Postprawda i inne koszmarki. Gdzie leży prawda i dlaczego nie istnieje kilka prawd (wersji)?

Podobno żyjemy w czasach postprawdy. Na taką tezę – oczywiście pozbawioną słowa podobno – trafiam co jakiś czas w internecie. Nie przywiązuję wagi do tego, kto ją wygłasza ani na łamach jakiego portalu. Zastanawia mnie raczej, czy to adekwatne spojrzenie na współczesną rzeczywistość, czy jednak spora przesada podszyta tym samym co postprawda: chęcią dostrojenia się do konkretnych emocji odbiorców.

W publikacji zajęłam się tym, czym w ogóle jest postprawda, jakie niesie skutki dla społeczeństw, jakie ma związki z poprawnością polityczną. Przyjrzałam się także innym, pokrewnym zagadnieniom związanym z prawdą: zjawisku mojej prawdy (prawdy danego człowieka, która może być inna od prawdy drugiej osoby) oraz złotej myśli, podług której prawda leży pośrodku. Zachęcam do lektury i rozważań :)

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Co to jest postprawda?

Istniejąca od zarania dziejów, acz względnie nowa w powszechnej świadomości i mowie – spopularyzowana dopiero w 2016 roku, przy czym pierwszego użycia terminu upatruje się w 1992 roku – postprawda doczekała się licznych mniej lub bardziej oficjalnych definicji. Mimo iż w słownikach i poświęconych jej publikacjach można znaleźć różne dodatkowe elementy definicji postprawdy, takie jak konieczność wpływu na opinię publiczną, w uogólnionym rozumieniu postprawda to:

komunikat sformułowany jako stwierdzenie prawdy, w rzeczywistości jednak niezważający na prawdę, lecz mający wydźwięk emocjonalny i obliczony na idealne wpisanie się w emocje i intersubiektywne przekonania konkretnej grupy odbiorców.

Jest to autorska definicja postprawdy, stworzona przeze mnie na bazie lektury definicji i prac poświęconych postprawdzie. Starałam się zawrzeć w niej najważniejsze elementy, które teraz dla dokładnego wyjaśnienia rozłożę na części pierwsze.

  • Postprawda to komunikat: nie zawsze werbalny, aczkolwiek ja rozumiem ją właśnie jako komunikat. Postprawdę można komunikować poprzez mówienie, pisanie, posługiwanie się obrazem (także ruchomym, czyli filmem), operowanie danymi i statystykami, selekcjonowanie materiałów lub zestawianie ich w konkretny sposób.
  • Postprawda zostaje sformułowana: stanowi celowe działanie osoby, która używa jej świadomie.
  • Postprawda ma formę stwierdzenia prawdy: o postprawdzie mówi się, że jest pozorną prawdą. Docelowi odbiorcy przyjmują ją jako prawdę.
  • Postprawda nie zważa na prawdę: co kategorycznie odróżnia ją od kłamstwa. Aby zaistniało kłamstwo, nadawca musi znać prawdę i celowo podawać jej przeciwieństwo. Tymczasem osoba posługująca się postprawdą niekoniecznie zna prawdę. Nie musi jej znać, bo prawda nie ma dla tej osoby znaczenia. Skupia się na celu komunikatu i zamierza go osiągnąć niezależnie od tego, czy komplet faktów stoi po jej stronie, czy jednak po przeciwnej. Natomiast jak najbardziej używa samych faktów: selekcjonuje je, zestawia w preferowany sposób lub przypisuje im nieprawdziwy skutek.
  • Postprawda ma wydźwięk emocjonalny: prawda bazuje na faktach i jest niezależna od emocji. Kłamstwo opiera się na nieprawdzie, lecz także może być niezależne od emocji. Tymczasem postprawdy zupełnie nie obchodzi, czy ma cokolwiek wspólnego z prawdą, czy w większości jest nieprawdą, za to zawiera ładunek emocjonalny.
  • Postprawda jest obliczona na idealne wpisanie się w emocje: za pomocą zawartego w komunikacie ładunku emocjonalnego postprawda łączy się z emocjami i uczuciami odbiorców, wpisuje się w nie.
  • Postprawda jest obliczona na idealne wpisanie się w przekonania: treść postprawdy i emocjonalność przekazu wspólnie tworzą komunikat perfekcyjnie dopasowany do przekonań, poglądów, wartości, ideałów, oczekiwań, nadziei odbiorców.
  • Postprawda kierowana jest do grupy o intersubiektywnych przekonaniach: podczas gdy prawda lub kłamstwo mogą zostać użyte w komunikacji z jedną osobą lub wieloma, liczba nie ma znaczenia, postprawda to narzędzie komunikacji z grupami. I to nie byle jakimi, lecz homogenicznymi w poglądach (mającymi wspólne, czyli intersubiektywne przekonania na dany temat).

Postprawda jest zatem zakorzeniona w emocjach i przekonaniach, niekoniecznie zaś – a najczęściej po prostu nie – w prawdzie (przy czym może operować częścią faktów). W przeciwieństwie do prawdy nie jest uniwersalna ani absolutna. Każdy może sformułować swoją postprawdę, musi tylko dobrze zrozumieć odbiorców, do których się zwraca: środowisko o wspólnych poglądach.

Postprawda może się pojawić, kiedy obie strony komunikacji: nadawcy i odbiorcy, podzielają dane przekonania, aczkolwiek nie stanowi to reguły – nadawca nie musi wierzyć w komunikat (konkretną postprawdę), by go wygłaszać. Może chcieć osiągnąć korzyści polityczne, finansowe, społeczne, towarzyskie lub jakiekolwiek inne (aczkolwiek postprawdę najczęściej wiąże się z polityką). Postprawda może być wynikiem oportunizmu, wyrachowania, populizmu, manipulacji, chęci zysku i innych czynników. Postprawdą – podobnie jak kłamstwem – posługują się politycy, dziennikarze (niestety), influencerzy, celebryci, a nawet naukowcy, kiedy np. zostaną przekupieni (podwójne niestety).

Dużym problemem związanym z postprawdą jest fakt, iż nie da się z nią dyskutować na racjonalne argumenty, ponieważ jej orężem jest odwoływanie się do przekonań i silnych emocji. Spróbujcie na przykład przekonać samymi faktami rodziców autystycznego dziecka, by zaszczepili drugie dziecko, kiedy oni już wsiąkli w przekaz o szczepionkach wywołujących autyzm. Ponadto prawda często jest mało spektakularna, raczej nudna i zwyczajna, podczas gdy postprawda bywa sensacyjna. Co jest atrakcyjniejsze i łatwiejsze emocjonalnie: uznać, że pandemia koronawirusa wydarzyła się bez wyraźnego powodu i ogrom ludzi zginał tak po prostu, czy zawierzyć historii celowego wybicia części populacji?

Populizm: postprawda a propaganda

W raporcie Postprawda. Jak rodzą się społeczne bzdury?, opublikowanym w 2022 roku przez Małopolską Szkołę Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, postprawdę wskazano jako nowe narzędzie populizmu, jednakże odróżniono ją od propagandy. Jak twierdzą autorzy, propaganda w większym stopniu oznacza manipulowanie stanem wiedzy i emocjami odbiorców po to, by skłonić ich do podjęcia działań zgodnych z tym, czego oczekują propagandyści, ponadto jest społeczeństwu odgórnie, w mniej bądź bardziej natarczywy sposób, narzucana, a więc jest to przekaz jednostronny. Natomiast postprawda jawi się jako relacja dwustronna, ponieważ w warunkach zobojętnienia ludzi na prawdę, dość ochoczo przyjmują oni taką uproszczoną rzeczywistość nie będąc do tego w żaden sposób zmuszani, a nawet sami jej poszukują.

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Postprawda a kłamstwo

Chociaż w poprzednim punkcie napisałam, że między postprawdą i kłamstwem występują znaczące różnice, wspomniałam również o wielości definicji postprawdy. Według niektórych publicystów postprawda jest kłamstwem, a dokładnie jej rodzajem. Przykładowo Małgorzata Lisowska-Magdziarz, profesorka Uniwersytetu Jagiellońskiego, zdefiniowała postprawdę jako rodzaj kłamstwa powstały poprzez wzajemne wzmacnianie się prawd, półprawd i kłamstw w zamkniętych medialnie bańkach.

Jestem jednak przekonana, że powyższa definicja/opinia wpisuje się w sposób myślenia znacznej mniejszości badaczy postprawdy. Większość publicystów, którzy dokonują zestawienia postprawdy i kłamstwa, rozróżnia je i oddziela. Mnie również bliższe jest drugie podejście. W postprawdzie nie widzę ani rodzaju kłamstwa, ani rodzaju prawdy. To po prostu przekaz, który istnieje w oddaleniu od zagadnień prawdy i kłamstwa. Może się posługiwać oboma, jednym lub żadnym – nie dba o to. Niestety z pozoru prezentuje się jako prawda, dlatego jest niebezpieczny.

  • Kłamstwo zakłada znajomość prawdy przez nadawcę komunikatu, postprawda niekoniecznie.
  • Kłamstwo jest celowym zaprzeczeniem prawdzie, postprawda ma gdzieś prawdę.
  • Kłamstwo zaprzecza faktom, postprawda pomija fakty, selektywnie je ignoruje lub zniekształca.
  • Kłamstwo nie musi mieć zakorzenienia w faktach, postprawda ma zakorzenienie w faktach, dlatego jest łatwo przyswajalna.
  • Kłamstwo nie musi bazować na emocjach, postprawda wykorzystuje emocje.
  • Kłamstwo nie musi uwzględniać poglądów odbiorcy, postprawda wymaga znajomości poglądów odbiorców i jednocześnie wpisania się w nie.
  • Kłamstwo może zostać skierowane nawet do jednej osoby, postprawda to narzędzie komunikacji z grupami.
  • Kłamstwo może zostać powiedziane grupie różnych ludzi, postprawdę kieruje się do spójnych poglądowo środowisk.

Osoby posługujące się postprawdą nie muszą znać prawdy ani nawet się nią interesować. Niekoniecznie kłamią, czasem po prostu wykorzystują znajomość faktów, by je odpowiednio zestawiać, selekcjonować, naginać. Manipulują preferowanymi danymi i odwołują się do emocji, by wpisać się w przekonania odbiorców i wywrzeć na nich preferowany wpływ.

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Postprawda a poprawność polityczna

Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z terminem postprawda – albo przynajmniej kiedy pierwszy raz poświęciłam mu uwagę – został przedstawiony w kontekście radykalnej odmiany poprawności politycznej: ignorowania prawdy na rzecz ochrony uczuć. W efekcie utrwaliło mi się w pamięci, iż po pierwsze postprawdą posługują się osoby o konkretnym zapatrywaniu na świat (skrajnie lewicowym), po drugie zaś takie, które wzajemnie chcą utrzymywać się w błędnym przekonaniu, zaprzeczającym faktom i wiedzy naukowej, byleby było spójne z ich światopoglądem.

  • Poprawność polityczna – unikanie języka i działań, które mogą urazić jakąś grupę, zwłaszcza mniejszościową lub zmarginalizowaną, a także operowanie językiem i podejmowanie działań włączających daną grupę. W wersji radykalnej nie zważa się na prawdę, bo cel stanowi ochrona uczuć.
  • Postprawda – abstrahowanie od prawdy i selekcjonowanie faktów przy jednoczesnym promowaniu przekonań oraz emocji.

W tekście Postprawda i nowe media. Czy potrzebujemy postprawdy? autorstwa Piotra Pawełczyka i Jakuba Jakubowskiego z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, opublikowanym na łamach kwartalnika „Środkowoeuropejskie Studia Polityczne”, znalazłam częściowe potwierdzenie tego obrazu. Autorzy rozpoznali, że postprawda ułatwia racjonalizację własnych „wygodnych” poglądów i ocen oraz stanowi odpowiedź na zapotrzebowanie licznej rzeszy ludzi, którzy szukają przede wszystkim potwierdzenia własnych emocji i życzeniowego postrzegania świata. Ponadto według nich postprawda tworzy wspólnoty oparte na fałszywym wyobrażeniu świata i lęku, iż mogłoby ono zostać zakwestionowane.

Do powyższego opisu zdaje się pasować twierdzenie o istnieniu osób niebinarnych, którym poświęciłam publikację Osoby z macicą, osoby studenckie i inne – moje spojrzenie na osobatywy, neutratywy i język inkluzywny neutralny płciowo. Przykład ten jednocześnie spełnia kryterium poprawności politycznej i wpisuje się w definicję postprawdy, ponieważ: 1) nie występuje tutaj kłamstwo (nie sądzę, aby rozumiano, iż płcie są dwie, jednak zaprzeczano temu, aczkolwiek nie umiem stwierdzić na pewno, czy osoby o takim poglądzie wierzą w błędną prawdę, czy prawda w ogóle ich nie obchodzi, bo ważniejszy jest komfort psychiczny), 2) prawda nie ma znaczenia (bardziej liczy się to, że utrzymywanie, iż płcie są dwie, może sprawdzić przykrość osobom, które nie czują się kobietami ani mężczyznami), 3) ma miejsce odwołanie do faktów (takich jak występowanie ról społecznych w naszej kulturze czy też różnych tożsamości płciowych w innych kulturach), selekcjonowanie tych faktów i zestawianie w określony sposób, 4) komunikacja odbywa się w grupie o wspólnym światopoglądzie. Dodatkowo przykład ów podkreśla dwustronność relacji nadawców i odbiorców postprawdy – wszyscy współuczestniczą w niej dobrowolnie, w celu ochrony uczuć i samopoczucia pewnych ludzi. Nie trzeba nikim manipulować (chyba że osobami z zewnątrz, potencjalnymi członkami grupy, póki co nieprzekonanymi).

Ostatecznie jednak takie rozumienie postprawdy, chociaż nie jest błędne, w toku lektury różnych publikacji uznałam za zbyt wąskie i niewystarczające. Wynika to z dwóch powodów.

  • Po pierwsze postprawda faktycznie może być prawdą danej grupy, przyjętą bez konieczności manipulowania odbiorcami, jednak z założenia stanowi narzędzie manipulacji. Oczywiście niekoniecznie trzeba zmanipulować odbiorców, można po prostu podtrzymać błędne przekonanie już zmanipulowanych ludzi. Innymi słowy: skoro postprawda zakłada populistyczne zwracanie się do środowiska o pewnych wspólnych poglądach, nie musi tych poglądów kreować. Zamiast tego wpisuje się w nie i je potwierdza. Inaczej jest ze wspomnianą wcześniej propagandą, która kreuje nowy sposób patrzenia na dany temat i jest odgórna.
  • Po drugie poprawność polityczna stanowi tylko jeden z licznych przykładów wykorzystywania postprawdy. Postprawda nie jest zarezerwowana dla środowiska skrajnie lewicowego, pojawia się w przeróżnych kontekstach, także u osób radykalnie prawicowych. Nie można zatem postawić między nimi znaku równości. Polityczna poprawność stanowi jedynie mały wycinek, który nie jest ani bardziej, ani mniej ważny niż pozostałe.

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Jakie skutki niesie postprawda?

Postprawda niesie szereg negatywnych skutków dla społeczeństwa i stanowi poważne zagrożenie. Jeśli jest dobrze przemyślana, może być znacznie trudniejsza do rozpracowania niż kłamstwo, a tym bardziej znacznie trudniejsza do obalenia. Kłamstwo, niezakorzenione w faktach – a wręcz przeczące im – w teorii da się obalić, po prostu prezentując fakty. Tymczasem postprawda po pierwsze wykorzystuje fakty, tylko sprytnie nimi manipuluje, po drugie trafia na najbardziej podatny grunt: silnie wyrobione w ludziach przekonania (które bardzo trudno zmienić) i równie silne emocje (które nierzadko górują nad faktami, zwłaszcza gdy operuje się na negatywnych emocjach: strachu, smutku, zazdrości, zawiści, gniewie, czy też poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości).

Oczywiście atak na kłamstwo będzie odbierany przez ludzi personalnie, jako że zdążyli już w nie uwierzyć i nie chcą poczuć się naiwniakami, którzy dali się omamić. Koniec końców jednak można przeciągnąć ich na stronę prawdy, oferując obwinienie osoby, która ich okłamała. Zamiast czuć wstyd i poczucie winy, będą odczuwać złość – no i git. Tymczasem atak na postprawdę to często dosłownie atak na nich samych, na ich spójny i wieloletni światopogląd. Nie było żadnej konkretnej manipulacji ani żadnego konkretnego winnego, który ich zmanipulował. Dali się wprowadzić w maliny, bo coś, co usłyszeli, przeczytali bądź zobaczyli, po prostu było zgodne z tym, co uważali od dawna.

Przykładowe zagrożenia związane z postprawdą to:

  • większe przywiązywanie wagi do emocji i uczuć niż prawdy (całości dostępnych, niezmanipulowanych faktów) i kierowanie się nimi podczas podejmowania istotnych decyzji, w tym politycznych, gospodarczych, medycznych,
  • polaryzacja społeczeństwa, wewnętrzne rozbicie i tworzenie się niemających ze sobą wiele wspólnego, nierzadko wrogich sobie obozów światopoglądowych,
  • zanik wiary w koncepcję prawdy i relatywizowanie prawdy, uznawanie jej za wartość względną,
  • utrata zaufania wobec mediów, dziennikarzy, naukowców i instytucji, które miały być filarem prawdy,
  • kwestionowanie wszystkich źródeł faktów i traktowanie wszystkich informacji jako potencjalnie nieprawdziwych,
  • preferowanie niszowych teorii spiskowych zamiast oficjalnych teorii naukowych, gdyż te drugie pochodzą ze strony instytucji, które na pewno są skorumpowane i chcą manipulować ludźmi,
  • rozpad dialogu publicznego, przesiąkniętego prywatnymi prawdami, przekonaniami i silnymi emocjami, bez miejsca na dyskutowanie o faktach,
  • osłabienie demokracji z jednej strony przez brak zaufania do polityków i chęci głosowania, z drugiej zaś przez wpływ postprawdy na wyborców partii, które chętnie się nią posługują,
  • zagrożenie dla zdrowia publicznego, dobrych relacji międzynarodowych i innych obszarów,
  • zmiana w sposobie prowadzenia polityki, jako iż politycy widzą, że posługiwanie się postprawdą działa (przynosi pożądany efekt),
  • wzrost dezinformacji i fake newsów w przestrzeni publicznej i internecie, zwłaszcza social media (media społecznościowe są wskazywane jako naturalne środowisko szerzenia postprawdy przez dowolne osoby: od manipulantów, przez osoby święcie przekonane o prawdziwości swoich teorii, po zwykłe internetowe trolle).

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Czy istnieje kilka prawd? Moja prawda vs. prawdy innych osób

Postprawda przyczynia się do relatywizacji prawdy, czyli traktowania prawdy jako wartości względnej. Stąd już tylko krok do kolejnego wartego omówienia koszmarku: uznania, iż nie istnieje jedna prawda, wobec czego każdy może mieć swoją prawdę. Czy jednak faktycznie istnieje moja prawdawasza prawda i różne inne konkurencyjne, acz niewykluczające się prawdy danych osób?

Otóż mogą istnieć wyłącznie takie prawdy, które nie są konkurencyjne, nie dotyczą tego samego aspektu. Przykładowo: jeśli ja będę twierdziła, że Rubi jest mała, Marcin zaś, że ma jasną sierść, nasze twierdzenia nie będą się wykluczały i oba będą zgodne z faktami. Natomiast może zaistnieć sytuacja, w której ja utrzymuję, że Rubi jest mała, a Marcin sądzi przeciwnie – wtedy tylko jedno z nas ma rację (stwierdza prawdę). Brzmi to podejrzanie, bo przecież jakiś mężczyzna może być wysoki dla mnie, niski zaś dla mojej wysokiej koleżanki. Tyle że to nie są równoległe, równoważne prawdy, tylko subiektywne odczucia. Mężczyzna ów jest niski lub wysoki, niezależnie od tego, co o nim sądzimy ani czy w ogóle kiedykolwiek go poznamy. Ludzie, inne zwierzęta, przedmioty, zjawiska etc. po prostu jakieś są. Poprawne stwierdzenie tego, jakie są, stanowi fakt (prawdę), a niepoprawne stanowi nieprawdę (błąd, kłamstwo lub postprawdę).

Zdecydowanie nie istnieje kilka prawd wykluczających się nawzajem. Nie istnieje moja prawda ani wasza prawda. Jest po prostu prawda. To, co często bierze się za swoją prawdę, jest wyłącznie czyjąś opinią na dany temat. Jeżeli wy patrzycie na dany temat w sposób x, a wasi przyjaciele w sposób y, nie oznacza to, że istnieje kilka prawd i każdy może mieć swoją. Istnieją za to różne przekonania, sposoby patrzenia, opinie. Jedne są zgodne z prawdą lub jej bliższe, inne nie są zgodne lub leżą od niej dalej. Dodatkowo czymś zupełnie innym jest mówienie prawdy na temat swoich stanów. Przykładowo powiedzenie coś wprawia mnie w smutek jest prawdą, podczas gdy niekoniecznie jest nią stwierdzenie coś jest zasmucające.

Podczas gdy prawda jest obiektywna (a postprawda intersubiektywna), moja prawda stanowi prawdę tylko wtedy, gdy dotyczy informacji o moim stanie lub poglądzie. W poniższych przykładach skreśliłam opinie błędnie sformułowane jako prawdy i poprawiłam je na faktyczne prawdy:

  • Prawda: Ten film został nakręcony perfekcyjnie zgodnie ze wszystkimi wytycznymi gatunku.
  • „Moja” prawda: Ten film jest do bani. Mnie się ten film nie podoba. [lub:] Według mnie ten film jest do bani.

 

  • Prawda: Ten mężczyzna jest średniego wzrostu, ponieważ wpisuje się w średnią europejską.
  • „Moja” prawda: Ten facet jest niski. Ten facet jest niski w stosunku do mnie. [lub:] Według mnie ten facet jest niski.

 

  • Prawda: Ta książka jest kryminałem.
  • „Moja” prawda: Ta książka to komedia. Odebrałam tę książkę jako komedię, bo cały czas się śmiałam. [lub:] Ta książka to dla mnie komedia.

 

  • Prawda: Ta kobieta jest klasycznie piękna.
  • „Moja” prawda: Ale brzydka baba. Nie podoba mi się ta babka. [lub:] Moim zdaniem to brzydka baba.

Na marginesie ostatniego przykładu polecam wpis: Czy każdy jest piękny? Moje spojrzenie na piękno i gust

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Gdzie leży prawda?

Kolejnym koszmarkiem związanym z prawdą jest popularna odpowiedź na pytanie, gdzie leży prawda. Brzmi ona: prawda leży pośrodku, co przetłumaczyć można na: każda strona ma trochę racji, a faktyczna racja leży w połowie przekonań wszystkich stron.

Powyższy sposób myślenia co prawda nie jest skutkiem ubocznym omawianej w niniejszym artykule postprawdy, wszelako stanowi elementarne niezrozumienie tego, czym jest prawda. Oto dlaczego postanowiłam poświęcić mu miejsce w artykule.

A) Prawda leży pośrodku

W stwierdzeniu prawda leży pośrodku chodzi o to, że kiedy istnieją różne spojrzenia na dany temat, nawet skrajne, racja (stwierdzenie prawdy) znajduje się idealnie pomiędzy nimi. Aby uważać w ten sposób, trzeba zakładać, iż prawda nie jest obiektywna, lecz wypracowuje się ją na bazie kompromisu. Oznacza to również zakładanie, że każda strona dyskusji ma co najmniej częściowo rację (mówi co najmniej częściowo prawdę).

Osoby twierdzące, iż prawda leży pośrodku, mają się za racjonalne, sprawiedliwe i – nie cierpię tego określenia, bo ludzie go nie rozumieją – obiektywne. Tymczasem po prostu są w błędzie. Oczywiście zawsze warto wysłuchać wszystkich stron dyskusji i przeważnie rozważyć ich argumenty, bo zazwyczaj każda ze stron rzuca na sprawę inne światło. Jednakże nie ma to niczego wspólnego z zasadą prawdy leżącej pośrodku. Jeżeli jeden dyskutant mówi, że Ziemia jest płaska, a drugi twierdzi, że ma kształt kuli (elipsoidy obrotowej), prawda leży pośrodku? Jeśli jedna osoba utrzymuje, że szczepionki powodują autyzm lub koronawirus nigdy nie istniał, a druga słucha tego zszokowana błędnym przekonaniem oponenta, prawda leży pośrodku? (Ciekawym przykładem wydaje mi się uznanie, że prawda leży pośrodku, gdy jedna osoba uważa, że Bóg istnieje, a druga, iż nie istnieje. Wówczas prawdą staje się istnienie jedynie połowy Boga, np. samych nóg. Ten przykład jest absurdalny, dlatego mnie bawi).

Ponadto samo dojście do prawdy nie przesądza jeszcze tego, jakie decyzje się podejmie. Można poprawnie stwierdzić prawdę, a potem i tak uznać, że postąpienie nie do końca zgodnie z tą prawdą lub wręcz wbrew niej będzie w danej sytuacji lepsze. Dla przykładu: prawdą było stwierdzenie, że oto zaistniała pandemia i zwłaszcza osoby o obniżonej odporności mogą umrzeć, natomiast decyzją było mimo wszystko – wbrew prawdzie – pozwolić firmom wrócić do działania, inaczej ludzie mieliby poważne problemy finansowe po pandemii. Inny przykład to globalne ocieplenie: stwierdzenie jego istnienia jest prawdą, jednakże świat jest daleki od decyzji rzucenia wszystkiego zatruwającego środowisko z dnia na dzień, gdyż wiązałoby się to z poważnymi konsekwencjami dla życia, zdrowia i dobrobytu ludzi.

Istnieją zagadnienia, w których nie da się dojść do prawdy. O ile można zbadać w sposób naukowy, czy szczepionki powodują autyzm albo koronawirus faktycznie istnieje, poznanie prawdy o istnieniu Boga, reinkarnacji czy kosmitów i wielu innych kwestiach pozostaje poza zasięgiem ludzi – obecnie (bo nie mamy odpowiednich narzędzi) lub w ogóle (bo pytanie dotyczy przedmiotu niemożliwego do zbadania, np. abstrakcyjnego). Jednakże nawet w tych sytuacjach stwierdzenie, iż prawda leży pośrodku, nie ma racji bytu. Kiedy nie jest możliwe dojście do prawdy, nie można dowolnie zakładać, iż prawda leży pośrodku bądź jest kilka prawd i każdy może mieć swoją. W sytuacji braku dostępu do wiedzy można mieć wyłącznie przekonania, przeświadczenia, przeczucia, wierzenia i opinie.

Podsumowując: twierdzenie, iż prawda leży pośrodku, stanowi kategoryczny błąd. Natomiast pośrodku lub gdzieś (gdziekolwiek) pomiędzy może leżeć ostateczna decyzja, którą podejmuje się na bazie prawdy lub niezależnie od niej. Decyzje podlegają kompromisom, prawda – nie.

PS Na sam koniec wątku prawdy leżącej pośrodku dodam, iż wina również nie leży pośrodku. Nie ma żadnej racjonalnej zasady, podług której w konflikcie obie strony są częściowo winne. Jeżeli mężczyzna zdradził kobietę albo kobieta uderzyła mężczyznę, winna jest tylko jedna osoba. Popsucia relacji mogą – choć nie muszą – być winni oboje, jednakże za podjęte działanie odpowiada jedna osoba.

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

B) Prawda leży tam, gdzie leży

Jeżeli nie pośrodku, gdzie leży prawda? Oczywiście prawda leży tam, gdzie leży – zawsze i wyłącznie. Czasem stwierdza się ją niepoprawnie, a błędne przekonanie towarzyszy ludziom przez długi czas (np. że homoseksualizm to choroba bądź Ziemia stanowi centrum Wszechświata). Nie oznacza to jednak, że kiedy zmienił się sposób patrzenia na daną sprawę, zmieniła się również prawda. Ponieważ prawda leży tam, gdzie leży, pozostaje niezmienna. To po prostu ludzie, dzięki nowocześniejszym narzędziom, byli w stanie wreszcie do niej dotrzeć.

Skoro prawda leży tam, gdzie leży, czasem faktycznie się zdarza, iż prawda leży pośrodku. Warto jednak pamiętać, że to rzadkie sytuacje. Poza tym trudno dojść, czym dokładnie jest środek poglądów osób o przeciwnym punkcie widzenia. Znacznie częściej prawda leży gdzieś pomiędzy przekonaniami dwóch stron – czasem bardzo blisko jednej, czasem bardzo blisko drugiej, a czasem bliżej środka. Ponadto są sytuacje, w których prawda leży wyłącznie po jednej stronie, a są i takie, w których prawda w ogóle nie została poruszona w dyskusji i leży gdzieś daleko – może ma do niej dostęp inny człowiek, którego jednak nie odpuszczono do głosu, a może w ogóle nikt. Prawda nie jest czymś danym, a niekiedy nawet oczywistym, więc żeby do niej dojść, najpierw trzeba ją odkryć.

Jak już wyjaśniłam: mimo iż prawda leży tam, gdzie leży, nie trzeba postępować zgodnie z nią, np. jeśli miałoby to przynieść więcej szkody niż pożytku. Nie trzeba nawet do niej dojść – chociaż chyba zawsze warto się starać, o ile to możliwe – żeby podejmować korzystne w danej sytuacji decyzje. Przykładowo: decyzja o gotowaniu żywcem homarów i raków podyktowana jest komfortem kulinarnym ludzi, chociaż w badaniach dotarto do prawdy, iż te i inne skorupiaki są w stanie odczuwać ból. Inny przykład to wykonywanie przez lekarzy operacji z zakresu tranzycji, mimo iż nie istnieje test biologiczny mogący potwierdzić, iż dana osoba faktycznie ma mózg płci innej niż ciało. W tym przypadku jednak potencjalne postąpienie wbrew prawdziwe (np. gdyby miało się okazać, że nie istnieje niezgodność płci mózgu z płcią ciała, a osobom transpłciowym jedynie się wydaje) może przynieść ważne dla życia i zdrowia osób transpłciowych korzyści (komfort psychiczny, ulgę i po prostu szczęśliwą przyszłość).

Gdzie leży prawda? Co to jest postprawda?

Moja „prawda” na temat prawdy (i postprawdy)

Artykuł rozpoczęłam od przytoczenia przewijającej się w mediach tezy, iż żyjemy w czasach postprawdy. Przed zagłębieniem się w temat celem stworzenia niniejszej publikacji nie miałam zdania. Po pierwsze nie dysponowałam wystarczającą ilością danych odnośnie postprawdy, po drugie zaś nigdy się nad tym nie zastanawiałam i w ogóle mało mnie to obchodziło. Obecnie z kolei czuję się nieco rozdarta. Chyba wszystko zależy od tego, jak zinterpretuje się ową tezę.

  1. Jeżeli chodzi o to, że żyjemy w czasach postprawdy, ponieważ jest obecnie dominująca lub wręcz istnieje wyłącznie ona, nie mogę się z tym zgodzić. Faktycznie problem postprawdy pogłębił się w wyniku powszechności internetu i mediów społecznościowych, a co za tym idzie zalewu tzw. informacji z dupy, jednakowoż prawda i stare dobre kłamstwo dalej mają się całkiem nieźle. Może być tak, że postprawda stała się trzecim, równorzędnym graczem, lecz nie sądzę, by przeważała. Scenariusz postprawdy wypierającej prawdę jest zbyt mroczny i nie wydaje mi się prawdziwy. Także całkowite wyparcie przez nią kłamstwa uważam za wątpliwe. W takim ujęciu zatem nie zgadzam się, iż żyjemy w czasach postprawdy.
  2. Jeśli jednak głosiciele tej tezy uznają, że żyjemy w czasach postprawdy, gdyż występuje teraz jako coś szczególnie istotnego, raczej mogę się z tym zgodzić. Mimo iż postprawda istnieje tak samo długo jak kłamstwo, nowoczesne technologie – chociażby wspomniane już social media – pozwalają jej rozkwitać. Postprawda jest zgrabniejsza i skuteczniejsza niż kłamstwo, więc w różnego rodzaju przekazach, w tym politycznych i ideologicznych, sięga się właśnie po nią. Z tego powodu zresztą powstał niniejszy artykuł: chcę zwrócić uwagę na znaczącą rolę postprawdy w dzisiejszym świecie i przestrzec przed jej wpływem.
  3. Może być również tak, że żyjemy w czasach postprawdy, bo po prostu współcześnie istnieje. To jednak nie ma sensu, gdyż po pierwsze istniała również w poprzednich wiekach (teraz co najwyżej występuje pod świeżo nadaną nazwą), po drugie zaś istnieje obecnie wiele różnych zjawisk, a wcale nie twierdzi się, że żyjemy w ich czasach (np. nikt nie postuluje, że żyjemy w czasach zmywania naczyń w zmywarkach bądź grania w gry komputerowe). Dlatego argument, że po prostu mamy obecnie do czynienia z postprawdą, nie przemawia do mnie. Z kolei twierdzenie, iż postprawda stanowi nowość w dzisiejszych czasach, jest błędne.

***

Tyle na dziś. Mam nadzieję, iż z mojej publikacji zapamiętacie, co to jest postprawda i dlaczego jest niebezpieczna. Chyba warto byłoby zapisać w pamięci także różnice między postprawdą a kłamstwem. Mogą wydawać się subtelne, jednak są na tyle znaczące, iż z oboma zjawiskami walczy się na inne sposoby – w przypadku postprawdy nie wystarczy przedstawienie dowodów na prawdę, tj. pełnych, niezmanipulowanych faktów, ponieważ większą rolę odgrywają emocje. Dodatkowo byłoby miło, gdybyście zapamiętali, iż nie istnieje kilka prawd konkurencyjnych merytorycznie (opinia ani przekonanie nie są prawdą), a prawda leży, tam gdzie leży (nie zaś pośrodku).

Jeśli uda mi się osiągnąć choć jedno z wymienionych założeń, świetnie. Poza tym zachęcam do dyskusji.

2 myśli na temat “Postprawda i inne koszmarki. Gdzie leży prawda i dlaczego nie istnieje kilka prawd (wersji)?

  1. Moja glowa zaliczyla powrót do starych dobrych czasów studenckich i wykladów o mediach. Az mnie prawie migrena zlapala haha.

    Jesli chodzi o kwestie prawdy to wydaje mi sie, ze sporo ludzi ma z nia problem. Wiele bezmyslnie woli wierzyc w bzdury, ktorymi ktos ich karmi, albo we wlasne czesto bledne przekonania bo zwyczajnie one im pasuja. Albo z gory narzucaja innym swoja prawde, traktujac jak jak fanatyczni katolicy Biblie, czyli nie zakladajac, ze moze o zgrozo istniec inna interpretacja rzeczywistosci. Ludzie to niezwykle skomplikowane istoty; wydaje mi sie, ze sa pewne prawdy, ktore sa nienaruszalne jak to, ze nasza ziemia ma jedno slonce, ale juz kolor trawy dla jednych bedzie zielony inni powiedza, ze seledyn czy inny odcien. I kazdy z nich powiedzial w sumie prawde. Zgadzam sie mocno z tym co pisalas, bo wiekszosc z moich przemyslen sie jednak pokrywa z Twoimi.

    Boli mnie to, ze teraz plynnosc prawdy stala sie na tyle mocna w mediach, miedzy ludzmi, ogolnie, ze czasem zastanawiam sie jak komus zaufac. Czasami czlowiek zaczyna juz watpic w samego siebie z powodu wszystkich sprzecznych informacji, az mozna dostac kota z tego wszystkiego. Czasem mam ochote pieprznac tym wszystkim i wyniesc sie na gleboka wies gdzie jedyna prawda jaka mi zostanie bedzie to, ze slonce swieci lub nie.

    1. O nie, moim celem z pewnością nie była Twoja migrena! :D Co do powrotu do czasów studenckich, czasem mi się marzy ponowne chodzenie na wykłady. Były ciekawe i rozwijające, a teraz byłyby pewnie nawet bardziej, skoro nie musiałabym się przejmować zaliczeniami i uczyłabym się tylko tego, co uznałabym za cenne.

      Fanatyczne wyznawanie lub odrzucanie czegoś jest ciekawe (i dziwne). Nie rozumiem, dlaczego niektórym wystarcza argument „bo tak” lub „bo nie”, nieniosący merytorycznej treści. Wydaje mi się – choć możliwe, że się przeceniam – iż nawet jeśli nie umiem podać pełnej argumentacji, dlaczego uważam coś na temat czegoś, potrafię przynajmniej opowiedzieć o swoich przypuszczeniach i odczuciach. Dawno już nie użyłam odpowiedzi „bo tak/nie”, z czego się cieszę. Taki argument nie popycha dyskusji do przodu.

      Niecały rok temu doszłam do wniosku, co zresztą uświadomił mi jakiś obejrzany materiał, że mam problem z zaufaniem do informacji z mediów. I to obojętnie jakich – czy internetu (nawet kanałów popularnonaukowych), czy telewizji, czy prasy. Na jakimś etapie życia zaczęłam zakładać, że twórcy albo kłamią, albo przynajmniej w jakiejś części się mylą. Kiedy słucham nowych informacji, przyjmuję je bardziej jako ciekawostkę niż prawdę. Zamiast zakładać dobry research twórców, zakładam przeoczenie lub przekłamanie czegoś. To bardzo przykre.

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.