Myślę, że zarówno markizy, jak i american cookies można zaliczyć do ciastkowej klasyki. Znajdziemy je w asortymentach znanych producentów, ale również wśród produktów marek własnych marketów. Nie mam danych dotyczących tego, które są chętniej wybierane. Wiem za to, które wybrałabym ja. Sięgnęłabym oczywiście po markizy, czyli jedne z moich trzech ulubionych rodzajów ciastek. Z kolei american cookies nawet nie zaszczyciłabym spojrzeniem. Czasem są mi obojętne, lecz przeważnie po prostu ich nie lubię.
Lubię za to ciastka bez glutenu i intrygują mnie ciastka bez cukru. Kiedy w paczce od Marthy znalazłam Sin Gluten Chip Choco marki Gullon (dziękuję!), wiedziałam, że będę musiała przyjrzeć im się uważnie. Najlepiej oczami znajdującymi się w zębach, przełyku i żołądku (w dalszej części układu pokarmowego nie występują, wszak nie chcielibyśmy oglądać tego, co powstaje w rurociągu).
Sin Gluten Chip Choco bezglutenowe ciastka bez cukru z czekoladą
Mimo iż nie przepadam za american cookies, wizualnie je uwielbiam. Są fotogeniczne i apetyczne. Do tego Sin Gluten Chip Choco marki Gullon odznaczają się rozsądną wielkością, uroczą grubością i zacną gramaturą. Jedno ciastko z czekoladą waży ok. 10 g, przy czym moje były pokruszone, więc zakładam, że oryginalnie może być o 1-2 g więcej. W każdym ciastku jest imponująco dużo kawałków czekolady – szacun.
Sin Gluten Chip Choco ciastka bez cukru z czekoladą marki Gullon dostarczają 444 kcal w 100 g.
1 bezglutenowe ciastko bez cukru z czekoladą waży ok. 10 g i zawiera 44,5 kcal.
Ciastka bez glutenu Gullona pachną zaskakująco i pięknie. Czuć słodkie orzechy laskowe i czekoladę deserow…awą. Aromatyczni bohaterowie tworzą coś w rodzaju odpowiednika Nutelli. Mimo iż Sin Gluten Chip Choco nie zawierają orzechów, to właśnie ich wątek jest najważniejszy, najintensywniejszy.
Jak na american cookies przystało, ciastka bezglutenowe są ciężkie-ale-lekkie, tłuste, opylone. Pozostawiają na opuszkach tłuszcz i masę prochu. Podczas łamania dają się poznać jako lekkie, kruchutkie, chrupiące. Lekkość wynika z budowy: kruchociastkowych skał wypełnionych pustką, powietrzem.
Bezglutenowe herbatniki Sin Gluten Chip Choco cechuje potężna mączność. Ponieważ są kruchociastkowymi skałami, po rozgryzieniu znikają. Język pokrywa się wówczas mącznym pyłem. Smak trudno opisać inaczej niż jako po prostu ciastkowy. Nie zasługuje ani na naganę, ani na pochwałę.
Zresztą to nie smak bazy ciastek Gullona gra pierwsze skrzypce. Kiedy skały znikają, kubki smakowe odnotowują gorycz pochodzącą z czekolady deserowej. Problem w tym, że nie jest to gorycz kakao, albo raczej nie tylko. Główne źródło pozostaje niezidentyfikowane. Dodatkowa wada kawałków czekolady wynika z konsystencji. Położone na języku… leżą. Rozpuszczają się po roku, tyle że nawet nie na wodę. Znikają niczym jeszcze ciepłe ciasto, które naiwny cukiernik postawił w oknie, żeby ostygło. Możliwe, że zawierają proch. Nie jestem pewna, bo równe dobrze może to być proch ciastek.
Bezglutenowe ciastka z czekoladą Sin Gluten Chip Choco marki Gullon nie zachwycają, a przynajmniej nie mnie. Są twarde, kruche i skaliste, więc drażnią podniebienie. Zawierają kawałki czekolady imponujące liczbowo i rozmiarowo, niemniej gorzkie w dziwny sposób i kiepskie pod względem konsystencji.
Smakowo ciastka bez cukru są w porządku. Pomijając niesympatyczną gorycz, przez którą zdecydowałam się na obniżenie oceny (przez konsystencję całości również). Największą zaletę stanowi bajecznie niski poziom słodyczy. To jednak za mało, bym zechciała wrócić do american cookies Gullona.
Ocena: 2 chi ze wstążką
Poznaj inne ciastka marki Gullon, przeczytaj recenzje:
- No Sugar Added Chocolate Cream Sandwich Cookies – markizy kakaowe bez dodatku cukrów
- Sugar Free Digestive Biscuits – pełnoziarniste ciastka pszenne bez cukru
- Sugar Free Choc Chip Cookies – ciastka amerykańskie bez cukru z czekoladą
- Sugar Free Maria Biscuits – ciastka herbatnikowe bez cukru
- Sugar Free Fibre Biscuits – razowe ciastka bez cukru
- Gluten Free Cookies Oats Orange – ciastka owsiane bez glutenu
Skład i wartości odżywcze:
Skład: mąka kukurydziana, kawałki czekolady bez dodatku cukrów 25% (miazga kakaowa, substancje słodzące: maltitol, tłuszcz kakaowy, emulgator: lecytyna sojowa, aromat waniliowy), substancje słodzące: maltitol; skrobia kukurydziana, wysoko oleinowy olej słonecznikowy 15%, mąka ryżowa, mąka sojowa, błonnik roślinny, skrobia ziemniaczana, substancje spulchniające: wodorowęglan sodu i wodorwęglan amonu; sól, aromaty, emulgator: lecytyna sojowa. Może zawierać śladowe ilości mleka i orzechów. Produkt bezglutenowy.
Kalorie w 100 g: 444 kcal
Wartości odżywcze w 100 g: tłuszcz 23 g (w tym kwasy tłuszczowe nasycone 6 g), węglowodany 63 g (w tym cukry 0,7 g), białko 5,5 g, sól 0,58 g.
Gdzie kupić: sklepy internetowe
Cena: ok. 6,50-12 zł (2024 rok)
Ja z kolei uwielbiam tego typu ciasteczka, ale bezglutenowe jednak brzmią raczej jak coś co mi nie posmakuje :D nie przekonuje mnie twardość (to chyba typowa cecha bezglutenowych ciastek?), piaszczystość, gorycz nieznanego pochodzenia i jeszcze ta konsystencja czekolady… Zastanawiam się z czego to wynika, przecież mogli użyć zwykłej czekolady o normalnej konsystencji, bo raczej żadna czysta czekolada nie ma glutenu, więc nie musieli jej odglutenowywać.
Opis budowy układu pokarmowego wygrał :D
Tak, wszystkie ciastka bez glutenu – i ogólnie produkty bezglutenowe – są twarde w charakterystyczny sposób. I owszem, mogli zastosować zwykłą czekoladę, no ale cóż…
Każdego dnia uczymy się czegoś nowego! (:
Niestety większość czekolad posiada gluten – pisze to zawsze na opakowaniu. Jedyne czekolady, które wiem, że nie mają glutenu to Goplana i oryginalny Nusswiser
Jadlam tego typu ciastka raz w zyciu: l’eclercowskie amerykanki,czyli spod szyldu Wiodącj Marki(ale nie wiem,kto wyprodukowal :D -juz sie nauczylam !;p). Byly obłędne:kruche,twardo-miekkie: struktura z zewnatrz taka kamykowa,a po rozgryzieniu..o mamu :x soft paradise. Czekolada-kolejny zachwyt:punktowo osadzona -rozpuszczajac sie-wypelniala luki w ciasktu,no niebo w gebie po prostu. Skuszona tym faktem probowalam „gryzowo” amerykanek m.in z biedry,z lidla,na wage z niby fajnym skladem tzw home made z cukierni, z auchan, i jeszcze innych ktorych zrodla zakupu nie pamietam-ZADNE nie byly ok :/ amerykanski sen trwal tylko podczas jedzenia tych z l’eclerca i to by bylo na tyle. Nic mnie nie skloni do kolejnych testow, te ciastka to najbardziej zwodnicze z dostepnych typow: każde wygladaja cudnie i zachecajaco, pachna jak kwintsencja pysznosci-po ugryzieniu wychodzi twardosc (jak w przypadku tych o ktorych piszesz)i ta mączność, ktorej w amerykankach WM nie bylo. Szkoda,bo brak cukru to plus..ale chyba cos za cos. Nie skusze się więcej.
Testowanie stu produktów, żeby znaleźć jeden godny kupowania. Skąd ja to znam? ;) Tyle że kiedy przywiązuję się do produktu A i dam szansę B, C i D, które nie spełnią oczekiwań, zostaję przy A. Cóż Cię podkusiło, by szukać zamienników tak długo i uparcie? Leclerc stoi za daleko? Albo nie masz go w pobliżu wcale?
”Tyle że kiedy przywiązuję się do produktu A i dam szansę B, C i D, które nie spełnią oczekiwań, zostaję przy A.”- zostałam :) Ale czasami cena mnie skusiła, jakaś promocja ( w zasadzie to mamę- ona jest słodyczozakupoholikiem, ja tylko wystosowuje różne słodkie prośby o jakiś zakup- mama jest codziennie w mieście, a kh tkwi(bez prawa jazdy :/-jestem ślepym kretem urodzonym w undergroundzie=-6 na obie patrzałki) na za**piu wśród pędzli farb i pasteli). Te ciacha kupowała właśnie mama- z nadzieją, że dorównają Wiodącej Marce..no i niestety, misja zawiodła.
” Leclerc stoi za daleko? Albo nie masz go w pobliżu wcale?”- niczego nie mam w pobliżu :| najbliższy „punkt żywieniowy”(czyt. Lewiatan)- 10 km od domostwa. Powinni nam zrzucać paczki z helikoptera xD
Po pierwsze krety są przeuroczymi zwierzątkami, więc bycie kretem to tylko powód do radości. Po drugie ja mam zdrowe patrzałki, a też od kierownicy trzymam się z daleka, także znów wylądowałyśmy w jednym klubie.
Najbliższy sklep spożywczy 10 km dalej… COOOO?! Umarłabym :D Z tym helikopterem niegłupi pomysł.
”Najbliższy sklep spożywczy 10 km dalej… COOOO?! Umarłabym :D Z tym helikopterem niegłupi pomysł.”- mieszkam na konkretnym za..upiu, takim z definicji: ostatnio obudziłam się w nocy, żeby otworzyć okno..za oknem 2 sarny ( lub coś sarnopodobnego). Stały sobie może 2m od okna, zero strachu, w ogóle się nie spłoszyły. Jadły coś. Widziałąm tylko błyszczące 2 pary kropek-oczu. Nie jestem pewna do końca co to było, bo jak wspomniałam-jestem kretem xD (od teraz polubię to określenie na ślepotę <3) Do tego noc i brak oświetlenia wokół. Także dzicz.
Chupacabra.
Kiedyś lubiłam i markizy, i „ciastka z kawałkami czekolady” (nazywanie ich „american cookies” wydaje mi się nowością, nie przywykłam do tego), ale w sumie nie mogę chyba powiedzieć, bym jakoś specjalnie była w nie wkręcona. Wtedy wybierałam zawsze te, na które akurat miałam ochotę. Czyżbym częściej miewała ochotę na markizy?
Haha, klikając pomyślałam: „A co Olga takie nieolgowe zdjęcie dała?”. Czyżbym miała nosa do Twoich kadrów?
Mnie intrygują ciastka… żadne. Co ja będę się powtarzać? Rzeczy „bez…” nie kusza, ale przynajmniej dzięki Twoim recenzjom wiem, że nie zawsze bez glutenu = niesmaczny kamień. Lubię takie rzeczy wiedzieć. Swoją drogą, mam wrażenie, że po prostu producenci ostatnimi laty… nauczyli się takie rzeczy robić.
Nienawidzę tej tłuszczowości i prochowości ciastek. Struktura tych brzmi strasznie przez kamienność i znikanie. Bez sensu wgryzać się z trudem w coś, czego zaraz nie będzie.
Czekolada brzmi, jak kpina, ale aż mnie ciekawi, czego to gorycz. Aromat jakiś dziwny dodali?
Poziom słodyczy brzmi za to ok. Ostatnio spotkałam się z wielkim szokiem, że można twierdzić, że także słodzikiem można coś przesłodzić. Ja tak twierdzę, bo jak mi np. lody smakują tylko słodzikiem i niczym poza tym to uważam je za przesłodzone. I właśnie obstawiałam, że te ciastka będą słodzikiem i kartonem smakować.
„Haha, klikając pomyślałam: „A co Olga takie nieolgowe zdjęcie dała?”. Czyżbym miała nosa do Twoich kadrów?” – Albo ja jestem stetryczała, nudna i przewidywalna :'(
„Dzięki Twoim recenzjom wiem, że nie zawsze bez glutenu = niesmaczny kamień.” – Szkoda, że tym razem nie wyszło.
„Ostatnio spotkałam się z wielkim szokiem, że można twierdzić, że także słodzikiem można coś przesłodzić. Ja tak twierdzę.” – W takim razie ja jestem zszokowana szokiem tej osoby/tych osób. Słodzik jest słodszy niż cukier, więc przesłodzenie produktu słodzikiem staje się nawet łatwiejsze niż cukrem.
Pamiętaj, że w kwestii zdjęć na blogi kocham przewidywalność i schematy!
Przynajmniej mogłam pomyśleć: „wiedziałam!”.
Dokładnie! Tym bardziej słodziki potrafią tak aż gryźć w język i docierają szybciej, bo szybciej się rozpuszczają.
To, że ciastka są twarde i kruche to by mi pasowało, ale smak to już chyba niekoniecznie, tym bardziej że czekolada tak słabo się rozpuszcza. Ale jak tak na nie patrzę, to nie pogardziłabym glutenowym i cukrowym pieguskiem :D
Kiedy patrzę na american cookies – którekolwiek – mam wrażenie, że okażą się pyszne. Niestety mój gust rzadko się zgadza. (Nigdy?)