Czas na drugą część zestawienia 10 najlepszych parków rozrywki zlokalizowanych w Europie. Podczas przygotowywania poprzedniej – zwłaszcza przy seansie filmików – ekscytowałam się jak dziecko człowiek o (nie)zdrowych zmysłach na widok gigantycznej tabliczki czekolady. Niektóre nagrania na Youtube sprawiły, że czułam się niemal tak, jakbym sama siedziała w pędzących wagonikach.
Poprzedni wpis: 10 wspaniałych miejsc dla miłośników wesołych miasteczek #1
Niestety słowem kluczowym w powyższej wypowiedzi jest niemal, przez które będę musiała rozbić wirtualną skarbonkę, przygotować się psychicznie na kilkudniowe i poważne porzucenie domu – co będzie zdecydowanie najgorsze i najtrudniejsze – oraz zapodróżować w świat. Mam nadzieję, że w choć jednym z tych miejsc spotkam was, wesoło dyndających głową w dół.
Przypominam, że lista parków rozrywki została stworzona w kolejności alfabetycznej.
Park rozrywki Legendia (Polska)
W poprzedniej części wspomniałam, że o ile o podkrakowskiej Energylandii nie miałam pojęcia, o tyle o katowickiej Legendii wiedziałam doskonale. Mało tego, nawet w niej byłam! Wydaje mi się, że miała wówczas inną nazwę – mówiło się o niej po prostu wesołe miasteczko w Katowicach*.
Park rozrywki został otwarty w latach 50. XX wieku pod nazwą Śląskie Wesołe Miasteczko. Jak podaje Wikipedia, w 2013 roku sprowadzono do niego 26 urządzeń z duńskiego parku Sommerland Syd. Oznacza to, że nie mam pojęcia, jak wygląda obecnie, ponieważ byłam w nim w maju 2011 roku, tuż po wielkim otwarciu po latach niedziałania. (Nie, jeszcze nie jestem tak stara, żeby sypać datami z rękawa; sprawdziłam zapis na zdjęciach). Fakt ów sprawia, że… muszę odwiedzić je raz jeszcze, by od nowa podyndać głową w dół i obślinić się z ekscytacji. Cudownie!
* Tak naprawdę Legendia leży w Chorzowie i tylko graniczy z Katowicami.
Polecam wpis: Legendia czy Energylandia? Recenzja wesołego miasteczka w Chorzowie
***
Park rozrywki LEGOLAND Billund (Dania)
Obecnie w Europie znajduje się kilka Legolandów (dokładnie osiem), mało kto jednak wie, że oryginalnym jest ten zlokalizowany w Danii. Jak większość porządnych parków rozrywki, składa się z krain tematycznych: DUPLO Landu, Adventure Landu, Minilandu, Pirate Landu, Knights Kingdom i innych.
W pierwszej części zestawienia napisałam, że Legoland i Heide Park mają tego samego właściciela, którym jest Merlin Entertainments Group. Do grupy należą również Alton Towers, Gardaland i Thorpe Park. Przez chwilę rozważałam, czy nie warto byłoby poderwać właścicieli, ale zakładam, że to stare i przeterminowane pierniki, wobec czego wolę jednak uzbierać na bilety sama.
PS W duńskim Legolandzie miałam przyjemność bawić się w czasach przedszkola lub podstawówki.
***
Park rozrywki Tivoli Gardens (Dania)
Pozostajemy w Danii, ale przenosimy się do Kopenhagi (wcześniej byliśmy w Billund; swoją drogą nie wiedziałam, że to nazwa prawdziwego miasta). Znajduje się tu Tivoli Gardens, czyli drugi pod względem sędziwego wieku park rozrywki, i to na świecie! Otwarto go jeszcze w XIX wieku, na dodatek pod koniec pierwszej połowy. Od tamtej pory atrakcje nie były wymieniane, naprawiane ani konserwowane*.
Doskonałym przykładem atrakcji tego parku rozrywki jest wciąż działający, oddany do użytku w roku 1914… drewniany roller coaster. Tuż za nim znajduje się zagroda z żywymi dinozaurami, a za pięć euro można sobie trzasnąć fotkę z człowiekiem pierwotnym. Polecam to wesołe miasteczko!
* Taki żarcik…
…Wcale nie.
***
Park rozrywki Tropical Islands (Niemcy)
Tropikalna wyspa zlokalizowana w niemieckim mieście Krausnick nie jest typowym wesołym miasteczkiem, ale jakoś tam wpisuje się w definicję parku rozrywki. A nawet jeśli nie, to trudno. Zestawienie należy do mnie, lista rzeczy to-do również, jesteście zatem skazani na przeczytanie również o tym miejscu.
Mimo sceptycyzmu wielu osób, z którymi rozmawiałam o Tropical Islands, miejsce to oczarowało mnie w zasadzie wszystkim. Stanowi zamkniętą na świat bańkę, w której jest jaśniutko, cieplutko i milutko. Odnoszę wrażenie, iż w parku zatrzymuje się czas, podczas gdy reszta świata nadal ugania się za tymi wszystkimi codziennymi sprawami. Jeśli Kiedy tam pojadę, mam nadzieję zostać na parę dni i zamieszkać w jednym z udostępnionych gościom tropikalnych bungalowów.
***
Park rozrywki Wiener Prater (Austria)
Zestawienie najlepszych parków rozrywki w Europie zamyka Austria i klasyczne wesołe miasteczko o nazwie Wiener Prater, przy czym jego nazwa właściwa brzmi Wurstelprater, a skrótowo mówi się po prostu Prater – od lokalizacji, czyli placu, którego część zajmuje.
Kiedy oglądam filmiki z parku rozrywki, zdecydowanie mam ochotę się w nim pojawić. Po wejściu na stronę jednak entuzjazm maleje. Nie wiem, jak w XXI wieku można prowadzić tak fajne miejsce i posiadać tak szkaradną stronę zachęcającą ludzi do odwiedzenia go. Gdyby nie fakt, iż nazwa spowodowała, że Wiener Prater znalazł się na ostatnim miejscu zestawienia, w wyniku poirytowania i tak bym go tutaj wepchnęła. A szkoda, bo samo wesołe miasteczko wydaje się godne podróży i przetrwonienia paru groszy.
Z wymienionych miejsc słyszałam tylko o Legolandzie :) Nie wiedziałam, że na Śląsku mamy jakieś wesołe miasteczko (no nie jakieś tylko miasteczko o nazwie Legendia ;P). :)
No to już wiesz :)
Z tych miejsc byłam w Tropical islands i baardzo mi sie podobało :D Do Pratera miałam szanse podjechać w Wiedniu,ale tego nie zrobiliśmy,bo mielismy tylko 1 dzień a Prater był daleko,po drugiej stornie Dunaju
Nadrób! :P
Byłam w Tropical Islands, a bez odwiedzenia pozostałych miejsc z listy jakoś mogę żyć :D
Podobało Ci się, czy za dużo leżingu? :P
Było ok, ale nie na tyle, żeby wrócić tam ponownie :P
Z tych dzisiejszych parków słyszałam jedynie o Tropical Island :D Ale te dwa duńskie wyglądają nieziemsko, a najchętniej chyba bym chciała być oblana tą banią wody (no, chyba że będzie zimna woda, a na dworze będzie pizgać mrozem) :D
W zimie, dla zahartowania ciała!
Wiedeński Prater to jedyne miejsce w którym byłam – za to dwa razy. Pierwszy raz jako nastolatka i przez lata miałam odczucia że to było takie WOW. Ze dwa lata temu byłam ponownie i wtedy moje wrażenia były zupełnie przeciwne…
A tak nawiasem nie masz ochoty na 40g każdej z tych cudności: https://src.discounto.de/pics/Angebote/2016-11/1868596/2640096_MOSER-ROTH-Winter-Chocolade_xxl.jpg
Haczyk – data ważności do 1 czerwca ;D
Trochę się boję, że i ja po latach rozczarowałabym się Legolandem.
Mam ochotę :) Czy to znaczy, że w końcu się spotkamy? ;>
Jeśli odpowiada Ci najbliższa sobota ;D Bo mam akurat wolną
Ble, w sobotę akurat kiepsko, chyba że wieczorem i nie u mnie. W weekendy mieszkam u chłopaka.
Niestety w dni powszechnie mam teraz dużo spraw… ewentualnie jeszcze poniedziałek popołudnie
O, wtedy mogłabyś mnie odwiedzić w domu, bo w poniedziałki siedzę u siebie, tyle że dopiero ok. 19 :P Pasi?
Powtórzę się, ale adrenalinka w postaci wesołych miasteczek, to zdecydowanie nie dla mnie :P
Czekaj, aż mnie poznasz i wyciągnę Cię na wesołe miasteczko ;)
Zaintrygowana byłam niezmiernie kolejnych pozycji z listy i po raz kolejny, zaskakując mnie, wzbudziłaś zarazem moja ciekawość :) Nie mogę przestać myśleć o Tivoli Gardens – jego szlachetna leciwość wróży atrakcje niemal uduchowione. Ten park jawi mi się jako przestrzeń, której genius loci ogarnia bywalców, czyniąc wizytę w nim nie tylko porywającą i gaszącą głód silnych wrażeń, ale także – odwiedzinami miejsca z bogatą historią. Ileż przed nami pielgrzymów szydziło ze swych groteskowych odbić w zwierciadłach, ile nie wytrzymało pędu diabelskiego młynu… Rozmarzyłam się :)
Olgo, jestem też pod wrażeniem Twojego przygotowania merytorycznego i wdzięczna za moc inspiracji :)
Na skraju życia, gdy śmierć nam będzie najsłodszą i najmilszą z dróg, wybierzemy się ręka w rękę, ramię w ramię i dłoń w dłoń do Tivoli Gardens, gdzie dokonamy żywota wraz z odwiecznym drewnianym roller coasterem.
„…mało kto jednak wie, że oryginalnym jest ten zlokalizowany w Danii” – ja wiem! Brat był i przywiózł fotki robione aparatem na klisze! Ujęcie przy „twarzach prezydentów wyrytych, wyrytych w skale” pamiętam do tej pory ;)
Ale było zazdro z mojej strony… :D
O mamo, ileż ja mam fotek z Legolandu. Z twarzami również. I wszystkie na kliszy. Ach te stare czasy!