukraina, moim typem zwycięzcy byłaby właśnie Estonia. Bardzo spodobały mi się głos wokalisty i sam utwór. Z perspektywy czasu nie jestem pewna, czy rzeczywiście całokształt jest aż tak dobry. Po drugim przesłuchaniu piosenki stwierdzam, że były lepsze.
***
Norwegia: Subwoolfer – Give That Wolf A Banana
Coś wspaniałego, esencja Eurowizji! Utwór radosny, energiczny, porywający do tańca. Nawet osobie, która nie lubi lub wstydzi się tańczyć przy innych, parę razy drgnie nóżka. Sposób śpiewu i modulacja głosu kojarzą mi się z projektem Crazy Loop. Refren jest przeszyty bolesnym fałszem, reszta daje radę. Bardzo podoba mi się melodyjka w tle. Całokształt utrzymuje się na granicy przyjemnego krejzolstwa i wieśniactwa.
***
Austria: LUM!X feat. Pia Maria – Halo
Młodzi youtuberzy, którzy wystąpili dla swoich subskrybentów. I reszty Europy, żeby zdobyć więcej subów i łapek w górę. Utwór na granicy chamskiego disco i eurodance. Coś mi przypomina, chyba Ace of Base. Dziewczyna fałszuje POTĘŻNIE. W trakcie słuchania czułam się tak, jakby stado dinozaurów przebiegło mi po uszach i rozgniotło je na krwawą miazgę. Natomiast utwór sam w sobie jest perfekcyjny na wesołe miasteczko czy festyn letni. Wprost uwielbiam słuchać latem eurodance, dlatego nagranie znalazło się właśnie w tej kategorii. Równocześnie jednak – i podkreślam to markerem z grubą końcówką – wykonanie zasługuje na jedno z czołowych miejsc w kategorii Gwałtów usznych.
***
Holandia: S10 – De Diepte
Bardzo ładny język z gardłowym hr. Dziewczyna śpiewa pięknie. Wykonanie wraz z aranżacją są pozytywnie proste, minimalistyczne. Ubolewam jedynie, że w utworze znalazły się głupawe elementy typu tra ra ra ra… uuu aaa. Nie cierpię takich ozdobników.
***
Chorwacja: Mia Dimšić – Guilty Pleasure
Fajna piosnka. Dość spokojna, ale trafia do mnie. Tym bardziej szkoda, że wykonawczyni fałszuje. Nie przez cały czas, więc można przymknąć oko zatkać ucho, niemniej na tyle często, iż utwór ledwo, ledwo zahaczył się o niniejszą kategorię. Równie dobrze mogłabym go umieścić w kolejnej. Zobaczymy za parę lat, czy po odtworzeniu wideo będę w ogóle pamiętała, że taki utwór był na Eurowizji 2022.
– Niewiele brakowało, żeby znalazła się w kategorii niżej.
***
Australia: Sheldon Riley – Not The Same
Bajeczny głos, dobry tekst i interesująca kreacja sceniczna. Brak twarzy jest symbolem przybierania maski? Nie wiem tylko, co miałaby wyrażać suknia z piórami. Utwór smutny, wszelako zdecydowanie nie smęt. Głęboki, porusza – zarówno tekstowo, jak i melodycznie. Prostota siłą wykonania.
***
Macedonia Północna: Andrea – Circles
Skromna dziewczyna z dużym talentem. Wizualnie kojarzy mi się z Alicią Keys, tyle że w wersji młodszej i białej. Śpiew ładny, tekst mający sens, przyjemna melodia. Minimalistyczna aranżacja. Nie zagłosowałabym na miejsce w finale, niemniej mogłabym dodać do playlisty i posłuchać parę razy dla przyjemności własnej.
***
Belgia: Jérémie Makiese – Miss You
O, dobry głos! Proste tekst i aranżacja, przyjemna melodia. Mocno radiowy kawałek. Artysta ma głos starej murzynki, może Whitney Houston? W każdym razie to komplement. W notatkach zapisałam, iż ma duszę starej murzynki, bo chodzi nie tylko o głos, ale także o całokształt. Oczywiście w pozytywnym sensie.
***
Polska: Ochman – River
Nie przepadam za kluchą w gardle Ochmana, lecz szczerze lubię dwa utwory, które wypuścił. Pierwszy to Światłocienie, drugi właśnie River. Wysłanie go na Eurowizję 2022 było bardzo dobrą decyzją, zwłaszcza w kontekście miernot, z którymi stanął do walki. Słuchając Ochamana, zawsze mam wrażenie, że stoi na granicy poprawnego śpiewu i fałszu. Ba! że nierzadko tę granicę przekracza. Zupełnie niepotrzebnie zrobili wielkie show na scenie, a tym bardziej zastosowali te paskudne, kiczowate animacje wody spływającej po ekranie widza. Tekst, melodia i głos obroniłyby się same.
***
Czechy: We Are Domi – Lights Off
Bardzo przyjemna piosenka do potańczenia. Dodatkowo idealna na Eurowizję. Albo do klubu, na festiwal, weekendową wycieczkę. W notatkach zapisałam, że wokalistka ma fajny głos, acz możliwe, że doświadczyłam krótkotrwałej zapaści gustu w obliczu przebodźcowania utworami z ostatniej kategorii. Nie, nie ma fajnego głosu. Ale całokształt i tak mi się podoba – tak warunkowo, eurowizyjnie.
***
Francja: Alvan & Ahez – Fulenn
Francja? Jak dla mnie izraelskie trele. Tak czy inaczej, przyzwoity utwór. Gość śpiewa dobrze, i jest przystojny, dziewczyna tragicznie.
***
Hiszpania: Chanel – SloMo
Dziewczyna nie domaga głosowo, ale kawałek jest fajny. Tańczyłabym. Zresztą tańczyłam. Utwór w sam raz na Eurowizję. Hiszpańskie seplenienie przyjemnie brzmi w kobiecych ustach.
***
Wielka Brytania: Sam Ryder – Space Man
Wyjący Jezus w kostiumie z błyskotkami. Głos ma dobry, nawet bardzo. Kiedy wchodzi chrypka, słyszę echo Freddiego Mercury’ego. Utwór też jest całkiem niczego sobie. Chętnie posłucham w domu. Dawniej pewnie dodałabym na playlistę, ale w tym roku nie dodaję niczego z Eurowizji.
***
Eurowizja 2022 – Turyn – Niezapamiętacze
Jeśli prawdą jest powiedzenie, iż nieważne jak, ważne, żeby gadali, wykonawcy ukazani w niniejszej kategorii powinni być bardzo niepocieszeni. Ich piosenki są nudne, głosy przeciętne, a aranżacje eurowizyjne totalnie żadne. Minął zaledwie jeden dzień, wszak oczywiście piszę ten tekst od razu po obejrzeniu Eurowizji, którą oglądałam w czasie nieeemal rzeczywistym, a już ich nie pamiętam.
Litwa: Monika Liu – Sentimentai
Tatiana Okupnik. Umie śpiewać, niemniej nie podoba mi się język, a sama piosenka jest… hmm, po prostu nie moja. Aranżacja, stylizacja artystki i utwór kojarzą mi się ze śpiewaniem na scenie w barze w latach 60. Pomyślałam o serialu Last Night in Soho, który oglądałam na Netflixie na początku tego roku. Skądinąd fabularnie mnie nie zachwycił – co innego warstwa plastyczna – więc może po prostu nie trafiają do mnie takie klimaty. Sorry, Tatiana!
***
Szwajcaria: Marius Bear – Boys Do Cry
Stand-uper Piotrek Szumowski w wersji emo. Głos z lekką kluchą, ale pozytywnie. Sama piosenka miła dla ucha, niemniej ogólnie smęt bez przytupu. Zbyt obliczone na wygranie przez poruszenie serduszek na widowni. Mój kamień pozostał niewzruszony. Plus za tekst, przekaz.
***
Słowenia: LPS – Disko
Mądrość ludowa głosi, iż nie ocenia się po wyglądzie. Jest to zasadne, o ile mówimy o wyglądzie, na który nie ma się wpływu. Wzrost, budowa ciała, blizny, znamiona, deformacje chorobowe, takie sytuacje. Natomiast fryzura stanowi wybór człowieka, a u tego gościa jest… no. Koleś delikatnie fałszuje, piosenka zaś jest totalnie żadna. Ma bolesne momenty kociej muzyki.
***
Bułgaria: Intelligent Music Project – Intention
Mocny rock. Al Pacino w długich włosach. Skądinąd jestem niemal pewna, że w jednym z filmów aktor wystąpił w takiej stylówce, ale nie mogę sobie przypomnieć tytułu. Niestety wykonawca nie wyrabia z głosem. Ogólnie jest nawet okej, niemniej nie głosowałabym na Bułgarię. Początkowo przyznałam jej cztery z minusem, wszelako z perspektywy czasu zasługuje na miejsce w worze niezapamiętaczy.
***
Portugalia: MARO – Saudade Saudade
Kobieta o głosie nieco męskim, przynajmniej na początku. Ciepły i miły dla ucha, wszelako smęt. Im dalej w las, tym bardziej skłaniam się ku uznaniu, iż utwór jest dobry, niemniej kompletnie nie nadaje się na Eurowizję. To raczej muzyka alternatywna do posłuchania podczas głębokiego chillu w fotelo-poduszce wypełnionej grochem, styropianem czy też marzeniami o posiadaniu takiego fotela.
***
Dania: REDDI – The Show
Kapela podstarzałych babek, z których za wokal wzięła się najnudniejsza. Reszta dziewczyn spoko. Podoba mi się zwłaszcza ta na perkusji – pełna werwy, energiczna, pozytywna. Wokalistka śpiewa dobrze z przerwami na fałsz. Piosenka ujdzie w tłoku, lecz bez tłoku nie ma szans.
***
Grecja: Amanda Georgiadi Tenfjord – Die Together
Artystka wygląda na wizytówce jak Alizee. Głos ma ładny. Odniosłam wrażenie, iż bardzo się stara, aby piosenka została odebrana jako świetna, niestety taka nie jest, więc próżny trud. Tekst o umieraniu razem kojarzy mi się z klimatem pandemicznym i nie przemawia do mnie. W ogóle od jakiegoś czasu nie chce mi się umierać, wręcz przeciwnie, mam ochotę na życie, toteż piosenki tym bardziej nie czuję.
***
Armenia: Rosa Linn – Snap
Kobieta Z Papierem Toaletowym. Ładny głos, ale bardzo nijaka piosenka. Wokalistka chyba jest młodziutka, bo ma delikatną buzię i młodzieżowy sposób ruchu (nie umiem tego wytłumaczyć, ale dziecko porusza się inaczej niż dorosły). Przesyła pozytywną energię i kojarzy mi się z moją siostrą, więc zapałałam do niej sympatią. Do utworu nie.
***
Azerbejdżan: Nadir Rustamli – Fade To Black
Justin Timberlake z zaśpiewem operowym. Śpiewa bardzo dobrze, ale piosenka to maksymalny smęt, przez co nie nadaje się na Eurowizję. W moim życiu nie nadaje się też na żadną inną okazję. Nie dodałabym do prywatnej playlisty. Za to mojemu towarzyszowi się spodobała.
***
Gruzja: Circus Mircus – Lock Me In
Yyy… too weird. Źle nie jest, ale dziwnie w sposób niezrozumiały. Po wyciszeniu dźwięku można by uznać, że ma się do czynienia z klipem promocyjnym filmu A Clockwork Orange. Różnica jest taka, że film lubię.
***
Malta: Emma Muscat – I Am What I Am
Przerośnięta Ariana Grande lub fioletowa „tancerka” z teledysku piosenki Gooba 6IX9INE. Fałszuje, ale umiarkowanie. Ma dobry popowy głos, niemniej jak zaleci fałszem, nie ma zmiłuj. Tekst utworu pseudogłęboki. I am what I am? No shit, Sherlock!
***
Rumunia: WRS – Llámame
Torreador Alvaro – główny bohater sadomasochistycznego filmu pornograficznego z korridą w tle. Głos ujdzie, ale utwór nudny. Plus za to, że piosenka idealnie nadaje się do eurowizyjnych pląsów.
***
Szwecja: Cornelia Jakobs – Hold Me Closer
Skromna dziewczyna z pięknym głosem w pozytywnie prostej scenerii. Utwór jest mało mój, nie porwał mi serca ani nie urwał środkowej partii ciała. Nie będę pamiętała, że go przesłuchałam, acz jednorazowo sprawił mi przyjemność. I znów: mojemu towarzyszowi się spodobał.
***
Włochy: Mahmood & Blanco – Brividi
Jeden gostek w diamentowej piżamie, drugi w za dużym garniturze. Śpiewają raczej dobrze, ale piosenka nie urywa. Zdałaby egzamin na szkolnej potańcówce lub weselu, bo tam wszyscy skrycie czekają na wolne tańce-przytulańce, zwłaszcza gdy gdzieś na sali pląsa osoba, w której się podkochują. Plus za to, że sama nabrałam ochoty na taki taniec.
***
Niemcy: Malik Harris – Rockstars
Wzorowy przedstawiciel narodu niemieckiego. Wystarczy na niego popatrzeć i od razu się wie, skąd pochodzi. Poza tym taki tam chłoptaś. Wygląda na popularnego youtubera, idola nastolatków płci przede wszystkim pięknej. Ma dobry głos, piosenka też może być, ale całość nie wyróżnia się na tle innych. To byłby, może zresztą już jest, dobry kawałek do radia.
+ Niewiele zabrakło do kategorii wyżej.
***
Islandia: Systur – Með Hækkandi Sól
Skandynawski folk. Dobre głosy i piękny język. Piosenka przyjemna, nastrojowa. Spokojna, ale nie smęt. Nie mam pojęcia, o czym traktuje, niemniej czuję, że o czymś głębokim i sensowym. Jest to esencja Pięknego Utworu. Niczego bym nie zmieniła. Równocześnie jednak nie zagłosowałabym na miejsce w finale, a tym bardziej wygraną. Całokształt uważam za zbyt mało eurowizyjny.
+ Niewiele zabrakło do kategorii wyżej.
***
Eurowizja 2022 – Turyn – Gwałty uszne
Niektóre piosenki same w sobie są fajne, wszelako wykonawca zupełnie nie panuje nad głosem. Pisząc wprost: nie potrafi śpiewać. Inne wykonania cierpią na dokładnie odwrotną przypadłość – artysta daje radę, ale utwór jest tak zły lub smętny, że słuchaniu go towarzyszy niewypowiedziane cierpienie. A czasem wypowiedziane, o ile się ma do kogo otworzyć twarz, dlatego Eurowizję warto oglądać w towarzystwie. Tak czy owak, w niniejszej kategorii zebrałam wykonania, na których umierałam. Z różnych powodów, o których przeczytacie pod wideo.
Albania: Ronela Hajati – Sekret
Moje uszy krwawią. Czy jest na sali lekarz? Albo od razu mnie dobijcie, będzie szybciej i bardziej empatycznie, humanitarnie. Dżizus, co za fałsz. I pomyśleć, że właśnie ta pio… to coś otworzyło Eurowizję w 2022 roku. Żeby chociaż sam utwór się bronił. Ale nie, tu wszystko jest złe.
***
Łotwa: Citi Zēni – Eat Your Salad
Wyżelowane przyjemniaczki. Na dodatek co jeden, to gorszy. Piosenka koszmarna. Jedyny plus taki, że nie fałszują. Z drugiej strony nic dziwnego, skoro w tym utworze w ogóle się nie śpiewa. Stanąć na scenie i gadać w rytm (niefajnej) melodii każdy może.
***
Mołdawia: Zdob şi Zdub & Advahov Brothers – Trenulețul
Piosenka typu głupawego. Hey ho, let’s go. Jak na tapet wjeżdża rym, wiadomo, że dobrze nie będzie. Całokształt nie trafił do Gwałtów usznych wyłącznie dlatego, że jest kretyński z założenia, nie zaś przypadkiem. A nie, pomyłka, jednak trafił. Może byłabym bardziej wyrozumiała, gdyby nie fakt, iż to szkaradztwo muzyczne przeszło do finału.
***
Finlandia: The Rasmus – Jezebel
Jeżeli ktokolwiek może powiedzieć, że dorastał w dźwiękach The Rasmus, jestem to ja. Kiedy popularność zyskał utwór In the Shadows, co miało miejsce w 2002 roku, chodziłam do podstawówki. Czerniejące oczy i pióra we włosach Lauriego Ylönena sprawiły, że lekko się w nim zadurzyłam. Tym bardziej cierpiałam, jak okazało się, iż pojawił się na Eurowizji 2022 i… nie potrafi śpiewać. Szok, niedowierzanie i dogłębna przykrość. Piosenka jest fajna, aranżacja też mi się podoba (takie It w wersji żółtej), niemniej ten głos… no masakra po prosu. Ach, ale ciałko czterdziestotrzyletniego artysty prezentuje się smacznie.
+ Gdyby nie potężny zawód, byłaby druga kategoria. Gdyby nie fałsz, zdecydowanie pierwsza.
***
Izrael: Michael Ben David – I.M
Podróbka Freddiego Mercury’ego, przy czym niepotrafiąca śpiewać i robiąca z siebie błazna. W tym wykonaniu złe jest absolutnie wszystko: głos, taniec, zachowanie artysty, gładziutka twarz świecąca się niczym psu część ciała rymująca się ze słowem maja, melodia. Pewnie znalazłoby się więcej, ale po cóż dłużej znęcać się nad sobą i rozmyślać nad tym jakże jakościowym tworem?
***
Serbia: Konstrakta – In Corpore Sano
Mery Spolsky w wersji z domu strachów. Dziwne to i niepokojące w nieprzyjemny sposób.
***
San Marino: Achille Lauro – Stripper
Niestety Eurowizja 2022 obfitowała w złą reprezentację LGBTQ+. Jestem tolerancyjna i wspieram tęczową społeczność, zresztą w tym roku uczestniczyłam we wrocławskim marszu równości, ale coś takiego do mnie nie przemawia. Żeby było jasne: gdyby identyczny performance został wykonany przez heteroseksualną kobietę, wideo także trafiłoby do Gwałtów usznych. Poza złą stroną wizualną propozycja San Marino cierpi na fałsz. Plus za brzuszek gitarzysty :)
***
Cypr: Andromache – Ela
Matko, co za fałsz. Aż mi się twarz wykrzywia. Na, na, na, ela, ela. Kocham głębokie, refleksyjne teksty.
***
Irlandia: Brooke – That’s Rich
Tiktokowa celebrytka, która uznała, że skoro ma dużo obserwatorów, może zostać piosenkarką. Utwór nadaje się na Eurowizję, niemniej wykonanie jest po prostu tragiczne. Wróć, pani, na TikToka.
***
Czarnogóra: Vladana – Breathe
Edyta Górniak, która nareszcie zamieszkała w kosmosie wśród swoich astralnych opiekunów, o których tak lubi opowiadać. Ależ smęt. Wokalistka tak się stara, żeby wykonanie było głębokie i poruszające, że aż się robi przykro. Zwłaszcza że głos ma dobry.
***
Eurowizja 2022 – Turyn – bonus: pląsy eurowizyjne
***
Czas na wasze głosy i opinie. Które utwory, głosy, wizualizacje i całościowe aranżacje były złe, a które dobre? Oglądaliście półfinały i finał na żywo w telewizorni czy czekaliście na wrzucenie nagrań do internetów? (Jakby co, są za darmo na YouTubie. Polecam seanse z przewijaniem).
Tak zupełnie szczerze? Najbardziej zapadające w pamięć występy z tego roku to Diodato i Laura Pausini :).
Tych nie widziałam, bo wszystko poza ścisłymi występami i ostateczną punktacją przewijam :P
Wobec tego polecam nadrobić na yt w jakiejś wolnej chwili, bo naprawdę dobre to było :).
Ileż ja kurła na to czekałam! Po drodze zdążyłam się już obrazić o to, że zestawienie się nie pojawi. Jak mogłaś nas tak długo trzymać w napięciu? (Czyt. mnie).
Wybacz ;* W którychś wyborach się zgadzamy? ;>
Kiedyś mnie pytałaś czy są jakieś wpisy na Twoim blogu, których nie czytam. Zapomniałam wtedy o tych Eurowizyjnych. No, wybitnie mnie ten temat nie intresuje.
Hańba.