Wreszcie nastał dzień wyczekiwany od lat. Dwóch? Ania wyliczyła, że trzech. Może ma rację. Tak czy owak, jedno jest pewne: kilka lat czekałyśmy na to, żeby znowu się zobaczyć i spędzić razem cały dzień w wesołym miasteczku. W czym leżał problem? Prawdopodobnie w fakcie, iż tym razem w Polskę musiałam wyruszyć ja. Niestety bowiem wesołe miasteczko Legendia położone na granicy Chorzowa i Katowic nie wyraziło zgody, by na parę dni przenieść się bliżej Wrocławia. Jak mus, to mus!
Wyprawa do Katowic i Legendii – początki
Pięć lat. Dokładnie tyle, znów podług wyliczeń Ani, nie widziałyśmy się na żywo. Przez pięć lat praktykowałyśmy przyjaźń, wisząc na słuchawce i klikając w klawiaturę. Mało tego! Podczas spotkania uświadomiłyśmy sobie, że nigdy nie spędziłyśmy razem całego dnia, a tym bardziej doby z hakiem. Żartowałyśmy – ja z lekką obawą – że jak jedna pozna drugą naprawdę, przyjaźń się skończy.
Dzisiejszy wpis jest dowodem na to, że jednak da się przeżyć i u mojego boku, i u boku Ani. Ba! obie stwierdziłyśmy, iż czujemy się przy sobie tak normalnie, jakby poprzednie spotkanie odbyło się tydzień wcześniej. Nasz czas był cudowny – bardzo Ci za niego dziękuję <3 Przy okazji uświadomiłam sobie, że podróż pociągiem z Wrocławia do Katowic i odwrotnie trwa mniej więcej dwie godziny. Dlaczego przedtem nie wiedziałam, iż dzieli nas tak mało czasu?! Teraz spotkania wprost muszą stać się częstsze.
Pierwszy dzień wakacji w Katowicach
U Ani czułam się jak na wakacjach. Na wyidealizowanej kolonii, na której mieszkasz w pokoju z przyjaciółką i niczym nie musisz się przejmować. Gospodyni ugotowała mi cudowne jedzenie, którego nie omieszkałam sfotografować. Dzięki niej zakochałam się w pieczonych batatach i sosie z hummusu. Przez duże porcje ledwo wszystko zmieściłam. Żeby nie zostawić ani kawałka, ostatnie ciasto – serniczek z płatkami owsianymi i jagodami – jadłam na kolację tuż przed pierwszą w nocy. Kosmos. Ale przyjemny!
Późnym wieczorem, między jedzeniem a jedzeniem, poszłyśmy na spacer po Katowicach. Zachwycił mnie fakt, że co trzeci – dosłownie! – budynek to pustostan. Znalazłam nawet wejście do starej opuszczonej kamienicy, ale było bardzo ciemno i Ania się o mnie bała, więc przełożyłyśmy zwiedzanie na kiedyś (zawsze to dodatkowy powód, żeby przyjechać do Katowic ponownie). Gdybym tylko mieszkała bliżej, chętnie poświęciłabym całe wiosnę i lato na penetrowanie opuszczonych budynków. Kocham to.
Zabawa w Legendii *2021 rok*
Aby uniknąć tłumów, do wesołego miasteczka wybrałyśmy się w ostatni poniedziałek czerwca. Termin okazał się idealny, bo po pierwsze było słonecznie i bardzo ciepło, ale bez skwaru, po drugie tak pusto, że przez chwilę obawiałyśmy się, iż żadna atrakcja nie działa. W rzeczywistości działały, tylko nie było chętnych. Kolejki do dużych atrakcji wynosiły 0 minut, co uwieczniłyśmy na zdjęciu.
Jeszcze przed przybyciem do Legendii ustaliłyśmy, że skupimy się na atrakcjach ekstremalnych. Przetestowałyśmy różne, lecz najbardziej spodobały nam się roller coaster Lech (absolutne pierwsze miejsce) i łódka wychylająca się na boki, położona blisko wejścia do parku rozrywki. Wróciłyśmy na nie kilkakrotnie. Skądinąd przy ostatnich przejażdżkach Lechem igrałyśmy ze zdrowiem, bo kręciło nam się w głowach do granicy omdlenia. Niestety odmówienie sobie takiej przyjemności jest równie realne, co oczekiwanie, że przedszkolak nie zje położonej przed nim czekoladki, gdy rodzic wyjdzie z pokoju.
Film z wesołego miasteczka Legendia *2021 rok*
W trakcie spacerowania po poniedziałkowo-pandemicznie pustej Legendii wpadłam na pomysł, iż z robionych między atrakcjami zdjęć stworzę film w celu upamiętnienia tego dnia i podziękowania Ani za cudowne chwile. Pilnowałam się, żeby nie zdradzić planu, ale nie wiem, czy mi wyszło. Na pewno wspomniałam, że któreś zdjęcia wrzucę na blog. Oby Ci się spodobało :)
Dziękuję Ci za wspaniałą dobę z hakiem. Za cierpliwość, wyrozumiałość i bycie dokładnie taką, jaką byłaś lata temu, kiedy mieszkałaś we Wrocławiu i mogłyśmy spotykać się częściej. Dziękuję Ci też za regularne rozmowy przez telefon i stały kontakt na Facebooku. Do zobaczenia przy kolejnej okazji!
Legendia 2021 – zdjęcia
Reprezentatywne zdjęcie dwóch osób miło spędzających czas w wesołym miasteczku Legendia. Pozycje się nadają, uśmiechy są, wszystko gra. Pani pstryka już, bo nam ręce odpadną!
***
Wietrzę pachy wiatrem wiejącym znad jeziorka.
***
Wesołe miasteczko, książka, słońce, wolny dzień, ukochane stworzonko po drugiej stronie aparatu, marchwiak kisnący w bagażniku auta na parkingu… czego chcieć więcej?
***
Na Lechu będzie fajnie…
***
…yup, było!
***
Moje ulubione zdjęcie mnie z tegorocznej wizyty w Legendii.
***
W ogóle ta przyczepa stylizowana na cyrkową jest wdzięczna fotograficznie.
***
Może nie unicorn, wszelako uroczy.
***
Siedzę na pudle.
***
;*
***
Leżę na kwiatku, ponieważ tak.
Cudowny dzień i cudowne osoby ^^ miło patrzeć na Wasze uśmiechy! Cieszę się że miło spędziłas czas ^^
Dzięki <3
Nie pamiętam kiedy ostatnio coś tak bardzo mnie wzruszyło.
Dziękuję Ci, że jesteś <3
;*
Widać, że bawiłyście się świetnie. Oby więcej takich chwil zagościło w Waszych życiach 😉😘
A jedzenie u Ani wygląda smakowicie i totalnie „po mojemu” (czyżby sałatka z wędzonym tofu? 🤤)
Dziękuję :)
Z wędzonym tofu (kocham) i pieczonymi batatami (jadłam w takiej wersji pierwszy raz; OMG!!! <3).
Wspaniałe przeżycia!
Ja do wesołych miasteczek nie mogę, – chyba, że na spacer – po jednym okrążeniu karuzeli jest mi niedobrze…
Serniczkiem poczęstowałabym się.
Na niektórych atrakcjach rzeczywiście robi się niedobrze :D
I bardzo, bardzo udał Ci się ten wpis.
Czytałam go akurat podczas podróży wycieczkowej. Niesamowicie przyjemnie się czytało, miałam wrażenie, że jestem tam z Wami.
Zdjęcia świetne. Chyba ZWŁASZCZA te z gabinetu luster.
Cudowna jest taka relacja z przyjaciółką.
Olga, masz fantastyczną figurę. Ile masz warostu??
Mam nadzieję, że wrzucę taką relację na blog jeszcze nie raz. Lubię mieć materiał do wspominek :)
Dziękuję. Liczę 165 cm.
Dziękuję za odpowiedź.
I będę czekała na podobne wpisy, bo świetnie się takowe czyta, i – przeżywa razem z Tobą 🙂
A jak u Ciebie tegoroczne wakacje, Olgo, czy zaplanowałaś, zrealizowałaś jakiś dłuższy wyjazd?? Gdzie lubisz wyjeżdżać?
Od wielu lat marzę o wyjeździe nad polskie morze. Niestety w tym roku po raz kolejny dam dupy. Rokrocznie w okresie wakacyjnym wybieram inne atrakcje, przede wszystkim pracę.
Życzę Tobie spełnienia tego marzenia o wyjeździe nad polskie morze i oby był cudowny!!!
Pracy Ci życzę satysfakcjonującej, pasjonującej.
Życzę Ci całościowo wszystkiego cudownego!!
Jesteś bardzo kochana. Dziękuję <3