Eurowizja 2021 – konkurs piosenki w Rotterdamie

Witajcie w obszernym sprawozdaniu z Eurowizji 2021 rozegranej w sercu Holandii: Rotterdamie. W przeciwieństwie do poprzednich dwóch edycji tę spędziłam nieco smutno, ponieważ – mimo starań – zostałam sama. Jedna osoba stanowczo odmówiła, wymawiając się potencjalnym zgonem po obejrzeniu choćby jednej części. Druga ma zły okres w życiu, więc nie chciałam na nią naciskać.

No ale przynajmniej Rubi dotrzymała mi towarzystwa. Podczas pierwszego półfinału jak nigdy o wczesnej porze przyszła, przytuliła się i wymusiła głasking. Inną zaletą jest fakt, iż Eurowizja 2021 w ogóle się odbyła, wszak w zeszłym roku z uwagi na pandemię konkurs musiano odwołać (przełożyć na ten rok).

Eurowizja 2021 Rotterdam opinie komentarze recenzja

Krótka notatka wstępna

Pierwszy półfinał przez ponad (!) dwie trzecie wstępnych wykonań był tragiczny – zawierał same nudy. Pomyślałam, że albo Eurowizja przeszła mi jak ochota na plebejskie słodycze, albo wszyscy znośni eurowizyjnie artyści pomarli na koronawirusa i zostało tylko to. Tak czy owak, byłam bliska podcięcia sobie żył ogórkiem. Na szczęście od dwunastej piosenki – na szesnaście zaprezentowanych… – zrobiło się better.

W drugim półfinale blisko 99% wykonań wiało cienizną, nudnostwem i miałkością. Średnie utwory były przełamywane co najwyżej piosenkami kijowymi i zabijciemnieproszętowymi.

Z kolei finał przeleciałam głównie dla przypomnienia (mimo iż oglądałam wszystkie części jedna po drugiej). Przy niektórych wykonaniach coś tam dopisałam. Oczywiście kilka krajów zwyczajowo pojawia się od razu w finale, więc te musiałam przeanalizować dokładniej.

Wystąpienia zebrałam w cztery grupy. W pierwszej kolejność jest zgodna z poziomem sympatii, kolejnymi trzema zaś rządzi przypadek. Notatki przepisałam 1:1, przy czym trochę je rozbudowałam. Skalę ocen zastosowałam tę samą co każdego roku, czyli: serduszko (5), gwiazdka (4), kółko (3), dwója (2), penis (1). Pojawiły się też plusy i minusy, których przy danej ocenie można postawić nawet sto, bo czemu nie?

Enjoy!

Wykonania bardzo dobre i dobre

Włochy (Måneskin – Zitti E Buoni)

Jak tylko gość wszedł na scenę i zobaczyłam skąpe wdzianko, pomyślałam: oho, odważnie. Ale pozytywnie! Kiedy zaczęła się piosenka i wykonawca otworzył usta, było już tylko lepiej i lepiej. Dobry głos, zero fałszu. Barrrdzo spodobało mi się połączenie języka włoskiego z mocną muzyką (przy czym czule muskającą schemat eurowizyjny, więc pasującą do konkursu). Wreszcie coś nowego, odświeżającego.

Oczywiście nie tylko wykonanie wprawiło mnie w zachwyt. Dorodny wzrost, chuda sylwetka, postawa ciała, sposób poruszania, gesty, mimika, tatuaże, ciemne włosy, ostre rysy, ciemny makijaż… dżizas! Przez kolejne minuty patrzyłam na wokalistę, zalewając notatnik śliną. Z uwagi na całokształt wrażenia, jakie na wywarło na mnie wystąpienie, chciałam, żeby to właśnie Włochy wygrały Eurowizję 2021. Jeśli też śledziliście konkurs, zapewne wiecie, że jury uhonorowało mój głos.

Ta piosenka jest absolutnie zajebista. Nie eurowizyjnie, tylko w ogóle.

A ja i moja miednica jesteśmy troszkę zakochane.

*

Azerbejdżan (Efendi – Mata Hari)

Jak by to ująć… Piosenka nie jest dobra, a wokalistka fałszuje. Na pewno jednak wiecie, w jaki sposób działają guilty pleasures. No i właśnie z takim zjawiskiem mamy tutaj do czynienia. Od pierwszej sekundy piosenka siadła mi jak plaster szynki, który upadł na podłogę, głodnemu psu. Kocham refren i arabskie rytmy w tle. Piosenkarka też jest niczego sobie. Wizualnie stanowi połączenie Little Sis Nory (zwłaszcza z teledysku Llama In My Living Room; czego ja słucham…), Ariany Grande i Duy Lipy w ciemnych włosach. Wystawiłam serduszko z trzema plusami – nie ma zmiłuj!

Dodam jeszcze, że ta piosenka jest doskonałym muzycznym odpowiednikiem Pop Tarts (nie do końca, ale o tym innym razem). Ciastka są maksymalnie złe i maksymalnie dobre jednocześnie. Zresztą kto śledzi living, ten wie, o co nich sądzę. Proszę się zatem nie dziwić ustawieniem Efendi na drugim miejscu.

*

Belgia (Hooverphonic – The Wrong Place)

Od pierwszych sekund duże TAK. Jak wokalistka zaczęła śpiewać, siadło jeszcze bardziej. Pod względem wizualnym blondwłosa pani przywiodła mi na myśl wokalistkę z The Cardigans, następnie zaś mix Courtney Love z Kate Blanchett (kocham ją; to mój ideał dojrzałej kobiety). Świetny głos, dobry utwór, niegłupi tekst, prosta i przyjemna scenografia. To pierwsza piosenka Eurowizji 2021, której wystawiłam (małe) serduszko. Przy okazji szkoda mi, że na Eurowizję trafiła. Jest na nią za dobra jakościowo.

*

Ukraina (Go_A – Shum)

Kobieta o twarzy sępa, za to śpiewa pięknie. Chociaż nie przepadam za językiem ukraińskim – w przeciwieństwie do rosyjskiego, który uważam za jeden z najpiękniejszych na świecie – w tej piosence brzmi świetnie. Regionalne ozdobniki w tle bardzo lubię. Miałam silne przeczucie, że wygra z uwagi na dobre wykonanie połączone z wciąż nieprzesadnie atrakcyjną sytuacją na Ukrainie. (Dobrze, że nie gram w kasynie, bo za długo bym nie pograła). Wystawiłam serduszko i mocno kibicowałam. Do pewnego momentu – do usłyszenia propozycji włoskiej – wręcz miałam nadzieję, że zwycięży.

*

Szwajcaria (Gjon’s Tears – Tout l’Univers)

Prostota, minimalizm, dobrze wykorzystany talent. Przyjemna scenografia, acz o kostiumie i tym czymś, co chyba miało być choreografią, better nie pisać. Chłopak wygląda przedziwacznie, na szczęście wystarczy zamknąć oczy albo odwrócić wzrok i od razu słuchacz rozpływa się w dźwięku. Przepiękny głos został połączony z bardzo dobrą piosenką. Troszkę taki szwajcarski Dawid Podsiadło. Nie chciałam, żeby wygrał, ale kibicowałam na poczet wejścia do finału i zdobycia wysokiej pozycji.

Z perspektywy czasu Szwajcarii przyznaję czwarte miejsce ex aequo z Ukrainą.

*

Portugalia (The Black Mamba – Love Is On My Side)

Scenografia! Głos! Sposób śpiewania! Melodia! Zupełnie nie mój klimat i nigdy do niej nie wrócę, wszelako jest to kawał porządnej piosenki, więc po prostu trzeba umieścić ją w pierwszej kategorii. Szkoda z takim talentem rozdrabniać się na Eurowizji. Płyty nigdy nie kupię, ale trzymam kciuki za sukces w karierze muzycznej. Btw, wokalista przypomina mi jednego z moich byłych, co dodatkowo działa na jego korzyść.

***

Wykonania całkiem okej, okej i mniej więcej okej

Litwa (The Roop – Discoteque)

Spazmatyczne banany. Piosenka ani dobra, ani zła. Głos zupełnie okej. O chodzi z tym gestem dłoni? Czy to jakiś znak, który powinnam zrozumieć? Albo tylko dla wtajemniczonych? Dobra, po wystąpieniu artysta zdradził dziennikarce – taak, na pewno wcześniej nie ustalili pytania – że chodzi o pierwsze litery nazwy konkursu: EuroVision. Początkowo przyznałam występowi kółko, ale po zakończeniu seansu – obu półfinałów i finału – dodałam dwa plusy, bo jednak poziom Eurowizji 2021 wydał mi się dramatyczny.

*

Malta (Destiny – Je Me Casse)

Ciemna karnacja, pokaźne gabaryty, twarz i fryzura, mocny i dobry głos, elementy rapu, feministyczny tekst… nie no, przecież to MUSI być Lizzo! Tylko co amerykańska raperka robiłaby na Malcie? A jednak – pomyłeczka. Błąd nie osłabił mojego entuzjazmu, toteż podczas półfinału przyznałam serduszko, które w finale spadło do gwiazdki. Do końca trzymałam kciuki za wysokie miejsce, acz nie za wygraną.

*

Szwecja (Tusse – Voices)

Jest fałszyk z lekka przydeptujący prawe ucho, ale piosenkę oceniam jako spoko. Zahacza pazurkiem o mój klimat, więc w wersji po usunięciu fałszu mogłabym posłuchać dla przyjemności własnej. Ocenę stawiam równo pomiędzy kółkiem a gwiazdką. Będę chamska, jeśli napiszę, że miałam kłopot z ustaleniem płci Tusse? Za późno, już napisałam. (Jakby co, to kobieta. Żartuję. Facet. Żartuję. Albo nie? Wybierajcie sami).

*

Chorwacja (Albina – Tick-Tock)

Fałszyk wjechał śmiało, i to bez nawilżenia. Im dalej w wykon, tym bardziej usycha ucho. Poza tym jednak piosenka mi się podoba. To typowe fajne disco eurowizyjne, którego zdecydowanie nie słuchałabym poza Eurowizją. Poprawia mi humor, więc niech łapie gwiazdkę z minusem. Potańczyłabym.

*

Izrael (Eden Alene – Set Me Free)

Początkowo posądziłam wokalistkę o cudny głos, ale potem naszły mnie wątpliwości. Dodatkowo nie opuszczało mnie poczucie, że skądś znam ten utwór. Ostatecznie uznałam, iż raczej chodzi o to, że jest identyczny z każdym innym w tym stylu. Piosenka jest sympatyczna, energetyczna i typowo eurowizyjna, a dziewczyna śliczna. Dzięki buźce i zachowaniu stanowi ucieleśnienie wdzięku, uroku i dziewczęcości.

*

Rumunia (ROXEN – Amnesia)

Porcelanowa laleczka kolekcjonerska. Lokalna, rumuńska Melanie Martinez. Albo Aura Dione. Ładnie śpiewa i ma dobry głos, ale za bardzo się stara. Na zachętę przyznałam gwiazdkę, acz tyłka mi nie urwało ani nie kibicowałam, żeby piosenka trafiła do finału (i oczywiście tylko dlatego nie trafiła).

*

San Marino (Senhit – Adrenalina)

Po łysym dziadzie, który reprezentował San Marino na Eurowizji 2019, szczerze bałam się tegorocznego wystąpienia. Na szczęście niesłusznie. W 2021 roku piosenka okazała się przyjemna, mimo iż wjechała do uszu wraz z fałszem wokalistki (tylko to ło-o-o-o-o wywołuje ciarki zażenowania). Jest energetyczna, typowo eurowizyjna. Podrywa do tańca. Za to wkroczenie na scenę rapera było równie niespodziewane co znalezienie bogatego nadzienia w pączku. Na dobrą sprawę wystąpienie powinnam umieścić w kategorii poniżej, ale bardzo mi się podoba sposób, w jaki wokalistka wymawia słowo adrenalina.

*

Finlandia (Blind Channel – Dark Side)

Jest moc! Fałsz też, ale jako minus ginie pod kupką plusów. Mimo ciężkich zwrotek refren jest eurowizyjny, zatem wszystko się zgadza. W ogóle to – o ile mnie pamięć nie myli – Finlandia jest znana z wystawiania rockmanów i metalowców. Czy oni tam w ogóle nie słuchają lekkiej muzyki? (Sprawdziłam, jednak popełniłam błąd. Po prostu zapadło mi w pamięć zwycięskie wykonanie Lordi z 2006 roku).

***

Wykonania miałkie, nijakie i nudne

Irlandia (Lesley Roy – MAPS)

Oho, czyżby Patrycja Obara przerzuciła się z wystąpień publicznych na konkursy piosenki? Scenografia intensywnie przygotowana pod kamery, nie zaś widzów siedzących pod sceną. Mimo iż jest to ukłon w stronę widza wirtualnego – mnie – nie podoba mi się. Wręcz mnie denerwuje. Głos mdły, piosenka żadna.

Australia (Montaigne – Technicolour)

Ooo, ta ma przyjemny głos i zacnie nim faluje. Yyy, albo jednak niekoniecznie. W pierwszej chwili przywiodła mi na myśl moją ukochaną Marinę. Zwrotki jeszcze godne komplementu, niestety refren masakruje wszystko, co w piosence dobre – zamienia wykon w tragedię. Przyznałam gwiazdkę na szynach, ale nie kibicowałam. Potem ocena zjechała, toteż piosenka ostatecznie trafiła do trzeciego, nie drugiego zbioru. I tak na tle kloacznych wykonów Eurowizji 2021 jest niczego sobie.

Cypr (Elena Tsagrinou – El Diablo)

Z buźki Iggy Azalea, tylko ciało inne. Zwłaszcza środkowo-tylna partia. Figura przyjemna, miło zawiesić oko. Głos okrutny, częsty fałsz, aż ucho boli (czyżby strój miał maskować niedoskonałości?). Piosenka żadna, idealna do wysłuchania dwa razy, akurat podczas półfinału i finału. Takie tam kółeczko z minusem.

Hiszpania (Blas Cantó – Voy A Quedarme)

Hiszpania wystawiła ziomeczka, który ma stać – dosłownie, wszak jest bardzo oszczędny w ruchach – i wyglądać. Niestety na mnie nie działa, bo ma plastikową twarz, a do tego śpiewa piosenkę tak nudną, że można umrzeć. Dobrze, że chociaż nie fałszuje. Btw, jak zaczął piszczeć na końcu – ewidentnie próbując naśladować zwycięzcę Eurowizji 2019 – do głowy przyszło mi pytanie, czy w majtkach ma zdalnie sterowane imadło, które tuż przed finałem piosenki ktoś z kulis odpalił.

Niemcy (Jendrik – I Don’t Feel Hate)

Przyjemniaczek śpiewający słowa, w które nie wierzy. Głos zupełnie okej. Nie mój klimat, więc nie siadło. Miła piosenka na miły dzień, idealna do miłego radyjka. Całość zaaranżowana w taki sposób, żeby człowiek czuł się głupio, podejmując krytykę. Po wysłuchaniu do końca można puścić pawia w barwach tęczy.

Francja (Barbara Pravi – Voilà)

Nie lubię języka francuskiego. Nie, to niedopowiedzenie. Nie cierpię języka francuskiego. Poza tym głos ładny, wokalistka urocza, a piosenka zupełnie w porządku. Ta ostatnia minęła się z moim klimatem, toteż nie chciało mi się słuchać do końca. Bardzo się cieszę, że nie wygrała – tragedia była bliska ziszczenia!

Holandia (Jeangu Macrooy – Birth Of A New Age)

Głos dobry, piosenka w porządku, tyle że znów raczej nijaka niż jakaś. Idealna do puszczenia w tle, kiedy robi się cokolwiek – chociażby obiera ziemniaki – bez obawy o oderwanie uwagi od zajęcia. Zastanawiałam się, czy umieścić ją w ostatniej kategorii, aaale mogło być gorzej.

Estonia (Uku Suviste – The Lucky One)

Dobry głos i przyzwoita piosenka. Ciekawe wykonanie: trochę zaśpiewane, trochę wyszeptane. Koleś przebrany za playboya, przy czym coś poszło nie tak i efektu brak. Całokształt nie w moim klimacie, nudny i dobry jako zamiennik mocnej tabletki nasennej.

Czechy (Benny Cristo – omaga)

Gość może i nie fałszuje, ale ma dziwny głos. Albo nie zdążył dokończyć obiadu przed wejściem na scenę i czeski knedlik utkwił mu w gardle, albo nie wyleczył anginy przed Eurowizją. Piosenka zupełnie nijaka, idealna do puszczenia w sklepie, bo nie odciągnie uwagi kupujących od asortymentu.

Grecja (Stefania – Last Dance)

Głos raczej w porządku. Fałsz drobny i punktowy, pojawia się tylko czasem. Piosenka żadna, dobra do puszczenia w Uberze albo BlaBlaCarze, bo nikomu nie będzie przeszkadzać (nikt nie zwróci na nią uwagi).

Islandia (Daði og Gagnamagnið – 10 Years)

Super scenografia. Banda dziwaków, ale pozytywnych! Głosy przyjemne dla ucha. Piosenka optymistyczna, miła, ale zupełnie nie w moim klimacie. Wywołuje uśmiech, niemniej nudzi.

Bułgaria (VICTORIA – Growing Up Is Getting Old)

Proszę mnie tu nie oszukiwać, bo to nie żadna Vitoria, tylko Chloe Moretz (btw, to mój ideał kobiecej twarzy, przy czym w filmach, bo na zdjęciach wychodzi niekorzystnie). Ma tę samą twarz i robi takie same grymasy. Ma też bardzo ładny głos. Piosenka sprawia jakąś tam przyjemność, niemniej niewielką, przede wszystkim smęci. Nie nadaje się na Eurowizję.

Łotwa (Samanta Tina – The Moon is Rising)

Początek ciekawy. Kolor kostiumów przywiódł mi na myśl portugalskich oszołomów z Eurowizji 2019. Głos ma raczej dobry, choć jakby niedomagający. W pewnym momencie wydawało mi się, że podkład leci sobie, a kobiecina śpiewa sobie. Na pewno jest interesująco, niestety niekoniecznie fajnie.

***

Wykonania kloaczne

Słowenia (Ana Soklič – Amen)

Straszny głos chłopa i dokładnie ten typ piosenki, jakiego nie cierpię. Bolesny wyjec. Dwója z minusem i zabierzcie to ode mnie jak najszybciej.

Rosja (Manizha – Russian Woman)

Dżizas, ten strój. Co tu się…? Odnoszę wrażenie, że to ruska podróba Netty, która wygrała Eurowizję w 2018 roku (i której nie mogłam znieść, także opinia o ruskiej kopii nie powinna was dziwić). Dziewczyna śpiewa w najbardziej irytujący sposób, jaki istnieje. Na dodatek ma nosowy głos. Piosenka gwałci moje uszy. Po wykonaniu półfinałowym przyznałam dwóję z minusem. Po finałowym ocena awansowała w jedyną właściwą stronę, uzyskując tym samym drugiego w historii Eurowizji 2021 męskiego członka.

Północna Macedonia (Vasil – Here I Stand)

Czemu ta piosenka jest kompletnie niespójna? Cóż za sadysta stworzył to dzieło? Koleś śpiewa sobie (całkiem nieźle, ale co z tego?), w tle muzyka leci sobie. Całokształt jest smętny. Zasnęłam, nie doczekawszy nawet połowy. Jeśli kiedyś będziecie musieli wybudzić kogoś ze śpiączki, nie używajcie tego.

Norwegia (TIX – Fallen Angel)

Lol, ten kostium. Skisłam przez fakt, że piosenkę, w której gość śpiewa: I’m a fallen angel and no matter where my heart is, there’s no way I’ll ever reach up to haven to you, w pierwszym półfinale puścili bezpośrednio po zejściu ze sceny pani Eleny Tsagrinou, która zapewniała, że: I fell in love, I gave my heart to el diablo. I gave it up, because he tells me I’m his angel. Także wokalista ma rację – nie uda mu się dotrzeć do niej do nieba, bo ona już konsumuje związek w piekle z El Diablo. Na dodatek sam sprawił, że umarła i trafiła do piekła. Najzwyczajniej w świecie zanudził ją swoim wykonem.

Wielka Brytania (James Newman – Embers)

Nijaka piosenka i dziwacznie ubrany, boleśnie fałszujący ziomut.

Austria (Vincent Bueno – Amen)

Wypad ze smętami z Eurowizji! Tu ma być rozrywkowo i przyjemnie. Planuję umrzeć później i w ciekawszych okolicznościach niż podczas słuchania cmentarnych austriackich amenów.

Polska (RAFAŁ – The Ride)

Strach się bać, kto wystąpi i co zaśpiewa (nigdy nie sprawdzam). Okeeej… kto to w ogóle jest? Koleś próbuje wpisać się w disco lepszej kategorii niż polo, ale mu nie wychodzi. Ma nijaki głos, fałszuje. Piosenka brzmi żenująco. Scenografię i choreografię better przemilczeć. Miało być fajnie w sposób eurowizyjny, a wyszło disco produkowane dla Biedronki. Brawa dla TVPiS za wybór!

Mołdawia (Natalia Gordienko – SUGAR)

Chcę zamieszkać w pokoiku z wizytówki! O nie, ten sposób śpiewania… Och, tak bardzo mi się uda, jestem taka słodka, patrzcie na mnieee! Uśmiech kupiony w Sklepie Z Uśmiechami. Występ można porównać do źle zrealizowanego lokowania produktu (parówek) w polskiej komedii romantycznej. Wokalistka zapomniała, że seksowności nie buduje się poprzez powtarzanie jestem seksowna.

Serbia (Hurricane – Loco Loco)

Kolejny fajny pokoik w wizytówce. O, i to jest esencja disco – pan Rafał Pisowicz powinien się uczyć. Gorące laski. W przeciwieństwie do Natalii z Mołdawii nie muszą powtarzać, że są seksowne, tylko po prostu są. Jedyny minus stanowią twarze kupione w Sklepie Z Twarzami. Niestety piosenka kloaczna. Hurricane to serbskie Pussycat Dolls, które zapomniały, że nie mamy już 2005 roku.

Gruzja (Tornike Kipiani – You)

Prosta, spokojna, nudna piosenka. Raczej nastrojowa niż smętno-masakryczna. Niestety zaśpiewana z fałszem. Ucho z lekka umiera.

Albania (Anxhela Peristeri – Karma)

Dobry głos, mocny zaśpiew. Piosenka tak boleśnie żadna, że jeszcze podczas słuchania zapomniałam, że jej słuchałam. Czekajcie, o czym to ja w ogóle miałam pisać…?

Dania (Fyr Og Flamme – Øve Os På Hinanden)

O nie, to disco polo w języku duńskim. (Tak, wiem, że disco polo oznacza disco z Polski, ale między disco, które lubię, a disco polo jest diametralna różnica i dramatyczna przepaść). Disco duńsko. Lokalny Zenek Żenek Martyniuk wysłany na Eurowizję przez TVD. Dodatkowo scenografia, choreografia, kostium i ogólna aparycja gościa wołają o pomstę do nieba, piekła i czyśćca jednocześnie. To pierwszy i ostatecznie jeden z zaledwie dwóch występów, którym przyznałam najniższą notę: smętny, oklapły penis.

***

Uff, koniec! No to teraz wasza kolej. Oglądaliście Eurowizję 2021? Kto przypadł wam do gustu, kto wywołał mdłości? Co myślicie o występie polskiego artysty oraz o wytypowaniu go na reprezentanta naszego kraju? Gdybyście mogli dowolnie przebierać w wokalistach, kogo byście wysłali?

22 myśli na temat “Eurowizja 2021 – konkurs piosenki w Rotterdamie

  1. Najbardziej z całej Eurowizji podobała mi się piosenka Ukrainy, głos tej kobiety jest hipnotyzujący ^^ ale byłam mega ciekawa Twojego komentarza na temat Polski :’D

  2. Sweterki Islandii wspaniałe, piosenka nie na moje gusta, ale podobał mi się klimat ich występu, zabawnie ciut.
    Zaś moje serduszko zdobyła Finlandia- moje klimaty, mój gust muzyczny, liczyłam, na powtórkę sukcesu Lordi.
    I kto by się spodziewał, Polska nie doszła do finałów… wielki ból dla rodaków, czy cuś, nie wiem, dla mnie ulga. Szczerze? Mniej kompromitacji.
    Może i piosenka miałaby sens, gdyby dać młodszego, energiczniejszego wykonawcę. Fajnie z chórku wybijał się jeden z wokalistów (Chyba Paweł? Nie mam pewności, lecz z tego co wiem członek Studia Acantus) Jego głos do tej piosenki super, fajnie przeciągał słowa. Gdyby zamiast Rafała dać właśnie jego- kto wie, może piosenka miałaby lepszy odbiór.

    1. Bólem Polaków jest żenujący wybór „artysty” przez TVPiS, a nie fakt niedojścia do finału. Zobacz na kanale youtube’owym Eurowizji, jak my sami zaminusowaliśmy to wystąpienie. I słusznie. Zgadzam się, że gdyby to coś doszło do finału, żenada byłaby jeszcze większa.

  3. @Mistyfikacja, niestety o tym samym pomyślałam. Wydaje mi się, że to nigdy nie był konkurs piosenki, tylko sympatii kraju wobec kraju. Muzycznie? Nie wypowiem się. Różne są gusta. Mnie od samego początku nie podoba się nic w tym wydarzeniu.

    1. Myślę, że ogrom ludzi wie, iż jest to również – ale nie jedynie, nie przesadzajmy – konkurs sympatii międzypaństwowej. Tylko co z tego, skoro bawię się doskonale podczas seansu?

  4. Podzielam zdecydowaną większość ocen, w sumie tylko Austria ma u mnie odwrotną ocenę. Byłem bardzo zawiedziony, że odpadła w półfinale. Rozumiem, że może być odebrana jako nudna, ale moim zdaniem to piękna piosenka :)

      1. Powiem tylko tyle, że w sumie to szkoda mi Rafała. Dla mnie to taka Natasza Urbańska w męskim wydaniu. Chce, nawet bardzo chce, a nie umie.

  5. Nie wiedziałam, że lubisz dark metal tak bardzo, że Włosko-Australijski chord przypadł ci do gustu. :)

    A tak w ogóle, Maniszka miała nawet poparcie środowiska LGBT w Rosji i uchodźców i… nic. A myślałem, że tacy się przebiją.

    Dla mnie też piosenka Szwecji też niczego sobie, taki new-age zmieszany z tribalem.

    1. Uważasz, że to dark metal? Mnie się wydaje, że jakaś lekka wersja gatunku, taka „eurowizyjnie metalowa”.

      Co sądzisz o polskim występie? :P

      1. Ehem….

        daj mi żyć, błagam Pani. :D

        (just kidding)
        No, po prostu wyrzucenie tej Szemplińskiej ze startu (prawdopodobnie za poparcie Strajku Kobiet – ale to wszystko moja teoria) i bezmyślne decyzje prezesa Kurskiego robione na „pi razy drzwi” doprowadziły do samego utopienia rozwinięcia się w kwestiach doboru tzw. „wokalistów do wynajęcia” ze strony TVP i producentów tego występu (w tym tego – nieszczęsnego, dodajmy – K. Smugi) i fatalistycznego naszego upadku.

        Moim zdaniem, powinniśmy dawno wycofać się z tego konkursu. Ukraińcy to zrobili i jakoś się nie chwalą tym, że u nich rynek muzyczny jest mocno „skorumpowany”. A tymi złymi decyzjami, tym zachowaniem takim samym, jakim jest u naszych wschodnich kresowych sąsiadów (skądinąd), sami pokazaliśmy, że rynek muzyczny u nas jest skorumpowany. I sterowany przez dane „bańki” toższamościowe, wchodząc w sferę polityki.

        1. Myślisz, że na świecie wiedzą o sytuacji politycznej w Polsce? Sądzę raczej, że mają nas za kulturę słuchającą TAKIEJ muzyki :’) Co do Ukrainy, wzięła przecież udział w Eurowizji.

  6. Powiem ci, że nawet tak. I same wytwórnie płytowe i head-hunterzy i szefowie od marketingu i zarządzania o tym głośno nie mówią, a zwłaszcza ludzie startujący z innych krajów niż Polska, którzy o swojej sytuacji, też mówią, ale między przekazami.

    W dodatku mamy złą prasę (bo rasizm, ksenofobia, nadmierna duchowość, antysemityzm), politykę historyczną mamy w zasadzie żadną, dyplomację, przemysł energetyczny, uzbrojenie i resorty siłowe – oraz kontakt z innymi kontrybutorami broni, maszyn lotniczych czy czołgów, też żadną. Więc, to po co nam kolejne żenowanie się jakimiś tanimi jednosezonowymi utworami, kiedy w klasie wysokoopłacalnej żenady są niżej tylko nasi piłkarze? Phee…

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.