Catering na diecie, Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią

Zaprezentowane dziś brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią wypiekane przez wrocławską firmę Catering na diecie to trzecie ciasto, które odstąpiła mi znajoma istota testująca dietę pudełkową (dziękuję!). O pierwszym, czyli cieście z batatów, mieliście okazję przeczytać. Drugiego niestety nie poznacie – a szkoda, bo było pyszne – ponieważ zjadłam je w okolicznościach wielce niesprzyjających profesjonalnemu testowaniu. (Zegarek machał wskazówką między trzecią a czwartą w nocy, ja zaś po kilkugodzinnym tańczeniu nie miałam siły ani ochoty na robienie zdjęć i notatek). Nazywało się „wilgotne ciasto z rabarbarem”. W razie czego polecam je z całego serca zestawu kubków smakowych.

Catering na diecie, Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinia, copyright Olga Kublik

Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią

Nigdy nie jadłam ciasta z fasoli, choć zawsze mnie interesowało. Miałam ochotę zwłaszcza na babeczki i brownie fasolowe. Czy dzięki firmie Catering na diecie zyskałam pogląd na modelowy wypiek? Cóż, nie do końca. Jak zapewne doskonale wiecie, brownie to z założenia zakalec. Powinno być ciężkie, wilgotne, gniotkowe. Tymczasem brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią dało się poznać jako minimalnie wilgotne, puszyste, lekkie. Kruszy się jak zwykłe suche ciasto czekoladowe, np. suchy murzynek. Ważąc ok. 93 g, osiąga wymiary 13 x 6,5 x 2,5 cm. (Skądinąd jestem ciekawa wagi. Powinno być 90 g? A może 100 g?). Sądzę zatem, iż ciasto dostało nazwę brownie wyłącznie z powodów trendowo-marketingowych.

Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią ze sklepu Catering na diecie dostarcza ok. 304 kcal w sztuce.
Dietetyczne ciasto czekoladowe brownie waży ok. 93 g.

Catering na diecie, Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinia, copyright Olga Kublik

Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią pachnie inaczej z daleka, inaczej z bliska. Z odległości funduje wyrazistą kakaowość wytrawnego kakao połączoną z cukrem. Po zbliżeniu talerzyka do nosa ujawnia się palona kasza gryczana. Początkowo tylko prześwituje przez kakaowość, lecz z czasem ją zasłania. Przy kaszy pojawia się leciutka gorycz spalenizny. Fasoli zdecydowanie nie czuć.

Ponieważ brownie kojarzy mi się z ciastem wilgotnym i gniotkowym, tego samego wymagam od znajdujących się w nim owoców. Niestety propozycja Cateringu na diecie zawodzi. Brzoskwinie pojawiły się w formie suchawej malutkiej kostki. Odniosłam wrażenie, że twórca zamiast wykorzystać brzoskwinie świeże bądź z puszki, wybrał owoce suszone. Zalał je nieznaczną ilością wody, potrzymał trochę w miseczce i wrzucił do ciasta. Trend suchej kruchości podtrzymuje samo ciasto, które przy próbie przeniesienia na talerzyk – po podniesieniu – zaczyna się łamać i kruszyć, a także gubić piaszczyste drobinki.

Catering na diecie, Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinia, copyright Olga Kublik

Degustacja tylko potwierdza to, co wychwyciły oczy. Brownie fasolowe jest puszyste, ale suche i sypkie. Nie da się go podnieść w jednym kawałku ani zjeść bez spowodowania lawiny okruszków. Wypełniają je twardawe i sprężyste skórki fasoli z puszki, które początkowo wzięłam za kawałki czekolady. Powodują cierpkość analogiczną do tej wywoływanej przez rośliny strączkowe z puszki (fasolę, cieciorkę). Kawałki brzoskwiń na szczęście nie są tak suche, na jakie wyglądają, acz daleko im do podzielania wilgoci świeżych owoców. Zdają się odcedzone z kompotu. Wykazują miękkość i konsystencję owoców kompotowych.

Największy zawód sprawia smak brownie gryczano-fasolowego z brzoskwinią. Ciasto okazało się niemal niesłodkie. Zamiast tradycyjnej słodyczy czuć wyrazistą paloność kaszy gryczanej w połączeniu z wytrawnością kakao. Kawałki brzoskwiń nie mają ani odrobiny smaku.

Catering na diecie, Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinia, copyright Olga Kublik

Po wspaniałym cieście z batatów od Cateringu na diecie względem brownie gryczano-fasolowego z brzoskwinią miałam wysokie oczekiwania. Tym bardziej, że zawsze chciałam spróbować wypieku z fasoli.

Niestety ciasto nie spełnia wymogów brownie – nie jest wilgotne, ciężkie, zakalcowate, masywne, gęste, zwarte. Sypie się i kruszy niczym zwykłe ciasto. Do tego smakuje nieatrakcyjnie, bo gorzką paloną kaszą i surowym, niesłodzonym kakao. Zdecydowanie nie chciałabym do niego wrócić.

Ocena: 2 chi ze wstążką


Kalorie i alergeny:

Kalorie w ciastku: 304 kcal

Alergeny: jaja, orzeszki ziemne (arachidowe).

12 myśli na temat “Catering na diecie, Brownie gryczano-fasolowe z brzoskwinią

  1. Myślę że domowe brownie z fasoli wypadłoby lepiej, też mnie takie ciekawi i muszę je zrobić ^^ a ten tu suchy klocek nie powinien nazywać się brownie :D w ogóle brzoskwinie jakoś średnio mi pasują do brownie. Bardziej spodziewałabym się malin albo truskawek, ale na pewno nie brzoskwiń :D

        1. Akurat w cieście wiśnie mogą być, np. w skubańcu są super. Natomiast w brownie owoców być nie może żadnych, kropka :P

  2. Po tym zdrowym brownie, co ja jadłam (z batatów) uznałam, że brownie musi spełniać zbyt określone kryteria, by takie kombinowane mogło wyjść jak brownie. Niemniej, to wciąż mogą być fajne ciasta. Mocno czekoladowe z gryki i fasoli, zdrowe, może i mogłabym zjeść, ale bez owoców. Z owocami… ewentualnie ciasto w „ubatonowionej” formie jak Legal Cakes. I to właśnie od nich, bo innych firm nie znam. Chociaż… Nie powiem, by mi się coś takiego tak ogółem marzyło. Tym bardziej, że i produkty LC mi podpadły.
    I napisałaś, że nigdy nie jadłaś wypieku z fasoli – a czy ich batony właśnie nie są wypiekane czy coś jak ciasta? Właśnie np. Brownie (dawne, a więc na bazie fasoli przecież jadłaś).

    Łe, ja i w takich dzikich warunkach bym zdjęcia robiła. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której by mi się nie chciało.

    Moc kakao, gryka, spalenizna, brak fasoli – jak ja chcę taki zapach poczuć w tabliczce! <3
    Sucha, drobna kostka brzoskwiń – najgorzej. Wiesz, że owoce z puszki są nie dla mnie, ale do ciastowego tworu to prędzej takie bym stolerowała.
    Ok, akurat fasole itp. z puszki to jadam, bo żeby kupować, gotować itp. normalną to nigdy by mi się nie chciało (i całej paczki przez lata bym nie zużyła). Ale ciasto z fasoli z puszki? O nie! Za nic nie powinni z takiej go robić.
    Podoba mi się smak gorzkiej kaszy gryczanej i surowego kakao, ale jakbym już miała jeść brownie-ciasto, to… nie tego bym oczekiwała.

    Nie wiem, jak by się to miało do https://www.chwile-zaslodzenia.pl/2018/05/legal-cakes-baton-brownie-po-zmianach.html – na pewno konsystencja zupełnie inna, ale hm… W starym fasola fajnie wyszła, nowy wydaje się wciąż lepszy od tego Cateringu…, ale też niesatysfakcjonujący.

    1. „Łe, ja i w takich dzikich warunkach bym zdjęcia robiła. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której by mi się nie chciało.” – Jestem pewna, że nie robiłabyś zdjęć. Jestem też pewna, że w mojej sytuacji w ogóle nie zdecydowałabyś się na jedzenie.

      „Ale ciasto z fasoli z puszki? O nie! Za nic nie powinni z takiej go robić.” – Żeby było jasne: nie mam pojęcia, z jakiej fasoli zrobiono to ciasto.

      „I napisałaś, że nigdy nie jadłaś wypieku z fasoli – a czy ich batony właśnie nie są wypiekane czy coś jak ciasta? Właśnie np. Brownie (dawne, a więc na bazie fasoli przecież jadłaś).” – Fakt, zupełnie zapomniałam.

      1. Z tym jedzeniem to nie wiem, bo w takiej sytuacji nie byłam. Jeśli jednak myślisz, że nie potrafiłabym nigdy w nocy czegoś zjeść, to się mylisz. Od razu przypomniało mi się, jak wylądowaliśmy na Alasce i to były jakieś tam zmiany czasu, że w sumie wszystko było mi jedno, ale ogólnie stanęło, że jakoś 1-2 w nocy była. Szliśmy z lotniska już do samochodu i zobaczyłam firmowy sklep Cinnabon, którym tak się wielu ludzi wtedy w internecie podniecało, kupiłam sobie jedną ich bułkę i zjadłam. A wszyscy się na mnie wytrzeszczali, że raz, że coś takiego, a dwa: „przecież noc! nie zaśniesz!”. I nawet zdjęcie tej bułki na instagramie jest (bo przecież bułek itp. nie recenzuję na blogu), a za bardzo lubię zdjęcia robić, by… ich nie zrobić.

        Tak, tak, wiem, że nie wiesz, ale… i mnie niezbyt to interesuje, z jakiej zrobili, a jak wyszło. W końcu to nie ja jadłam. :P Wyprzedzając pytanie – interesowałoby o wiele bardziej, bym ja miała jeść. Nie wiem, czy świadomie na ciasto z fasoli z puszki bym się porwała. Wątpię.

        Pięknie! Nie dość, że swoje jedzenie pamiętam, Mamy, to teraz jeszcze Twoje, a Wy… nie. xD Zaczynam się dziwnie (ale śmiesznie, a nie negatywnie) z tym czuć.

  3. Wygląda fajnie, ale z tego co piszesz, mnie także by zawiodło. Muszę sama zrobić brownie z fasoli, bo ostatnio często robię z ciecierzycy (mieszam ciecierzycę z bananem, masłem z nerkowców i kakao), a z fasolą byłby chyba ciekawszy smak.

      1. Gotuję (nie jem niczego z puszek, jak już to ze słoika) – od razu większą ilość, zamrażam i na bieżąco rozmrażam potrzebną ilość (zalewam porcję wrzątkiem).

  4. Moje ulubione ciasto. Ostatnio stale sięgam po soczewicę której w zapasach moc u mnie ;) wychodzi niezwykle ;)

    1. Jeśli soczewicy nie ma w wegańskich pastach kanapkowych, które jadam, nie stosuję jej w diecie. Lubię, tyle że sama nie mam do czego jej dorzucać.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.