Jeżeli wszystko poszło zgodnie z planem, nie zachorowaliśmy na covid, nie połamaliśmy nóg, rąk ani (jedno)rogów, właśnie jesteśmy na etapie intensywnego zastanawiania się, co należy spakować do walizek i czego absolutnie nie można zapomnieć. Pakowanie prawdopodobnie odbędzie się jutro. Sto Tysiąc razy obejdę mieszkanie, marszcząc czoło i upewniając się, że mam wszystko, czego mi trzeba. Wszystko, co zapisałam na długiej liście dobre dwa miesiące wcześniej, wszak na zrobienie spisu przedmiotów niezbędnych do zabrania w podróż – niezależnie od czasu trwania – nigdy nie jest za wcześnie. Wyruszymy w drogę w sobotę, dotarcie do celu zaś będzie miało miejsce w niedzielę.
Cofnijmy się jednak o nieco ponad miesiąc. Dokładnie do tygodnia, w którym załatwiłam ostatnie potrzeby ciuchozakupowe związane z wyjazdem (i ogólnie latem). Początkowo myślałam, że potrzebny mi będzie tylko strój kąpielowy. Potem jednak przydarzyło się kilka zachwycająco cieplutkich dni, dzięki którym zorientowałam się, że w zabudowanych bluzkach z Vinted spłonę w chorwackim słońcu. Przypomniałam sobie także, iż przydałoby się coś krótkiego na dolną połowę ciała, skoro wszystkie spodenki z poprzednich lat mogę podciągnąć co najwyżej do ud. A gdyby było chłodno już po powrocie do Polski? Cóż, legginsami na okres powyjazdowy też bym nie pogardziła. I tak oto powstała lista potrzeb zakupowych.
Mam ogromną nadzieję, że to już ostatnie zakupy ubraniowe w ciepłej części roku. Jesienią muszę kupić spodnie i kurkę przeciwdeszczową, a zimą kurtkę ocieplaną. Taki komplet powinien wystarczyć na cały rok. (Oby na kolejne też, bo bardzo nie chcę znów wymieniać ciuchów).
Zakupy wakacyjne (i letnie)
Klucz zakupowy był następujący:
- przystępnie cenowo,
- blisko – jeśli idę na nogach,
- jednorazowo (pojedyncza wyprawa zakupowa) – jeśli jadę z Marcinem samochodem,
- z zapasem rozmiarowym – wszystko, co kupiłam, powinno pomieścić do 10 dodatkowych kg,
- z zapasem sztuk – skoro coś dobrze leży i jest tanie, głupio byłoby nie wziąć kilku sztuk.
Lista kupionych ubrań:
- góra stroju kąpielowego – Takko Fashion, 59,99 zł,
- dół stroju kąpielowego wysoki – H&M, 39,99 zł,
- dół stroju kąpielowego niski – H&M, 24,99 zł (normalnie 39,99 zł, ale była promocja),
- spodenki jeansowe – Szachownica, 29,99 zł, 2 sztuki,
- spodenki czarne – New Yorker, 24,95 zł, 3 sztuki,
- legginsy – Szachownica, 29,99 zł, 3 sztuki,
- spodnie jesienne (wypadek przy pracy) – Szachownica, 49,99 zł,
- kolorowe koszulki – KiK, 10 zł, 17 sztuk w różnych kolorach.
Łączny koszt zakupów to 569,76 zł, przy czym górę stroju kąpielowego kupiła mi mama (czekałam, aż dostanę nowe zlecenie i zarobię; mam duży problem z wydawaniem pieniędzy na rzeczy niepraktyczne; mama bała się, że ktoś mnie ubiegnie, a dodatkowo chciała mi zrobić przyjemność; dziękuję!), niski dół stroju kąpielowego zaś Marcin (on z kolei nie mógł przeboleć, że kupuję wysoki dół, który mu się nie podoba, dlatego zasponsorował mi majtki plasujące się na drugiej pozycji; dziękuję ;*). Jak wspomniałam, mam nadzieję, że wystarczy mi to na kolejny rok, a najlepiej na dużo lat. Nie lubię zakupów.
Ubrania na wakacje (i lato) – prezentacja
Na wstępie podkreślam, że do zdjęć przyjęłam najkorzystniejsze pozycje. Czuję potrzebę wyjaśnienia tego osobom, które mogą przechodzić przez to samo co ja. Na co dzień zdarza mi się czuć jak kloc, poddawać się smutkowi, a także dopytywać Marcina, czy na pewno nie jestem dla niego obleśna. Na zdjęciach publikowanych na blogu chciałam wyglądać ładnie. Naturalny wygląd – bez kątów i sztucznego oświetlenia – będziecie oglądać na fotografiach z wakacji.
Strój kąpielowy
- Góra kostiumu: Takko Fashion, 59,99 zł
- Dół kostiumu: 39,99 zł H&M
Nie przepadam za wysokimi majtkami. Nie rozumiałam tej mody, kiedy się pojawiła. W sumie nadal nie rozumiem, dlaczego szczupłe dziewczyny ze zgrabnymi tyłkami katują się tym szkaradztwem. Natomiast przy mojej obecnej figurze ów fason sprawdza się zacnie. Nawet jeśli realnie nie maskuje tego, czego nie lubię, przynajmniej daje mi poczucie, że maskuje. Co zaś się tyczy góry kostiumu, zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia. Wysoka jak na moje standardy cena zniechęciła mnie do zakupu, więc wyszłam ze sklepu z niczym. Przez kolejne dni krążyłam wokół stanika myślami niczym sęp. W końcu uznałam, że jak dostanę zlecenie od prywatnego klienta, kupię sobie to czerwone cudo. Jednakże przed dostaniem zlecenia mama kazała mi kupić stanik, zanim ktoś mi go zwinie sprzed nosa, w ramach prezentu od niej.
- Góra kostiumu: Takko Fashion, 59,99 zł (bez zmian)
- Dół kostiumu: 24,99 zł H&M
Kupienie jednokolorowego kostiumu nie wchodziło w grę. Wygląda to dla mnie zbyt monotonnie i nijako. Znalazłam w internecie kilka czarnych majtek zdających się spełniać moje wytyczne. Zrobiłam listę sklepów i pojechaliśmy z Marcinem do Magnolii (galerii handlowej) na szybką akcję. Swój produkt znalazłam w przedostatnim z pięciu sklepów*: H&M. Marcinowi było jednak nie w smak, że wybrałam wysokie majtki, więc kupił mi na wymianę niskie. (Tutaj dodam, że mam problem nie tylko z kupowaniem zbędnych rzeczy, ale także z ich posiadaniem. Zamiast się cieszyć, byłam zmartwiona, iż posiadając dwie sztuki konkurencyjnej garderoby, nie będę wiedziała, którą nosić, i obie po części się zmarnują).
* Jeśli nie podobają wam się te majtki, sprawdźcie oferty H&M (jest więcej modeli), Croppa, House’a, Bershki, Sinsay’a.
Spodenki krótkie: jeansowe i sportowe
- Góra kostiumu: Takko Fashion, 59,99 zł (bez zmian)
- Spodenki jeansowe: Szachownica, 29,99 zł
Wszystkie krótkie spodenki z ostatnich piętnastu lat zdezaktualizowały się rozmiarowo, dlatego potrzebowałam nowych. Niestety tym, czego najbardziej nie lubię kupować, są spodnie właśnie. Zaraz obok butów. Na szczęście pierwsze przymierzone okazały się leżeć idealnie i mieć przystępną cenę. Marcin – fan kupowania dobrze leżących ubrań w zapasie (ma m.in. po dwadzieścia takich samych koszulek) – podpowiedział, żebym dokupiła drugie, co też uczyniłam kolejnego wieczoru. Akurat Szachownicę (dodatkowo KiK, Takko Fashion i miniaturowy H&M) mam rzut beretem od domu.
- Góra kostiumu: Takko Fashion, 59,99 zł (bez zmian)
- Spodenki sportowe: New Yorker, 24,95 zł
Czarne spodenki sportowe to coś, co wiedziałam, że będę chciała kupić, kiedy nadejdzie lato. Pierwsze zamówiłam przez Allegro, jednak okazały się szatańsko niedopasowane. Na te trafiłam w New Yorkerze na jakieś piętnaście minut przez zamknięciem sklepu. Wybrałam cudownie luźny rozmiar, który powinien być dobry na kolejne kilogramy. Upolowałam trzy sztuki na wymianę. Skądinąd w tym roku odnotowałam znacznie większy udział w kolekcjach sklepowych spodni i spodenek z wysokim stanem względem piętnastu lat wstecz. Mnie to bardzo odpowiada, bo niskie spodnie kończą się w kiepskim miejscu.
Legginsy letnio-wiosenne i jesienno-zimowe
- Góra kostiumu: Takko Fashion, 59,99 zł (bez zmian)
- Legginsy letnio-wiosenne: Szachownica, 29,99 zł
A skoro o spodniach z wysokim stanem mowa, warto wspomnieć także o legginsach podzielających ten krój. Moim zdaniem nie istnieje wygodniejszy ani ładniej wyglądający ciuch nożny na chłodne dni niż mięciutkie i luźne w pasie legginsy. Kiedy znajdzie się swój model, warto zrobić zapas, czego nie omieszkałam uczynić. Nabyłam trzy sztuki. Mam nadzieję nosić je do połowy, może końca jesieni, wszak w ostatnich latach w Polsce jest długo przyjemnie ciepło.
- Góra kostiumu: Takko Fashion, 59,99 zł (bez zmian)
- Legginsy jesienno-zimowe: Szachownica, 49,99 zł
Ten zakup jest niejako wypadkiem przy pracy. Zanim udałam się do sklepów, obiecałam sobie, że nie kupię niczego na jesień ani zimę, bo nie wiadomo, ile będę wtedy ważyła. Niestety – lub stety, w co wolę wierzyć – znalazłam zaprezentowane cudo. Na zdjęciach nie wygląda porywająco, ale wierzcie mi, że spodnie zostały utkane z sierści jednorożca lub wiosennych obłoczków. Ponieważ jednak nie można było napisać tego na metce, jako iż nie istnieją standardy krawieckie szycia z włókien jednorożnych ani obłocznych, udostępniono klientom następujący skład: 90% poliester, 10% elastan. Wygląda na to, że mamy do czynienia z rzekomym polarem. Spodziewam się porządnego grzania w dupkę i nogi wietrzną jesienią i paskudną zimą. Obym tylko nie zapociła się niczym w worku foliowym.
Kolorowe koszulki na lato (AKA zwyklaki)
- Koszulka bez rękawków: KiK, 10 zł
Jak wspomniałam gdzieś tam na początku wpisu, kiedy przydarzyło się kilka bardzo ciepłych i słonecznych dni, uświadomiłam sobie, że w Chorwacji spłonę bądź rozpłynę się w bluzkach z rękawkami upolowanych na Vinted. Odczułam potrzebę poratowania się bluzkami na ramiączkach. Najlepiej zupełnie zwykłymi, nierzucającymi się w oczy, idealnie sprawdzającymi się jako baza stylizacji (o ile założenie spodenek/spódnicy i kolczyków można nazwać stylizacją). Na szczęście znalazłam idealne egzemplarze w KiKu – sklepie z tanią odzieżą, ubraniowym odpowiedniku Action, TEDiego i podobnych przybytków miłych portfelowi. Chociaż bluzki wyglądają bliźniaczo podobnie, pochodzą z kilku serii (sama nie wiem, która jest która; grunt, że dobrze leżą). Wzięłam siedemnaście sztuk w różnych kolorach. Nie chciało mi się robić zdjęć we wszystkich, więc łapcie sześć przykładowych. (Jakby co, w sklepie jest więcej kolorów).
Sądziłam, że najbardziej spodobam się sobie w kolorze jasnoróżowym, tymczasem kilka odcieni jasnego różu odrzuciłam. O dziwo najintensywniej do gustu przypadły mi wersje niebieskie i fioletowe. Do bluzki z paskami nie jestem przekonana, ale to tylko dycha, więc nie było się nad czym zastanawiać. Najwyżej będę nosiła ją w domu. Koszulki są długie, sięgają mniej więcej połowy lub dołu majtek (w zależności od serii). Są bardzo rozciągliwe, mięciutkie i przyjemne. Powinny wystarczyć na dodatkowe kilogramy.
***
I to byłoby na tyle. Spódnic nie kupiłam, bo długie mam, a i tak noszę raz na rok, krótkich zaś nie lubię. Bluzy mam i są dobre, w końcu zawsze lubiłam i kupowałam oversize. Na spodnie jesienno-zimowe będę polowała jesienią lub zimą. Na kurtki też. Buty zamierzam nosić stare tak długo, aż rozwalą się do zera, więc tutaj nie czekają mnie żadne zakupy. Na szczęście!
Wydaje mi się, iż wszystkie zaprezentowane ubrania możecie kupić online. Niskie majtki od stroju kąpielowego były niedostępne w kolorze czarnym, kiedy sprawdzałam, ale poza tym droga wolna – polujcie. Nazwy sklepów podałam kilkakrotnie. Gwarantuję, iż wybrane przeze mnie ubrania są milutkie i na tyle obszerne, że nigdzie nie uciskają, nie wpijają się. Niemal nie czuć, że są na ciele. Jeśli takie lubicie i takich szukacie, macie podpowiedzi, gdzie je znaleźć. Miłego i owocnego :)
Wiem, że może nie powinnam tego pisać, ale Twoje ciało naprawdę korzystnie przyjęło na siebie nowy kształt. Jesteś proporcjonalna i atrakcyjnie kobieca. W mojej ocenie (hetero kobiety) stroje kąpielowe wyglądają na Tobie cudownie.
Mówisz, że spodenki są w dużych rozmiarach, ale wyglądają bardzo zgrabnie, podobnie jak i Twoje nogi w nich.
Z bluzek – moje faworyty to ciemno niebieska, ciemno różowa i brązowa.
Podsumowując – wygląda na to, że recovery Ci służy. Życzę Ci by nie musieć zaglądać do sklepów dopóki aktualne ubrania się nie znudzą /zniszczą.
Ps. Obiecuje znaleźć czas na nadrobienie opowiadań… Ale mam bardzo gorący okres w pracy i życiu
Obiecanki-macanki, jak głosił napis na jednej z kart talii gry Flirt!
Dziękuję, ale raz jeszcze zaznaczam, że dużo daje ładne ułożenie ciała do zdjęcia. Proporcjonalna faktycznie jestem, jednakowoż mam teraz dużo dodatkowych ozdób, za które można złapać, i bynajmniej nie chodzi o te kulturowo pożądane. Spodenki/spodnie noszę L i XL. Gdybym kupiła mniejsze, musiałabym chodzić jak ściśnięta za ciasnym bandażem i modlić się o rozbicie lub rozciągnięcie w praniu (ale to chyba działa tylko w drugą stronę). Za parę kilo dobiję do nadwagi, niemniej ogólnie psychicznie nie jest źle, czego nigdy w życiu bym się nie spodziewała. Miewam złe chwile, sporadycznie złe dni – jak mi się przyśni coś przykrego – na szczęście te drugie mogę policzyć na palcach jednej ręki (dokładnie rzecz biorąc, pamiętam dwie noce z przykrymi snami). Dużo przede mną, ale ogrom już za mną, co stanowi ulgę.
Życzę Ci zdrowia. W całej rozciągłości znaczenia tego terminu.
Dziękuję <3 I nawzajem!
Podpisuję się pod wszystkim, co napisała Kasia, łącznie z Psem. :P
Ileż ja się nagłowiłam nad zrozumieniem, o co Ci chodzi z tym „Psem”. Dopiero dziś siadłam do odpisywania i nagle mnie oświeciło. Wakacje mi nie służą XD Może słońce za bardzo przygrzało w łeb.
Również nie cierpię zakupów ubraniowych. Szkoda pieniędzy. Wolę wydawać na biżuterię 🥴🤦♀️😁
Wszystkie ciuszki ładne, najładniejszy strój z tymi majteczkami wiązanymi nad biodrami. Zrobisz furorę.
Cudownych wakacji Olgo!!! Będziesz nam o nich pisała?
Ojj, biżuterii nie lubię. To znaczy bardzo mi się podoba, jak wygląda, niemniej uważam ją za niepraktyczną i niewygodną. Kocham kolczyki, cała reszta może nie istnieć.
Dziękuję <3 Wstępnie planuję. Chciałabym zrobić kilka wpisów, ale zobaczę, jak mi będzie szło czasowo. Na pewno nie w czasie wakacji, tylko dopiero po.
Pamiętam Twoje zdjęcia „artystyczne” zdjęcia z okresu przed recovery, no i nie będę kłamać, bardzo mi się podobały. No cóż, na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, nie wiedziałam wówczas, że cierpisz na ED… Wracając do tematu zdjęć – tamte, bardzo wystudiowane, niewątpliwie miały jakąś wartość estetyczną, ale tych zamieszczonych w poście naprawdę nie potrafię określić inaczej, niż „pretty hot and tempting”. Mam nadzieję, że nie brzmi to dla Ciebie obraźliwie. Mówiąc w sposób bardziej cywilizowany i bez zapożyczeń – prezentujesz się po prostu bosko.
Czemu artystyczne w cudzysłowie? ;> Mnie nadal podobają się tamte zdjęcia. Są dobre technicznie i ciekawe. Natomiast za komplement bardzo dziękuję, miło mi to czytać :)